JustPaste.it

Anegdoty o matematykach

Z humanistów śmieją się inżynierowie, z inżynierów śmieją się fizycy, z fizyków śmieją się filozofowie, z filozofów matematycy, a z tych ostatnich wszyscy.

Z humanistów śmieją się inżynierowie, z inżynierów śmieją się fizycy, z fizyków śmieją się filozofowie, z filozofów matematycy, a z tych ostatnich wszyscy.

 

 9f9b1e31348c1f9eefc90c68adbded71.jpg

 Jak widać to co wydaje się proste, takie proste nie jest.  

  

Evariste Galois - genialny matematyk francuski, twórca teorii grup, którą o wiek wyprzedził współczesną mu matematykę dwukrotnie ..... nie zdał egzaminu wstępnego  do École Polytechnique w Paryżu.

Nie rozwiązywał zadań w przyjęty sposób. Podawał natychmiast wynik. Egzaminatorzy zarzucali mu, że nauczył się zadań na pamięć, a on im, że sobie z niego kpią, każąc mu wypisywać rzeczy tak banalnie proste. Zainteresował się matematyką mając 17 lat, zginął w pojedynku w wieku 20 lat. Prawdopodobnie w wyniku spisku. Leopold Infeld napisał powieść o życiu Ewarysta Galois pod tytułem "Wybrańcy bogów". Jego teoria grup dziś znajduje zastosowanie między innymi w kosmonautyce.

Blaise Pascal cierpiał na ból zębów. Aby oderwać myśli od tego przykrego zdarzenia, udowodnił wiele twierdzeń o własnościach cykloidy i ogłosił konkurs na prace o tej krzywej. Nadeszło wiele listów a odpowiedziami. Pascal wszystkie prace przeczytał i przyznał I nagrodę sobie.

Pewnego dnia Izaak Newton zaprosił na obiad przyjaciela, ale zapomniał o tym uprzedzić służących. Gdy gość się zjawił, zobaczył na stole jedno nakrycie, a stwierdziwszy, że Newton jest zajęty, zjadł obiad i - nie mogąc doczekać się gospodarza  - poszedł. Newton skomentował to w następujący sposób:

Gdyby nie dowody rzeczowe, które stoją na stole, pomyślałbym, że nie jadłem  obiadu...

 

Eulerowi  zadano kiedyś zagadkę: Dwa pociągi odległe o 60 km zbliżają się po tym samym torze z prędkością 60 km/h. Między nimi lata mucha. Zaczyna ze środka, dolatuje do pierwszego pociągu, zawraca, leci do drugiego itd. Mucha lata z prędkością 20 km/h. Jaką drogę przeleci mucha, zanim pociągi się zderzą? Euler na to bez wahania, że 10 km. Na to rozmówca:

- Zgadłeś. A większość osób próbuje sumować nieskończony ciąg, co zajmuje im godziny. Na to Euler :

Ale ja tak właśnie zrobiłem!

 Mieszkający w Paryżu polski matematyk Józef Hoëné-Wroński miał kłopoty finansowe. Wtedy przekonał bogatego bankiera Arsona, że zna Teorię Wszystkiego i obiecał go w nią wprowadzić. W zamian Arson finansował jego badania i publikacje Wrońskiego. Po kilku latach jednak bankier poczuł się oszukany i wytoczył Wrońskiemu proces. Wrońskiemu udało się  jednak przekonał sąd, że zna „Teorię Wszystkiego” i proces ......wygrał.

 

Francuski matematyk Charles Boussut dostał telegram, że jego kolega Pierre-Louis Maupertuis  jest ciężko chory i odwiedził go w szpitalu. Lekarz powiedział, że pacjent jest umierający i nie jest już w stanie powiedzieć nawet słowa. Na to rzekł Boussut: To niemożliwe. Ten gaduła. Wiem co zrobić, żeby mówił. Podszedł do łóżka i  zapytał Maupertuisa: Ile jest 12 do kwadratu? Na to  Maupertuis  : 144 ! i ........zmarł.

