Czy pies ma fajne życie? Czy obdarzony ludzką świadomością poradziłby sobie sam ze sobą ?
Jest słoneczna sobota. Leżę sobie w słońcu na ogródku i myślę, jakby to było, gdybym był psem. Zacząłem obserwować, co robi J. Na początku obiegł cały ogródek. Obwąchał i obsikał swoje miejscówki. Potem sprawdził miejsce, gdzie często wygrzewają się okoliczne koty - było pusto. Udał się więc pod drzwi sąsiada i sprawdził, czy Fiona przypadkiem nie udaje się na spacer.
Niestety nic ciekawego się nie działo, a że trochę się już zmęczył postanowił się wykąpać w wannie z deszczówką. Potem dostał “psiego pierdolca” i latał po całym ogródku wycierając się w trawę. Wszedł na chwilę pod leżak, poleżał pod drzewem, a teraz leży i gryzie patyka, poszczekując od czasu do czasu.
Czy ja bym tak mógł? Nie sądzę. Po miesiącu stwierdzono by u mnie zespół nadpobudliwości, wykastrowano i podawano tabletki psychotopowe na zwolnienie akcji mózgu. W czasie kiedy pies obiegał ogródek wykonałe 4 telefony, odpisałem na kilka emaili i napisałem pół tego wpisu. Nie potrafiłbym żyć bez celu jak pies. Zawsze muszę mieć coś do zrobienia. Conajmniej książkę poczytać. O czymś myśleć. Coś planować. Pisać w głowie mailing.
To chyba tyle krótkich przemyśleń. Idę skosić trawę i zabrać psa na spacer. Słonecznego weekendu życzę.
Marcin Wilczyński