JustPaste.it

Jeśli nie liberalizm to co?

Podobno kryzys podważył idee wolności gospodarczej, ale zastanówmy się: czy istnieje inny, lepszy system?

Podobno kryzys podważył idee wolności gospodarczej, ale zastanówmy się: czy istnieje inny, lepszy system?

 

Podobno kryzys podważył idee wolności gospodarczej, ale zastanówmy się: czy istnieje inny, lepszy system? Obecne załamanie koniunktury jest swego rodzaju karą za brak kontroli nad systemem bankowym; działalnością banków, które w pogoni za jak największym zyskiem udzielały kredytów nawet instytucjom i osobom, które nie miały prawa go otrzymać. Hasła głoszone obecnie przez ludzi: „Nie będziemy płacić za wasz kryzys” brzmiały by zabawnie gdyby nie powaga sytuacji.

Ale czy to oznacza, iż cały system jest zły? Może banki powinny w ogóle zrezygnować z udzielania kredytów? Taki pogląd to oczywiście kompletna utopia. Liberalizm gospodarczy jest nadal, pomimo swoich oczywistych ułomności, najlepszą drogą do rozwoju ekonomicznego i społecznego ludzi.

Nie miejmy złudzeń, jeżeli państwo obiecuje, że da obywatelowi np. 100 zł, to w rzeczywistości zabiera mu jeszcze więcej! Jak to możliwe? Otóż, aby dać jednemu obywatelowi 100 zł, państwo musi je skądś wziąć. „Skądś” oznacza w tym przypadku oczywiście podatki, które nakładane są na każdego z obywateli (PIT, VAT, akcyza). Ponadto podatki które płacimy, ktoś musi zebrać. Zatrudnia się więc w tym celu urzędnika, płaci mu pensję, wyposaża jego miejsce pracy (komputer+oprogramowanie, biurko, telefon, drukarka+tonery,krzesło, prąd, papier, spinacze, itd.). Następnie zatrudnia się kolejnego urzędnika, który te pieniądze musi wydać, płaci mu pensję, wyposaża jego miejsce pracy, itd., oraz następnego urzędnika z podobnym arsenałem wyposażenia, który kontroluje cały proces.

Politycy wiele mówią o wolności i równości, głosząc te hasła na sztandarach, umieszczają w swoich przemówieniach i programach, ale w rzeczywistości są nim całkowicie przeciwni. Nie ma bowiem większej równości i uczciwości, niż nie zabieranie obywatelom ich ciężko zarobionych pieniędzy! Ktoś powie, że musi funkcjonować przecież wojsko, policja, edukacja i oczywiście służba zdrowia oraz muszą być wypłacane emerytury...

Zgadzam się, iż te instytucje muszą istnieć. Jednak przypatrzmy się temu z boku. Każdy kto jest choć trochę przedsiębiorczy i prowadzi w Polsce działalność gospodarczą, płaci ZUS za siebie i swoich pracowników. Dla ułatwienia skupmy się tu tylko na właścicielu. Przez pierwsze dwa lata uiszcza on „obniżone” składki, a więc 243zł zdrowotnego i 124 zł emerytalnego (razem 367zł). O ile ubezpieczenie społeczne w teorii gdzieś się odkłada (w praktyce od razu jest wypłacane obecnym emerytom), to ubezpieczenie zdrowotne, a więc większość składki bezpowrotnie ginie w systemie. Młodzi ludzie, który tylko dzięki dotacjom z UE masowo zaczęli zakładać firmy, aby nie wyjeżdżać za granicę lub co gorsza pozostawać bez pracy chodzą do lekarza dwa, może trzy razy w roku. Z więc w przypadku 3 wizyt daje to 972 zł (243x12 miesięcy :3 wizyty) za jedną wizytę!

Jeszcze gorzej sytuacja przedstawia się po dwóch latach. Wtedy składka ZUS na ubezpieczenie zdrowotne wynosi nadal 243 zł, ale na emerytalne już 597 zł i fundusz pracy 49 zł. Razem daje to kwotę 890 zł !!!

Dlaczego Państwo grabi ludzi na każdym kroku?! To, co zainwestujesz w siebie, własną firmę powinno być Twoje, a naszemu państwo nic do tego!

Podobnie ma się rzecz z pomocą społeczną. Ile środków jest na nią marnowane, ile osób które nie powinny tej pomocy otrzymywać ją dostaje, czy wręcz wyłudza. Z jakiej racji ktoś ma pracować skoro, jeśli pójdzie do OPS-u dostanie żywność, ubrania (używane, ale jednak), zapłacą za niego czynsz, ponieważ nie można eksmitować. Czy lepsza nie byłaby sytuacja aby zamiast miejskich Urzędów Pracy działały tylko prywatne agencje pracy, rozliczane tylko w oparciu o efekty swojej działalności (znalezienie pracy, przeprowadzanie szkoleń). Prosta zależność: dostajesz swoją gażę tylko w przypadku znalezienia odpowiedniego kandydata na dane stanowisko w firmie.

Do granic absurdu sprowadzono także zarzuty wobec ludzi majętnych w Polsce. Już pomijając fakt, że w oczach wielu jeżeli ktoś się dorobił, to pewnie tylko nakradł i oszukiwał. Dlaczego ma płacić takie same podatki jak np. kasjerka z supermarketu? To proste: dlatego, że to właśnie osoba majętna nierzadko daje pracę tej kasjerce. Jeśli nie bezpośrednio to przynajmniej pośrednio, czy to kupując więcej w danym sklepie, czy też świadcząc usługi niezbędne dla powstania i funkcjonowania owego marketu.

Milton Friedman już dawno powiedział: „Nie istnieje coś takiego jak darmowe obiady.” Niestety, w Polsce cały czas panuje błędne przekonanie, także będące echem historii PRL-u, iż państwo zapewni wszystkim godne życie na wysokim poziomie...