JustPaste.it

bez znieczulenia

Facebook to diabel z piekla rodem?

Facebook to diabel z piekla rodem?

 

 

Internet odgrywa od niedawna bardzo wazna role w zyciu mlodych ludzi.
Najczesciej odwiedzanym portalem spolecznosciowym jest dobrze nam znany Facebook,osobiscie zalozylam go kiedy w Polsce kwitla moda na Nasza Klase,wiec ograniczalam sie do waskiego grona znajomych,obcokrajowcow ktorzy juz mieliwczesniej  zalozone konta facebookowe.
Nagle nadszedl przelomowy czas dla Polski kiedy to Facebook zaczal urastac w sile,posypaly sie zaproszenia od starych znajomych,od znajomych - znajomych I od wogole mi nie znajomych. Stalam twarza w twarz z wyborem kogo chce obdarzac informacja o tym jak sie czuje,czy jestem w zwiazku I jakiej plci bedzie moje przyszle dziecko. I zaczelam odrzucac zaproszenia jedno po drugim
.
Moi rodzice mieli bardzo duzo radosci z organizowania w szkole do ktorej uczeszczali spotkania po 10 latach od dnia zakonczenia nauki,zaskoczenie ze nieuk Kowalski ma wlasna restauracje,a Zosia ma trojke dzieci,Anna siedzi w Stanach a Krysia z ktora mama siedziala w lawce zmarla na raka kilka lat temu.
W XX| wieku o wszystkim dowiemy sie ze sciany,bo Kowalski doda post "Szukam kelnerek do mojej nowo otwartej restauracji...(Itp)"
Anna ma w dannych o sobie jasno I wyraznie napisane miejsce zamieszkania - Chicago,Zosia na glownym zdjeciu ma rozbrykana gromadke dzieciakow z podpisem "moje pociechy" a u Krysi pala sie znicze I sciana zapelniona jest kondolencjami.
Nie ma po co organizowac spotkania klasowe po 10 czy 15 latach poniewaz wszystko jest jasne I wiadome,a kiedy ktos mnie pyta z kim utrzymuje kontakt z klasy mowie ze z nikim,bo tak naprawde to tylko suche fakty o ludziach,nie padaja propozycje spotkan nawet kiedy widnieje u mnie opis "Polska za 2 dni !! Hurra!!". Nie interesuje mnie tak naprawde kto co robi,kto z kim jest I kto gdzie mieszka - bo to zobojetnia ludzi.
Kiedy widze starego znajomego ze szkoly nie biegne na leb na szyje przez pasy,w myslach nasuwa sie pytanie ze niby o co ja go wlasciwie zapytam? Wiem z kim jest,wiem ile ma dzieci I jak maja na imie.Wiem to o co potencjalnie moglabym go zapytac,wiec daruje sobie.

Niekiedy posty naszych znajomych przekraczaja bariery prywatnosci,wchodzimy razem z nimi w traumy utraty nienarodzonego dziecka,ogladamy tatuaz na wzgorku lonowym (imponujace) czy jestesmy swiadkami klotni malzenskiej do ktorej dodatkowo mozemy kliknac "lubie to" do komentarza zony na stronie meza "jestes hujem"
Wszystko to wskazuje jak bardzo jestesmy znieczuleni na otaczajacy nas swiat, wyzbylismy sie  jakichkolwiek zahamowan moralnych,jestesmy bezpruderyjni,jestesmy niesmaczni,bezmyslni.

Szef - przyjaciel?
Dumnie ogladamy zdjecia szefa,komentujemy udane wakacje na Teneryfie,chwalimy piekne dzieci I przywozimy prezenty z wakacji a wszystko zeby blyszczec na dywaniku I miec uklady.jednak czesto jednym bezmyslnym ruchem myszki mozemy zniszczyc lata budujacego imperium w relacjach z szefem,wystarczy dwulicowy znajomy ktory zazdrosci ci dobrych stosunkow lub po prostu chce sie odegrac za depniecie mu kiedys tam na odcisk. I nagle informacja o tym ze dodales post 5minut temu jak bardzo sie nudzisz czy moze szef jest do dupy - moze zniszczyc caly plan jak jeszcze sie podlizac I dostac awans.zniszczy zaufanie I zostaniesz odsuniety w najciemniejszy kat,a twoje miejsce zajmuje kolega,ktory tylko czekal na twoj poslizg.Smutne,ale prawdziwe.

Wczoraj poczulam chec zredukowania liczby znajomych jeszcze o polowe,po przeczytaniu postu chlopaka mojego kolezanki --
"Ten niezreczny moment kiedy Twoja dziewczyna chce cie pocalowac zaraz po zrobieniu ci laski"