JustPaste.it

Jak to jest z tymi kumulacjami w Lotto?

Wielkie kumulacje w LOTTO zwiększają zainteresowanie grami liczbowymi, ale także dyskusje graczy o ewentualnych, możliwych przekrętach których skutkiem mogą być właśnie kumulacje.

Wielkie kumulacje w LOTTO zwiększają zainteresowanie grami liczbowymi, ale także dyskusje graczy o ewentualnych, możliwych przekrętach których skutkiem mogą być właśnie kumulacje.

 

Zrozumienie mechanizmu kumulacji – na pozór proste, bo przecież skumulowana pula na główną wygraną to rezultat braku trafień „szóstek” w poprzednich edycjach gry – wymaga jednak dodatkowych wyjaśnień.  Zacząć je trzeba od kwestii podstawowej: matematycznego prawdopodobieństwa trafienia „szóstki”, które dla pojedynczego zakładu jest jak 1 do 13.983.816 – w zaokrągleniu 1 do 14 milionów. Oczywiście zawarcie większej ilości zakładów odpowiednio zwiększa to prawdopodobieństwo, bardzo  istotne jest także to, że te zakłady nie muszą być zawarte w jednej edycji; zawierając 100 zakładów mamy taką samą szansę na wygraną zawierając je jednorazowo, jak i w przeciągu np. roku. Działa to też w drugą stronę: nie w każdej edycji gry padają „szóstki”, ale średnia ilość zakładów przypadających na jedną w skali roku oscyluje wokół matematycznej średniej: 14 milionów. By nie być gołosłownym, średnio: rok 2001 – 13,1 mln, 2002 – 17,4 mln, 2003 – 14,4 mln, 2004 – 15,1 mln, 2005 – 15,4 mln, 2006 – 14,7 mln, 2007 – 11,6 mln, 2008 – 15,9 mln, 2009 – 11,7 mln, 2010 – 10,6 mln i na koniec sierpnia roku bieżącego 12,6 mln zawartych zakładów.

Proszę zwrócić uwagę na to, że zmiany stawek (ceny) zakładów w minionym dziesięcioleciu nie miały na te średnie najmniejszego wpływu. Jeżeli jednak ktoś zapyta, dlaczego  średnie faktyczne tylko oscylują wokół średniej matematycznej to odpowiadam, że jest tak dlatego, że zawieranych zakładów w stosunku do matematycznego prawdopodobieństwa jest zbyt mało. W przypadku trafianych „trójek”, dla których matematyczne prawdopodobieństwo jest   jak 1 do 56,6 średnie roczne faktyczne od 2001 roku do chwili obecnej wynoszą dokładnie tyle: 1 do 56 – 57, gdyż ilość zawieranych zakładów jest wielokrotnie większa od tego prawdopodobieństwa i znacznie skuteczniej działa „prawo wielkich liczb”.

Kolejne zmiany stawek (ceny) zakładów miały jednak wpływ na co innego: na ilość zawieranych przez graczy zakładów. Każda podwyżka ceny zakładów w oczywisty sposób redukowała ilość zawieranych przez graczy, a szczególnie skutecznie zrobiła to ostatnia, sprzed 2 lat – bo prawie o połowę. Skoro zaś zakładów zawieranych jest zdecydowanie mniej, to w równie oczywisty sposób przy średniej 14 mln zakładów przypadających średnio na 1 „szóstkę” tych szóstek jest także mniej. I znowu, by nie być gołosłownym – zobaczmy ile ich było w kolejnych latach minionego dziesięciolecia: 2001 – 82, 2002 – 69, 2003 – 85, 2004 – 89, 2005 – 86, 2006 – 68, 2007 – 82, 2008 – 81, 2009 – 88, 2010 (podwyżkowy) – 55 i do końca sierpnia br zaledwie 32. Skoro „szóstek” jest mniej, to kumulacji puli więcej i większych – ta obecna, na 27 września jest po raz pierwszy w historii TS z 10 edycji gry, a więc 9-cio krotna.

