JustPaste.it

Umieraj słodko.

Zawsze zastanawiałem się, jak bardzo trzeba być porytym, żeby nie potrafić docenić życia, a wręcz chcieć je na własne życzenie... skrócić.

Zawsze zastanawiałem się, jak bardzo trzeba być porytym, żeby nie potrafić docenić życia, a wręcz chcieć je na własne życzenie... skrócić.

 

Nie wiem co musiałoby się zdarzyć w moim własnym, żebym chociaż pomyślał o uciecze do świata zmarłych. Nie wiem co się kumuluje w głowach tych wszystkich nastoletnich pizd, bo... ja nigdy nie byłem nastolatkiem.

Dobra, dajcie sobie spokój z tekstem, przejdźcie od razu do dialogu!

 

I chociaż ten temat na pewno był już poruszony na tym portalu, to na pewno nikt nie odważył napisać się tego w taki sposób, jaki mi sprawia wręcz przyjemność! A ja wyznaję tylko prostą zasadę. Jeśli chcesz coś zrobić, jeśli masz na to ochotę... zrób to!

Mówią, że ponoć dobrze jest się wypłakać. Gdyby było inaczej, ludzie próbowali by się szybko rozweselić, nie myśleć o problemach. Krótki przykład. Rzucił cię chłopak? Słuchasz smutnych piosenek o miłości. Ty chyba to lubisz to, ty głupia... Stąd krótki wniosek, ludzie lubią się dołować.

Ale najgorszym egoizmem jest fakt, że taka osoba chce, by inni poczuli jej smutek. By wiedzieli, że coś z tą osobą jest nie tak. Dlaczego ci, którzy cierpią, zawsze robią to tak, by pokazać to wszystkim dookoła? Obciążają nie tylko strachem, ale i poczuciem winy swoich bliskich. Jeśli ja chciałbym się zabić, zrobiłbym to tak, by nikt mnie o to nawet nie podejrzewał!

Wiecie, ludzie o skłonnościach samobójczych mają najprościej rzecz biorąc... fazy. Może ja sam ryzykuje życie skacząc ze spadochronem, ale na boga, którego nie ma! Nigdy nie pomyślałem o samobójstwie! Zabawne, że każdemu samobójcy załącza się myśl, że nikt i nic nie są wstanie im pomóc, a już na pewno nikt ich nie zrozumie. To takie podłe, nie? Nakręcają samych siebie.

Co oczywiście kończy się tym, że skoro tak bardzo nie lubią swojego jestestwa, to próbują uśmiercić swoje święte ciało. No właśnie... próbują, ale jakoś kurde ciągle żyją dalej!

Ej! Wy, samobójcy! Wiecie co, denerwujecie mnie swoimi nieudolnymi próbami pozbawienia siebie życia. Nie macie po prostu jaj, żeby się zabić. A ja z uśmiechem na twarzy odczytałbym wasze nazwiska w nekrologu...

Jakim trzeba być nieudacznikiem, żeby się raz a dobrze nie potrafić uśmiercić? No nie rozumiem, czy to takie trudne? Pamiętajcie, że prawdziwi twardziele strzelają sobie w łeb albo skaczą z minimum 10 piętra lub rzucają się pod pociąg. Podcinanie sobie żył, łykanie tabletek i stryczek... eee, nie. Tak zabiją się mięczaki. Chyba nie chcesz być mięczakiem, nie?

Wiecie, podcięcie żył, tabletki... kurde, zawsze akurat dziwnym trafem i zupełnym przypadkiem znajdzie się ktoś, kto was w cudowny sposób uratuje, a wy do końca życia będziecie na tę osobę obrażeni. Przecież to wasza sprawa, ta osoba nie miała prawa was ratować. Podcinacie sobie żyły i kładziecie się do wanny, ale kurde... no przypadkowo zapomnieliście zamknąć drzwi od łazienki. Łyknęliście tabletki, no ale zamiast położyć się w łóżku, by nie nabrać podejrzeń, kładziecie się na podłogę.

No przecież drzwi od łazienki zostawiliście otwarte na wypadek gdyby komuś chciało się kupę, a na podłodze leżycie, bo coś wam pewnie spadło i tego szukacie.

Chciałbym pracować w policji, gdzie moim zadaniem byłoby namawianie samobójców do życia. Wiecie, coś jak negocjator. Namawianie, by zostali na tym niesprawiedliwym, chociaż pięknym świecie. Wyobraźcie sobie tylko...

Godzina 12:00.