Pierre Simon de Laplace zapytany przez Napoleona, dlaczego w rozprawie o wahaniach okresowych w ruchu Saturna i Jowisza nie ma wzmianki o Bogu, odpowiedział: Sire, ta hipoteza nie jest mi potrzebna.

André Ampére miał dwa koty - dużego i małego - które bardzo kochał. Przeszkadzały mu jednak ciągłym drapaniem do drzwi, więc w końcu kazał zrobić w drzwiach dwa otwory dla kotów - jeden duży - dla dużego, drugi mały - dla mniejszego, żeby mogły wchodzić i wychodzić same. 

Stwierdziwszy pewnego razu brak zegarka, wysłał list do przyjaciela, u którego spędził ostatni wieczór. Pytał w nim, czy przypadkiem nie zostawił u niego zegarka. Adresat, przeczytawszy list, przeczytał w postscriptum: Przed chwilą znalazłem go, więc nie trudź się poszukiwaniem. 

Włoski geometra Pasquale del Pezzo - pochodził z arystokratycznej rodziny (nosił tytuł księcia Cajanello). Czasem jego pochodzenie mu pomagało, a czasem wręcz przeciwnie. Zdecydowanie pomogło mu w zdobyciu serca siostry Mittag-Lefflera - Anny. Była ona jednak protestanką. Po wielu staraniach udało się uzyskać od papieża zgodę na ślub. Nie pomogła mu jednak dalej, nagle się rozchorował. Konieczna była natychmiastowa operacja, ale w okolicy nie było żadnego lekarza o dostatecznie arystokratycznym pochodzeniu, który mógłby operować jego szlachetnie urodzone ciało. Nie zdążył się ożenić, bo zmarł.

David Hilbert  wybitny niemiecki matematyk zapytany o jednego ze swoich byłych uczniów odpowiedział:

Ach, ten, został poetą. Na matematyka miał zbyt mało wyobraźni.

 

Na Uniwersytecie w Princeton po terenie miasteczka uniwersyteckiego kursował autobus, a jego trasę poprowadzono celowo tak, by jeden z przystanków wypadał tuż przy domu Einsteina. Einstein był kiepskim kierowcą. Często zdarzało mu się zabłądzić wśród uliczek Princeton. Wtedy zostawiał samochód tam, gdzie stanął i szedł na posterunek policji, prosząc by odstawono go do domu. Autobus miał rozwiązać te problemy. Nie rozwiązał.  Często widywano w nim Einsteina dyskutującego z Kurtem Gödlem. Obaj panowie notorycznie jeździli wokół Princeton.

Jeszcze gorszym kierowcą był John von Neumann. W Princeton jedno ze skrzyżowań nosi jego imię. Miał na nim kilka stłuczek. Wielki John skomentował to tak :

" Jechałem wzdłuż drogi, a drzewa mijały mnie z v = 60 mil na godzinę, ale nagle jedno z nich wystąpiło z szeregu i stanęło mi na drodze." 

Amerykański fizyk i matematyk Robert Millikan był niezwykłym gadułą. Koledzy proponowali ustalenie nowej jednostki - gadulstwa - o nazwie kan. Jej tysięczna część - milikan - oznaczałaby rozmowność powyżej przeciętnej.

 

Spytano kiedyś Kartezjusza :

- Co jest więcej warte: wielka wiedza czy wielki majątek?

- Wiedza - odpowiedział zdecydowanie Kartezjusz.

- Jeśli tak, to dlaczego zawsze uczeni pukają do drzwi bogaczy, a nigdy odwrotnie?

- Bo my uczeni znany dobrze wartość pieniędzy i wiedzy, a bogacze znają tylko wartość pieniądza.

