JustPaste.it

Źródła bogactwa

Problemy finansowe są samoodnawiającym się paliwem, którego dostatek, a nawet nadmiar utrzymuje w światowym tyglu stan ciągłego wrzenia.

Problemy finansowe są samoodnawiającym się paliwem, którego dostatek, a nawet nadmiar utrzymuje w światowym tyglu stan ciągłego wrzenia.

 

 

Dobry zwyczaj, nie pożyczaj – poucza stare, mądre porzekadło. Inne nie mniej trafne głosi, że miłe złego początki. Przestrzeganie tych zdawałoby się banalnych prawd mogło uwolnić świat od dzisiejszych zawirowań i utrapień. Tak się jednak nie stało, bo silniejsza od przezorności była żądza posiadania dóbr, ponad realne możliwości.

 

Państwa narodowe od dłuższego czasu ochoczo pozbywają się części swej suwerenności emitując i sprzedając osobom prywatnym rządowe obligacje. Zdobyte w ten sposób pieniądze przeznaczają na finansowanie deficytu budżetowego. Z roku na rok emisja papierów dłużnych rośnie i stała się już znaczącą częścią wpływów budżetowych, ku ogólnemu zadowoleniu wierzycieli, rządów, rosnącej biurokracji, a także zwykłych obywateli.

 

Życie na kredyt stało się trendy. W ślad za rządami ruszyli do coraz liczniejszych banków po kredyty obywatele, beztrosko podnosząc sobie poziom życia za pieniądze pożyczone na poczet przyszłych, często wątpliwych dochodów. Pomagały im w tym banki rozdając na prawo i lewo pieniądze bez dogłębnego zbadania zdolności swoich klientów do spłaty zaciągniętych zobowiązań.

 

Nadmierne zadłużenie ludności jest wielce niekorzystnym zjawiskiem ekonomicznym. O wiele groźniejsze dla trwałości i stabilności światowego systemu finansowego okazały się jednak długi publiczne. Trzy dekady gromadzenia w rękach oligarchii finansowej papierów dłużnych, bez opamiętania emitowanych przez państwa będące w potrzebie, doprowadziło do powstania potężnego, wtórnego rynku długu publicznego.

 

Powstanie kapitału ponadnarodowego otworzyło drogę do globalizacji gospodarki, czyli przejścia przemysłu, handlu i usług na pułap światowy. Państwa narodowe utraciły w ten sposób kolejną, znaczną część suwerenności na rzecz rekinów międzynarodowej finansjery. Oligarchia finansowa stała się tym sposobem znaczącym, jeśli już nie największym graczem na politycznej arenie.

 

Najgorsze jest to, że wsparta egoizmem siła sprawcza tak zwanych rynków finansowych ma z reguły negatywny charakter. Realizuje się, bowiem w destrukcji porządku światowego. Napędzana chciwością, która wyklucza postawę prospołeczną, nie posiada zdolności do działań naprawczych.

 

W epoce bicia pokłonów bożkowi pieniądza praca przestała być głównym źródłem bogactwa. Nawet tak genialny ekonomista jak Keynes nie przewidział, że zostanie ona zepchnięta w hierarchii wartości na pogardzany margines, żeby zrobić miejsce dla wszechobecnych i wszechwładnych: lichwy i spekulacji

 

Po co w trudzie i znoju budować przez kilka tygodni dom, żeby zarobić marne kilkanaście tysięcy dolarów. Czy nie lepiej zainwestować pieniądze obstawiając czarne scenariusze i zgarniać potężne zyski, po wywołaniu przy pomocy spekulacji paniki na rynku walutowym? 

 

Każdy sposób jest dobry dla pasożytujących na ludzkiej pracy finansistów, dążących nieustannie do maksymalizacji zysków. Każdy sygnał może się okazać przydatny, żeby doprowadzić do destabilizacji rynków i ograbienia drobnych ciułaczy z oszczędności życia. Za przeproszeniem, echo głośniejszego pierdnięcia tubylca nad Amazonką może się odbić spadkiem cen akcji na Wall Street.

 

 Pogarda dla życia w pocie czoła i ucieczka w stronę wirtualnych transakcji sprawiła, że sektor finansowy definitywnie oderwał się od realnej gospodarki. Zawłaszczanie owoców cudzej pracy było w ubiegłym wieku przyczyną ostrej walki klasowej. Dziś wyzysk człowieka przez człowieka realizowany jest przy pomocy znacznie doskonalszych finansowych narzędzi.

 

Ta nieustająca pogoń za zyskiem i odlot w stronę w krainy wirtualnych wartości owocuje bylejakością życia pod cieniutką warstwą blichtru. Jakość towarów jest dziś odwrotnie proporcjonalna do błyskotliwości efektownych opakowań. Bylejakość jest symbolem substancji ekonomicznej, na bazie, której wyrasta med  in Czajna, nowe światowe supermocarstwo.

 

Żyjący w finansowym chaosie świat ma poważne problemy demograficzne. Narody posiadające znaczne nadwyżki żywności powoli wymierają, zaś te, które głodują rozmnażają się w tempie zbliżonym do populacji australijskich królików. Skutkiem tych dysproporcji są niebezpieczne dla stabilizacji społecznej, migracje ludności poszukującej lepszego życia.

 

Problemy finansowe są samo odnawiającym się paliwem, którego dostatek a nawet nadmiar utrzymuje w międzynarodowym tyglu stan ciągłego wrzenia. Raz po raz spod niezbyt dobrze dopasowanej prawno-represyjnej pokrywki zaczyna się wydobywać, nasycona agresją substancja ludzka, grożąca niekontrolowanym wybuchem.

 

Na naszych oczach wyzyskiwani przez swoich skorumpowanych władców Arabowie pokonali paraliżujący strach i wynieśli swoje niezadowolenie na ulice, nie zważając na akcje pacyfikacyjne uzbrojonego po zęby wojska. A w spokojnym dotąd Londynie młodzi ludzie ni stąd, ni zowąd rzucili się podpalać domy, rozkradać i niszczyć, co popadnie.

 

Wygląda na to, że światowa rebelia wydaje w ten sposób ostrzegawcze pomruki, niegroźne jeszcze może w skali globalnej, ale tylko do czasu aż gniew ludu osiągnie wielkość krytyczną. Może to nastąpić wtedy, kiedy część populacji żyjącej próżniaczo z efektów cudzej pracy stanie się liczniejsza, od żyjących na ogół marnie, utrudzonych wytwórców dóbr.

 

Cała nadzieja w tym, że panujący dziś nad zatopioną w konsumpcji świadomością społeczną apostołowie rynków zrozumieją, iż rynek działający sprawnie bez żadnych barier i regulacji, jest taką samą iluzją jak ongiś utopijny socjalizm.

 

 Niestety nie da się zapanować nad światowym chaosem bez fundamentalnych zmian w światowym systemie wartości idącym w kierunku przywrócenia wysokiej rangi tradycyjnie pozytywnym cechom ludzkiego charakteru. Takim jak: uczciwość, rzetelność, oszczędność i skromność. Ne quid nimis.