JustPaste.it

Pielgrzymka, dzień X

Tumlin - Józefina

Tumlin - Józefina

 

Dzień X:

Powolutku się rozbudzam, szybko się orientuję, że jest już 5.30, czas wstawać. Na zewnątrz już słychać czasem pojedyncze kroki. Mam na sobie bluzę z kapturem i śpiwór, tak ubrany wychodzę sprawdzić jak tam dzisiaj sytuacja wygląda. Ze zdziwieniem (po raz drugi na pielgrzymce) stwierdzam, że na zewnątrz jest cieplej niż w namiocie. Próbuję obudzić Mateusza, szybko się zrywa, a liczyłem na to, że zrobię mu jakiś dowcip.

Przebieramy się i jemy pyszne konserwy. Mam już ich dość. Pakowanie i składanie namiotu. Idzie nam to wyjątkowo szybko. Ćwiczenie czyni mistrza. Jest piękna, słoneczna pogoda. Niebo bezchmurne.

Biorę gitarkę i lecimy na pole namiotowe którejś tam grupy. Zebrał już się tam całkiem spory tłum. Eucharystia, czyli godzina, w której nabieramy sił na cały kolejny dzień naszego pielgrzymowania. Siedzę obok sióstr moich z 13. Poznałem nową. Paulina ma na imię. Chodzi do kraszaka. Fajna dziewczyna ;)

Kończy się Msza Święta, zaraz wychodzimy. Niewiar chce jednak grać, więc oddaję mu gitarę. Ruszamy dalej! Modlitwy poranne i godzinki. Mamy dzisiaj imieniny grupy 10a! W tym roku motyw przewodni to piłka nożna. Ksiądz Wiesiek, ksiądz Daniel, diakon Marek i kleryk Wojtek poprzebierali się w sportowe stroje. Wiesiek jest trenerem ;) Sporo śmiechu i zabawy. Do kadry zostaną powołani nowi piłkarze (ci, którzy idą po raz pierwszy). Oprócz tego do walki zagrzewają nas nasze cheerleaderki (chyba tak się to pisze), schodząc na postój rozrzucamy dokoła cukierki dla innych grup. Oni nam  ładnie śpiewają 100 lat.

Dobry humor szybko mija. Na horyzoncie pojawiają się chmury. Na szczęście nie deszczowe. Pierwszy postój mamy w Kostomłotach. Większość mojej grupy maluje sobie na policzkach biało-żółtą flagę. Biały i żółty to kolory naszej grupy. Ja się nie maluję, to dla mnie głupie. Ale za to zakładam na głowę śmieszną czapeczkę w kształcie ostrosłupa. Nie wiem jak to się nazywa ale to się często zakłada na urodziny. Centralny porządek podobno sprawdza karty pielgrzymów, więc szybko patrzę czy w mojej wszystko jest OK. Nie jest! Nie mam podpisanej zgody rodziców. Siostra Agnieszka służy pomocą ;) i podpisuję kartę za moją mamę.

Ruszamy dalej. Dzięki chmurom temperatura spadła o kilka stopni niestety. Ja gram. Mało ciekawy etap. Niewiele co się wydarzyło. Chwilkę pograłem i już schodzimy na kolejny postój. Chełmce. Tym razem również rozrzucamy cukierki na prawo i lewo. Odwiedzam zaopatrzenie i siadam z Matim, Agą, Magdą itp. Jakoś tak smętnie. Nagle podbija do mnie br. Radek SP. Mówi, że teraz ten etap może iść z nami i ze mną porozmawiać. Ale jazda ;)

A więc ruszamy. Ja i Radek na koniec grupy. Rozmowa ponad godzinna w cztery oczy. Tematy bardzo różne, nie tylko religijne. Jednakże wolałbym ich nie zdradzać ;) Mogę tylko powiedzieć, że to jedna z lepszych rozmów jakie kiedykolwiek z kimkolwiek przeprowadziłem.

