JustPaste.it

Wiara Chrzescijanska i Kosciol Katolicki

Moje przemyslenia na temat prawdziwosci Chrzescijanstwa i wykorzystywania wiary przez Kosciol Katolicki do wlasnych celow.

Moje przemyslenia na temat prawdziwosci Chrzescijanstwa i wykorzystywania wiary przez Kosciol Katolicki do wlasnych celow.

 

Do napisania tej pracy zainspirowala mnie dyskusja pewnych osob na jednym z portali informacyjnych. Temat dotyczyl uswiadamiania dzieci "po chrzescijansku". W moich spostrzezeniach postaram sie, na swoj sposob, skomentowac glowne wydarzenia opisane w biblii i postaram sie ukazac zadziwiajacy brak logiki w niektorych przekonaniach wyznawcow Chrzescijanstwa. Chcialem tez poruszyc sprawe wspolczesnego Kosciola i tego, jak nami manipuluje.

Z gory przepraszam za brak polskich znakow i za bledy, ktore z pewnoscia czesto sie w tekscie pojawia. Nigdy nie bylem orlem z Jezyka Polskiego :)

 

 


 Zacznijmy od poczatku, czyli od stworzenia swiata. Oto siedmiodniowy proces tworzenia go, ktory rozpoczyna biblie:

    Dzień pierwszy – Stworzenie światła i oddzielenie go od ciemności.
    Dzień drugi – Stworzenie sklepienia niebieskiego oddzielającego wody górne od dolnych.
    Dzień trzeci – Stworzenie lądu i roślinności.
    Dzień czwarty – Stworzenie Słońca, Księżyca i gwiazd.
    Dzień piąty – Stworzenie zwierząt wodnych i latających.
    Dzień szósty – Stworzenie zwierząt lądowych i człowieka.
    Dzień siódmy - Liczenie tego dnia do aktu stworzenia uzależnione jest od używanych tekstów biblijnych. Tłumaczenia   opierające się na Septuagincie (zwłaszcza katolickie) ten dzień traktują wyłącznie jako dzień odpoczynku uznając Dzień szósty jako ostatni. W pozostałych tłumaczeniach opartych na tekstach masoreckich Dzień siódmy jest dniem ukończenia dzieła stworzenia przez Boga.

Zrodlo: Wikipedia



 Punkt pierwszy - stworzenie swiatla i oddzielenie go od ciemnosci. Metaforycznie - stworzenie dobra i zla. Po co Bog tworzyl zlo? O tym pozniej, przejdzmy teraz do dnia szostego, a dokladniej stworzenie czlowieka. Dokladnego opisu tego procesu przedstawial nie bede i przejde od razu do umieszczenia pierwszych ludzi w ogrodzie Eden, znanego rowniez jako raj. Kazde dziecko dorastajace w otoczeniu katolikow zna historyjke, ktora mowi o zakazanym drzewie - tym, z ktorego Adam i Ewa nie mogli pod zadnym pozorem zerwac owocu. Wszyscy wiemy o tym, ze Ewa zostala skuszona przez szatana pod postacia weza i bez oporu skosztowala owocu z drzewa dobra i zla (bo tak sie ono zwalo), po czym dala go skosztowac Adamowi. Tym czynem wypowiedzieli Bogu posluszenstwo i zostali wyrzuceni z raju. Adam zostal skazany na ciezka prace w celu zdobywania pozywienia, a Ewa miala od tej pory rodzic w cierpieniu. Oboje zaczeli odczuwac wstyd i zaklopotanie.
Poczatkowym zalozeniem Boga bylo danie ludziom wolnosci i swobody wyboru - mogli sami decydowac o swoim losie. O tym co dobre, a co zle informuje nas sumienie. Czy Adam i Ewa mieli sumienie kiedy zrywali jablko? Odpowiedz brzmi NIE, dopiero po tym 'haniebnym czynie' nauczyli sie odrozniac dobro od zla, a wiec posiedli sumienie. Skad w takim razie mieli wiedziec co czynia? Brak sumienia i wolnosc oraz swoboda wyboru dala ludziom prawo do zerwania owocu. Oni sami nie wiedzieli ze czynia zlo, wiec czy Bog mial podstawe do ukarania ich? Przeciez we wspolczesnosci Kosciol Katolicki daruje grzech, jesli czynilismy go w niewiedzy. Kiedy wszechmogacy zakazywal pierwszym ludziom zrywania owocu z zakazanego drzewa, nie powiedzial im dlaczego, co stanie sie jesli go zerwa. Takie zatajenie informacji pozwala powatpiewac w JEGO sprawiedliwosc. Kolejnym ciekawym faktem jest samo stworzenie wadliwego drzewa. Po co Bog w ogole je tworzyl? Skad wzial sie szatan pod postacia weza? Musial stworzyc go wszechmogacy, skoro stworzyl WSZYSTKO. Spotkalem sie z opinia, iz takie postepowanie bylo swego rodzaju egzaminem wzgledem czlowieka, ktorego zreszta nie zdal i dlatego Bog podjal tak tragiczne kroki. Nie rozumiem po co Bog egzaminowal czlowieka, skoro stworzyl go wedlug swojego upodobania i na swoje podobienstwo? Poza tym to brzmi jak proba zwalenia calej winy na ludzkosc.

