JustPaste.it

Dlaczego taki jesteś?

Zaznaczam, że cały ten tekst jest fikcją, a mnie samemu takie historyjki się nie przytrafiają, bo pasztety zawsze są singlami.

Zaznaczam, że cały ten tekst jest fikcją, a mnie samemu takie historyjki się nie przytrafiają, bo pasztety zawsze są singlami.

 

Spotkaliśmy się miesiąc później, po wydarzeniach, które miały miejsce u Szopena, jednego z moich najlepszych kumpli. Jeszcze cofnę się w czasie, by to rozgrzebać, jeśli w ogóle warto. 

- Powiedz mi graf, dlaczego ty to robisz? Po co? - Zapytała Magda.

- Ale... robię... co?

- No... to wszystko.

- To wszystko... - Powtórzyłem zamyślony, spoglądając w lusterko i zmieniając pas ruchu.

- Jesteś destrukcyjny. Dotykasz się czegoś i zamiast zamienić to w złoto, wszystko tracisz. Warto było?

- Nie mógłbym, bo ja dotykam to, co jest już złote. Nie kupuję kota w worku.

- Pamiętam, że jak cię poznałam, nie podobałeś mi się...

- O nie... ranisz mnie! Kłamiesz, ale wiem, że chcesz mi w ten sposób dogryźć, źle zaczynasz. Wiedz, że będę miał teraz koszmary nocne, a moje serce już w tym momencie krwawi. Za to zrobiłem się twardy... tam.

- I znowu to robisz! - Pokiwała przecząco głową, ukrywając uśmiech.

- Ale... ale co? Moja wina, że twoja wagina tak na mnie działa?

- Wal się! Ja myślę, że ty dobrze wiesz, co!

- Myślę, że ty też. Inaczej nie wsiadłabyś do tego samochodu.

- No przecież nie chciałam wsiąść, zmusiłeś mnie.

- Tak? Zaproponowałem tylko. Nie przypominam sobie momentu, w którym targałem cię za kłaki.

- Ty to jesteś głupi jednak, wiesz o tym? Będę ci to mówić za każdym razem jak cię spotkam. Ty po prostu jesteś chory. Po co to zrobiłeś? Dlaczego? Bawi cię wykorzystywanie ludzi? Zabawa kosztem innych? Igranie z ich uczuciami? Wystarczyłoby ci zamknąć gębę, byś tylko nie gadał. Po prostu nic nie mów! Jesteś jak ten pierdolony wąż! Denerwuje mnie to twoje "wszystkowiedzenie".

- Moją mamę też. Magda, tak miło się przed chwilą rozmawiało, nie psuj tego... u Szopena byłaś bardziej harda.

- To było głupie, nie licz na to, że ponownie dam ci okazję, byś zrobił ze mnie idiotkę. Poza tym nie mówię o sobie. Wiesz jak teraz patrzy na mnie Aśka?

- O, co u niej?

- Dobrze wiesz! I najgorsze jest to, że ma do mnie żal. Do mnie! Rozumiesz? Zrobiłeś nas obie w chuja, a ona myśli, że ja wiedziałam! 

- Dobrze wiedzieć.

- Nawet o tym nie myśl! Nie powinnam w ogóle z tobą rozmawiać. 

- Doprawdy? Nie, dla mnie ta sprawa jest już zamknięta. Ciebie się jakoś pozbyć nie mogę.

- Mnie? NIC cię ze mną nie łączy...

- Nawet szybki numerek w samochodzie?

- Zapomnij, dupku. Nawet to! - Kątem oka dostrzegłem jednak na jej twarzy uśmiech - Zastanawia mnie tylko jedna kwestia. - Dodała.

- Mnie też. Co się takiego popieprzonego stało w twoim życiu, że nie zareagowałaś tak jak Aśka?

- Po prostu sprawiałeś mi frajdę. Nic poza tym. Nie brałam tego tak emocjonalnie.

- Bullshit, zabolało cię... Ale ty po prostu jesteś jakaś uszkodzona, więc po przemyśleniu sprawy, olałaś to. I dobrze. Chociaż zgodzę się, przeżyliśmy razem kilka całkiem przyjemnych chwil, nie powiem.

- Zgrywus... "całkiem przyjemnych" - Zaszydziła.

- No, to co ciebie w końcu zastanawia?

- Bo Asia mieszka w tym samym bloku co ja i...

- Hmm... serio? Musiałem to przegapić. - Odpowiedziałem czysto ironicznie.

- Ta... Pamiętam, że nigdy nie zostawałeś u mnie długo, a jeśli już, to tylko dlatego, że...

