JustPaste.it

Kiedy zaakceptujemy końfigurację?

Postęp cywilizacyjno-obyczajowy to akceptowanie coraz wymyślniejszych postaw

d3ffe3d8ef6034fa472f595593093730.jpg

Właśnie opadały emocje spowodowane zamachami w najbezpieczniejszym z państw i trudno było sobie wyobrazić zaskoczenie kolejną medialną informacją, ale Polskę obiegł tytuł... „Nastolatek zgwałcił kucyka”.

Tego typu tytuły (były także inne, o czym poniżej) zakłóciły monotonny, pogodowo nieudany i bezbarwny dzień, u schyłku lipca 2011. Były zatem inne określenia, które zwierzaka opisywały jako konia, co w internetowym światku wywoływało lawinę nazbyt aluzyjnych wypowiedzi. Wielkość (a właściwie wysokość) tego stworzenia - w aspekcie wzrostu polskiego młodzieńca oraz ich współpraca na polu (a właściwie na łące) zespalania - budzi rozmaite spekulacje dotyczące tej szokującej konfiguracji, aby nie rzec końfiguracji.

Policjanci dopadli 17-latka, który po uprowadzeniu kuca (czyżby kucał?) dosiadł był go podobno bez zgody, ale może nastąpiło dyskretne, ciche (parskające) przyzwolenie, co byłoby w sądzie wydarzeniem całkowicie zmieniającym ocenę sytuacji? Jednak lokalna władza oceniła, póki co, ów incydent jako występek.

Subtelna pani rzecznik policji przekazała nam frapującą informację – „To, co na łące zobaczyli funkcjonariusze, było przerażające. Ten chłopak gwałcił źrebaka!”. Media bezkompromisowo określiły młodziana jako dewianta i zoofila. Był również agresywny oraz narąbany w trzy zady.

Kiedy wytrzeźwiał, został ukarany 500-złotowym mandatem za... „wykorzystywanie zwierzęcia do celów niezgodnych z jego naturą”. Ten zapis każe zadumać się nad nim – ileż to zwierząt jest wykorzystywanych niezgodnie z naturą i nic się nie dzieje – żadnych większych protestów. Psy i delfiny są tresowane, aby wysadzać czołgi i okręty. A gęsi napychane są do granic możliwości, aby korzystnie sprzedać ich stłuszczone wątroby? Może gołębie pocztowe są eksploatowane zgodnie z ich naturą (chyba nie, ale nie zgłaszają pretensji, bowiem to dla nich wielce odpowiedzialna funkcja i to pełna przygód, no i wszyscy o ich wyczynach pisują z entuzjazmem). Ale zwierzaki męczone w cyrkach,  zoo oraz podczas korrid i innych walk (zakłady), to już z pewnością jest wykorzystywanie ich niezgodne z naturą.

Pół tysiąca to nie jedyna kara, która może spotkać młodocianego ogiera – organizacja opieki nad zwierzętami zgłosiła do prokuratury znęcanie się nad zwierzęciem, za co grożą mu dwa lata. Trudno orzec, w jaki sposób biegli stwierdzą, że kuc zgłaszał sprzeciw (że to był istotnie gwałt, nie zaś letnia przygoda za obopólną zgodą), ale z pewnością nastolatek będzie pokazywany palcem, co nie przyniesie mu chwały w rodzinie i w okolicy.

Co ciekawe, gdyby młodzik dogadał się z dwunożnym swoim kolegą albo z jakimś wędrownym poszukiwaczem przygód, to nie naraziłby się na identyczny zarzut – „wykorzystanie człowieka do celów niezgodnych z jego naturą”. Jeszcze niedawno i w niektórych państwach było to niemile widziane (a nawet surowo karane), teraz zaś należy orientować się – co i kiedy można na ten temat pisać lub żartować, bowiem nigdy nie wiadomo, kto nam przypomni jakiś cytat i wytknie brak ogłady, tolerancji i sympatyzowania z kochającymi inaczej, czy wręcz fobię.

Kilkanaście lat temu tacy panowie musieli się ukrywać, teraz to wręcz wzbogaca erotyczny katalog gier określonego autoramentu postępowego świata, zatem nigdy nie wiadomo, czy w przyszłości nie ogłoszą tego 17-latka pionierem i męczennikiem słusznej sprawy, który właśnie przetarł (sic!) nowy szlak i przedarł się na medialne łamy jako ten, który wytycza nowe spojrzenie na kontakty ludzko-zwierzęce, co – z punktu widzenia nauki – nie musi być jakimś zboczeniem, skoro człowiek również należy do świata zwierząt, czyli takie kontakty można pomału uznawać za standardowe, a przynajmniej za niebudzące większych emocji.

Chłopakowi wlepiono 500 zł i grozi mu kara więzienia, ale nie zapominajmy, że w zaściankowych Stanach (np. w Teksasie) 50 lat temu policja wpadała do prywatnych domów, wyciągała panów mających się ku sobie i wlepiała im mandaty na setki dolarów, przy okazji donosząc o sprawie Temidzie, a dzisiaj owi stróże prawa i sędziowie (jeśli dożyli i kontaktują), to rumienia się na wspomnienia tych mandatów i procesów, bowiem już zrozumieli, jacy byli mało nowocześni.

Postęp cywilizacyjno-obyczajowy to akceptowanie coraz wymyślniejszych postaw nie tylko dwojga, ale także dwóch zalotników lub tyluż zalotniczek. Upływ czasu i „nowoczesne" trendy zmniejszają szeregi konserwatystów, czyli zwolenników klasycznych związków. Do czego zatem zmierzamy? Jakie zostaną rzucone społeczeństwu kolejne wyzwania w tej materii? Za kilkanaście lat, opisane polne wydarzenie nie będzie nikogo dziwić, bowiem Unia będzie świeżo po głosowaniu i po prawnej aprobacie dla takich związków.