JustPaste.it

Białoruś – Polska: na razie dialog ważniejszy

Jako rdzenny Białorusin, nie mogłem nie zwrócić uwagę na rozpowszechniony w białoruskiej i rosyjskiej przestrzeni internetowej artykul o problemach białorusko-polskich stosunków.

Jako rdzenny Białorusin, nie mogłem nie zwrócić uwagę na rozpowszechniony w białoruskiej i rosyjskiej przestrzeni internetowej artykul o problemach białorusko-polskich stosunków.

 

Szczyt Partnerstwa Wschodniego (PW) 29-30 września w Warszawie musiał zostać jednym z głównych wydarzeń polskiej prezydencji w UE. Przecież właśnie Polska inicjowała ten program oraz jest bardzo zainteresowana jej realizacją. Równocześnie wysiłki polskiego kierownictwa w promowaniu własnej wizji składu belaruskiej delegacji skutku nie przyniesły. Cytowane Polską Agencją Prasową słowa premiera Donalda Tuska: „Potrzebny jest ten elementarny kontakt z reżimem - nie żeby ich rozgrzeszać, tylko żeby informacja o tym, co chcemy zrobić na Białorusi dotarła możliwie szybko do wysokiego szczebla” nie dotarły do świadomości polityków europejskich.

Lecz Polska jest główną bramą Unii Europejskiej na schodzie, ponieważ właśnie zdanie Polski najpierw powinno się brać pod uwagę w toku podejmowania takich decyzji. Rosnąca rola państwa polskiego w tej kwestii to coraz większa liczba przejść granicznych na granicy z Białorusią. Nawiasem mówiąc, kolejne („Domaczewo”) odwarte w przededniu warszawskiego szczytu. „Pozwoli to zmniejszyć kolejki na granicy” – mówią urzędnicy.

Powstaje tutaj oczywiście uzasadnione pytanie: dlaczego kolejki na granicy są, jednak skutecznego współpracownictwa między Unią a Białorusią, oraz pomiędzy dwoma sąsiednimi krajami nie ma? I kiedy w kwestii UE sekretów nie ma – choćby znaleść porozumienia miedzy sobą, dlaczego dwa państwa z wspólną historią (wciąż kiedyś były jedyną Rzecząpospolitą, ktora grała jedną z wiodących roli w europejskiej polityce), nie potrafiły przywrócić dawną świetność, będąc już w statusie państw niepodleglych? Przecież mamy dla tego wszystkie warunki i możliwości. Oczywiście słaba aktywność Mińsku na linii Białoruś-Polska można wytłumaczyć – przede wszystkim, niepewnością kierownictwa Białorusi w wyborze perspektyw, iść razem z bogatym na peniądze i zaawansowane technologii Zachodem czy z zapewnieniającej dostawy tanich surowców energetycznych Rosją. Lecz stanowisko Polski sugeruje brak w kraju zdecydowanych polityków, będących w stanie skorzystać z sytuacji ekonomicznej i politycznej wokół Białorusi. W rzeczywistości ich po prostu nie ma.

Żadnego sekretu nie ma, że w systemie stosunków rynkowych między państwami jakikolwiek proces integracyjny to przede wszystkim peniądze. Kto płaci, ten zamawia muzykę. Jeżeli sąsiedzi Białorusi – Polska oraz Rosja – uważają siebie za mocarstwa, one powinny być gotowe inwestować w ten proces istotne środki finansowe. W tym samym czasie dziś wyższość oczywiście nie po polskiej stronie. Na razie stosunki gospodarcze i handlowe między Białorusią a Polską nie są krytyczne dla gospodarek obu krajów. W 2010 r. obrót towarowy wyniósł 1,9 mld dolarów, а wartość polskich inwestycji w białoruską gospodarku wyniosła zaledwie 27,9 mln dolarów. Biorąc pod uwagę ten fakt, że polski eksport w ubiegłym roku wyniósł ogólnie 117,4 mld euro, to tylko kropla w morzu. Dotąd nie został zrealizowany projekt budowy elektrowni węglowej w Zelwie, wartością nawet 1,8-2 mld dolarów. Wsród partnerów Białorusi w stosunkach gospodarczych i handlowych Polska zajmuje jedynie szóste miejsce po Rosji, Niderlandach, Ukrainie, Wielkiej Brytanii i Łotwie.

Trzeba tu zauważyć, że stwierdzając o prywatyzacji białoruskich przedsiębiorstw na szeroką skalę, oficjalny Mińsk absolutnie nie spieszy się z propozycją udziału w niej polskim biznesmenam, i nie tylko im, lecz biznesu z całej Europy. Rosyjski biznes jednak rozszerza swoją działalność na Białorusi. Lecz jeszcze niedawno, w czasie wojny „mlecznej” i „gazowej” z Rosją Alaksandr Łukaszenka został przekonany o niebezpieczne imperskie ambicje Rosji.

Ponura sytuacja składa się w kwestii współpracy Białorusi i Polski w sferze wojskowej. Bez względu na optymistyczne oświadczenia о możliwym stworzeniu wspólnego systemu bezpieczeństwa przestrzeni powietrznej, które zostały zrobione we wrześniu 2009 r., skutków dopiero nie jesteśmy w stanie widzieć. Konwergencja pomiędzy państwami w sferze wojskowej nie nastąpiła i po podpisaniu w Polsce w czerwcu 2010 r. szefami generalnych sztabów Polski i Białorusi protokołu na rzecz ożywienia dwustronnej współpracy wojskowej. Treść dokumenta zawiera wymianę doświadczeń w kwestii reformowania sił zbrojnych, planowane i prowadzenie ćwiczeń wojskowych.

