JustPaste.it

Pętla dla ojca

Działać tak,by wilk syty i koza cala-to szkoła wyższej jazdy

Działać tak,by wilk syty i koza cala-to szkoła wyższej jazdy

 

Majątki na Kresach podczas okupacji były niemiecką bazę żywnościową ,w jednym z nich zarządcą  był ojciec,pracowali tam młodzi co nie chcieli jechać na przymusowe roboty , pędzili bimber , handlowali mięsem w pobliskim miasteczku Głębokie.,ojciec przymykał na to oko i mówił " oby wilk był syty i owca cala."

Jak to, koza cała- zastanawiałem się. ?

,- klepałem  te słowa w domu ,a matka sarkała,”czysty tatuś”. W szkole nauczyciel szarpał za uszy- -"ty brudasie". Jestem czysty jak tatuś wołałem! Młodszy braciszek z kupą w portkach wolał:mamo ,jestem czysty jak tatuś!  

- co to znaczy „czysty tatuś”-pytałem? Jak dorośniesz- zrozumiesz, a teraz siadaj na bryczkę Polną drogą jechaliśmy wśród łanów zbóż, złociły się zwisające kłosy pszenicy,pachniał dziki kminek a biała koniczynka, uginała się pod kopytami anglika, za olszyną świstały kosy ,  śpiewały  kobiety  przy  snopkach zbóż..

Jedna podeszła do ojca i prosiła o pracę dla siostry.,nie chciała jechać do Niemiec , takich było wiele. .Spały w stodołach razem z mężczyznami,a myły się w drewnianych korytach obok studni. Komin łaźni dymił każdego dnia, kapały się i na kamieniach paliły wszy w bieliźnie ,a potem zasłaniać rękoma swoje to i owo wybiegały do sadzawki . I czego się  wstydzą- wołali chłopi,w stodole same się pchają ,do rana  dają.

 Niemcy regularnie zabierali zboże, wyrośnięte owce i kozy. Klepali ojca po ramieniu, a mnie dawali cukierki i mówili "Gut". Odjeżdżali,  śpiewając "Haj-lu haj la i machali butelkami bimbru , w nocy wpadali akowcy tez po swoją dolę,   szli do dziewcząt na siano i  do łaźni, biegali wokół niej nago   , a one fikały  i piszczały, Ojciec mruczał pod nosem,tu walczyć potrafią,a przed czerwonymi portkami trzęsą 

Chłopy   też psioczyły na nich , cipki w łaźni  myją,a nie walczą ”A ojciec im tłumaczył „ to nie mydło i  wam wystarczy,a dają tak,żeby wilk był syty i owca cała”. Jak można tak dawać-pytałem. Z wiekiem sam to zrozumiesz -zbywał i karcił,ze dorosłych podsłuchuję

Do Głębokiego po naftę z ojcem jechałem ,angliki,potrząsał białą grzywą ,z zadartym ogonem niby baletnica szedł w zaprzęgu. Bryczka kołysała  się   uginając się na resorach., jeździł nią dziedzic nim enkawudziści wsadzili do lochów, teraz jego majątkiem ojciec zarządzał.,hodował krowy Niemcom,w prezencie dostał tego konia,Partyzanci i złodzieje mieli na niego chrapkę, rasowy, wyścigowy ,niespotykany w okolicach,Niemcy dali za dobra pracę

Kiedy mijaliśmy lagier czerwonoarmistów esesmani,na widok jego cmokali i pytali o sznaps Nie ma ,odpowiadał ojciec,a anglik na jego głos zwiększał bieg. Jeden  wtedy wskoczył na bryczkę , usiadł obok mnie i powiedział głaszcząc po głowie ,ze takiego syna ma w Poznaniu.,jechał na targ po sznaps,rozmawiał po polsku

- z mośkami zrobimy porządek,nagich w bagno,do topieli wrzucimy mówił i klepał ojca po ramieniu

Na targowisku żołnierze za masło,jajka i sznaps dawali szynele i buty czerwonoarmistów ,a w pobliżu za drutem kolczastym stłoczeni jak śledzie w beczce żydzi z całego powiatu siedzieli,wyciągali ręce o chleb. Jankiel z córką stał przy plocie blisko targowiska, zobaczył nas

  • ratuj  Rebekę błagał ojca ,przed wojną dawał śledzie i naftę nam na kredyt.