 W chrzescijanstwie panuje przekonanie, ze stworca ma plan dla nas wszystkich i z gory zaplanowane jest co sie z nami stanie. Po co wiec tworzyl archaniolow (pozniejszych szatanow), skoro wiedzial, ze pewnego dnia sie mu sprzeciwia i podwaza jego wladze? Jesli ciezko wam sobie to wyobrazic, wezmy na przyklad swiat terazniejszy. Po cholere Bog powoluje do zycia istote, ktora w przyszlosci zamorduje wiele istnien lub kogos, kto bedzie publicznie nawolywal do nienawisci wobec tego ktory go stworzyl? Conajmniej nielogiczne.

Jeżeli Bóg chce powstrzymać zło, a nie może? Wtedy nie jest wszechmogący. Czy może, ale nie chce? Wtedy jest okrutny. Czy może i chce? Skąd wtedy bierze się zło? Czy nie może i nie chce? Dlaczego w takim razie nazywamy go Bogiem? - Epikur

 To bylo by na tyle w temacie stworzenia swiata i czlowieka. Teraz zapuszcze sie troche dalej, a mianowicie do zeslania Jezusa na ziemie w celu odkupienia win czlowieka. Dlaczego mialby chciec ocalic nas od losu, ktory sam nam zgotowal? Istotne jest to, ze zeslal swojego syna na ziemie znajac jego los. Pozwolil mu cierpiec, kolejny raz z winy czlowieka i to mialo niby zadecydowac o odkupieniu przeszlosci i wymazaniu grzechu pierworodnego. Mowiac prosciej - zly, wrecz drastyczny czyn jakim bylo zamordowanie blizniego z usmiechem na twarzy mial odkupic inny zly czyn, popelniony przez Adama i Ewe w przeszlosci. Coz za ironia. Ktos moze mi zarzucic, ze Jezus oddal swoje boskie zycie i to bylo decydujacym argumentem. Jednak to BOG powolal do zycia Jezusa, a wiec Bog skazal z gory swojego syna na potepienie. Kolejny raz klania sie tutaj brak logiki.
Wedlug biblii po popelnieniu grzechu pierworodnego, bramy krolestwa niebieskiego byly zamkniete dla kazdego kolejnego czlowieka. Dopiero po ofiarowaniu swojego syna do nieba ponownie zaczely naplywac nowe dusze, ktore zasluzyly na raj za zycia. Co stalo sie w takim razie z ludzmi, ktorzy zgineli w okresie po wygnaniu pierwszych rodzicow z raju, a przed ukrzyzowaniem Chrystusa? Byli z gory osadzeni na pieklo bez wzgledu na to jaki prowadzili zywot? Kolejny raz przylapujemy Boga na przejawie niesprawiedliwosci..

 Podsumowujac:
Jak moge podazac za wiara, jesli ma ona opierac sie na czyms kompletnie nie logicznym i zaprzeczajacym samemu sobie?



 W moich wypocinach chcialem tez poruszyc sprawe wspolczesnego Kosciola i jego przedstawicieli czyli cos co wedlug mnie nie ma nic wspolnego z wiara.
Jaki przyklad daja nam ksieza? ZADEN! W dzisiejszych czasach rzadkoscia jest duchowny, ktory nie porzada coraz to wiekszych i czestszych ofiar pienieznych. Czy upominanie sie pieniedzy nie przeczy zyciu chrzescijanina? Czyz Jezus nie nakazal zyc w ubostwie i dzielic sie wszystkim z innymi? I teraz uwaga: czy nie jest to egzekwowaniem jednego z grzechow glownych? Ja rozumiem, ze ksiadz musi miec z czego utrzymac parafie i przezyc, no ale jesli kosciol nie przechodzi zadnych remontow, a sam ksiadz zmienia samochody jak rekawiczki, to przykro mi, ale cos tu nie gra.
Mowiac nawiasem naiwnosc duchownych jest wrecz smieszna. Slepo podarzaja za Chrzescijanstwem, na pytania ktore znaja odpowiedz (ktora w moim mniemaniu jest wyssana z palca) odpowiadaja, a na te, ktore sa oczywiste, a kosciol nie wyglosil jednoznacznego stanowiska zaslaniaja sie istnieniem tzw. dogmatow. Twierdza, ze gdybysmy wiedzieli wszystko to wiara nie bylaby wiara, a wiedza. Czy to ma sens? Takie stwierdzenia samorzutnie nasuwa na mysl jedno - nawet ksieza nie potrafia udowodnic prawdziwosci Chrzescijanstwa. Kolejna komiczna jak dla mnie prawda zyciowa, w ktora wierza przedstawiciele Kosciola to tzw. zalozenie Pascala, a mowi ono mniej wiecej o tym, ze warto wierzyc w Boga, poniewaz jesli wierzymy, a po smierci okaze sie ze jednak On nie istnieje to nic sie nie stracimy, ale jesli za zycia jestesmy ateistami, a po smierci okaze sie ze to wszystko czego sie uczylismy to prawda, to mamy przechlapane. Jak dla mnie brzmi to troche jak ucieczka od prawdy.
Ogolnikowo - Kosciol Katolicki to nic innego jak najwieksza i jak najbardziej legalna MAFIA, ktorej slusznosc wmawiana jest nam od narodzin. Od malego koduje sie nasz umysl na "poczucie winy", ktora jest smycza, na jakiej ta mafia nas trzyma i nami rzadzi. Wiara wpajana jest nam jako wartosc wyzsza od wszystkiego innego, wiec jesli ci z gory kiwneli by palcem, to na nic zdaly by sie alarmy wladz wszelkich panstw, ludzie szli by slepo za kosciolem.





To tyle z mojej strony. Teraz zapraszam do komentowania - dyskusje zwiazane z tym tematem zawsze sa bardzo ciekawe ;)

Pozdrawiam.