JustPaste.it

Inna(?) rzeczywistość

I wówczas miałem wypadek. A dzięki błędnej diagnozie, po kilku tygodniach, wszystko wskazywało na to, że przywitam się ze “świętym” Piotrem...

I wówczas miałem wypadek. A dzięki błędnej diagnozie, po kilku tygodniach, wszystko wskazywało na to, że przywitam się ze “świętym” Piotrem...

 

Przed prawie trzydziestoma laty przyszło mi podjąć decyzję, na którą nie byłem przygotowany. A decyzja ta miała zaważyć, bez przesady, na mojej przyszłości. I, jak się okazało, na całym życiu. Miałem do wyboru dwie drogi na tyle jasne na ile cokolwiek wie o życiu dwudziestokilkuletni idiota.

7415dd5c62d091b04267c1704834c130.jpgJuż wówczas jednak znałem powiedzenie, że “co nagle to po diable” i dałem sobie czas na decyzję. Szukałem odpowiedzi. Odpowiedzi, która musiała być moją odpowiedzią i nikt inny nie mógł  jej dać. Była to jedna z takich chwil, które miewamy w życiu, w których jesteśmy zupełnie sami. Taa... Człowiek bywa jednak samotną wyspą...


Bardzo dużo czytałem, szukając prawdy, swojej prawdy w książkach. Szukałem jej także w swoim wnętrzu łażąc tygodniami po górach, co skutkowało, rzecz jasna, pewnymi perturbacjami na uczelni...

Czas mijał a ja nadal nie wiedziałem co mam zrobić? I wciąż byłem w tym samym punkcie. W istocie, kręciłem się wokół własnego ogona...

I wówczas miałem wypadek. A dzięki błędnej diagnozie, po kilku tygodniach, wszystko wskazywało na to, że przywitam się ze “świętym” Piotrem...
Moje życie tu albo życie tam zależało od jednej nocy. Byłem w pełni świadomy. Nie byłem przyćpany lekami i nie miewałem stanów somnambulicznych a fizyczny ból był wystarczająco silny bym wiedział, że jeszcze żyję...

74d12f9c5a777eb8f097e7ea3fcfac52.jpgI właśnie wówczas, tej nocy podjąłem decyzję, tę za którą biegałem i po książkach i po górach... I doskonale zdawałem sobie sprawę z absurdalności sytuacji. Wiedziałem, że mój wybór już za chwil kilka może nie mieć żadnego znaczenia. Ot, klasyczna tragifarsa...


I, po chwili, “zobaczyłem” miejsca, sytuacje, obrazy. A jeden z nich był przerażający. Tak przerażający, że nie nadaje się do opisu gdyż nie znajduję słów, którymi mógłbym go przedstawić. Właśnie wówczas, jeden, jedyny raz w życiu byłem przerażony. I od tamtej chwili wiem, że ze strachu człowiek może postradać zmysły. A fizycznym dowodem mojej paniki i strachu, zaiste pierwotnego (zwierzęcego?) był mój własny pot, który lał się ze mnie strumieniami. Tak, że przesączył materac łóżka i pod nim utworzył kałużę. I choćby nie wiem jak absurdalnie to zabrzmiało, to tak po prostu było. I nic mi sie nie “przyśniło” ani nic mi się nie “wydawało”.

Wiem gdzie byłem, wiem co widziałem i wiem co czułem.

Na te obrazy był nałożony głos. Mocny, wyraźny, męski, zdecydowany ale... Ale jednocześnie przyjazny. Spokojny i pewny, taki, któremu się ufa. Były to krótkie, jasne i w pełni zrozumiałe zdania. Wypowiadane stanowczo ale nie natarczywie.

Po kilku godzinach było wiadomome, że przeżyję. Ja wiedziałem o tym od chwili kiedy usłyszałem ostatnie zdanie i zobaczyłem ostatni obraz. Więc kiedy uradowany lekarz obwieścił mi, że cyt: “trudno cię zabić pieronie”, odpowiedziałem, że “nawet nie wie jak trudno...”

I tak się składa, że kilkadziesiąt już lat, spotykają mnie sytuacje, które już gdzieś widziałem... Bywam w miejscach, w których już kiedyś byłem...

f9a91519d858ec91e2fbea72ff892f41.jpg

I wiem też, że istnieje inna rzeczywistość, o której miewamy blade jedynie pojęcie. Ale dla mnie jest ona tak samo realna i tak samo prawdziwa jak kromka chleba.

Ale i w tamtej, i w naszej, ziemskiej, istnieje i zło, i dobro, brzydota i piękno, radość i cierpienie. A my-ludzie jesteśmy tak wielcy, że możemy wybrać i tak mali, że nie możemy tego wyboru uniknąć.