Zapowiedzi Totalizatora Sportowego po podwyżce stawki (ceny) zakładów sprzed 2 lat były bardzo optymistyczne: wielkie kumulacje miały być prawie codziennością, a sprzedaż  miała poważnie wzrosnąć, tymczasem nic takiego się nie stało - zarząd Spółki kompletnie przeliczył się co do skutków tej podwyżki na wielkość sprzedaży, nie biorąc pod uwagę realiów: możliwości finansowych większości graczy, którzy w swojej większości poważnie zmniejszyli zarówno ilość, jak i częstotliwość zawierania zakładów. I  dotknęło to wszystkie edycje gry – zarówno te, w których albo nie ma kumulacji puli, albo jest jeszcze niewielka, jak i  te ze stosunkowo dużymi  kumulacjami. Do edycji ze „słabymi” kumulacjami większość graczy podchodzi z wyrachowaniem – „niech większą pulę nabiją „frajerzy” grający o 2 – 4 mln złotych, a ja zagram o większe pieniądze, skoro cena zakładów jest taka duża”. Z kolei w stosunku do edycji gry  z dużymi kumulacjami wysoka cena zakładów bardzo upowszechnia pogląd:  „jeżeli pisane mi wygrać, to wystarczy zawarcie  1 – 2 zakładów”, ale też  kolejne duże kumulacje przestają być sensacją  i następuje wzrost oczekiwań graczy co do wielkości puli:  „zapomniałem zagrać – nie szkodzi, za parę dni będzie kolejna taka, albo nawet większa”.

W rezultacie spadek ilości zawieranych zakładów spowodował w roku 2010 tak duży spadek sprzedaży (o 22% w stosunku do roku 2009), że nie skompensowała go podwyżka ceny zakładów. I mniej więcej podobnie, tylko o około 3% lepiej zapowiadał się na koniec sierpnia rok 2011 – podkreślam: drugi rok z rzędu bardzo słabej sprzedaży. Spadek w 2010 był jeszcze jakoś wytłumaczalny – gracze musieli przyzwyczaić się i zaakceptować nową cenę – ale kolejny rok, to już jednak porażka.  Gdyby przyjąć teorię spiskową – to mielibyśmy ewentualny motyw dla sprokurowania przez Totalizator obecnej rekordowej kumulacji. A jeżeli jeszcze uwzględnić to, że Totalizator zasila budżet kilkuset milionami złotych tylko z 20 procentowego podatku od gier, do czego dochodzi zasilanie sportu i kultury (odciążające przecież także budżet) 25 procentowymi „dopłatami” do stawki zakładów – także kilkaset milionów złotych, ponadto dywidendą od zysku (kolejne około 200 milionów złotych), podatkami od wygranych graczy (ten, kto wygra 50 mln złotych zapłaci 5 mln podatku), ponadto podatkiem VAT i PIT, np.od prowizji paru tysięcy pracowników kolektur – to wobec budżetowej „bryndzy” mamy poważne wzmocnienie tego motywu.

No to przyjrzyjmy się, jakby ta nasza teoria spiskowa na temat obecnej kumulacji mogła wyglądać:

Przede wszystkim warto wiedzieć, że średnia matematyczna 14 mln zakładów przypadających na 1 trafiona szóstkę działa w trakcie kolejnych (serii) edycji cały czas, z tym, że rozrzut jest dosyć duży. Jeżeli za serię przyjąć edycje, począwszy od edycji bez kumulacji (czyli po świeżym „rozbiciu banku”) do najbliższej edycji w której padła „szóstka” to średnia ilość zawartych zakładów przypadających na 1 szóstkę waha się od kilku do kilkunastu milionów, jednak bardzo rzadko przekraczając 2,5 – krotną wartość średniej matematycznej. Inaczej mówiąc jeżeli średnia ilość zakładów w serii, przypadająca na 1 „szóstkę” jest większa od  2,5 x 14  czyli około 35 milionów – to jest to już anomalia. Tym większa – im większa średnia. A w serii 10 edycji LOTTO od 6 do 22 września zawartych zostało już  66,2 mln zakładów przekraczając matematyczną „normę” 4,7 razy – mamy więc do czynienia z naprawdę dużą anomalią i chociażby to powinno uruchomić nasz sceptycyzm.

