JustPaste.it

Co się stało ( w głowę ) Galacjanom?

I do dziś nic się nie zmieniło. Czyż każdy, współczesny “chrześcijański” kościół nie czyni dokładnie tego samego?

I do dziś nic się nie zmieniło. Czyż każdy, współczesny “chrześcijański” kościół nie czyni dokładnie tego samego?

 

Kiedy Paweł pisywał swoje listy do młodych, chrześcijańskich zborów zwykle zaczynał od podziękowań. Dziękował nawet Koryntianom, którzy to wielkie mieli  problemy. Bo i wypić lubili bardzo  i chuciom swym folgowali na potęgę, niekoniecznie w małżeńskich łożnicach...  Jednak zanim ich opieprzył, mimo wszystko i za nich dziękował, i im błogosławił.

a26b17bf79630529e9c4fe49c91f4caf.jpg

Co się, wobec powyższego, stało w Galacji? Co wkurzyło Pawła tak, że wyszedł był z nerw? Co go “zdżaźniło” tak okrutnie, że gotów był po pyskach lać na odlew?

Ano to, że w jego oczach byli jak ta umyta świnia, która ponownie tapla się w błocie lub też jak pies, który wraca do wymiocin swoich. Stali się odrażający.

Dlaczego?

Bo wiele czasu Paweł wkładał im do pustych (jak się okazało) łbów, że zakon był zakonem śmierci, że miał uświadomoć grzech, że miał doprowadzić do Chrystusa i, że lietra zabija duch zaś ożywia. Że został wypełniony doskonale, całkowicie i raz na zawsze. Że był. BYŁ(!) zakonem śmierci.

Ba! W tak zwanym międzyczasie Żydzi, w swej “mądrości” tak go rozbudowali i na tysiąckroć sposobów inerpretowali, że się rabini wzajemnie klątwami okładali jak cepem, bo każdy z nich uważał, że jest mądry a nawet jeszcze mądrzejszy. A każdy inny jest oczywiście głupi. Bo gdy jest dwóch mądrych to znaczy, że jest o jednego za dużo.

No, skąd my to znamy...?

Kiwali głowami, potakiwali i... I nic nie zrozumieli. Nie mogli pojąć, że finito, że cosumatum est. A łgali, że kumają.

I sami, z własnej woli, wleźli ponownie pod przekleństwo. Bo im się zdawało. Bo mieli silne przekonanie. Bo łgali jak psy. Mówili jedno, myśleli drugie a robili trzecie.

I do dziś nic się nie zmieniło. Czyż każdy, współczesny “chrześcijański” kościół nie czyni dokładnie tego samego? Czyż nie ma własnej, jedynie słusznej, rzecz jasna, doktryny? I czy przypadkiem doktryna ta nie jest ważniejsza od najprostszych słów:

"Jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził Go z martwych, zbawiony będziesz. Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu" (Rz 10,9.10).

Od tego wszystko się zaczyna i na tym wszystko się kończy.

Wszystko co ponad to, obok tego, pomimo tego, jest legalizmem. Jest wchodzeniem pod nowe, ale znowu ludzkie, prawo. A legalizm jest bratem-bliźniakiem pewnej, paskudnej rzeczywistości.

Ale o tym, być może, innym razem...

“ O głupi Galacjanie!” Krzyczy Paweł z Tarsu. Czy aby dziś nie określa jako głupków wielu, bardzo wielu innych?

A może “chrześcijanie” muszą być głupi?