Kolejny postój jest w Strawczynie koło kościoła. Jeszcze chwilkę rozmawiam z Radkiem i po wizycie w toi toi ;) siadam z dziewczynami z 10b. Kinga, Justyna itd. Zaczyna trochę kropić. Okrywamy się płaszczem. Jak co roku w tym miejscu jest sacro song. Głośne śpiewanie, klaskanie, tańczenie (między innymi belgijskiego), skakanie czyli radosne uwielbianie Boga. Sacro song jest jednym z najlepszych rzeczy na pielgrzymce. Dołącza się nas coraz więcej. Moją uwagę przykuł ojciec Darek z 17stki, którego chłopaki podnieśli RAZEM z ławką na której on siedział. To jest wspaniały facet ;)

Uwielbiam Boga śpiewem, a czy to śpiew? To jest raczej krzyczenie na całe gardło ;) zaraz jednak kończymy, bo przemarsz się niecierpliwi.

Ja gram na kolejnym etapie. Anioł Pański a zaraz potem konferencja. O krzyżu i cierpieniu. Jezus powiedział „Kto chce iść za mną niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje”. Jezus nie mówił, że będzie łatwo, ale jego „jarzmo jest słodkie a ciężar lekki”. Jeśli przyjmiemy nasz krzyż z wiarą i miłością to wszystko przetrwamy. Chrześcijanin to inaczej Chrystusowy. Należący do Chrystusa i naśladujący Chrystusa. Chrześcijanin ma iść za nim, i kiedy jest dobrze i kiedy jest źle.

Modlitwa różańcowa. Nareszcie śpiewana, ja gram pięknie. Tajemnice chwalebne, ON nie zostawił nas samych, obiecał, że ześle swojego Ducha. A więc Duchu Święty, przenikaj mnie i przemień moją zranioną grzechem duszę…

Schodzimy na postój w lesie za Strawczynem. Wychodzi piękne słońce. Ciepło się zrobiło. Kładę się na mojej bluzie i odpływam…

Budzi mnie dreszcz zimna. Znów jakieś chmury, do tego już mamy wychodzić. Ale fajnie tak się zdrzemnąć ;) Ostatni etap tego dnia. Niewiar gra. Nasz „coachu” powołuje 51 nowych reprezentantów. Zapowiada to, co się będzie działo wieczorem na noclegu. Prawdziwe imieniny grupy ;) Jeszcze koronka do Bożego miłosierdzia i oto dochodzimy do naszego dzisiejszego celu. Józefina, mała wieś. Będziemy spać w niewykończonym domu.

Rozkładam się z chłopakami gdzieś na górze. Wszystko jest upaprane czymś białym. Jakiś pył, to będzie ciężka noc. Obok nas rozłożył się alumn Wojtek i gdzieś uciekł. Ja elegancko dobieram się do jego sutanny. Podobno mi pasuje, zrobiono mi nawet kilka fotek ;) Niezłe jajca, a babcia mi powtarzała, że będę księdzem :D

Idziemy szukać mycia. Przyjmuje nas miła pani. Kolejka szybko idzie, zjedliśmy pysznego, gorącego rosołu. Przyszło trochę ludzi, z braku miejsca siostra Monika siada mi na kolanach. Niby nic takiego, ale czy tak nie robią przypadkiem pary? Nie ma co rozkminiać ;)

Myję się, z wielkim żalem przyjmuję myśl, że to prawdopodobnie mój ostatni na tej pielgrzymce prysznic z udziałem GORĄCEJ wody. Myję się najdokładniej jak umiem ;)

Po powrocie odwiedzamy lokalny sklep i robimy małe zaopatrzenie. Seba przyjechał! Tak! To ten, który był z nami pierwszego dnia. Idzie do końca. Małe przygotowania do pogodnego wieczorku. Ja będę na nim gitarzystą. Jeszcze tylko na zupki do dziewczyn idę.

Zaczyna się. Gramy kilka piosenek. Ks. Wiesiek wnosi sztandar naszej grupy (flaga ;) ) w asyście porządkowych. Wszyscy którzy idą po raz pierwszy składają przyrzeczenie, że nigdy nie pójdą z inną grupą niż 10a ;) po czym oddają hołd sztandarowi i „wodzowi”. Każdy podchodzi, całuje „sztandar” i dłoń księdza. Wszyscy dokoła śmieją się tak, że zaraz chyba przepony popękaja. Potem ma miejsce jeszcze kilka zabaw z przerywnikami na piosenki. Na koniec śpiewamy apel i pieśń na muminki. Przybył do nas ksiądz Łukasz. Idzie z nami do końca. Błogosławi nas i lecimy spać.

Ależ ta podłoga twarda, po raz drugi stwierdzam, że będzie to ciężka noc. Mimo wszystko dziękuje Bogu za ten dzień.

Deo gratias! Zasypiam…