JustPaste.it

Poślij dziecko do szkoły

b6177b6c143e507a5dc14d11d6c16c69.jpg

Do szkół chodziłem już dość dawno ale jeszcze trochę pamiętam jak w nich było uczniowi paskudnie. Nie to co teraz, dzisiejsi uczniowie podstawówek, gimnazjów i liceów mają raj na ziemi. W latach siedemdziesiątych było w szkołach całkiem do bani, więc teraz mogę tylko dzieciakom zazdrościć.

  • Podczas gdy ja miałem w szkole same obowiązki, dzisiejsi uczniowie mają tylko prawa i nic nie muszą jeżeli nie chcą. Nauczyciel nie może ich nawet dotknąć palcem, ani sprawdzić co mają w plecakach.

  • W moich czasach każdy nauczyciel pełnił funkcje autorytetu, jednych uczniowie bardziej lubili innych mniej, ale gdy w szkole przechodziliśmy obok nauczyciela „wstrzymywaliśmy oddech”. Dzisiaj nikt nie narzuca uczniom autorytetu nauczyciela ani rodzice, ani szkoła, ani państwo, a już najmniej media.

  • Przechodząc na przerwie w pobliżu pokoju nauczycielskiego zawsze ściszaliśmy głosy, żeby nauczycielom nie przeszkadzać. Teraz uczniowie nie muszą tego robić, żaden nauczyciel nie otworzy przecież drwi i na nich nie wrzaśnie. Niedawno byłem w jednym z gimnazjów w moim mieście, w którym nauczyciele byli tak zastraszeni, że nie mieli nawet zewnętrznej klamki w drzwiach swojego pokoju.

  • Gdy nie było jeszcze gimnazjów i przez 8 lat uczyliśmy się w jednej szkole nauczyciel zdążył nas niestety dobrze poznać, zapamiętać nazwisko i zdolności (w różnych kierunkach). Teraz nie ma tego problemu, bo zanim nauczyciel pozna swoich uczniów i ich możliwości, uczniowie zmieniają szkołę i nauczyciela. Pozwala to uczniom zachowywać anonimowość, a rozrabiakom broić bezkarnie.

  • Pamiętam, że niektóre zajęcia wydawały mi się bardzo nudne, być może nie wszyscy nauczyciele potrafili atrakcyjnie przekazać swoją wiedzę. Teraz zamiast słuchać nudnego pierniczenia nauczyciela na lekcji uczniowie mogą sobie  SMS – ować z kumplami.

  • Kiedyś uczniom nie było wolno bić się ze sobą lub prześladować uczniów z młodszych klas na terenie szkoły i musieliśmy takie sprawy załatwiać poza szkołą co było czasami mocno utrudnione. Teraz nie ma takich ograniczeń. Nauczyciel jest odpowiednio zastraszony, a poza tym w zasadzie nie ma prawa dotknąć ucznia, najczęściej też nie zna nazwiska rozrabiaki i nie ma tyle autorytetu, żeby załatwić sprawę werbalnie. Czasami nauczycielowi wystarcza odwagi, żeby rozdzielić dwóch szarpiących się ze sobą młodzieńców ale w przypadku, gdy cała grupa młodych, dobrze zbudowanych ludzi znęca się nad jakimś słabszym kolegą, nauczyciel po prostu stara się tego nie zauważyć.

  • Palenie w szkole było kiedyś zabronione i ten zakaz był egzekwowany, nie miało żadnego znaczenia czy uczeń jest pełnoletni, czy nie. W ogólniaku paliliśmy na długich przerwach po odejściu od szkoły na odległość dwóch przecznic.

  • Minęły również czasy, gdy nie było wolno wchodzić do szkoły osobom postronnym, teraz każdy uczeń może kupić w szkole nawet narkotyki od dilera.

  • Musiałem uczyć się z podręcznika, z którego korzystało wcześniej kilka pokoleń poprzedników, a wszystkich obowiązywał jeden nudny program nauczania. Dzisiaj jest znacznie ciekawiej. Wydawanie podręczników szkolnych stało się potężnym przemysłem, w który zaangażowany jest ogromny kapitał. Do prawie każdego przedmiotu jest kilkadziesiąt różnych podręczników, przy czym nikt nie panuje nad ich treścią. Często zawarte w różnych podręcznikach informacje są ze sobą sprzeczne. Uczniowie zawsze mogą się wykręcić, że czegoś nie wiedzą, bo nie było tego w podręczniku, a żaden nauczyciel nie jest w stanie opanować wszystkich podręczników swojego przedmiotu, bo co roku wychodzą nowe.

Osobiście bardzo mnie ciekawi, nad którym elementem systemu edukacji sprawuje kontrolę pani minister Hall, która ciągle się tak ładnie uśmiecha i nie traci dobrego samopoczucia. Cóż jak już pisałem wyżej zazdroszczę dzisiejszym uczniom, ale życzę im, żeby pomimo tych ułatwień w szkole wyrośli na normalnych ludzi.