  

Temat pracy habilitacyjnej Lizy Meitner brzmiał: "Problemy fizyki kosmicznej". Jednak zagadnienia kosmiczne nie cieszyły się zainteresowaniem jak obecnie, a biorąc pod uwagę, że autorem pracy jest kobieta, dziennikarz  Times'a napisał w gazecie: Pani dr Liza Meitner przedłożyła pracę pt. " Zagadnienia fizyki kosmetycznej".

 

Dziennikarze spytali panią Einstein, co myśli o swoim mężu.

- Oh, mój mąż to geniusz! On umie robić absolutnie wszystko, z wyjątkiem pieniędzy.

 

Einstein nie potrafił bez pomocy drugiej osoby wypełnić deklaracji podatkowej. Mawiał: To jest zbyt skomplikowane dla matematyka. Do tego trzeba być filozofem.

 

Wiele źródeł historycznych podawało datę 25 XII 1642 r. jako dzień śmierci Galileusza  i jednocześnie dzień narodzin wielkiego kontynuatora jego idei - Izaaka Newtona. Jednak te dwa wydarzenia nie zaszły jednocześnie. W roku 1642 we Włoszech  używano już  kalendarza gregoriańskiego, podczas gdy w Anglii jeszcze kalendarza juliańskiego. Mistycyzm dat pękł jak bańka mydlana.


Amerykańskiemu fizykowi Jamesowi Franckowi  przyśnił się niemiecki matematyk Carl Runge, więc zapytał go, czy na tamtym świecie wiedzą wszystko z fizyki. Runge powiedział, że istnieje prawo wyboru - albo można wiedzieć wszystko, albo tylko tyle, ile się wiedziało na Ziemi. I dodał: Ja osobiście wybrałem to drugie. Przecież to musi być piekielnie nudne gdy się już wszystko wie.

 

Hugo Steinhaus znany był ze swojego językowego puryzmu i z zapamiętaniem tępił wszelkie językowe błędy. Listy zaadresowane Steinhaus Hugo zwracał bez otwierania, a studenta, który przedstawiał się jako Kowalski Jan, wyrzucał z egzaminu, mówiąc: Pan się tak nie nazywa!. Urzędnicy administracyjni Uniwersytetu Wrocławskiego bojąc profesora, wydali alfabetyczny spis pracowników uporządkowany... według imion.

 

Hugo Steinhaus miał prowadzić wykład, na który przyszło tylko dwóch słuchaczy. Powstał problem, czy warto odbyć go w tak nielicznym gronie. Steinhaus stwierdził: troje czyni kolegium i wykład się odbył. Następnym razem na sali oprócz Steinhausa był tylko jeden student, ale Steinhaus rozpoczął swój wykład. Student przerwał: Ale przecież jest nas tylko dwóch panie profesorze? Steinhaus odpowiedział:

- nie trzech, jest jeszcze Bóg.

 Po wojnie we Wrocławiu profesorowie Bronisław Knaster i Hugo Steinhaus  mieszkali w jednej willi na Biskupinie. Knaster na parterze, a Steinhaus na piętrze. Niczym  Paweł i Gaweł, prowadząc intelektualne boje. Znany był ich spór o odmianę nazwisk. Steinhaus twierdził, że nazwisko Knaster brzmi w dopełniaczu Knastra, a sam Knaster upierał się przy formie Knastera. Kiedyś, zdenerwowany ciągłymi uwagami Steinhausa, Knaster powiedział:

- Wybaczy pan, profesorze, ale każdy ma prawo do własnego nazwiska!

A Steinhaus :

Tak jest, ale tylko w pierwszym przypadku.

 Wśród wrocławskich matematyków i studentów krążył dowcip, jak to we wspólnym ogródku przed domem profesorów na jednej grządce zgodnie rosną astry  Steinhausa i astery  Knastera.

