JustPaste.it

Wmówili Ci, żebyś "był sobą"?

Pewnie słyszałeś rady „bądź sobą”. A kim albo czym innym miałbyś do cholery być? Churchillem? Talerzem zupy ogórkowej? A tak w ogóle, od kiedy możesz być tylko jedną osobą?

Pewnie słyszałeś rady „bądź sobą”. A kim albo czym innym miałbyś do cholery być? Churchillem? Talerzem zupy ogórkowej? A tak w ogóle, od kiedy możesz być tylko jedną osobą?

 

Pewnie słyszałeś rady „bądź sobą”. A kim albo czym innym miałbyś do cholery być? Winstonem Churchillem? Talerzem zupy ogórkowej? A tak w ogóle, od kiedy możesz być tylko jedną osobą?

Pomysł „bycia sobą” jest jednym z najbardziej rozwojowych i jednocześnie toksycznych na jakie można trafić. Zależnie od interpretacji opiera się ona na kilku założeniach:

  1. Jesteś jakiś „prawdziwy” Ty.
  2. Jesteś też Ty, który tym prawdziwym albo jakimś innym mógłby być.
  3. To co robisz, określa kim jesteś.
  4. Trzeba być kimś.
  5. Można być tylko jedną osobą.

wmowili-ci-zebys-byl-soba.jpg  

I z tego miejsca można już coś wyciągnąć. Nie dlatego, że założenia albo rada są dobre. Po prostu ze wszystkich idiotycznych pomysłów przy dobrych filtrach można powyciągać kiepskie filtry autorów a przez to poszukać ich u siebie. Żaden nie jest prawdziwy bardziej od innego naturalnie, wszystko podług celu. Najpierw się nimi pobawimy, a potem zastosowanie, więc włącz od razu wyciąganie wniosków i myślenie w kontekstach użyteczności, żeby potem nie było szoku ;]

  1. Jesteś jakiś „prawdziwy” Ty.

Otóż koncept jest taki: jest twoja prawdziwa natura, a wszystko inne to maski/fałsz. Ale tej prawdziwej natury nikt nie zna i nie widział. Ty mógłbyś znać, ale przez te maski nie znasz. No i ta prawdziwa natura, której nikt nigdy nie widział jest prawdziwsza od masek, które znasz Ty i otoczenie. Ma sens.

Jakim cudem tego typu pomysły zdobywają popularność? Mają wielką zaletę: dają zabezpieczenie dla Twojej samooceny. Skoro wszystko co zrobiłeś Cię nie określa, bo masz wewnętrzną naturę (zauważyłeś, że ona zawsze jest dobra? Że żaden autor nie sugeruje, że w gruncie rzeczy czytelnik jest bezwartościową kupą gówna, tylko wszyscy są wspaniałymi istotami wyższej jaźni?) to wszystko jest w porządku i możesz się czuć dobrze. Masz historię do opowiedzenia o tym, jak to „prawdziwy” Ty jest dobry, a całe zło dookoła to efekt fałszu. Och, biedny.

      2. Jesteś też Ty, który tym prawdziwym albo jakimś innym mógłby być.

W tym miejscu zabawa jest już niesamowita. Ponumerujmy „ja” dla wygody. 1-„prawdziwe”, 2-„wykonawca”, 3-któreś nieprawdziwe. Czasem jeszcze ktoś oddzieli ciało. Sytuacja jest następująca: Ty-2, tak naprawdę jest Ty-1, tylko że Ty-2 o tym nie wie, bo ciągle ten Ty-2 jest którymś z Ty-3, którym nie jest naprawdę, pomimo że w danej chwili jest. No i podczas gdy Ty-2 jest którymś z Ty-3 w świecie w każdej chwili, to tak naprawdę Ty-2 nigdy Ty-3 nie jest, bo Ty-2 jest Ty-1. A potem słyszę, że proponując pracę typu parts integration to ja wkręcam ludziom osobowości wielorakie.

To trochę bardziej hardcore’owy element mechanizmu z punktu 1. Może dawać oderwanie od odpowiedzialności (to akurat bywa wartościowe), ale przede wszystkim wmawia Ci, że żeby być sobą musisz być kimś innym. Że jest różnica, między tym kim jesteś, a wykonawcą i świadomością. Że możesz być nie-sobą.

