Gdy mgła opadnie.
Najlepiej chyba wchodzić w Gorce od strony Rabki, tak przynajmniej zrobiliśmy w ostatni piątek. Po przyjechaniu z naszego miasta i zabezpieczeniu samochodu, właśnie z Rabki ruszyliśmy w doborowej kompani w gorczański spacer. Pogoda była dość nieciekawa, góry ukrywały się za mgłą, jakby się wstydziły nam pokazać i jakby były zazdrosne o widoki, które mogliśmy zobaczyć. Byłem więc trochę zawiedziony, chociaż taka mglistość też ma swój urok. Nie poruszam się już tak sprawnie i szybko jakbym chciał, więc nasze tempo marszu nie było oszałamiające, ale bardzo szybko doszliśmy do maleńkiego schroniska na Maciejowej. Okazało się, że jest ono położone bardzo blisko Rabki, którą można nawet z niego obserwować przy dobrej pogodzie. Był piątek i mgła, więc ruch na szlaku niewielki, dlatego byliśmy prawie sami w niewielkiej salce jadalnej. Jadło jest w tym schronisku bardzo zacne i przygotowywane przez gospodynię, pierogi ruskie – wspaniałe.
Schronisko ze swoim klimatem bardzo przypadło nam do gustu, jednak spacer z Rabki był zbyt krótki i pora zbyt wczesna, żeby zostawać w nim na noc. Idąc w dalszym ciągu we mgle, doszliśmy do nieco większego schroniska Stare Wierchy. Zrobiło się już późne popołudnie i czuć już było nadchodzącą noc, więc podjęcie decyzji o pozostaniu w starych Wierchach nie zajęło nam dużo czasu, tym bardziej, że nasza wyprawa miała raczej charakter wypoczynkowy niż wyczynowy.
Rankiem okazało się, że mgła opadła w doliny, poniżej nas, być może z powodu wiatru, a może za sprawą lekkiego mrozu. W każdym razie widok roztaczający się ze Starych Wierchów stał się porażający. Opłacało się wyjść ze schroniska jeszcze zanim wzeszło słońce, żeby zobaczyć wszystko w różowym świetle poranka.
Oczywiście w blasku słońca widok nie stracił nic ze swej atrakcyjności, co mogliśmy stwierdzić ruszając po śniadaniu w kierunku Turbacza. Mgła odeszła pozostawiając po sobie grubą warstwę szadzi na gałęziach drzew wspaniale je przy okazji zdobiąc.
CDN