- Że twoich rodziców nie było w domu. Jakoś nie zależało mi na sławie.

- Zastaniawia mnie, czy zaraz po mnie albo może przede mną nie odwiedzałeś Asi...

- Odwiedzałem.

- Buuu, jaki szczery!

- Ale nie po tobie.

- Czyli przede mną. Bo? 

- Bo po tobie wyczuć można było cipkę, a z nią to ja tylko filmy oglądałem.

W tym czasie poczułem opór na kierownicy. Chyba kogoś zdenerwowałem...

- Ej! Co robisz!? Chcesz spowodować wypadek? Ej, wyluzuj... dziewczyno!!!

- Nie wierzę kurwa. Ty chuju! Powinieneś dostać wpierdol.

- Za co? Coś taka nerwowa, kobieto!

- Za wszystko! Za samo to, że istniejesz!

- Magda, tyle czasu minęło, zapomnij o tym. Nie jest fajnie? Zobacz, słońce świeci, muzyka leci, a my gadamy o przeszłości, po co?

- Nie, nie! Ja chcę wiedzieć coś jeszcze. Skąd wiedziałeś, że na przykład nie zejdę na dół, nie wiem... pożyczyć od Aśki książki, zmywacza do paznokci? Cholera wie czego jeszcze. Brałeś to w ogóle pod uwagę?

- Jakoś nie zauważyłem, by łączyło was coś szczególnego. Byłyście w stosunku do siebie fałszywe, a teraz stoicie po dwóch różnych stronach boiska. Zrobiłem wam przysługę. Jednak wierzę, że to się zmieni i jeszcze będziecie najlepszymi psiapsiółami.

- Jakoś wątpię. No, ale gdyby jednak. Co byś zrobił? Schowałbyś się w szafie? - Zakpiła.

- Oj gdyby, gdyby. Coś tam bym wymyślił. Nie wiedziałbym przecież, kto dzwoni do drzwi. Powiedziałbym jej, że jeśli to do niej, to żeby tego kogoś spławiła, ale w taki sposób, by nie przyznała się, że jest u niej jej chłopak. Dodałbym jeszcze: "jestem ciekawy, co wymyślisz".

- Ha, ha, ha. I myślisz, że taki bystry jesteś? Chociaż nie, czekaj... wolę nie wiedzieć. 

- Jak tam sobie chcesz. Odpowiedz sobie tylko w duchu, czy to przypadkiem nie działało. Powie ci, że ja nie brałem pod uwagę takich szczegółów. Jak sama dobrze wiesz, przechytrzył mnie Marian. Nie ty, nie Asia.

- Prędzej czy później sama bym się zorientowała.

- E tam, szczegół. Kiedyś musiało to nastąpić, tymbardziej, że planowałem zerwać z wami obiema już wcześniej.

- ... - Spojrzała na mnie pytająco.

- Milczysz, a to oznacza, że nie wiedziałaś...

- Chciałeś zerwać? Niby co się takiego stało?

- Domyśl się.

- Nie wierzę, zakochałeś się! Haha, nie, naprawdę? Jak ma na imię?

- Y... ta dziewczyna, dla której chciałem być tym jedynym? A co za różnica, dała mi kosza.

- Hahaha! Dobrzeee ciii taaaak!

- Wiem, dlatego teraz jestem z kimś innym.

- Jasne, kpisz sobie.

- Ma na imię Paula. Jednak jeśli sytuacja się polepszy, z nią też zerwę.

- Zazdroszczę ci takiego luźnego podejścia. "Z nią też zerwę", co tam, nie? Dopóki nie zapcham odpowiedniej dziury, będę sobie skakał z kwiatka na kwiatek.

- Paula jest całkiem wporządku. Może w innych okolicznościach coś by nawet z tego było.

- Chyba tylko wtedy, jak nie miałbyś już kogo ruchać.

- Z nas dwojga kłóciłbym się, kto jest łatwiejszy.

- Ja nie puszczam się na lewo i prawo, tak jak ty.

- Boże, jaka ty jesteś dla mnie niemiła. Ciesz się, wygrałaś. Nie będę dyskutował z tobą w ten sposób, znudziło mi się to.

- Ha!

- Głodny jestem, zatrzymajmy się, co?

- Nie! Nigdy w życiu! Obiecałeś, że mnie odwieziesz do domu i nic poza tym! Co ty knujesz znowu?

- Nic nie knuję. Mój penis po twoim ataku na moją kierownicę jest tak twardy, że krew mi z mózgu odpływa i mogę naprawdę spowodować jakiś wypadek. No i jestem głodny, i jestem z Paulą, którą i tak już dostatecznie dużo okłamuję. Nie potrzebuję jej zdradzać, wystarczy, że mnie nie zna.

