JustPaste.it

Zgodny stosunek rozumu i uczuć

Artykuł opowiada o tym jak osiągać zgodę z innymi i całym otoczeniem przez najpierw zgodę z sobą.

Artykuł opowiada o tym jak osiągać zgodę z innymi i całym otoczeniem przez najpierw zgodę z sobą.

 

Przeciętny człowiek nie wie, po co żyje, nie zna celu swojej egzystencji, nie wie, po co doświadcza, postrzega, czuje. Może wskazać doraźne cele, ale metacel życia jest mu nieznany. Jako taki każdy w swoim podmiotowym istnieniu „składa się” z uczuć i rozumu. Uczuciami odczuwamy Miłość i inne, które nie są już tak doniosłe jak Miłość. Rozumem dokonujemy świadomych postrzeżeń, reflektujemy doświadczenia, siebie, innych, otoczenie. Celem ludzkiego życia jest poznanie własnych uczuć i rozumu w równowadze, poznanie siebie. Po to, aby poznać Prawdę o sobie i to jak istnieje nasze Szczęście, Miłość do siebie i całego Istnienia. Jest to poznawanie własnych uczuć i rozumu przez spostrzeganie ich obecności w doświadczeniach, jakie narzuca nam nasza obecność w świecie. Uczucia i rozum poznajemy, aby te dwie nasze funkcje zharmonizować ze sobą. Na tej harmonii powstaje Szczęście, bo wiemy jak dobrze czuć się, jak odnajdywać dobre czucie siebie, a dobre (samo)poczucie implikuje dobre rozumienie siebie, bo w dobrym zrozumieniu siebie dobrze czujemy się. Łącznie jest to Prawdą o sobie i Miłością do siebie, które są także prawdziwym zrozumieniem innych i Miłością do nich, bo wie się wtedy, czego naprawdę każdy potrzebuje.

Uczucia zgadzają się z rozumem wtedy, kiedy to, co czujemy zostaje obejrzane świadomie i przez rozum, mnie jest akceptowane, zamiast tłumione. To jest sytuacja zgody taka jak wtedy, kiedy leży się na łące będąc ogrzewanym przez słońce i jest przyjemnie. Wtedy występuje dobre czucie siebie akceptowane przez rozum, bo stwierdza się świadomie „jest mi dobrze (rozumiem siebie w takim stanie bycia).” Taki stan jest celem i ma występować w każdym doświadczeniu, nie tylko w takim łatwym, bo wywołanym otoczeniem. Ma pochodzić z umysłu, który siebie zrozumiał w dobrym odczuwaniu i opanowany szuka tego celu w życiu zamiast celów doraźnych, którym zdarza się na chwilę wywołać stan harmonii uczuć i rozumu. Po czym gdy stan ten jak zawsze przemija także równowaga i harmonia znika wywołując stan niejasności, co do siebie i bycia.

Najwyższym uczuciem jest Miłość. To też jest celem naszych uczuć, aby czuć Miłość, bo w Miłości najlepiej siebie rozumiemy, wszystko jest oczywiste i piękne. Uczucie to, aby w nas jawnie wystąpiło wymaga zgody rozumu, czyli mnie, Ciebie, kiedy jesteśmy po prostu świadomi, na co dzień. Kiedy zgody na odczuwanie Miłości niema, bo znajdujemy jakiś małostkowy powód na to, aby spierać się z wolą na ten stan w sobie, wtedy tłumimy dobre uczucia i pokazujemy chłodny albo rozgniewany rozum. Kiedy znowu jest, czyli kiedy rozumowo, świadomie stwierdzamy, że możemy uczucia pokazać, to je okazujemy wtedy inni stwierdzają, że dobrze czują się z nami i wspólnie się cieszymy.