Warto też wiedzieć, że mniej więcej  połowa zakładów zawierana jest na chybił trafił, a druga  na własne obstawy graczy: na powielane, te same kombinacje liczbowe, lub tzw. swoje  „szczęśliwe” liczby.

Ci gracze, którzy skreślają sami nie wszystkie  liczby ze zbioru liczb LOTTO (od 1 do 49) , czy jak wielu mówi „numery”  jednakowo „lubią”. Zdecydowanie częściej obstawiane są te mniejsze, z początku zbioru. Po pierwsze dlatego, że jako „szczęśliwe” obstawiane są daty urodzeń: dzienne (czyli od 1 do 31) miesięcy (od 1 do 12) i lat (najczęściej dzieci, wobec tego również małe). Po drugie dlatego, że typując wielu graczy (zwłaszcza okazjonalnych, którzy ruszają do kolektur przy okazji wielkich kumulacji)  kreski na blankiecie stawia tak, jak pisali w szkole: zaczynając od początku i lewej strony. Kreski stawiają gęsto, wobec czego szybko wyczerpują limit 6 skreśleń poprzestając na małych liczbach. Po trzecie kilka  liczb, np: 7, 3, 13,   cieszy się szczególną popularnością z powodów „numerologicznych”.  Że tak jest łatwo przekonać się po ilościach wygranych w poszczególnych edycjach: w tych edycjach LOTTO w których zostały wylosowane małe liczby jest średnio znacznie więcej, częściej też  trafiają się „szóstki’. Jeżeli w edycji 27 września padną właśnie takie liczby, to też można spodziewać się kilku „szóstek” i podziału puli pomiędzy kilku graczy.

Czy taką wiedzę może wykorzystać Totalizator? – moim zdaniem może, chociaż oczywiście absolutnie nie twierdzę, że tak czyni. Ale sporo  bardzo istotnych wątpliwości dotyczących przebiegu losowania, na które TS w zasadzie nigdy nie się nie wypowiadał – jednak mam. W przeciwieństwie do wielu graczy podejrzewających „przekręty” związany z maszynami do losowania, moim zdaniem znacznie prostszy i dokonywany wręcz na oczach publiczności może być ewentualny  „przekręt” – no może tylko „delikatna manipulacja” -  związana z zestawami kul do losowania, ponieważ nasza, graczy wiedza o tych zestawach jest bardzo niekompletna.

Lista tych wątpliwości i pytań do TS  jest następująca:

-  TS nie produkuje sam kul, otrzymuje je od producenta. Nie wiemy w jak dużych partiach, nie wiemy czy mają jakieś świadectwa jakości i jak to z tą jakością, ocenianą zewnętrznie (i kto aktualnie ocenia, bo jakoś cisza na ten temat, a zarząd Spółki porobił ostatnio sporo oszczędności?), faktycznie jest. Wydaje się np. mało prawdopodobne, by przez ponad 50 lat, czy nawet tylko kilkanaście ostatnich nie zdarzyła się jakaś wpadka i zestaw, czy zestawy zostały odrzucone z powodu złej jakości, czyli po prostu nie trzymania parametrów fizycznych poszczególnych kul w zestawie. Czy naprawdę jest tak idealnie, jakby to wynikało z braku jakichkolwiek informacji na ten temat?

-   Czy zewnętrzne badanie jakości zestawów obejmuje tylko badanie istotnych cech fizycznych poszczególnych kul w zestawie, czy również przeprowadzane są próbne losowania? Jest to istotne z tego powodu, że trzymanie poszczególnych parametrów fizycznych poszczególnych kul wcale nie gwarantuje jednakowych szans ich wylosowywania, bowiem nakładać się mogą na siebie parametry fizyczne, każdy oddzielnie będący w granicach normy (np. waga, kształt, gładkość zewnętrznej powierzchni kuli) i powodować duże zróżnicowanie szans wylosowania. Jeżeli takie losowania są przeprowadzane, to czy informacja o wynikach jest przekazywana TS wraz z zestawem?   

