JustPaste.it

Religia anarchiczna, a jakość demokracji

Anarchia, religia, demokracja czy istnieje wspólny mianownik?

Anarchia, religia, demokracja czy istnieje wspólny mianownik?

 

 alt

Jaka jest więź religii, anarchii z jakością demokracji? Religia to różnorodność wyznań, to nie tylko wielkie molochy monoteistyczne, nierzadko spetryfikowane dogmatami nie zauważające, że jednym z praw jakiemu podlega Świat i Metawszechświat jest ZMIANA umożliwiająca rozwój. Nie zauważają małych wyznań, a jeśli już to w kategoriach wroga i zagrożeń wrzucają wszystkie do jednego worka z metką, niebezpieczne sekty. Oczywiście takowe też istnieją, głupotą byłoby negowanie tego faktu, ale to mimo wszystko to jest zjawisko marginalne. Te wyznania przeważnie skupiają  małe społeczności, ale obok nich są jeszcze mniejsze indywidualistyczne, żeby nie rzec prywatne. Anarchia według najnowszych koncepcji to nie chaos, przemoc czy terroryzm, to samoorganizacja na podstawie małych grup społecznych bez władz centralnych. Gdzie wspólny mianownik? Jest nim mniejszość, a to pojęcie ściśle wiąże się z fundamentalną zasadą współczesnego systemu demokratycznego.

Rządzi Większość przy pełnym poszanowaniu i ochronie praw Mniejszości.

 

Inspiracją do napisania tego tekstu było zaangażowanie się w polemiki, których podstawą była Religia w szerokim pojęciu tego słowa na różnych portalach internetowych. Dlaczego dopiero teraz? Ano na tym polega wolność, a przede wszystkim do napisania tego tekstu dojrzałem. W tym miejscu proszę  o pewną dozę wyrozumiałości gdyż tekst ma charakter bardzo osobisty.

 

Własnowierstwo niegdyś określane jako herezja, bluźnierstwo bądź pogaństwo w dobie obecnej używa się pojęcia „wierzący niepraktykujący”. Z tym ostatnim określeniem osobiście się nie zgadzam ponieważ uważam, że akurat to określenie odnosi się do ludzi którzy nie odcinają się od przynależności do społeczności zinstytucjonalizowanych religii, a jedynie z różnych powodów nie uczestniczą w zbiorowych obrzędach i rytuałach. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że ten gatunek homo religiosus występuje właściwie tylko w chrześcijaństwie, rzadziej w judaizmie, za to wyłącznie jest on wybitnie cechą kultury Zachodu.

Wbrew pozorom Własnowierstwo nie jest wymysłem naszych czasów na pewno był nim Spinoza, Giordano Bruno czy twórca esperanto Ludwik Zamenhof. własnowiercy ludzie spod znaku świetlistego człowieka z anielskimi skrzydłami istnieli od zawsze. To niespokojne Duchy, którym głód wiedzy i rozwoju nie pozwalał i nie pozwala do dziś zadowalać się zastanymi i skostniałymi normami religii instytucjonalnych.

Przewodnimi ideami Własnowierstwa są niezależność w warstwie instytucjonalnej i pełna wolność od doktrynalnych schematów. Nie oznacza to, że własnowiercy nie posiadają kodeksu norm moralno-etycznych jest wręcz odwrotnie. Własnowiercy z definicji czerpią i w tym względzie z całego dorobku ludzkości. Czy zdarzają się zachowania patologiczne? Zapewne, tak jak w każdym środowisku istnieje odsetek nienormalności.

Podwalinami ideowymi współczesnego Własnowierstwa są libertarianizm, anarchizm, new age obok innych te trzy są podstawami. Oczywiście jak napisałem wyżej własnowiercy czerpią pełnymi garściami z całego dorobku ludzkości w dziedzinie religii i kultury szeroko pojętej. Jak na niezależność sądów i Prawo wolnej woli przystało, wybór fundamentów swojej wiary własnowerca określa sam i samodzielnie dokonuje selekcji idei w zgodzie ze swoim sumieniem i potrzebami w sferze duchowej. Jednakże warunkiem niezbędnym dojścia do idei Własnowierstwa jest totalne wyzwolenie religijne w jego najgłębszym osobistym znaczeniu, przy równoczesnym wzbudzeniu olbrzymich pokładów tolerancji dla innych wyznań religijnych. Własnowierca  zobowiązany jest do permanentnej pracy nad sobą i swoim rozwojem celem wykorzeniania ze swojego systemu wierzeń niespójności i niekonsekwencji jakie cechują dość liczną grupę wyznawców religii instytucjonalnych np. katolik wierzący w reinkarnację. Często jest to połączone z poddaństwem psycho-mentalnym instytucjom religijnym zwłaszcza silnie zhierarchizowanym, ale jeszcze częściej  związana jest to z scedowaniem, np. z wygodnictwa,  przewodnictwa w swojej drodze religijnej na kapłanów bądź innych przewodników duchowych /guru/, którzy często wykorzystują to w sposób cyniczny i bezwzględny dla swoich celów. Zdarza się, że człowiek jest wpychany w zaklęty krąg z którego wyrwanie się przekracza jego możliwości te okowy dogmatów i tradycji są zbyt silne, a narastający dysonans w jego systemie religijnym potęguje dyskomfort. Znane są przypadki, że  co wrażliwszych ta niezdrowa sytuacja wciąga na tory  destrukcyjnej depresji do samobójstwa włącznie.