Zgoda pomiędzy uczuciem a rozumem zależy od stopnia osiągniętego przez nas poznania samych siebie, od stopnia osiągniętej samoświadomości, znajomości siebie, a w istocie dużo jest do poznawania. Najpierw znając siebie słabo łatwo ulegamy uczuciom odsuwając rozum na bok, wolimy tylko czuć się dobrze, nie dbając o to, czy warunki temu sprzyjają. Wtedy łatwo pokazuje się uczucia, ale ujawniają one słabość w zetknięciu z realnymi warunkami otoczenia, kiedy trzeba głową ruszyć i coś przedsięwziąć. Odwrotnie, kiedy także znając siebie słabo eksponujemy nadmiernie rozum, wtedy jednocześnie tłumimy uczucia, ponieważ uważamy, że są one nieodpowiednie do sytuacji, w której znajdujemy się. Uważamy, że są słabe na to, aby zaradzić realnej sytuacji. Wtedy jednak przejawia się nadmiar siły rozumu, nadwerężamy się, siłujemy z sytuacją, przełamujemy przeszkody zamiast je rozwiązywać mając na uwadze własną wrażliwość. Mówi się wtedy lub dany ktoś mówi, że walczy, nadmiernie wysila się i rani siebie, czy fizycznie, czy tylko napięciem umysłu o ile to tylko.

Rozum występuje w nadmiarze, dlatego bo wstydzimy się uczuć i uznajemy je za naszą słabość. To, dlatego bo ich, siebie w odczuwaniu nie rozumiemy. Nie wiemy wtedy, dlaczego świadome odczuwanie jest dobre i odpowiednie w każdej sytuacji, w jakiej znajdujemy się. Zamiast tego człowiek świadomy uważa, że pokazując swoją wrażliwość ośmieszy się. Boi się, bo w otoczeniu ludzi o podobnych obawach zdaje mu się, że wystawi się na ośmieszenie, jeśli pokaże swoją wrażliwość wśród tak zwanych „twardzieli.” Często tak zdarza się, ale bycie „twardzielem” to udawanie. Dlatego w takiej sytuacji, jeśli nie pozwoli się ośmieszyć, ale świadomie utrzyma się przy swojej racji i wskaże temu, kto próbuje go ośmieszyć, że też ma uczucia, to przechyli szalę sytuacji na swoją stronę i ukaże się jako mocniejszy, odważny w wyrażaniu uczuć, które twardziel skrywa w udawanych zachowaniach.

Można podać prosty przykład sytuacji w której uczucia są tłumione i nie znajdują się w równowadze z rozumem. Na przykład na spotkaniu z ludźmi, których potocznie uznaje się za poważnych i oni sami za takich się mają, gdzie wszyscy ubrani są w garnitury i garsonki stawiając na formę tego spotkania. Serdeczność i grzeczność na takim spotkaniu przeważnie przejawia się przez słowa „proszę, dziękuję, przepraszam”, ale w kontekście rozumowym z zachowaniem ostrożności, chłodu, aby uniknąć nadmiaru i zostać zrozumianym jako człowiek silny, nie ulegający emocjom, a swoją postawą sugerujący siłę. Przy wypowiadaniu słów grzeczności wszyscy zachowują szczytność i powagę podobną nawet do tej jak na pogrzebie. To przykład tłumienia uczuć. Sytuacja odwrotna taka, kiedy są one jawnie pokazywane ukazuje, że wraz ze słowami „proszę, dziękuję, przepraszam” przejawia się także swobodę, radość, uśmiech, zadowolenie z tego, że można pomóc, coś miłego zaoferować jak ciepłe słowo, uczucie. W obu przypadkach można mówić o szczerości, ale w pierwszym ciepło szczerości schładza rozum, obawa o nadmiar i daleko posunięta ostrożność. Tu szczerość chwieje się, bo jest kalkulowana, myśli się, czy lepiej jest ukryć swoje uczucia i sfałszować to, co pokazuje się naprawdę, bo myśli się, że oddanie oczekiwanej formy przyniesie lepszy rezultat. Ale w takiej sytuacji wszyscy zauważają sztuczność, ale nie przyznają się do niej, bo panuje dogmat formy, którego nie krytykuje się z obawy o naruszenie tego tabu. Dlatego pierwszy przykład mówi o tym, że ludzie są spięci i nerwowi tłumiąc uczucia, nie czują się swobodnie. Drugi o tym, że są zrelaksowani. Nie tłumią uczuć i swobodnie je pokazują, są otwarci i nie mają uprzedzeń jak obawa o coś. A jednocześnie zachowują trzeźwy umysł, aby nie uwidocznić przesadnego nadmiaru uczuć i nie spoufalać się. Zgoda rozumu i uczuć przejawia się w takiej swobodzie utrzymywanej w dobrej proporcji przez świadomy rozum, kiedy wiem, że dobrze czuję i mogę otwarcie pokazać to na tyle na ile świadomie widzę, że drugi człowiek chce i pozwala mi na to.

