JustPaste.it

„Święta” – Czyli Polak w sosie własnym.

Święta, święta i po świętach jak to mawiają ludzie, jednak zanim przeminą, w naszym kraju zaczyna się niesamowity wyścig szczurów...

Święta, święta i po świętach jak to mawiają ludzie, jednak zanim przeminą, w naszym kraju zaczyna się niesamowity wyścig szczurów...

 

1cf8f4242ed110ea916bca84c4d475cb.jpgŚwięta, święta i po świętach jak to mawiają ludzie, jednak zanim przeminą, w naszym kraju zaczyna się niesamowity wyścig szczurów, drogi zalewa kawalkada samochodów oraz fala wypadków, jednak zacznę od początku.

W przekonaniu znacznej części społeczeństwa Polak = katolik, pomijając taki zwichrowany obraz postrzegania świata, dochodzi jeszcze drugie przekonanie o wyższości katolika nad nie katolikiem.

Jednak nie ma to jak słodka, katolicka hipokryzja, która jest w tej grupie społecznej niesamowita i aż dziw bierze, bo w końcu pomazańcy boży, winni żyć według swoich przykazań. A źli, innowiercy i bluźniercy powinni być sodomitami biegającymi z diabłem na plecach.

Jednak życie zawsze weryfikuje rzeczywistość.

Polacy mają jeszcze kilka innych ciekawych przywar, jak zastanawianie się „co powiedzą inni” lub „sam nie mam i Ty też nie będziesz miał”.

Jeden chce wyjść przed drugiego, żeby zaprezentować, kim to on nie jest.

Połączenie tego wszystkiego, pozwala obserwować co roku w każde „święta”, cudowny wręcz zalew hipokryzji.

Przenosząc to na grunt, najbliższych „świąt”, które już 1 listopada, zauważyć można niesamowity ruch na cmentarzach. Niestety, jednak los sprawił, że często zdarza mi się być na cmentarzu i widzę zapuszczone pomniki, nagrobki, znicze, które pamiętają poprzedni rok. 

Jednak kiedy przychodzą „święta” ludzie nagle przypominają sobie o cmentarzach i starają się pokazać przed innymi, jak to oni potrafią zadbać i uczcić pamięć swoich bliskich.

Ktoś postawił znicz, to inny, żeby się wybić, stawia ich dziesięć, kupują wiązanki, ozdoby i wszystko dla potrzeby podbudowania własnego ego i pokazania, że jest się lepszym od innych.

 

A kiedy święta przeminą, cóż za rok, znów trzeba będzie się wykazać.

 

Ktoś powie „ale jest praca, a w ten dzień jest wolne”, rozumiem, że ktoś pracuje 364 dni w roku i w ten jeden dzień ma wolne i może jechać, odwiedzić miejsce pochówku kogoś bliskiego.

Jednak czas, aby pooglądać seriale, chodzić godzinami po galeriach handlowych, upijać się, odwiedzać kluby, na te potrzeby, zawsze znajdzie się cenny czas.

Oczywiście, zmarłemu obojętne, jednak chodzi o własne samopoczucie oraz czas na refleksję, czy kiedy sam odejdziesz, to chciałbyś, aby Twoja rodzina przypomniała sobie o Tobie tylko w czasie "świąt", aby się wykazać przed innymi i pokazać się na cmentarzu, bo jest w końcu wielkie katolickie święto?

Sam rzadko pojawiam się na nekropoliach tego dnia, nie lubię hipokryzji, robienia z miejsca pochówku świetlówki z ozdobami z plastiku.

Obserwowania ludzi, którzy pojawią się w tym miejscu dopiero za rok, aby przy okazji poprawić rozpadający się pomnik i postawić ogromne znicze i ozdoby, które zmienią w czasie kolejnych „świąt”. Chwilę postoją, aby każdy mógł ich zaobserwować, po czym wyjdą z cmentarza i wsiądą do samochodu który ma rejestrację z tego samego miasta, w którym znajduje się cmentarz.

A zdarza się, że do tego samochodu wsiądą po alkoholu, przecież to nie grzech jeździć po pijanemu, a to że można kogoś zabić, nie jest ważne, w końcu zapewne jest on mistrzem kierownicy. Szał „świąt” zaczął się w piątek, ciekawe ile osób w drodze na cmentarz trafi tam, jednak w oczekiwaniu, aż ktoś z ich bliskich pojawi się na nim 1 listopada za rok, aby zaświecić im świeczkę.

Może starczy tych refleksji, za kilkadziesiąt dni kolejne „święto”, tym razem wszyscy zasiądą do wspólnych rodzinnych wieczerzy, co z tego, że cały rok każda osoba w rodzinie je w innym pokoju, razem nie spędzają czasu, a jeżeli już to przy telewizorze, mąż bijący żonę będzie przysięgał jej zmianę i życzył wszystkiego najlepszego, krewni, którzy mieszkają czasem kilkanaście minut drogi dalej, pojawiają się tylko w czasie „świąt”, bo tak przecież trzeba, a w inne dni wspólnie się unikają.

Jednak wcześniej wszyscy dobrzy ludzie powędrują do sklepów, wykupując jedzenie w ilościach, które starczyłyby na kilka miesięcy, jednak znów trzeba się pokazać, ja mam cztery wózki zakupów, a Ty tylko jeden.

„Święta” miną, a tony jedzenia lądują w śmieciach, co z tego, że to jedzenie mógł kupić ktoś inny i je zjeść, a oddanie go potrzebującym zabrałoby przecież czas, poza tym ja wydałem na to przecież swoje pieniądze, więc dlaczego miałbym oddać moje jedzenie komuś innemu, śmietnik jest bliżej i niech tam, to gnije.

Z takiego podejścia do życia, można wywnioskować, że katolicki bóg jest ślepcem, który odzyskuje wzrok na czas świąt, dlatego jego owieczki dwoją się i troją, aby tylko zadowolić swe bóstwo i zapewnić sobie życie wieczne u jego boku.

 

I tym oto akcentem, zakończę.

 

Pozdrawiam i życzę wam wszystkiego najlepszego.

Wojciech Woźniak

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne