JustPaste.it

Rozmowy z Wielkim Duchem

Zaciągnąłem się marzeniami,głęboko w płuco...kłębią się w głowie,niczym chmury na niebie,co mówią,i co pokazują? każdy zaraz się dowie,rozmawiam ze sobą,z kosmosem-z bogiem...

Zaciągnąłem się marzeniami,głęboko w płuco...kłębią się w głowie,niczym chmury na niebie,co mówią,i co pokazują? każdy zaraz się dowie,rozmawiam ze sobą,z kosmosem-z bogiem...

 

 

 

Noc z Workiem Idei.

 

Noc dzisiejsza zapowiadała się całkiem normalnie.Noc jak noc,bez żadnych atrakcji.Aż nagle W mojej głowie pojawił się pomysł,by porozmawiać z Manitu...z wodzem,planet,wodzem życia. 

Niewinny całkiem szybko odebrał telefon. Po chwili,do serca wziąłem sobie magiczny szklany klucz. Z obskurnego pokoju z odrapanymi ścianami,znalazłem się daleko na preriach dzikiego zachodu...Radosne okrzyki indian,szczęśliwe pokrzykiwanie Jastrzębi,niebieskie niebo....Uzbrojeni w twarde umysły i gościnność Indianie,przywitali się ze mną,i zabrali ze sobą do swojej wioski...Droga prowadziła przez długie piękne otwarte niczym w tym stanie moja głowa na takie cudowne doświadczenia,niekończące się przestrzenie. Słońce goniło nas dość długo,jednak po wyczerpującej wędrówce przegrało ten wyścig,zamieniając miejsca z księżycem,a samo udało się na spoczynek do czarnego morza. Blady pan prowadził dzielnie. Gdzieś w oddali widniały lasy..ciemne i na pierwszy rzut oka przerażające,jednak tak bardzo tajemnicze,tak bardzo rozpalające szósty zmysł...tak bardzo pachnące wolnością,tak bardzo odległe od świata. Wśród drzew dało się słyszeć bijące zródła,być może rzeki,skowyt wilków- panów nocy. Przed nami ukazywała się wioska ukryta w leśnym labiryncie,na wykarczowanym skrawku ziemi. Wiele domostw,i ludzi,a na środku widniała majestatyczna  wielka jak się dowiedziałem potem świątynia. Prędko moi przyjaciele rozpalili ogień,który jeszcze prędzej przyciągnął mieszkańców.

 

Rytuał

Mieszkańcy ów,byli pięknie umalowani,co jeszcze bardziej podkreślały falujące płomienie,które kojarzyły mi się z duchem galopującego w pełni dostojeństwa- mustangiem. Tak bardzo chciałbym być wolny jak on...

Z zamysłu wygrał ekstazyjny wręcz dzwięk bębnów,i przecudownych fletów indian...podszedł do ogniska szaman. Dumny,i godny. Piękne pióra igrały w tańcu z cieniami,z ogniem...Gdzieś i wspomniane już wilki akompaniowały koncertowi.

Szaman,podał fajkę oczywiście wcześniej ją rozpalając i zaciągając się ciemnym dymem,o słodkim zapachu. W kręgu,niczym wskazówki zegara przesuwała się z dłoni w dłoń...nie ominęła oczywiście mnie. Gdy wziąłem w płuca szarą chmurę,i wcale nie chodzi o jednego z indian,poczułem się lepiej...po chwili jeszcze lepiej. Na końcu znakomicie. Muzyka wprowadzać zaczęła w trans,do tego doszły tańce indian,tak dzikie i tak wspaniałe,a zarazem spokojne...aż serce tańczyło. W pląsach słyszałem raz po raz tylko własne bicie serca,i wolny oddech,jak taki spokojny wiatr...i lekko rozmyte obrazy. Po czasie dwóch indian zaprowadziło mnie do świątyni...w środku wiele kadzideł rozprowadzało boskie zapachy.Takie magiczne,przesiąknięte energią miejsce. Z zewnątrz już było słychać bardzo rytmiczne dzwięki bębnów. Zamknąłem oczy,pomyślałem jak piękne gwiazdy były dziś w nocy...teraz,przed chwilą,przed wejściem tu...

 Manitu

 

Poczułem jak bym wpadał w wielki wir. Czerń owładnęła mną....otworzyłem oczy.Byłem w kosmosie,choć zamiast ciemnicy piękne różne barwy przelatywały przed oczyma.Wolno płynął czas...błąd...czas nie płynął wcale,to ja płynałęm w nim,a on we mnie,to ja pływałem w kosmosie..a on we mnie. Usłyszałem głos. Był taki twardy,a zarazem miękki i w głosie miał coś...czego nie da się wyjaśnić. Słyszałem jak dochodzą wprost do mojego umysłu słowa,a w zasadzie aforyzmy którymi karmił moją duszę Manitu:

Nie sztuką się przebudzić,sztuką na powrót nie zasnąć....Nie jesteś w świątyni,nie jesteś w kosmosie,jesteś tu,i teraz prawdziwym kościołem człowieka jest umysł,który zbudowałem. Twoi bracia w przyszłości chcą we wszechświecie buszować,kiedy nie poznali własnej ziemi,ba własnych umysłów,które są nie przeniknione jak uniwersum,to na cóż im wyruszać na inne planety?

Poradził też :

Pamiętaj,jednocząc duszę i ciało jednoczysz życie i śmierć.

Pamiętaj,każdy jest nieśmiertelny,bo umierając rodzi się na nowo...

Pamiętaj,że najpoważniejszą chorobą wśród ludzi jest smutek,i obojętność

Najważniejsze co chce ci przekazać,synu- Najlepszym sposobem na porozumiewanie się,nie jest język lecz miłość.

Poczułem jakbym wolno spadał...usłyszałem jeszcze w oddali głos: Czas może być złudzeniem,świat może być złudzeniem,ale ludzka nienawiść nie..

Obudziłem się w świątyni,w okół cisza,jeno granie świerszczy. I dudnienie serca. 

 

Przebudzenie.

Obudziłem się w sercu. W okół granie świerszczy,i jeno granie ciszy.

Obudziłem się w ciszy,W okół dudnienie serca,i jeno granie serca. I dudnienie świątyni.

Obudziłem się na wzgórzu,wielu indian tam,radośni, wolni i szczęśliwi.

Obudziłem się tam jak było widać po otoczeniu bardzo,bardzo pózniej wbita była tu tabliczka- Wounded Knee...

Obudziłem się w łóżku,nie było indian,nie było wolności....było tylko ludzkie cierpienie,które nie było,nie było złudzeniem,niestety...Słońce leniwie i ze smutkiem jakby wschodziło na niebie. Nie ma drzew,nie ma wzgórz,nie ma wioski,nie ma Świata bez wad,nie ma marzeń. Są samochody,są ludzie,są ludzkie tragedie, Jestem ja,jest łańcuch,jest więzienie z czterech ścian,jest czas....jest, jest i Fajka...ta sama co tamtej nocy,pusta.