  • ,Ojciec poszedł do komendantury ze znajomym esesmanem , zezwolenie na pracę córce w majątku załatwił ,

Skulona siedziała w bryczce,a esesmani obok lagru wołali halit Juda halit,wtedy ojciec pokazał zezwolenie,a  anglik truchcik zamieniał w kłus,a ciężarówki z żydami jechały do lasu,z jednej rozlegało się wołanie „zegnaj Rebeko, za kilka minut potem rozległy się serie z cekaemów i   pojedyncze strzały.

Już po nich powiedział ojciec,a  Rebeka  się trzęsła jak galareta i całą drogę chlipała., u nas   szybko doszła do siebie  , wyładniała, prowadziła buchalterię, zapisywała ilość dostarczonej Niemcom żywności,a esesman .przyjeżdżał na motocyklu po miód,bimber i uśmiechał się jakoś dziwnie do Rebeki

Nie pamiętam jak się zaczęło,że wieczorami na ganku ,albo nad brzegiem Brzezinki śpiewała  żydowskie pieśni, dłonie wznosiła ku niebu,a długie włosy wiatr zakrywał jej twarz , na kasztanku galopował   do niej  w skórzanym płaszczu,leciała  wtedy na jego spotkanie    z rozwartymi ,jak skrzydła , ramionami. 

Swawoliła ,śmiała się ,a ja podglądałem przez dziurkę od klucza  . Ojciec  to zauważył  i  kazał spać  w  stodole z  robotnikami ,a oni  rechotali,”akowiec znów Żydówkę kopci” . Co to znaczy kopci-?.Ale ojciec nie wytłumaczył,a skarcił  robotników. Nazywali mnie za to  skarżypytą.

Rebeka na kasztanku umknęła do lasu ,a stajenny doniósł na gestapo, oskarżył o to ojca .Znajomy esesman wyjął pistolet i powiedział zastrzelę kapusia, ma dużo dzieci,daruj prosił ojciec.

- donosiciele to najgorszy gatunek ludzi odpowiedział i splunął na stajennego. Potem popili bimbru, wystrzelali połowę kroków w pobliskim lesie, ojcu zostawili okrągły granat i pojechali do komendantury



Jesienią stajenny   na  boku  Anglika  czerwoną farbą napisał” śmierć zdrajcy Stalina  i uciekł do lasu.. .

Miejsce  Rebeki zajął protegowany esesmana chudy dryblas, grał na bałałajce ,   śmierdział jak stary kozioł i nad rzeką ściągał  mi majtki. Nim zdążyłem powiedzieć o tym ojcu, też zwiał do lasu ,Pewnej nocy wrócił ze stajennym i sforą radzieckich partyzantów , spalili majątek Majątki zaczęła pilnować białoruska policja,naszego pilnowała drużyna wujka ,mojego imiennika.

W czarnym mundurze jak esesman na ganku pałacu   stał Nienawidził czerwonych,  siostrę enkawudzista na jego oczach, zgwałcił; mścić się nad nimi będę do końca życia- powiadał. Wujku, daj postrzelać prosiłem

,kolbę karabinu przyłożył do ramienia,wprowadził nabój do lufy,nacisnąłem spust, rozlegał si e huk,a  odrzut kolby przewrócił na ziemię,mimo to zamierzałem pójść w jego ślady,moją mamę tez enkawudzista napastował

  Pewnej  nocy partyzanci ,przecięli druty kolczaste i granatami rozwalili umocnienia . Policjanci osłaniając nas wycofywali się do Głębokiego,a nim pomoc nadeszła majątek był w ogniu, bydło przeraźliwie ryczało,a partyzanci galopowali do lasu. Na rozwalonej bramie wysila drewniana tabliczka z napisem”śmierć zdrajcom, a obok pętla dla ojca.

.

Działać jednak by wilk syty i koza cala, jak się okazało ciężko , ludzie gorsi od wilków ,bliźniego swego w łyżce wody topią ,stoją pod figurą, a myślą o zemście .I po jaki chrej bóg stworzył człowieka-zadaję sobie teraz pytanie ?

W Głębokim teraz muzeum żydowskie, eksponuje ich przedwojenne rzemiosło i handel , w lesie   pomnik  dla 25.000 zamordowanych  ziomków  Rebeki stoi,a nienawiść w szacie wartości katolickich nadal trwa