      3. To co robisz, określa kim jesteś.

No bo skoro już jako Ty jesteś kimś innym niż jesteś, to twoja istota musiała pozostać taka sama(żebyś dalej był to Ty) ale jednak stałeś się kimś innym, więc coś innego określa kim jesteś (Tak, przeczytaj to zdanie z 4 razy). A skoro wszystko ma strukturę, to było to jakieś działanie. Czyli to co robisz określa kim jesteś. Tyle wystarczy, reszta w zastosowaniach.

      4. Trzeba być kimś.

Czyli musisz podjąć decyzję, że jesteś kimkolwiek. Niewolno Ci postanowić nie mieć etykiety. Wszystko nie może być dla Ciebie takie samo, ponieważ skoro masz być sobą, to sobą nie jesteś, a więc jesteś kimś innym(skoro bycie sobą to postęp). Takie głębokie, ukryte założenie, że bycie nie jest wystarczające. Że trzeba się określić.

Oczywiście cóż nam to daje? Poczucie bezpieczeństwa, naturalnie. Świat dostaje ramy, wiesz co masz o czym myśleć(i że w ogóle masz coś o czymkolwiek myśleć).

      5. Można być tylko jedną osobą.

Skoro masz stać się kimś innym, to znaczy że będąc tym czym jesteś, nie możesz być tym czym miałbyś być(czyli sobą, sic!).

Porażające wręcz ograniczenie. A jakże popularne. Przecież gdybyś mógł być różnymi osobami na raz, nie zajmowałbyś się pierdołami jak przestawanie być kimś, kim być nie chcesz, a zająłbyś się stawaniem tym kim chcesz być. No i gdybyś niechcący stał kimś kim nie chcesz nie byłoby problemu, czyli zniknęłaby porażka.

Jak tego użyć?

Będzie wstępu światopoglądowego. Jeśli zgodnie z sugestią włączyłeś po drodze myślenie, to wnioski w większości będziesz już miał. Dla pewności, najpraktyczniejsze co dotąd znalazłem.

Najpierw najogólniejszy wniosek: nie ma stałej struktury „ja”. Nie ma i już. Badania wykazują, że mózg modyfikuje nasze wspomnienia, szczególnie wspomnienia dawnych przekonań, tak aby sprawiały wrażenie bardziej spójnych niż są w rzeczywistości(czyli bzdury typu „tak myślałem, tylko inaczej to rozumiałem” czy też „odkryłem, że tak naprawdę miałem na myśli to, co myślę teraz”). Wyluzuj, zaakceptuj. No i dalej.

Wiele tożsamości jako wolność – czyli tworzysz głęboką wiarę w autonomię swoich różnych tożsamości i zależnie od sytuacji korzystasz z różnych. Na przykład opieprzasz kogoś z góry na dół albo żałośnie błagasz o coś, a potem spokojnie wracasz do osobowości przyjacielskiej czy też dumnej.

Brak tożsamości jako wolność – stwierdzasz od dziś, że nie jesteś nikim konkretnym. Powiedzmy zmiana przekonania, albo czasowe ograniczenie partsów, wywalenie dialogów. Ludzie nad tym po 40 lat medytują, więc nie mam żadnych rozwiązań na 2 zdania ;) I od tego momentu co się nie stanie jest w porządku, co nie zrobisz jest w porządku, w ogóle wszystko jest w porządku. Bo skoro nie masz przekonań na swój temat (bo na temat bycia mieć nie możesz, a nie jesteś niczym o czym mógłbyś je mieć) to wszystko Ci jedno.

Identyfikowanie się (lub nie) z działaniami – możesz zbudować przydatne osobowości podpierając je zachowaniem. „Skoro kiedyś miałem 4 z WFu, to znaczy że jestem dobrym sportowcem” na przykład. Cokolwiek co uznasz, że Ci się przyda. Analogicznie możesz stwierdzić, że wymóg aby kimś zostać jest o wiele wyżej. Klasyczny przykład to ciągle przesuwają się u ludzi w uzależnieniach granica bycia pijakiem, złodziejem, kłamcą itd.

Resztę wymyślisz sam.

Jakie jeszcze przekonania możesz zakwestionować?


P.S.

Zanim odpowiesz sobie na pytanie kliknij "głosuj" jeśli uważasz, że artykuł jest dobry, bo o takie wszystkim tu chodzi :)

I jeśli interesuje Cię NLP, to grupa: Grupa NLP na Eioba.pl!



 

Źródło: http://jakubkrolikowski.pl/wmowili-ci-zebys-byl-soba/