 

Własnowierstwo to nie chaotyczny modernizm ideowy, to poszukiwanie własnej ścieżki, budowanie własnej tożsamości nie odrzucając przy tym wiedzy nagromadzonej przez millenia. Jak napisałem już wyżej własnowiercy czerpią pełnymi garściami z kultury religijnej Świata, adaptując wybrane elementy, porządkuje je, aby w konsekwencji zbudować wewnętrznie logiczny system wierzeń zgodnie z własnymi potrzebami duchowymi.

 

Czy jest to totalna indywidualizacja religii? Odpowiedź musi być twierdząca ponieważ własnowierca jest religijnym outsiderem. Własnowierca to wieczny podróżnik, jest nieustannie w drodze, krocząc ścieżką rozwoju i permanentnych poszukiwań w celu kruszenia wątpliwości.

Wydaje się, że Tu wszystko wolno, ale to nieprawda własnowierca  kieruje się zbiorem zasad, ale nie jest to sztywny kodeks dogmatów religijnych.  Oto zbiór owych zasad zaczerpnięty ze strony  -spacer.gif   

wlasnowierca.ofp.pl :

 

 alt

 

 

 

Zasady własnowierstwa


Zasady własnowierstwa nie są rozkazami, lecz zaleceniami. Dlaczego? Ponieważ sam jesteś swoim kapłanem i nikt nie będzie cię rozliczać w jakim procencie jesteś własnowiercą. Lecz pamiętaj, że wartości które idą za zasadami, ułatwią ci życie i pozwolą rozwijać się a nie trwać w wierze (jak uczy wyznawców Kościoła katolickiego papież Benedykta XV) czy deewoluować. Jeżeli pragniesz być własnowiercą i w pełni utożsamiać się z ideę własnowierstwa - należy nie tylko afiszować się nią, ale również udowadniać, że traktujesz ją poważnie.

1. Własnowierca tworzy własną wiarę na własny użytek w oparciu o zdobytą wiedzę i doświadczenia życiowe.

2. Własnowierca szanuje obce święta religijne i może brać w nich bierny udział, aby nie zamykać się na płynącą z nich wiedzę i doświadczenia.

3. Własnowierca dąży do zrozumienia praw rządzących wszechświatem i stosuje je w życiu codziennym.

4. Własnowierca stara się, aby jego wiedza i umiejętności nie ulegały stagnacji i ciągle ewoluowały w stronę doskonałości, dobra, miłości i życzliwości.

5. Własnowierca sam decyduje o modelu własnej rodziny, a tworzyć ją mogą tylko osoby, które model ten akceptują.

6. Własnowierca powinien wystrzegać się używek, bo zniewalają i utrudniają rozwój duchowy człowieka.

7. Własnowierca powinien przeciwdziałać karaniu ludzi za poglądy i obyczaje, osób które świadomie nie wyrządziły nikomu krzywdy lub szkody, nie naraziły nikogo na realne niebezpieczeństwo, broniły się albo odmówiły walki zbrojnej.

8. Własnowierca ma prawo błądzić, bo pomaga to odkryć nowe drogi rozwoju lub docenić odnalezienie starej.

9. Własnowierca nie narzuca nikomu własnej filozofii, stylu życia, wiary, moralności i wiedzy, ale powinien uświadamiać wszystkich, że należy szanować prawa człowieka, w tym prawo dziecka, do samodzielnego podjęcia decyzji o przynależności religijnej.

10. Własnowierca może ingerować w życie innej osoby tylko wówczas, gdy osoba ta wyraża zgodę na interwencję lub pomoc.

11. Własnowierca powinien pamiętać, że jego prawa kończą się tam, gdzie zaczynają prawa drugiego człowieka, w tym prawo do życia, edukacji i rozwoju.

 

Summa summarum te 11punktów można sprowadzić do tzw. Złotej Reguły Życia znanej już w starożytności – Żyj tak w zgodzie ze sobą, abyś nie krzywdził innych i traktuj ich, nawet jeśli nie zgadzasz się z ich filozofią życiową, tak jak chcesz, aby traktowano ciebie.