Tłumienie uczuć występuje na przykład wtedy, kiedy znajduję się w pięknym miejscu i moje uczucie mówi mi, że tu jest pięknie, samo w sobie dobrze czuje się. Ale jednocześnie w tej sytuacji mój rozum, ja myśląc świadomie, zajmuję się inną sprawą, którą dręczę się. Na przykład tym, że chciałem coś mieć, liczyłem na to, ale ktoś odmówił mi i teraz gryzę się tym. Wtedy znajdując się w tym pięknym miejscu, w którym w normalnych warunkach rozciągnąłbym się i wypoczywał czując się dobrze. Kiedy gryzę się ową sprawą, to tłumię uczucia, narzucam swojej myśli temat tego, co mi się nie udało, tłumię dobre uczucie odmawiając sobie dobrego samopoczucia.

W poznaniu, w rozwoju duchowym, podmiotowym, świadomości chodzi (między innymi) o to, aby świadomie poznawać to, co czuje się, oglądać swoje czucie siebie i poznawać to, co postrzegamy pod kątem osiągnięcia zgody tych naszych funkcji. To znaczy, nasze uczucia chcąc czuć dobrze, w najwyższym sensie chcąc odczuwać Miłość, najwyższy stan zgody i harmonii. I chcąc, aby rozum, nasze świadome postrzeganie, aby ja uznał za słuszne odczuwanie Miłość, czyli uznał ją za Prawdę potrzebne jest milczenie rozumu. Aby osiągać zgodę świadomie należy oddalać od siebie to, co dręczy rozum, odsunąć od siebie przeszkodę, którą myśli się i którą rozum gryzie siebie. Rozum musi zamilknąć albo znaleźć konstruktywne rozwiązanie zamiast denerwowania się. Albo zdając sobie sprawę z tego, że takie konstruktywne rozwiązanie na pewno istnieje i wystarczy go poszukać może odsunąć od siebie tą myślaną przeszkodę na moment późniejszy. Albo musi narzucić sobie dobrą wolę, po prostu przestać dręczyć się koncentrując się na dobrym odbiorze doświadczenia, czyli na dobrym samopoczuciu. Przez taki milczący i dobrze czujący ogląd doświadczenia akceptujemy wolę dobrego odczuwania i uznajemy, że jest ono Prawdą dla nas i o nas, i jest Miłością wobec siebie i bycia w ogóle, która przekracza konflikt toczony ze sobą, kiedy dręczymy się czymś.

