JustPaste.it

Pierwszy taniec - historia pewnej miłości

Mając lat 56 tak naprawdę ma się życie za sobą i już nic więcej nie oczekuje się od losu. Żyje się wspomnieniami, niespełnionymi marzeniami, niezrealizowanymi planami.

Mając lat 56 tak naprawdę ma się życie za sobą i już nic więcej nie oczekuje się od losu. Żyje się wspomnieniami, niespełnionymi marzeniami, niezrealizowanymi planami.

 

Człowiek w tym wieku chce nacieszyć się wnukami, rodziną, otworzyć serce dla Boga i powoli godzić się z losem i z nieuniknioną śmiercią. Ja jestem inna, nie mogę doczekać się śmierci, ponieważ wiem, że Bóg zabierze mnie do ukochanego, do mojego kochanego Janka, który zmarł śmiercią tragiczną przed dziesięciu laty. Do dziś żyję wspomnieniem jego przystojnej twarzy, jego uśmiechu, mądrych oczu, które wiedziały o mnie wszystko. Bardzo mi go brakuje i gdyby to ode mnie zależało to już poszłabym do niego, ale nie mogę. Dzieci, wnuki potrzebują mnie, liczą na mnie, więc pozostaje mi tylko wspomnienie i nadzieją, że jeszcze się zobaczymy.

Pamiętam nasze pierwsze spotkanie, byłam młoda, miałam długie blond warkocze i piegi na policzkach, On był przystojnym młodym dżentelmenem. Nie od razu wpadł mi w oko, bardziej byłam zainteresowana jego kolegą, który przekornie nie zwracał na mnie uwagi. Nie to co Janek. Pamiętam wyjazd do Sopotu, pierwszy wyjazd bez rodziców, ze znajomymi. Cieszyłam się jak nikt. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że moje życie się odmieni, że nabierze kolorów, kolorów miłości. Jechałam tam z moimi najlepszymi przyjaciółmi. Przez całą podróż pociągiem prosiłam koleżanki by podpowiedziały mi jak mogę zbliżyć się do Tomka, kolegi Janka. Tak strasznie mi się podobał. Gdy byliśmy już na miejscu, czas zwolnił tempo, momentami wlókł się niemiłosiernie. Tomek nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. Za to bardzo interesował się moją dobrą koleżanką Anią. Wiedziałam, że przy niej nie mam żadnych szans, musiałam zrezygnować. Bardzo bolało mnie to, że to nie mną się interesował, ale nigdy nie ma tak by wszystko poszło po naszej myśli. Już się przyzwyczaiłam.

Ostatniego dnia pobytu, postanowiliśmy zrobić ognisko na plaży. Kiełbaski, pieczone ziemniaki, rozmowy nocą i śpiew. Pogoda była idealna, cieszyłam się na myśl, że po ognisku trzeba będzie się zbierać do domu. Postanowiłam, że nie będę stać na drodze do szczęścia Asi i Tomka, zaszyje się w domu i przeczekam mój zawód miłosny. Gdy ognisko trwało, wszyscy się bawili, cieszyli, tylko ja byłam smutna i czekałam końca. Nie spodziewałam się, że ktoś mi się przygląda, że ktokolwiek zwraca uwagę na mnie, że ktoś myśli o mnie i chce mojego szczęścia. A jednak taka osoba istniała. To był właśnie Janek. Gdy podszedł do mnie bez słowa wziął mnie za rękę i zaprosił do tańca. Spokojnego, wolnego, bez muzyki, bez parkietu. Tylko ognisko i gwiazdy na niebie. Pod stopami czułam zimny piasek, a moje serce zalewało ciepło. Nasz pierwszy taniec. Patrzyłam w oczy Janka i zalewała mnie fala miłości. Jaka ja byłam nierozsądna myśląc o Tomku i nie zwracając uwagi na Janka. Był taki przystojny, trzymał mnie mocno jakby bał się, że mnie straci. I wtedy wyznał mi miłość. To było najbardziej nieoczekiwane wyznanie jakie słyszałam. Mieliśmy dopiero 20 lat, a ja już wtedy czułam, że to jest mężczyzna, z którym spędzę życie. Gdy po ognisku wszyscy się rozeszli, my siedzieliśmy na plaży owinięci kocem, rozmawialiśmy przy blasku księżyca i przy szumie fal. Dowiedziałałam się, że Janek kocha mnie od dawna, bał się tylko to powiedzieć, bo wiedział, że wolę Tomka. Wraz ze wschodem słońca, który był najpiękniejszym wschodem jaki widziałam, pożegnaliśmy się z plażą, z morzem i wróciliśmy do rzeczywistości, do domu.

Od tamtego momentu, nie rozstawaliśmy się na krok, wzięliśmy ślub, urodziłam dwójkę dzieci, kochaliśmy się i cieszyliśmy się swoją miłością. Aż do momentu gdy Janek zmarł. Od tamtej chwili żyję właśnie tym wspomnieniem. Wspomnieniem  pierwszego tańca i naszej miłości.