 

I jeszcze jeden wyciąg z tej strony,  dlaczego według własnowierców większość religii szkodzi:

1. Religie narzucają człowiekowi koncepcje filozoficzne życia i śmierci.

2. Religie udzielają prostych odpowiedzi na trudne pytania i nakazują wierzyć w ich prawdziwość nawet wtedy, gdy budzą wątpliwości.

3. Religie utrudniają indywidualny rozwój duchowy człowieka.

4. Religie zniewalają człowieka ekonomicznie i psychicznie.

5. Religie są odpowiedzialne za nietolerancję religijną i wiele wojen religijnych.

6. Religie narzucają człowiekowi moralność i sposób życia.

7. Religie fałszują obraz rzeczywistości - dopasowują świat do religijnych dogmatów.

8. Religie składają obietnice, których spełnienia nie są w stanie zagwarantować.

9. Religie terroryzują człowieka - straszą nieprzyjemnymi rzeczami, jeśli wierny nie będzie postępować zgodnie z religijnymi nakazami i rozkazami.

10. Religie uczą poddaństwa i służebności.

Oczywiście chodzi tu o większość religii zinstytucjonalizowanych i to w wysokim stopniu, a ja dodaję zawsze do tego spisu sekty, które w swym działaniu wykazują cechy przestępczego procederu. A propos sekt być może, iż potencjalny czytelnik właśnie zaczyna nabierać podejrzeń czy nie ma do czynienia z jakowąś niebezpieczną sektą? Otóż już w warstwie terminologicznej i z samej definicji Własnowierstwo uniemożliwia powstawanie jakiejkolwiek formy sekciarstwa. Po pierwsze  jak już napisałem to wyżej jest ono w warstwie światopoglądowej totalnym indywidualizmem. Natomiast sekta u swoich podstaw jest organizacją w swojej strukturze ściśle hierarchiczna. Różnica polega na formie władzy, która może być jednoosobowa-guru, albo kolegialna np. starszyzna. Własnowiercy zdecydowanie odrzucają takie formy ukonstytuowania wyznania religijnego.

Po wtóre zróżnicowanie idei, które poszczególni własnowiercy obierają za fundamenty swojej ścieżki religijnej jest tak olbrzymie, że niemożliwe jest stworzenie spójnego systemu religijnego dla dwu osób, a co dopiero mówić o większych grupach. Uprawnione jest wobec tego stwierdzenie, co własnowierca to inny system wierzeń religijnych, inna tradycja, inne źródła do których każdy własnowierca się odwołuje, inna Religia. I tak, jeden odwołuje się do tradycji judeo-chrześcijańskiej, inny może ją w całości odrzucić, bądź wpleść w swoje wierzenia pewne jej elementy np. pojedyncze normy moralne. Naprawdę trzeba sobie uświadomić, że Własnowierstwo jest niezwykle pojemne i zawiera się między tak różnymi tradycjami religijnymi jak chrześcijaństwo na jednym biegunie i pogaństwo na jego antypodach. Ktoś powie „od sasa do lasa”, może  to i prawda, ja osobiście się z tym nie zgadzam, dla mnie to wolny wybór każdego człowieka, bynajmniej taki winien być i nie należy zapominać, że wewnętrznie system musi być spójny i logiczny w przeciwnym razie nie będzie to Własnowierstwo, a synkretyczny eklektyzm religijny wymieszany w tyglu chaosu idei religijnych. Natomiast wydaje się, że religie instytucjonalne w stosunku do Własnowierstwa są projektami społeczno-politycznymi na podbudowie koncepcji religijnych, a nie Religią w sensie stricte, która projektuje homo religiosus, ale pozostawiając mu pełną autonomię w kreowaniu ustroju społeczno-politycznego bez powiązań z Ołtarzem.

Jeżeli ktoś określa się, że jest chrześcijaninem wyznania rzymsko-katolickiego to czy mogę go potępiać  za samą istotę przynależności do tego kościoła, NIE! Mam jednak prawo krytyki jego braku znajomości np. katechizmu KK, tej swoistej konstytucji na której osadzona jest jego wiara chociaż jest on podrzędny do treści biblijnych. Ten mechanizm działa w obie strony ma prawo mnie krytykować za niespójność lub niekonsekwencje w moim panteistyczno-pogańskim systemie wierzeń, ale nie ma prawa mnie krytykować za sam wybór ścieżki i spychać do niższej kategorii jako jednostki ludzkiej, odmawiać mi prawa bycia pełnoprawnym członkiem  narodu Polskiego tylko dlatego, że nie czczę Maryji matki Jezusa jako boskiej rodzicielki, a papież nie jest dla mnie ani moim przywódcom duchowym, ani autorytetem w żadnym względzie. A zdarza mi się przez takie podejście być wyzywanym od Żyda, albo wręcz zsyłany  jestem na banicję.

