JustPaste.it

Grecki Halloween w Europie Grecy będą głosować, giełdy już tracą

POLITYCY EKIPY RZĄDZĄCEJ CHCĄ DYMISJI PAPANDREU

POLITYCY EKIPY RZĄDZĄCEJ CHCĄ DYMISJI PAPANDREU

 

Halloween już przeszedł ale widmo wciąż krąży po Europie. Wielkie i straszne widmo tego że ludzie będą się mogli wypowiedzieć o przyszłości własnego kraju. I to nie poprzez masowane przez politycznych operatorów ‘wybory’ ale ot tak, bezpośrednio w referendum. W zapomnianej już procedurze w której każdy musi się wypowiedzieć na tak lub na nie, bez pośredników. Bez parodii ‘głosowania’ na przeżute wcześniej przez politycznych szakali ‘listy’ w których wynik ‘głosowania’ zakodowany jest od samego początku.

Krótko mówiąc – rewolucja w Europie! Autorami tej rewolucyjnej decyzji sprawiającej że euro busy bodies moczą właśnie spodnie ze strachu są, kto by mógł to przypuszczać, Grecy. Nie dość że żyjąc ponad stan i bałaganiąc przez dekadę zadłużyli się po uszy. Nie dość że narażają całe euro imperium na spektakularny kolaps i że trzeba ich ratować aby nie padły czasem przez nich banki francuskie i niemieckie. Nie dość że odpuszczono im połowę długów aby siedzieli cicho.

Jak ci niegodziwcy mogą teraz wpaść jeszcze na pomysł pytania się w referendum tak zwanego ludu o cokolwiek? Czy ten Papandreou oszalał?  Przecież jak raz lud dopuścić do głosu to się jeszcze wypowie nie tak jak trzeba, no i co będzie?  Czy lud potrafi docenić to co dla niego już EU zrobiła darując połowę długów? Oczywiście że nie doceni! Więcej, wyrzucić może dyktat EU pod rododendron i zrobić pierwszy raz od lat coś sensownego – ogłosić bezwstydnie bankructwo.  Bankructwo pełne, zupełne, całkowite, bezwzględne, 100-procentowe. Total reset. Dokładnie to co trzeba.  I dokładnie to do czego EU starała się za wszelką cenę  nie dopuścić darując im nawet połowę długów. Wszystko byleby Grecy pożyczyli od niej drugą połowę i spłacali z tego przez nos zbankrutowane banki francuskie i niemieckie. Zawsze to lepiej wygląda niż bailoutwłasnych banków przez własnych podatników.

Gdy teraz Grecy będą się mogli wypowiedzieć – kalkulują gorączkowo spoceni urzędnicy w Brukseli – to szansa jest że wszystko oleją i tak jak Islandczycy przestaną spłacać  wszystkie długi!   No to koniec! Nie, nie koniec Greków, nasz koniec i naszych banków! Grecy pobałaganią swoim zwyczajem ze dwa czy trzy lata, wprowadzą na powrót drachmę i wyjdą w końcu na prostą tak jak Argentyna. Zazdrościć im jeszcze będziemy tempa rozwoju i braku gorsetu euro!   I pewnie nikt im prędko niczego nie pożyczy.   A my za to, tonąc w recesji, będziemy musieli bailoutować jeden padający bank za drugim, i drukować  jedną ciężarówkę euro za drugą, i w ogóle nieciekawie. Z inflacją dwucyfrową jeszcze ulica może zacząć się buntować no i nieszczęście murowane.

Dlatego też wszystkie te nonsensy o demokracji, o woli ludu i o samostanowieniu należy porzucić! Do greckiego referendum dopuścić nie wolno! Tak jak nie  wolno było dopuścić do referendum niemieckiego w sprawie euro. Wtedy też masy nie były jeszcze dostatecznie ogłupione w temacie.  Kto przy zdrowych zmysłach porzucałby silną deutschemark, chlubę powojennego sukcesu, na korzyść rozpadającej się właśnie esperanto waluty?

Ale jak tu coś załatwić z tym greckim Papandreou  skoro przecież umawialiśmy się że ma nie bankrutować. Że odpuścimy mu długi nawet w połowie i że damy resztę, byle tylko nadal spłacał z tego nasze banki i nadal Greków zadłużał. A tu ten pajac zaczyna nagle strugać Reytana i  halucynuje  o jakimś referendum dla ludu! Co za pomysł!

Takie to dylematy muszą mieć dzisiaj socjaliści i maoiści w Brukseli forsujący budowę euro imperium. Utrzymywanie sypiącej się konstrukcji coraz bardziej przypomina pędzenie stada kotów. Kot grecki sprawia największe problemy bo nie chce maszerować wg gwizdków z Brukseli. Gdyby oficjalnie nie chciał bankrutować nie byłoby problemu;  można mu zawsze ‘pomóc’. Ale co gdy krnąbrny kot sam chce ogłosić niewypłacalność?

Oops, ciężki problem dla eurokratów. Jak głośno zabronić suwerennemu jeszcze krajowi przeprowadzenia referendum? Jak zmusić ludzi mających jeszcze wybór aby wybrali kajdany na lata?  Cóż, pozostaje tylko brukselska euro dialektyka którą zajmowaliśmy sięniedawno. Zgodnie z jej zasadami „Papandreou, ty ośle nie waż się tego robić” kodujemy „Unia Europejska wyraziła ufność, że Grecja będzie przestrzegać zobowiązań wobec eurolandu„. „Papandreou,  ty durniu, zapomnij o referendum” zastępujemy „Przewodniczący RE Herman Van Rompuy i przewodniczący KE Jose Barroso oświadczyli we wtorek we wspólnym komunikacie, że „mają pełne zaufanie„, co do tego, iż Grecja będzie przestrzegać zobowiązań wobec strefy euro”. You bet, zaufanie aż tryska z tej euro mowy… ;-)   Natomiast „Papandreou ty baranie, my ci jeszcze pokażemy jeśli nie przystopujesz” zastępujemy bardziej politycznym ” Jesteśmy przekonani, że uzgodnienia z ostatniego szczytu strefy euro są najlepszym rozwiązaniem dla Grecji”.  Najlepszym rozwiązaniem dla Greków? A czy nie lepiej zapytać się o to samych zainteresowanych? Na przykład w referendum?

Moczenie spodni zdradza też szef eurogrupy Jean-Claude Juncker który powiedział w radiu RTL, że „nie może wykluczyć, iż Grecja zbankrutuje, jeśli Grecy odrzucą plan pomocy, ustalony w ubiegłym tygodniu na szczycie państw euro.” Hej, panie Juncker, czemu tak pesymistycznie? Czy może proroczo? A może Grecy właśnie  pójdą do urn aby masowo zaaprobować mannę z nieba którą ich unia uraczyła? Czemu nie dać się im wypowiedzieć? Czemu wpychać im w krtań to czego nie chcą? Jeśli chcą zbankrutować to niech bankrutują, ich prawo. Czemu odmawiać im prawa do tego i do nowego startu?

 

Źródło: cynik9