 

W latach 40. XX wieku dwaj matematycy angielscy John Edensor Littlewood  i Archibald Read Richardson znaleźli pewną regułę kombinatoryczną. Okazało się jednak, że ich dowód zawierał poważną lukę, z którą nikt nie potrafił sobie poradzić. Mimo to była  stosowana w obliczeniach związanych z programem Apollo. Dzięki niej człowiek poleciał na Księżyc i powrócił. I dopiero w kilka lat później reguła ta zwana dziś regułą Littlewooda - Richardsona została ściśle udowodniona przez Francuza Marcela Schützenbergera.

 

Po wykładzie Littlewooda na Uniwersytecie Stanforda jeden ze studentów zagadnął na korytarzu amerykańskiego matematyka George'a Poly'ę : Jestem pod wrażeniem, że zobaczyłem Littlewooda, ale wogóle nie zrozumiałem jego dowodu. Na to Polya rzekł: Niech sie pan nie martwi. Ja nie zrozumiałem nawet tego, czego dowodził.

 

Polya mawiał:

- von Neumann był jedynym moim uczniem, którego się bałem. Prowadziłem w Zurichu seminarium, którego uczestnikiem był von Neumann. Doszedłszy do pewnego twierdzenia powiedziałem, że nie jest udowodnione i dowód pewnie byłby trudny. Von Neumann nie odezwał się, ale po pięciu minutach podniósł rękę. Gdy go wywołałem, podszedł do tablicy i to twierdzenie......... udowodnił. Odtąd lękałem się go jak ognia.


Polya kiepsko zarabiał na stanowisku privatdozenta w Zurichu. Stanowisko profesora poprawiłoby znacznie jego sytuację materialną. W czasie zjazdu Niemieckiego Towarzystwa Matematycznego żona Polyi, zapalona fotografka, zatrzymała grupę matematyków, gdy przechodzili przez tory tramwajowe. Zrobiła im zdjęcie i przygotowywała się do zrobienia następnego. W tej grupie był węgierski matematyk Leopold Fejér, który to skomentował następująco : 

Oto wzorowa żona! Wciąga na tory wszystkich profesorów, żeby ich tramwaj przejechał, a mąż dostał stanowisko.


Godfrey Hardy  zwiedzał zoo. W klatce był niedźwiedź, a wejście zamknięto na kłódkę. Niedźwiedź obwąchał kłódkę, uderzył w nią łapą, zaryczał, odwrócił się i odszedł. A Hardy:

On jest jak Polya. Ma doskonałe pomysły, ale nie idzie za nimi.

 

 Na Uniwersytecie Jagiellońskim student zdaje egzamin u Franciszka Lei (1885-1979). Pada pytanie: Proszę napisać asymptotyczny wzór Stirlinga na funkcje Gamma. Nastąpiła chwila wiele mówiącej ciszy, przerwana wyznaniem studenta: Niestety, zapomniałem. Na to Leja:

Prawdę powiedziawszy, ja też, ale tak się składa, że to pan zdaje egzamin, a nie ja.

 

Stefan Banach miał awersję do formalnych procedur akademickich. Był sławny na całym świecie ze swoich osiągnięć naukowych, ale nie miał doktoratu. Żeby uzyskać doktorat należało złożyć pracę doktorską oraz zdać egzamin przed specjalną komisją. Z tym pierwszym nie było problemu - jego prace naukowe były znane na całym świecie. Egzamin  i tytuły naukowe Banach miał głęboko gdzieś i nie sposób go było namówić. Władze Wydziału Matematycznego Uniwerytetu Jana Kazimierza we Lwowie wymyśliły podstęp. Wiedząc, że Banach był entuzjastą dyskusji naukowych, koledzy poinformowali go, że w sekretariacie jest grupa matematyków z Warszawy, która chciałaby przedyskutować z nim kilka problemów matematycznych i on na pewno będzie mógł im pomóc. Banach zapalił się, przybył na spotkanie i ochoczo odpowiadał na pytania. Następnego dnia dowiedział się, ..... że obronił przewód doktorski.

