JustPaste.it

Nie bezRobocie na Sycylii

socjalistyczny wirus atakuje Polskę

socjalistyczny wirus atakuje Polskę

 

 

Drogi czytelnik (HT pjo) podrzuca kwintesencję socjału wykańczającego Europę. Świetne studium które można jedynie oprawić w ramki i powiesić na ścianie. Maleńkie miasteczko Comitini na Sycylii, 960 dusz raptem. W środku duży, prawie pusty rynek. Nic nie wskazuje na to aby Comitini miało jakiś problem z ruchem ulicznym – zauważa sarkastycznie The New York Times którego reporter tam akurat dotarł. Nie przeszkadza to jednak mieścinie w zatrudnianiu jednego zarządzającego ruchem ulicznym full-timeplus jego 8-miu (słownie ośmiu – podkr. cynik9) asystentów. Typowy europejski socjał spotykany w różnej skali wszędzie.   Nie  inaczej jest  choćby w  naszym sześciotysięcznym Czaplinku (zachodniopom.).  Sama niezbędna tam straż miejska doi państwowe pensje w składzie: komendant,  szt 1, strażników miejskich,  szt  3, inspektor,  szt 1, pomoce administracyjne,  szt 4 (słownie cztery – podkr. cynik9), czyli po jednej na strażnika miejskiego plus jedna dla komendanta i wreszcie podinspektor d/s organizacyjnych, szt 1.

W Comitini podobnie,  tyle że pensje doi się tu na wyższym poziomie – każdy z 8-miu asystentów zatrudniony jest part-time pobierając miesięcznie gażę 800 euro za 20 godzin pracowitego dolce far niente tygodniowo. W sumie na niespełna tysiąc mieszkańców gmina Comitini zatrudnia aż 64 pracowników. Wow! Mimo wysiłków takiego poziomu rządowego „robocia” premierowi Tuskowi nie udało się jeszcze wypracować w czasie pierwszej kadencji. Cała nadzieja w drugiej…

Trzy asystentki od kierowania nieistniejącym ruchem w Comitini spędzają godziny pracy w miejscowym barze popijając kawę i rozmawiając z reporterem NY Timesa całkiem na poważnie: siedząc tutaj jak pan widzi zamawiamy kawę czyli wspieramy tym gospodarkę…

Hmm, gospodarkę Brazylii być może… Albo może i EU…  Kto wie czy kawa nie pochodzi czasem z jakichś dotowanych przez EU plantacji w fińskiej tundrze pod kołem polarnym. Od takiego wspierania gospodarki zawaliła się już Grecja, wali się właśnie Portugalia a słoneczna Italia jest następna w kolejce. I nie dziw. Groteskowo rozbuchany euro socjał na każdym poziomie rozpada się pod własnym ciężarem.

Nie byłoby z tym żadnego problemu gdyby nie socjalistyczna międzynarodówka w Brukseli która robi wszystko aby do takiego samooczyszczenia się systemu i do chwili trzeźwości narodów za wszelką cenę nie dopuścić. Pod mottem euro solidarności  nie waha się narzucić masom w Europie coraz to nowych obciążeń aby skorumpowane, zbankrutowane reżimy południa kontynentu oraz umoczone tam własne banki sztucznie „ratować”.   Czymże innym jest eufemizm „rekapitalizacji banków”  jak nie ordynarnym dymaniem podatnika którego banki jakoś nigdy jeszcze nie „rekapitalizowały”?  Co najwyżej tłustymi bonusami regularnie „rekapitalizowały” do niedawna swoją kadrę kierowniczą.

Niezbędny upadek ewidentnych bankrutów pozostaje tematem tabu, zwłaszcza gdy chodzi o państwa. Życie w granicach posiadanych środków jest dla socjału wszędzie anatemą. Po co, skoro zawsze znajdą się gdzieś jacyś „bogaci” których można będzie werbalnie zbesztać że nie płacą „fair share” aby następnie z ogłupionych tym mas wypałować podatkami to co trzeba.

W rzeczywistości chodzi o ratowanie własnego socjału który nie jest po prostu do uratowania. Lepiej wrzód wyciąć i im wcześniej się to uczyni tym lepiej.  Tym mniej uczyni szkód, tym wcześniej rozpocząć będzie można odbudowę na gruzach socjalistycznych spustoszeń. Socjał polega na stałym dopływie państwowego szmalu, rzeczy coraz trudniej dostępnej w zbankrutowanych państwach. Dopóki działało pożyczanie na zewnątrz maskowane wspólną walutą  socjał kwitł. Teraz gdy rynki przeczuwając serię bankructw narodowych nie chcą dalej pożyczać ostatnim źródłem gotówki na utrzymanie socjału jest dymanie mas. Obywatele jednych państw są więc dymani na „ratowanie” innych,  zadłużani do piątego pokolenia na reanimację patologicznych rozrzutników.  Niemal co szczyt „przywódców strefy euro” ratowany jest inny bankrut,  jak w wojskowym lazarecie do którego zwożą rannych z pola bitwy. Będzie to trwało jakiś czas, dopóki masy same  nie wylegną na ulice, czy to jako ostrzeżenie dla szalejącego rządu zastawiającego ich przyszłość i przyszłość ich dzieci czy jako rezultat własnego bankructwa i desperacji.

Socjał nie jest reformowalny. Nie zna pojęcia kroku wstecz i finansowego umiarkowania. Przywileje które lud w demokracji sobie demokratycznie raz nadał są demokratycznie praktycznie nie do odkręcenia. Socjał musi po prostu dojść do ściany i się o nią roztrzaskać. Tak jest zawsze gdy ulica uwierzy w „demokratyczne” zarządzanie przeznaczeniem wspólnej portmonetki i da się omamić inscenizującym ten spektakl rządowym szakalom że można żyć na koszt kogoś innego w nieskończoność. A gdy do tego upoważni państwo do użycia w tym celu przemocy nikt nie jest pewny ani swojej własności ani swojej wolności.

 

 

 

Źródło: cynik9