Podejrzewam, że niejeden czytelnik w tym miejscu zastanawia się w jakim celu i z jakimi intencjami autor pisze o jakimś Własnowierstwie? I właściwie do czego potrzebna im ta wiedza?

Postaram się odpowiedzieć na pytania. Po pierwsze, często zarzuca się mi ateizm, żeby było jasne dla mnie ateizm nie stanowi problemu chyba, że w wersji wojennej, gdyż wtedy niczym się nie różni od fatyzmu religijnego, a oba dla mnie są nie do zniesienia. W sensie rozumowania naukowego nie ukrywam, że jest mi do ateizmu o wiele bliżej niźli do koncepcji kreacjonistów, ale to też jest element mojego systemu wierzeń, a to jak się wydaje dla ateistów jest nie do przyjęcia.  Wracając do zarzutu, myślę, że udało mi się wykazać, iż jest on nieprawdziwy. Tylko, że jest on  mało istotny w stosunku do pierwszego pytania i zawartego w nim problemu, jest on niewątpliwie większej rangi gdyż dotyka samej istoty jakości demokracji. Tym tekstem pragnę również zwrócić uwagę, że można być dobrym Polakiem nie będąc równocześnie wiernym członkiem Kościoła Katolickiego, można być dobrym człowiekiem, który swoją postawą i filozofią życiowa stara się nie wyrządzać krzywdy innym ludziom nie będąc jednocześnie chrześcijaninem. Niezaprzeczalnym faktem jest to, iż w tym kraju chrześcijanie stanowią większość rzec można totalną, a więc siłą rzeczy dla nich członek mniejszości w  materii wyznania religijnego to Inny. Ale czy Inny znaczy gorszy?

Najprawdopodobniej jeśli zadałbym pytanie – Czy jesteś demokratą, w pełnym znaczeniu tego słowa i we współczesnym  rozumieniu idei demokracji jako systemu ustrojowego Państwa? - zapewne usłyszałbym chór potwierdzający ten fakt. Ale czy wszyscy ją dobrze rozumieją? Jedną z fundamentalnych zasad jest ta odnosząca się do Rządów i mniejszości. Rządzi większość, ale przy bezwzględnym respektowaniu i ochronie praw mniejszości. Ostatnio jednak odnoszę nieodparte wrażenie, iż wszyscy określają się jako zagorzali zwolennicy demokracji, ale zapominają o tej fundamentalnej zasadzie, bez respektowania której demokracja jest li tylko fasadą. Jeśli wobec tego nie wypełni się systemu treściami jakie niesie ze sobą idea demokracji może popchnąć nas w dryf, który wciągnie nas na niebezpieczne wody autorytaryzmu, a potem zgodnie z prawem ewolucji wpada się w szpony totalitaryzmu tym razem mas. Opisał go w swym „Buncie mas” Gusset y Ortega. Ten Naród przerabiał już ten wariant władzy w swojej historii i wcale nie odległa to przeszłość kiedy panował „jedynie słuszny światopogląd” w totalnym wymiarze. Czy mamy do tego wrócić? Oczywiście ta budowla totalnego państwa byłaby postawiona na zgoła odmiennych fundamentach ideologicznych. Bezpośredniego zagrożenia nie ma, ale postawy zgadzające się na taki model państwa i władzy są wyraźnie zauważalne i moim zdaniem zdobywają coraz więcej zwolenników i coraz to nowe przyczółki.

Na dowód wygłoszonej przeze mnie powyżej tezy proponuje choćby i pobieżną lekturę wpisów na tzw. forach otwartych Wirtualnej Polski, Onecie czy Interii, które komentują wydarzenia polityczne bądź społeczne czy też polemiki w kwestiach religijnych, światopoglądowej. Adwersarz to nie uczestnik debaty tylko wróg. Warto także odwiedzić portale ideologiczne o wyraźnym zabarwieniu prawicowym. O lewicy wolę się nie wypowiadać, gdyż w głównym nurcie po prostu nie istnieje SLD pomimo retoryki pań i panów z tej formacji lewicą nie jest i mam poważne wątpliwości czy kiedykolwiek była. Samo określenie się tak na zasadzie magicznego myślenia nie spowoduje, iż taki fakt zaistnieje w przestrzeni publicznej.

Wracając do wpisów przyznam się, że coraz częściej je czytając głos mi się jeży na głowie.

Na koniec dodam, że mam świadomość połamania wszelkich zasad jakie (ja ich nie uznaję), ponoć obowiązują podczas pisania tekstów w celu opublikowania ich w internecie, za długi i zawiły. Trudno, ale mierzi mnie ślizganie się po tematach i miałkość, aby broń boże nie zmusić pt. czytelnika do myślenia. Uważam, że czas z tym skończyć i lepiej postawić na nieliczną jakość niż na masową  miernotę.

         

spacer.gif