Stefan Banach nie znosił wszelkich posiedzeń uniwersyteckich. Gdy dostawał zaproszenie na takie posiedzenie, mówił: Wiem, gdzie nie będę.

Fundamentalna książka Banacha, w której zbudował on podstawy analizy funkcjonalnej, nosiła tytuł "Teoria operacji liniowych". Lwowscy księgarze umieścili  ją ......... w dziale  medycznym.

W czasie wizyty we Lwowie niedługo przed wybuchem II wojny światowej John von Neumann  nakłaniał Banacha do emigracji do USA, by wykorzystać jego talenty matematyczne dla potrzeb militarnych. Wyjął czek podpisany przez Norberta Wienera, na którym ten postawił  cyfrę: 1. Banach miał dopisać za nią tyle zer, ile zechce. Na to Banach odpowiedział, że nie znana mu jest liczba zer, które by mu zrekompensowały Polskę, Lwów i Kawiarnię Szkocką.

George Dantzig  chodził na wykłady ze statystyki prowadzone przez Jerzego Neymana. Wykłady zaczynały się wcześnie rano, a Dantzig lubił długo spać, dlatego przychodził po wykładach,  spisywał zadania do zrobienia w domu. Zadania miały być oddane przed następnym wykładem. Pewnego razu zadania okazały się bardzo trudne, więc spóźnił się o parę dni, bo bał się, że Neyman będzie mu robił wymówki. W końcu oddał rozwiązania. Po kilku dniach ktoś zaczął się dobijać do niego wdześnie rano. Był to Neyman, bardzo podniecony, z kartkami zapisanymi przez Dantziga. Okazało się, że problemy zostawione na tablicy to były problemy dotychczas nierozwiązane. Neyman kazał Dantzigowi przepisać kartki na maszynie, włożyć w okładki i obronić jako .... doktorat.

Carl Siegel  uchodził w swoim czasie za największego matematyka świata. W czołówce znajdował się też André Weil. W tym czasie w Ameryce wśród firm wynajmujących samochody było dwóch zdecydowanych liderów, przy czym wyniki jednej z tych firm uplasowały ją tuż, tuż za konkurentem. Bardzo popularna była jej reklama się jako " numer 1.5 na rynku". Siegel z okazji przyznania mu doktoratu honoris causa wygłosił przemówienie, a  w pierwszym rzędzie siedział Weil, a na policzku miał namalowane  flamastrem wielkie "1.5".

Alfred Tarski  urodził się w Warszawie w rodzinie zamożnego kupca Ignacego Teitelbauma. W wieku 22 lat zmienił nazwisko z żydowskiego na polskie. Gdy później zwrócił się do ojca po pomoc finansową, ten mu odpowiedział:

Idź do starego Tarskiego.

 

Kurt Gödel najwybitniejszy logik wszech czasów, twórca twierdzenia o niezupełności matematyki, był Austriakiem (urodził się w Brnie), skończył studia w Wiedniu, gdzie doktoryzował się i habilitował. Był głęboko przekonany o swoim żydowskim pochodzeniu. Podzielali je austriaccy naziści, którzy w latach 30. XX wieku wielokrotnie brutalnie atakowali go w Wiedniu. Gödel  wcale nie był Żydem.

 Umarł z głodu na Uniwersytecie w Princeton, ponieważ wierzył, że ktoś chce go otruć. Nie potrafił opanować tej obsesji nawet na tyle, by zmusić się do jedzenia żywności w puszkach kupowanych w supermarkecie.

 

Lars Ahlfors - był znany z tego, że wieczorem lubił tęgo popić, a następnego dnia rano, trzeźwy i świeży wygłaszał znakomity wykład. Jego żona na party, gdzie serwowano "tylko" piwo przynosiła w torebce butelkę whisky i, wręczając ją mężowi, mówiła:

Lars, tak będzie szybciej!