Należy również zauważyć, że współpraca wojskowa jest przewidziana i w ramach PW. Dlaczego nie widać inicjatyw przedstawicieli kierownictwa Wojska Polskiego w tej kwestii? Przecież to jest jasne, że najlepszym sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa w regionie to współpraca z sąsiedziami. Czy być może, polscy generałowie wolą lepiej grać na tle wewnętrznej polityki zanim rozwiązywać pytania bezpieczeństwa?

I to na tle istniejących różnic z Federacją Rosyjską na położenie obiektów amerykańskiej tarczy przeciwrakietowej w Polsce i możliwego rozmieszczania w najbliższej przyszłości w Białorusi systemów rakietowych „Iskander”, że nie jest już tajemnicą. Jednak nie były szczególnie aktywne w sprawie współpracy wojskowej i wojskowo-technicznej i przedstawiciele białoruskich przywódców wojskowych.

Ale z woli politycznej, mogliśmy przynajmniej nawiązać ścisłą współpracę między przedsiębiorstwami przemysłu obronnego obu krajów. Niestety doświadczenie współpracy wojskowo-technicznej z państwami NATO mają inne państwa-członki OUBZ, ale nie Białoruś. Przecież, to pomogłoby naszym państwom wyjść i skonsolidować pozycję lidera wśród krajów Europy Wschodniej i krajów WNP w modernizacji uzbrojenia i sprzętu wojskowego byłego Związku Radzieckiego i Układu Warszawskiego. Jednakże, porównując obecny stan współpracy w tych obszarach między Białorusią, Polską i Federacją Rosyjską, oficjalny Mińsk i Warszawa nie są jeszcze do par.

Nie ma porozumienia między obu krajami w sferze politycznej. Należy uznać, że od lat 90. ubiegłego wieku działalność Polski w stosunku do Białorusi była nastawiona na jeden cel - osiągnąć antyrosyjską geopolityczną i historyczną zemstę. Jej rezultatem powinna być reorientacja Mińska ze Wschodu na Zachód i zaangażowanie Białorusi w sfery wpływów Warszawy. Jest to zgodne ze znaną ideą odtwarzania Rzeczpospolitej „od morza do morza” w nowoczesnym wydaniu. Nic dziwnego, że Polska była jednym z inicjatorów w rzeczywistości antyrosyjskiego programu „Partnerstwa Wschodniego” i przystąpienia do niego Republiki Białoruś. Jednak niewytłumaczalna interwencja niektórych naszych polityków w wewnętrzne sprawy Białorusi na rzecz demokracji i ochrony polskiej mniejszości narodowej, przyciąganie uwagi elit politycznych Unii Europejskiej do białoruskiego problemu faktycznie anuluje osiągnięte wcześniej sukcesy w tym kierunku. Co więcej, takie działania Warszawy, wręcz przeciwnie popychają Białoruś do ramion Rosji.

Uwagę w tym zakresie zasługuje troska kierownictwa Polski o etnicznych Polakach mieszkających na Białorusi. Logiczne i zrozumiałe pragnienie zjednoczyć ich pod dachem jednej organizacji, w ramach ogłoszonego w 2006 roku programu budowy IV Rzeczypospolitej, zapewniającej globalną konsolidację narodu polskiego, okazało się trudnym do osiągnięcia. Impulsywnymi, często nieuzasadnionymi działaniami polskie przewodnictwo dokonało podziału wśród Polaków na Białorusi i utworzenie dwóch praktycznie walczących sojuszy: jednego, wspieranego przez rząd Polski, a drugiego - przez białoruskie przewodnictwo.

Niejednoznaczna jest i sytuacja wokół rozprzestrzeniania wśród białoruskich obywateli od marca 2008 r. tzw. „Karty Polaka”. W swej istocie ten dobry pomysł, mający na celu ochronę interesów narodowych Polski, jak również umożliwiający etnicznym Polakom poprawić ich sytuację finansową, został skompromitowany. Biorąc pod uwagę fakt, że aby otrzymać „Kartę Polaka” trzeba stać działaczem właśnie wspieranego przez Warszawie Związku Polaków na Białorusi, wszystko to doprowadziło do jeszcze większego rozłamu. O jakiej konsolidacji możemy wtedy mówić?

Tymczasem Polska mogła by używać swoich korzeni słowiańskich do budowania mostów między Białorusią a innymi krajami Europy Wschodniej wchodzących w UE, a przez nich z UE jako całości. Przecież każdy, kto choćby jeden raz był w Białorusi, zauważy w ostatnim czasie prozachodni nastrój panujący wśród obywateli Białorusi. Dla końcowego zwrotu w potrzebnym kierunku wystarczy tylko niewielkich wysiłków. Być może, nie mając normalnych stosunków z Białorusią w sferze handlowo-ekonomicznej, należało by zacząć od budowania dialogu politycznego i współpracy w sferze zapewnienia bezpieczeństwa regionalnego i międzynarodowego? Rzeczywiście, każdy rozsądny człowiek rozumie, że nawet niewielki pozytywny krok naprzeciw w obecnej sytuacji w Republice Białoruś w przyszłości będzie w stanie zapewnić stałe dywidendy.

Niestety, w stosunkach z Białorusią jednak nie widać adekwatnej ani polskiej, ani białoruskiej polityki, ani polityków gotowych pracować w tej dziedzinie. Ponadto, praktyczna współpraca na poziomie rządów dwóch krajów zamienia się pustą retoryką. Ale podana dziś ręka przyjaźni i współpracy pozwoliłaby w przyszłości mieć pewnego sojusznika: jednym na Wschodzie, a drugim na Zachodzie. Każda konfrontacja przeciwnie będzie prowadziła do jeszcze większego rozłamu między Warszawą a Mińskiem i wzmocnienia pozycji Rosji w regionie.