JustPaste.it

Między pychą a pokutą

Możesz sobie, drogi chrześcijaninie, ciężarówkę popiołu wysypać na głowę i być nadal nikim innym jak tylko brudnym buntownikiem.

Możesz sobie, drogi chrześcijaninie, ciężarówkę popiołu wysypać na głowę i być nadal nikim innym jak tylko brudnym buntownikiem.

 

“Kiedy byłem, kiedy byłem małym chłopcem, hej!” i wraz z ukochną babcią chodziłem do kościoła to nie mogłem się nadziwić jak to jest możliwe, że Pan Bóg jest zamknięty w skrzynce, na klucz i ksiądz Go z niej wyciąga.

2c87817e2320a5eac4205a8306a9c54d.jpg

“Kiedy byłem, kiedy byłem małym chłopcem, hej!” w samolocie, którym leciałem z mamą, leciał też ksiądz z wielkim różańcem w dłoniach. Zapytałem. Co to? On z lekka oburzony zapytał: A co ty nie wiesz? To jest bozia, powiedział. Odpowiedziałem, że kłamie bo bozia jest w niebie...

A kiedy byłem większym chłopcem i po spowiedzi jako pokutę ksiądz kazał mi dziesięć razy odmówić “Ojcze nasz” skumałem, że coś tu nie gra. Bo jeśli modlitwa ma być pokutą a pokuta karą, to albo ja jestem “niepełnosprytny” albo wielebny nie wie ani co mówi, ani co robi. I tak mi już zostało.

Nie. Nie jestem uczonym w Piśmie, wielu fragmentów nie znam, wielu nie pamiętam. Ba, mam nawet takie zaiste heretyckie przekonanie, że coś tam zostało “dorobione” lub “przerobione”przez tych, którzy myśleli, że wiedzą więcej. Wiele też “poległo” w procesach licznych tłumaczeń. Dając, w istocie, fałszywy sens i, co za tym idzie, fałszywe rozumienie.

Nie muszę w tym miejscu mówić jakaż to instytucja wiedzie, w tych fałszerstwach, prym...  Od wieków. Od zawsze... I, która przyznała sobie monopol na prawdę.

Czy nie jest zadziwiające, że tak wiele owieczek tkwi w tych kłamstwach i oszustwach po uszy? Wie o nich ale sparaliżowana przemożną siłą tradycji nie umie, nie potrafi, nie chce powiedzieć: “Dość!”

Czym jest pokuta? Jest niczym innym jak upamiętaniem.

Możesz sobie, drogi chrześcijaninie, ciężarówkę popiołu wysypać na głowę i być nadal nikim innym jak tylko brudnym buntownikiem. Możesz się nawet ochrzcić w Jordanie, stając się buntownikiem mokrym. Możesz też pościć ranki i wieczory i być buntownikiem głodnym. Możesz. Tylko po co?

Bo jeśli myślisz, że posypujesz głowę popiołem ze wszystkich wulkanów Ziemi, ochrzcisz się w oceanie albo zostajesz anorektykiem dla Boga albo z woli Boga, to prócz tego, że nadal pozostaniesz brudnym, mokrym i chudym buntownikiem to jeszcze stajesz się winnym grzechu pychy. Pierwszego odstępstwa w Universum. I głupiś brateńku jak pień.

d0c01837ebf86038d2c186cbe1b4d90d.jpg

Pierwsze słowa Chrystusa, w jego tzw. działalności publicznej brzmiały... No jak? Od czego zaczął? Czy zaczął od wiary? Miłości? Grzechu? Moralności?  Otóż nie!  Jego pierwsze słowa brzmiały: “Upamiętajcie się(...)”

A co to znaczy? Literalne tłumaczenia biblijnego słowa “upamiętanie” oznaczają: “ostro skręcić”, “wykonać zwrot” lub, wprost “zawrócić”.

A więc: Szedłeś swoją drogą, miałeś swoje standardy, priorytety, dążenia- Biblia nazywa to “ludzką drogą” czy, w innym kontekście, “ zboczeniem w swoją drogę”. I co musisz zrobić? Niestety, nie ma lekko, musisz to wszystko porzucić. Nie ma łatwego i lekkiego chrześcijaństwa. Nie ma! Jest za to trudne. Bywa, że bardzo trudne...

I już w tym momencie, na samym początku Ty, wolny człowiek, musisz zdecydować. Czy masz porzucić siebie, swoje pragnienia, dążenia, marzenia. Jakim prawem, ktoś ma mi dyktować jak żyć? W imię czego mam z czegokolwiek rezygnować. Jestem porządny, uczciwy. Nie widzę żadnego powodu by cokolwiek zmieniać. A zmienię jedynie wówczas gdy uznam, że tak trzeba.

Ba! Jeśli jednak podejmiesz decyzję to będzisz ją musiał podejmować do końca swoich dni. Bo nie ma bezgrzesznych chrześcijan. I ciągle będziesz musiał zatrzymywać się i zawracać. Bardzo często. I nikt za ciebie nie odpowie na pytania: “Czy warto”? i “ W imię czego warto”? Nikt. Na te pytania musisz odpowiedzieć sobie sam. Samotny i bardzo często, osamotniony. A to nie jest to samo...

Ale jeżeli tego nie zrobisz nigdy nie zrozumiesz czym jest, a czym nie jest chrześcijańsywo. I najprawdopodobniej bedziesz takim “chrześcijańskim” upierdliwcem rozczulającym się nad sobą, który przecież tyle robi i zrobił dla Boga... A tu nic. Wciąż pod górkę. Ach! Bo nie wiesz, że “dla Boga” możesz robić i zrobić dokładnie nic. Nul. Zero.

I właśnie to ciągłe zawracanie, zatrzymywanie się jest niczym innym jak pokutą. Bo to nie są łatwe chwile i łatwe decyzje. Jakżesz trudno nam z czegokolwiek rezygnować! Jakżesz trudno...

7f5246f252a2e59a1a66457a20fd27ab.jpg

Tzw. pokutowanie, pod tytułem: Dla Ciebie Boże... To siamto i owo w towarzystwie rozlicznych “achów” i “ochów” jest nie tylko zaprzeczeniem upamiętania. Jest najgorszm z możliwych rodzajów pychy. Bo jeśli uważasz, że jesteś chrześcijaninem a robisz z siebie męczennika i ofiarę to, w istocie, nią jesteś. I nic nie rozumiesz. Powtórzę, głupiś jak pień, brateńku. A do tego pokrętny i fałszywy.

Jeśli więc ktokolwiek każe ci się modlić na pokutę, odmawiać zdrowaśki albo, nie daj Boże, “litanije”, weźże kij i obij mu dupsko!

Wyjedź w góry, pójdź na spacer do parku, zatrzymaj się i...

Zawróć!