 

- No, czas na małą przekąskę.

- Nie możesz, graf.

- Dlaczego?

- Zgłoszenie, skoczek na dachu.

- Kurwa...

- Wiem, przykro mi, potem zjesz.

Godzina 13:00.

- Siemka!

- Nie podchodź, bo skoczę!

- To co robiłeś przez całą godzinę, kiedy tu do ciebie jechałem?

- Jak to co... nie podchodź mówię!

- Ale ja nie podchodzę, muszę sobie tylko usiąść, bo fajne widoki stąd mam. Nie będziesz miał nic przeciwko jak sobie otworzę snikersa? Głodny jestem i szczerze mówiąc, liczę na to, że szybko skoczysz, a ja wrócę do biura na lunch.

- Jak to? Jesteś popaprany! Powinieneś mnie ratować!

- Y... chcesz gryza? Powinieneś coś zjeść przed śmiercią.

- Nie! Zaraz będziesz patrzył jak umieram!

- Nie pierwszy raz, widziałem już 15 takich jak ty. Ostatni skoczył na "bombę". Śmiesznie leciał, do dzisiaj nie możemy go zidentyfikować.

- Chcesz mnie przestraszyć! Znam te sztuczki! Mam problemy, nie rozumiesz!

- Mam to w dupie. Myślę tylko o moim lunchu, który przez ciebie będzie zimny.

- Jak? Nie uważasz, że potrzebuję pomocy?

- Słuchaj, nic do ciebie nie mam, pewnie masz tam te swoje problemy, ale mi najzwyczajniej w świecie nie chce się tego wysłuchiwać, bo mam cię koleś głęboko w dupie. Twoje problemy jeszcze głębiej.

- Jak? To po co tu jesteś?

- Taka praca.

- Skoczę!

- No nareszcie! Na podstawie twojego upadku nakręcą filmy o takich debilach jak ty. Nie będą musieli używać manekinów i efektów specjalnych. Jaka oszczędność! To będzie prawdziwy hit. O! Zobacz, tamta kamera jest skierowana na ciebie, a tamta na mnie. Chcesz to skacz, ja tyle gadam, że pewnie jeszcze awans za dobre negocjacje dostanę.

- Tak! Chcesz mnie zmusić tym psychologicznym podejściem, żebym zszedł!

- No jeśli ci to uratuje życie, możesz powiedzieć im prawdę. Że nie nadaję się do tej roboty i tak dalej, ale nikt ci nie uwierzy, bo przecież przeżyjesz, a ja spełnię swój obowiązek. Dostanę awans, wciąż będę szczęśliwy tak jak do tej pory, może szczęśliwszy, a ty za tydzień znów staniesz na krawędzi.

- Ja chcę się tylko połączyć z moimi bliskimi!

- A pomyślałeś o tych, których zostawisz tu?

- Nie mam nikogo! Moja żona i córeczka zginęły w wypadku samochodowym! Przeze mnie!

- Straszne, mam ci usiąść na kolanach?

- Nic nie rozumiesz, spotkam się z nimi po śmierci!

- No to na co czekasz!?

- Skaczę! AAAAAAAAAAA!!!

- Ups... szef mnie zajebie.

Godzina 13:15.

- Graf! Coś ty zrobił!? Miał przeżyć!

- Poruczniku, już mi się go prawie udało namówić, już nawet się zaprzyjaźniliśmy, ale poślizgnął się i... teraz... tak... wygląda. Kurde, poruczniku? Gdzie jest jego głowa?

- Cieszę się grafie, że chociaż z nimi rozmawiasz. Ostatnim razem też ci się nie udało, ale przyjdzie dzień, w którym uratujesz komuś życie.

- Tamtego akurat zaswędział palec, ale zapomniał, że trzymał go na spuście. Zupełny przypadek.

- Będą z ciebie ludzie, grafie! Jestem z ciebie dumny! O! Mamy kolejnego skoczka, szykuj się!

- A mój obiad?

- Zjesz później.

- Może gdybym najpierw coś zjadł...

- Co mówiłeś?

- Nic, nic, poruczniku... ten przeżyje!



Wszystkim samobójcom powiem jedno. Mam was w dupie. Ten świat należy do żywych, więc spierdalajcie stąd, wy nieudacznicy. Chcesz umierać, umieraj. Zrób to tylko w taki sposób, żeby nikt nie musiał po tobie sprzątać.

No, w sumie mam do was pytanie. Macie jakieś pomysły na ciekawą śmierć? Chciałem wypróbować na urlopie.