JustPaste.it

W moim świecie panuje półmrok...

W moim świecie panuje półmrok. Od zawsze tak było. Uwielbiam to.

W moim świecie panuje półmrok. Od zawsze tak było. Uwielbiam to.

 

 

25f921be70a9bdf3d2d9829a71601efc.jpg

W moim świecie panuje półmrok. Od zawsze tak było. Uwielbiam to. To ciepłe światło, nie rani moich oczu. Otulam się w nie. Kocham. Mój świat jest ciepły i wygodny. Jedyny rytm jaki znam to rytm Jej serca, ono to ja, ja to ono. Jesteśmy jednością. Jej głos to najsłodsza muzyka, ale najbardziej lubię jak śpiewa. Tyle znam. To moja rzeczywistość.

 

To jest fajne.

 

Ostatnio poznałem ból. Przejechałem sobie paznokciem po buzi. Płakałem ale nikt nie słyszał. Nikt mnie nie przytulił. Nikt. Chyba poznałem też samotność.

 

Ból i samotność nie są fajne.

 

Nie chce! Już nigdy więcej! Światło! Ostre przeraźliwe światło! Obudziło mnie, padało na moja buzię, brało ją w swe krzykliwe ręce i miotało nią na prawo i lewo… Nie miałem jak uciec, skryć się. Bezbronny…

 

Bezradność nie jest fajna.

 

Siedziałem spokojnie, bawiąc się palcami u nóżek. Gdy nagle usłyszałem coś tak pięknego, ze poczułem niesamowitą rozkosz przenikającą cale moje ciałko, moje serce tańczyło, chciało wyrwać się z piersi… To była muzyka. Dochodziła zza ścian mojego domku. Porwała mnie i zawładnęła mną całkowicie. Dałem się ponieść o poczułem coś słonego w ustach, coś co płynęło po policzku… Poznałem smak wzruszenia…poznałem słodki smak łez szczęścia.

 

To było bardzo fajne.

 

Bardzo lubię Jej śpiew, za każdym razem czuję się niesamowicie. Niedawno zacząłem Jej wtórować. Śpiewam z Nią –bezgłośnie, w myślach- ale z Nią. My…razem… Nasz duet. Jej melodyjny słodki głos łączy się z mym, niemym, kochającym i oddanym tylko Jej, Jedynej. Do głębi, tak do granic. To my. To nasza rozmowa. Lubię z Nią rozmawiać.

 

Rozmawianie jest fajne.

 

Wczoraj bardzo pragnąłem, żeby ze mną porozmawiała. Wołałem, prosiłem, kopałem nóżkami i nic! Serce mi biło w szalonym tempie, czułem, że zaraz wybuchnę. Czułem, że zaciskam piąstki całej siły i nic. Nic! Nic! Nic! W końcu się odezwała. Do mnie! Z bezsilnej złości i zdenerwowania zasnąłem.

 

Złość nie jest fajna.

 

Tak sobie myślałem…Poznałem: ból, strach, wzruszenie, radość, smutek, tęsknotę, złość…a wszystko to w stosunku do Niej. Tyle uczuć tylko do jednej istoty. Pomimo mej bezgranicznej miłości: złościłem się, bałem, tęskniłem. Czy bez nich kochałbym Ją mniej? Czy to jest właśnie miłość? Ufam, że tak. Wiem, ze bardziej kochać nie można, że jakbym kochał mocniej to bym przestał istnieć. Dlatego czasem pojawiają się negatywne emocje bo stanowią one cząstkę naszej ułomnej człowieczej natury…człowiek nie może kochać za bardzo. Tak mnie wzięło na myślenie.

 

Myślenie jest fajne.

 

I stało się. Idylla nie może trwać wiecznie. Wszystko się zmienia. Choć nie zawsze na gorsze.

Mój świat przeminął. Jak? Po prostu. Urodziłem się. Było strasznie. Krzyczałem. Płakałem. Nie chciałem opuszczać mojego domku. Ale kiedy po wszystkim Ona mnie objęła... poznałem co to znaczy szczęście. Poznałem moją mamę...