W naszym układzie rozum – uczucie wrażliwość od rozumu chce potwierdzenia siebie. Chce niejako, aby rozum oglądając uczucie powiedział „Prawda, Miłość istnieje.” W ten sposób uzyskują wzajemne potwierdzenie w sobie, akceptację swojego istnienia i nie występuje konflikt pomiędzy nimi, który jest wtedy, kiedy rozum ukrywa uczucie jakby usuwając jego istnienie. Choć ono manifestuje wtedy swoje istnienie w niedobrym samopoczuciu. Kiedy rozum mówi na uczucie „Prawda”, ja zgadzam się z tym, że chcę dobrze odczuwać, to tym samym ten rozum uzyskuje od uczuć potwierdzenie. One jemu mówią, że jest on „Miłość”, bo uznał je, dopuścił ich istnienie otwierając się na nie. Pokochał, kiedy powiedział o nich „Prawda.” W ten sposób rozum (Prawda) stał się Miłość, a uczucie (Miłość) staje się Prawda, występuje zgoda pomiędzy nimi i harmonia.  Jeśli na początku uczucie to Miłość, a rozum to Prawda to, kiedy nawzajem uznają się w nas, wtedy uczucie mówi, że rozum to Miłość, bo „łaskawie” je uznał, a rozum uznając nasze uczucie mówi, że to jest ono Prawdą, bo harmonizuje go. Następuje tu wzajemne potwierdzenie jednego w drugim i ich współpraca, uzupełniają się w jednym istnieniu, jakim jest podmiot, który nimi dysponuje osiągający Szczęście i spokój, bo przekraczający „wewnętrzny” konflikt, jaki istniał zanim ten stan nastąpił. Taki jest stan zgody rozumu i uczuć.

Celem ludzkiego życia jest świadome poznanie Prawdy i nieskrępowane odczuwanie Miłości. Jest nim, dlatego bo zgoda pomiędzy Prawdą i Miłością, rozumem i uczuciem w nas jest stanem harmonii. Następuje wtedy spełnienie człowieczeństwa, samorealizacja w samopoznaniu, bo poznany i ustanowiony zostaje stan pełni, jakim jest zgoda z samym sobą. Ta zgoda rozciągnięta zostaje następnie na innych ludzi, bo rozumiejąc siebie zaczynamy rozumieć innych w ich błędach. Rozumiemy, że oni je czynią, dlatego właśnie, bo nie rozumieją siebie, nie mają tej zgody rozumu i uczuć.

Dlatego Miłość jest celem życia czekającym na świadome poznanie jako Prawda. Kiedy dochodzi do tego Poznania, czyli kiedy dochodzi do świadomego poznania Prawdy i nieskrępowanego wyrażania Miłości, to wtedy osiąga się stan harmonii. Czujesz się wspaniale, dlatego bo rozumiesz siebie. Docierasz do poznania siebie, które mówi, że tym, czego naprawdę chcesz jest Prawda i Miłość, bo one harmonizują Cię. Wtedy tym stanem abstrahujesz od stanu siebie z przed owego Poznania. Czyli przekraczasz stan, w którym poznania Prawdy i Miłości jeszcze nie było. Wtedy, kiedy miotały tobą niedobre uczucia i niedobre świadome pomysły i działania. Przekraczając ten stary stan zgodą rozumu i uczucia, Miłością do Prawdy i Prawdą o Miłości, tworzysz tą swoją nową postawą nową płaszczyznę myśli i własnego istnienia. Postrzegasz swoje życie z punktu widzenia tej zgody w sobie i w nowej jakości patrzysz na cały świat ze szczęśliwego punktu widzenia. Wtedy zajmuje się metapozycję wobec zdarzeń, wobec sporów i konfliktów przede wszystkim, bo wiadome jest że nie chce się angażować w konflikt, ale patrząc w swoje dobre odczuwanie i rozumienie tak chce się zażegnać spór i konflikt unikając jego eskalacji.

Taką sytuację szczęśliwości doświadcza okresowo każdy człowiek, kiedy cieszy się, odczuwa radość z jakiegoś powodu. Ale ta sytuacja wynika z jednego wydarzenia zwykle jest okazjonalna. Taka nie wynika z poznania Prawdy i Miłości w jedności w sobie. Dlatego zostając wywołana przez otoczenie, kiedy w nim następuje zmiana, to przemija i szczęśliwy stan umysłu. Gdy znika powstaje stan wspomnienia szczęścia i nie rozumienia sytuacji nowej, w której szczęście pozostaje wspomnieniem i pragnieniem. Trwałe poznanie własnego Szczęścia i jego osiągnięcie leży w samopoznaniu, które oscyluje wokół poznania zgody rozumu i uczuć. Faktycznie owo samopoznanie następuje etapowo w życiu człowieka, ale pozwala się w powyższy sposób uprościć i streścić.