-  Jeżeli są wadliwe zestawy kul (czyli np. takie, w których jedne kule mogą być wylosowywane znacznie częściej, lub znacznie rzadziej od innych), to co się z nimi dzieje? Czy są zwracane do TS i co dalej? Czy przypadkiem nie leżą gdzieś w pogotowiu, na wypadek, gdyby trzeba było w określonej edycji wylosować, lub nie wylosować konkretnych liczb?

-  Wiemy, że zestawy kul są przechowywane w zamkniętej, plombowanej  szafie w studio telewizyjnym – i więcej szczegółów o ich zabezpieczeniu przed dostępem osób niepowołanych (między losowaniami) nie znamy (a biorąc pod uwagę to, jak wielkie pieniądze mogą te kule komuś „przydzielić” to baaaaardzo cenny depozyt). Nie wiemy, ile tych zestawów w tej szafie jest – czy tylko te aktualnie użytkowane, czy wszystkie. Jeżeli te aktualnie użytkowane, to gdzie są te pozostałe, oczekujące na wykorzystanie? Wiemy przecież z informacji samego TS, że zestawy są wymieniane w całości w razie zauważenia mechanicznych uszkodzeń, nawet tylko jednej kuli. Ciekawe, kto i jak i przy pomocy jakich narzędzi to stwierdza i decyduje (albo i nie) o wycofaniu zestawu?

-  I właśnie: jeżeli w szafie jest kilkanaście zestawów, to kto i na podstawie czego decyduje o tym, który zestaw zostanie użyty do losowania? I czy w użytkowaniu jest aktualnie tylko jeden zestaw, czy może kilka równocześnie? Jeżeli kilka, to kto decyduje o tym, który zestaw w konkretnej edycji zostanie użyty? Czy przypadkiem nie jest to decyzja jednoosobowa?

Czy wobec tego nie jest uzasadnione pytanie o możliwość takiego doboru zestawu kul, w którym wylosowanie np. małych liczb (lub tych często skreślanych przez graczy)  jest znacznie mniej prawdopodobne od innych, a więc i prawdopodobieństwo trafienia „szóstki” przez graczy mniejsze - a kolejnej kumulacji, jeżeli akurat jest „potrzebna” Totalizatorowi większe?  Czyż taka „delikatna manipulacja” nie jest możliwa na oczach widzów obserwujących losowanie?  Nie dawałoby to wprawdzie Totalizatorowi pewności, że taka „manipulacja” się uda, ale całkiem spore prawdopodobieństwo i to przy minimum ryzyka, że sprawa się „rypnie”!

No dobrze – może można mieć z tego powodu wątpliwości w odniesieniu do szans zakładów skreślanych przez samych graczy bowiem znane są ich preferencje w odniesieniu do konkretnych liczb, – ale przecież co najmniej połowa zakładów jest na chybił – trafił.  No to pytam, w jaki sposób są tworzone kombinacje chybił – trafił? – nie wiemy np. czy w programie „mieszającym” liczby  nie ma np. możliwości  zablokowania niektórych z nich, albo wręcz odwrotnie: spowodowania częstszej reprezentacji innych w tworzonych kombinacjach? Już samo to (biorąc pod uwagę ilość zawieranych tak zakładów) mogłoby poważnie ograniczyć (w zestawieniu z „odpowiednim” doborem zestawu kul) szanse na trafienie „szóstki” przez graczy – ale też odwrotnie: mocno zwiększyć szanse tych osób, które wiedziałyby o ewentualnych „poprawkach” w programie tworzącym kombinacje na chybił – trafił. Przypominam, że wobec tego, jak wielkie pieniądze można dzięki temu zdobyć może to być bardziej prawdopodobne niż mogłoby się wydawać.  

 Wątpliwości jest jak widać i powiedziałem na początku – sporo. I niestety na ich rozwianie przez Totalizator niewielkie szanse – bo i po co? – skoro chętnych do gry i bez tego mnóstwo! No to wypada mi tylko życzyć Szanownym Czytelnikom rozbicia tej puli 50 milionów złotych!