 

Magistrantka Harolda Scotta MacDonalda Coxetera  przyszła odwołać cotygodniową wizytę na konsultacjach z powodu zbliżającego się  porodu otrzymała od niego 50-stronicowy artykuł ze słowami:

- Tu ma Pani coś do przejrzenia, gdyby nie miała Pani co robić na sali porodowej.

 

Shizuo Kakutani  matematyk japoński  związany z Uniwersytetem Yale w czasie wykładu napisał na tablicy lemat i stwierdził, że jego dowód jest oczywisty. Jeden ze studentów nieśmiało powiedział, że dla niego ten dowód nie jest oczywisty i poprosił o jego przedstawienie. Kakutani zaczął myśleć, ale po pewnym czasie spasował. Obiecał, że przedstawi go na następnym wykładzie. Później udał się do swego gabinetu i myślał nad dowodem przez dwie godziny. Bez rezultatu. Ale przypomniał sobie, że ten lemat figuruje w pewnej pracy. Udał się więc do biblioteki, zajrzał do owej pracy, gdzie znalazł sformułowany lemat, ale jeżeli chodzi o dowód, to autor napisał tylko: dowód pozostawiamy czytelnikowi jako ćwiczenie. Autorem pracy był... właśnie Kakutani.

 

Na seminarium Andrzeja Mostowskiego  doszło do ostrego starcia dwóch studentów matematyki (jednym z nich był Janusz Korwin-Mikke ), podczas której przekrzykiwali się oni nawzajem. Gdy emocje opadły, Mostowski - człowiek niezwykle spokojny i zrównoważony powiedział cichym głosem:

- Ależ panowie, o racji w nauce nie decyduje siła płuc.

 

Znany matematyk polskiego pochodzenia Mark Kac wygłaszał referat w Kalifornijskim Instytucie Technologii. Wśród słuchaczy był sławny fizyk, noblista Richard Feynman lubiący pokpiwać z przesadnej dbałości matematyków o ścisłość. Gdyby matematyka nie istniała, to świat cofnąłby się tylko o tydzień - rzekł Feynman.

- Ależ tak, właśnie o ten tydzień, w którym Pan Bóg stworzył świat - zreplikował Kac.

 

René Thom (1923-2002) - twórca matematycznej teorii katastrof - miał wygłosić wykład na Seminarium Historii Nauki w L'École Normale Supérieure w Paryżu. Nabita po brzegi sala czekała na zjawienie się prelegenta, a ten nie nadchodził. Po kwadransie od wyznaczonej pory rozpoczęcia wykładu na sali ktoś powiedział (była to Alain Lascoux): miejmy nadzieję, że Profesorowi Thomowi nie przydarzyła się jedna z jego katastrof.

 

Stanisław Łojasiewicz  na początku dwugodzinnego wykładu wypowiedział twierdzenie mające postać równoważności, po czym przez dwie godziny dowodził go w jedną stronę. Na pół minuty przed końcem wykładu spojrzał na tablicę i stwierdził:

- A w drugą stronę dowód jest niezwykle trywialny. Przed egzaminem nikt tej trywialności nie mógł dostrzec, ale nie mając śmiałości zapytać profesora, studenci poszli na egzamin, nie znając dowodu w drugą stronę. Jeden z pierwszych egzaminowanych został poproszony o wypowiedzenie i przedstawienie szkicu dowodu tego właśnie twierdzenia. Wypowiedział, przedstawił szkic w jedną stronę i rzekł:

- A w drugą stronę dowód jest niezwykle trywialny. Profesor zamilkł i zamarli obaj w ciszy. Trwało to kilka minut, po czym powiedział:

- Ma pan rację, to jest trywialne. I wstawił studentowi piątkę do indeksu.