- Idiota... 

- Co? Cooo? Nie słyszałem...

- Ścisz to radio!

- Cooo?

- Dobra! Tu niedaleko jest jakiś bar. Też jestem głodna...

- Orzełek czy reszka?

- Nie rozumiem...

- Zobaczymy, kto stawia.

- Pfff, jasne.

- No dobra, niechaj stracę.

- Sama za siebie zapłacę, bardzo dziękuję, nie potrzebuję twojej łaski.

- Mam ochotę na...

- Niech zgadnę... mogę?

- Nie.

Wjechałem na parking, zatrzymałem samochód, wyłączyłem silnik.

- To co, idziemy? - Zapytałem.

- Nom.

- Ciekawa okolica. Co tu w ogóle dostanę oprócz hamburgera bez mięsa, według przepisu szefa kuchni?

- Pewnie jakąś zupę, bigos, mam nadzieję, że się po tym zesrasz.

- Jak miło. 

- Ja sobię chyba jakąś sałatkę kupię...

Podeszliśmy bliżej. Pani przy kasie była tam grubą szychą. Każdy mówił do niej po imieniu. Miała dziwną budowę warg, właściwie to wyglądała, jakby mąż ją... tak wiecie... bił. Gdy tylko skrzyżowałem wzrok z Magdą, oboje wiedzieliśmy, o co chodzi.

- Cooo poooodaaać? - Zapytała głosem jednocześnie piskliwym i usypiająco leniwym. Jakby stanie za kasą i prowadzenie tego interesu było najnudniejszym zajęciem w jej życiu. Cała jej twarz była znudzona. Paskudna istota.

- Ja poproszę to. - Magda wskazała palcem na coś, czego nie tknąłbym kijem.

- Aaaa dlaaa paaanaaa?

- Dla pana... jajecznica. Macie jajecznicę, prawda?

- Chyba sobie żartujesz? - Trąciła mnie w ramię Magda. - W tym miejscu bierzesz jajecznicę? Wiesz czy oni nie mają tych jajek z poprzedniej dekady?

- Taaak, maaaamyyy. - Odpowiedziała w tym czasie ta... znudzona.

Miałem nadzieję, że odpowiedziała na moje pytanie, a nie na pytanie Magdy. ;/ 

- Co za różnica, i tak życzysz mi śmierci. - Powiedziałem do Magdy tak, że ta znudzona tego nie słyszała. Zresztą, niewiele by rozumiała, bo wyglądała na taką tępą, starą raszplę. Po czym skierowałem wzrok właśnie na nią i powiedziałem... - Tak... poproszę.

- Naaaa maaaaśleee czyyy naaa beeekooonieee?

- Y... - spojrzałem pytająco na Magdę, po czym wróciłem wzrokiem do pani kasjerki. - Na talerzu poproszę. - Magdę zaatakował w tym momencie niekotrolowany atak śmiechu, a ta starucha spojrzała na mnie jak na debila. Pomyślałem, że to dobry pomysł, żeby pokazać jej, że znam się trochę na kuchni. - Tak, na talerzu poproszę, bo wie pani... z bekonu mi spadało, a na maśle... to ja nie wyobrażam sobie, jak to wygląda...

Magda w tym czasie już płakała ze śmiechu, a ja wciąż nie rozumiałem z czym jest problem. Kobieta spojrzała na mnie przenikliwie, mlasknęła pod nosem, obróciła się i...

- Jaaajeeeczniiica na beeekooonie raaaz! - Krzyknęła w stronę lekko uszczelnionego okienka.

Magda wciąż podśmiechiwała się pod nosem, a ja zaproponowałem, byśmy sobie usiedli.

- Nie mogę z ciebie, zawsze musisz to robić. Chyba już wiem, dlaczego. 

- Dlatego, że jestem pasztetem i inaczej niż na gadkę nie potrafię wyrwać laski?

- O! Dokładnie! 

- Wiem, jestem fajny, nie da się mnie przecież nie lubić, mimo wszystko, nie? 

- Taki urok. Nawet się cieszę z tego spotkania, potrafisz mnie rozśmieszyć. 

- Urok? Uważaj na słowa, bo robię się sztywny.

- Właśnie o tym mówię... 

- Ale i tak masz ochotę mnie walnąć, nie? 

- Naturalnie. 

- Ale tego nie zrobisz? 

- Zrobię... 

- Dobrze... o, idzie moje żarcie! Zapomnij, że ci dam!

CDN.