JustPaste.it

Ze sobą.

Mam takie dziwne uczucie. Czuje, że się zmieniam. Całkowicie od środka. Staje się kimś innym. Staje się sobą. Myślałam, że jego odejście to najgorsza rzecz jaka mnie spotkała. Myliłam się. Będąc z nim zrobiłam to co powinnam była zrobić w tamtym czasie. Zrobiłam wszystko po kolei. Ale tak naprawdę co ja zrobiłam?? Za mało. Za mało mnie w tym było. Oglądałam nie te filmy, słuchałam nie tej muzyki, chodziłam nie w te miejsca, odwiedziłam nie te miasta. Zmarnowałam czas na iluzję miłości i szczęścia. Tam nie było miłości. Tam nie było mnie. Cała powierzchowność w jakiej żyliśmy to jest jego świat. Jedynie namiętność była moim. Tylko jedna rzecz, która nas łączyła. Jedyna która pozwalała mi wierzyć, że jestem we właściwym miejscu i z właściwą osobą. A nie byłam.  Jak można zatracić siebie, jak można nie chcieć poznać siebie będąc w wymyślonym związku. Jak bardzo zapominamy o sobie. Trwamy w destrukcyjnej miłości. Zaślepieni. Dlaczego? Dla poczucia bezpieczeństwa? Boimy się samotności. Boimy się zostać ze sobą. Dać sobie szanse. Wiążemy się na całe życie. Po to by nigdy nie odkryć kim jesteśmy. Boje się życia. Przyszłości. Tego, że muszę znaleźć pracę, bo studia dobiegają końca. Tego, że będę miała za mało pieniędzy. Że będę mieszkała cały czas w wynajętym pokoju. Że będę nieszczęśliwa. Boje się, że będę gorsza. Od niego. Od siebie samej – tej którą sobie wyobraziłam parę lat temu. Boję się, że nie poradzę sobie. Boje się, że stracę ambicje. Że obniżę poprzeczkę. Zapomnę o marzeniach. Boje się, że będę gruba. Boję się chodzić w nocy sama. Boję się, że dostanę raka od palenia papierosów. Że piję za dużo piwa. Wielu rzeczy się boję. Ale to moje strachy. Wreszcie wiem czego się boję. Mogę o tym mówić. Nie udaję kogoś innego. Kogoś kto był jego marzeniem. Kogoś z kim pewnie teraz jest. Odkrywam. Wiem co lubię. Jest tego coraz więcej. Wiem jakich ludzi lubię. Wiem jaki mam charakter. Czytam. Oglądam. Śpiewam. Spaceruje. Wyjeżdżam. Śmieje się. Trwonię czas. Piję. Rzucam palenie codziennie. Pomagam. Obgaduje. Marzę. Myślę. Złoszczę się. Boli mnie ząb. Boli mnie ucho. Mam anemię.  Tańczę. Odczytuję znaki. Nie modlę się. Tyje. Chce się odchudzać. Pracuję. Studiuję.  Mam ciągłe wyrzuty sumienia. Że za mało. Że za dużo. Że inaczej. Płaczę za nim. Płaczę za sobą przy nim. Mam wreszcie swoje zdanie. Moje słabości i moje sukcesy. Mój brak wiary w siebie, który tak kocham. Nikt mi go nie wypomina. Dlaczego on tego wszystkiego nie pokochał? Nie odkrył. Dlaczego ja tego nie odkryłam? Trudno pokochać siebie. Kochając kogoś innego. Nie potrafiłam podzielić miłości. Czasem cierpię. Czasem czuje się jak w klatce. Kratami są moje strachy. Moje słabości. Jestem niedoskonała. Mam o to wyrzuty sumienia. Chcę pozostać w tym stanie. Samotności. Szczęścia. Strachu. Marzeń. Pewności. Radości. Smutku. Rozwoju. Chcę być ze sobą. Póki widzę tą chwilę . Wziąć z niej jak najwięcej.