O niemieckim matematyku Friedrichu Hirzebruchu  pracującym w Instytucie Matematycznym Maxa Plancka w Bonn koledzy mówią: wzorzec metra znajduje się w Sevres pod Paryżem, a wzorzec Europejczyka znajduje się w Bonn.

 

Friedrich Hirzebruch jest autorem takiej recepty na „udany wykład”: Wykład powinien składać się z 3 części. Pierwsza część powinna być zrozumiała dla każdego słuchacza, drugą powinien rozumieć wykładowca. No i jest jeszcze ta trzecia część...

 W Instytucie Maxa Plancka w Bonn wszyscy pracownicy ubierali się "na luzie" - w swetry, podkoszulki. Tylko jeden z pracowników przychodził zawsze w garniturze i krawacie. Był to Hirzebruch. Gdy ktoś go zapytał, dlaczego tak się katuje, ten odparł:

Jeżeli ktoś z zewnątrz odwiedzi nasz instytut, to nie pytając nikogo, zaraz zauważy, kto jest  dyrektorem!

 

Podczas wykładu Hirzebrucha z okazji jego 75-lecia sala Instytutu Matematyki Uniwersytetu w Bonn była nabita po brzegi. W pierwszym rzędzie siedzieli jego przyjaciele - osobnicy równie sędziwi jak on. Tablica była nie starta i jubilat przed wykładem zaczął ją ścierać sam. Wtedy Raul Bott - matematyk węgierski i jeden z jego najbliższych przyjaciół - zapytał:

- Czy nie mógłbyś poprosić o starcie tablicy któregoś z twoich byłych asystentów? Hirzebruch rozejrzał się po sali, uśmiechnął i powiedział:

- Za starzy!

 

Andrzej Białynicki-Birula w swoich równaniach  używał w kółko dwóch liter: "psi" i "ksi". W pewnym momencie jeden ze studentów podniósł się i ruszył do wyjścia, wołając:

- Na tym wykładzie mi się psi-ksi.


Na Uniwersytecie Warszawskim prof. Stanisław Kartasiński - dydaktyk matematyki kazał wszystkim zdającym dydaktykę na wstępie egzaminu deklamować formułkę:

- Matematyka szkolna to niespójny zlepek przypadkowo wybranych fragmentów różnych teorii matematycznych.

 

Wykład Alaina Lascoux nie mógł się rozpocząć z powodu spóźnienia się chairmana, mającego zapowiedzieć prelegenta. Kiedy wreszcie chairman się zjawił Lascoux powiedział do sali: 

- Niech wolno mi będzie zapowiedzieć „zapowiadającego”.

 

Najbardziej oryginalny  wstęp do swojej rozprawy doktorskiej należy chyba do Dale R. Worley'a, w którym  podziękował:

- swoim rodzicom za to, że zechcieli go w ogóle spłodzić,

- swojej narzeczonej za to, że jej obecność przy nim w czasie przygotowania tej żmudnej pracy, nie pozwoliła mu do końca zidiocieć.     


Pewien typ ciągów liczb naturalnych został nazwany w języku angielskim "perversion" (perwersja). Niemcom ta nazwa wydala się zbyt frywolna i ten sam typ ciągów nazywają "Toleranz" (tolerancja). Teraz matematycy śmieją się, że w Niemczech tolerancja była, jest i chyba pozostanie perwersją.

 

Tak, czy inaczej wielu z nich to "piękne umysły.

 

Jednym z nich był John Nash  twórca teorii gier, za którą otrzymał Nagrodę Nobla z ekonomii w 1994 roku, który cierpiał na zaawansowaną postać schizofrenii paranoidalnej. Jego biografię przedstawia zrealizowany w 2001 r. film Rona Howarda "Piękny umysł" z Russellem Crowe w roli głównej.

 c087b1786549159e11432adf8579e198.jpg

 

 

 

 

 

Autor: Zebrane z różnych źródeł

Licencja: Creative Commons - bez utworów zależnych