Kiedy osiąga się owo wysokie Poznanie i zgodę w sobie, to na widok własnego Szczęścia dokonuje się nad nim refleksji, aby poznać świadomie to, co jest źródłem tego Szczęścia. Wtedy poznajemy, że jest nim Miłość jako Prawda o mnie, czyli to, że chcę zawsze znajdować się w stanie Miłości. I jest nim Prawda o Miłości, czyli to, że mam Miłość, kiedy ją odczuwam. Dochodzi do świadomego poznania tej ich Jedności i refleksji nad Szczęściem, jakie jest owocem tego związku w nas. Wtedy też świadomie oglądam swoje Szczęście wiedząc, że już je mam i zależy ono tylko ode mnie. Zależy od tego czy będę kochać swoje uczucia uznając je jako Prawdę o sobie. Wtedy uświadamiam sobie, że osiągnąłem stan bardzo rzadki w świecie gdzie ludzie tłumią swoje uczucia. I uświadamiam sobie, że Prawdę i Miłość o sobie i do siebie mam tak pewną, że mogę nią obracać jak ołówkiem między palcami w sposób pewny. Moje Szczęście staje się przedmiotem, narzędziem, które kocham, bo pochodzi ze mnie i którym dysponuję mając i będąc jego niewyczerpanym źródeł, jeśli zechcę. Wreszcie mogę ten przedmiot używać w działaniu i czynię to świadomie czyniąc lepszym swoje otoczenie. Bo oddziałując Prawdą i Miłością na nie wypełniam Szczęściem także innych ludzi wskazując im właściwą drogę Poznania harmonią, jaką obserwują w moim zachowaniu. 

Lojalność wobec siebie polega na nie ukrywaniu uczuć, akceptowaniu tego, jakie są i dopuszczaniu ich do głosu. To prowadzi do dobrego samopoczucia, bo jest to wyraz akceptacji uczuć przez rozum. To świadome dopuszczanie do głosu woli dobrego samopoczucia świadomie usuwające samopoczucie niedobre, konflikt, który toczę w sobie, kiedy w swoim myśleniu spieram się o jakąś rzecz. To właśnie ma zrobić rozum, wypuścić uczucia, nie trzymać ich jak psa na łańcuchu. One puszczone sprawiają, że czujemy się dobrze. Ale ich puszczenie musi odbywać się z uwagą, w ramach rozumu, aby nie wyrażać ich z przesadą prowadzącą do nadmiaru, bo tak znowu wyraża się brak rozumu i zdrowego rozsądku. Na tej zasadzie należy zachować równowagę rozumu i uczucia.

Tym, który osiągnął zgodę i harmonię uczuć i rozumu jest Bóg. On o tym uczy wszystkich przez doświadczenie, aby zgadzać się z własną wrażliwością i aby zachowywać zrównoważoną miarę i rozumu i uczuć. Wtedy osiąga się Jego Szczęście, jakie On ma. Inne rozumienie Świadomości, Absolutu jest błędne, co poznać można po tym, że wyraża konflikt, którego On nie ma. Z powodu tej równowagi rozumu i uczuć nazywa się On Pan, bo jako jedyny w istnieniu w pełni panuje nad Sobą i wszystkim, bo zachowuje zgodę w sobie i przez nią wie, jaka zgoda jest w ogóle. (Pozostały) Byt poprzez niezgodę dąży do poznania Jego zgody, bo w okresowych sporach poznaje, że to, co chce to zgoda, nie czując się dobrze w niezgodzie.

 

Zapraszam na Poznanie

 

Źródło: http://sites.google.com/site/samoswiadomosc/