JustPaste.it

Gdzie byli nauczyciele?

Od zawsze, czyli od momentu, kiedy opuściłam mury szkoły średniej, kwestia młodzieży, edukacji zajmowała moją głowę i moje trzy szare komórki, które jeszcze gdzieś czuję, gdzieś tzn. w głowie.

Trio szarówek, oczywiście wiernie wspierane przez duet neuronów, towarzyszy mi niemal przy każdej aktywności intelektualnej i nie tylko. Zarówno przy tej którą staram się podejmować dla ćwiczenia intelektu, czyli w myśleniu, tudzież zastanawianiu się dokąd zmierza świat, a dokładniej szkoły, młodzież, edukacja i nauczyciele ( odnoszę jednak wrażenie, że nie wszyscy wiedzą do czego służy mózg), a także przy zwykłych wysiłkach niekoniecznie związanych z pracą mózgu, takie jak myślenie dla myślenia. Coś z serii: wspomnienia. Ale dziś nie o wspomnienia mi chodzi, tylko właśnie o szkołę.

Wszystko ładnie pięknie? Tak, tak i wtedy się obudziłam.

Już od dawna nie jest ładnie, tym bardziej nie jest też pięknie. Już piszę dlaczego.

Kilka dni temu, w jednym z gimnazjów funkcjonujących w moim mieście zadziała się rzecz przerażająca. Uczennica pierwszej klasy, a wiec dwunasto, czy trzynastoletnia dziewczyna zaatakowała żyletką swoich kolegów ze szkoły. Najzwyczajniej w świecie, na długiej przerwie przechadzając się po szkolnym korytarzu, cięła tych, których spotkała na swojej drodze. Tak dla hecy.

I nie myślcie sobie, że była to osoba sprawiająca kłopoty wychowawcze, zaburzona psychicznie. Nic z tych rzeczy.

Była to normalna dziewczyna, ucząca się dość dobrze, niesprawiająca kłopotów wychowawczych. Dziewczyna z gatunku tych, które określa się mianem: grzeczne dziecko. Tak, grzeczne dziecko postanowiło sprawdzić jak ma się rzeczywistość od „wirtuazerii”, w której coraz częściej żyje młodzież.

A może rozpatrzę inną wersję. Być może to grzeczne dziecko nie wiedziało, że atakując ludzi żyletką sprawi im ból, porani? Możliwe? Dla mnie niepojęte, a jednak możliwe.

Dlaczego niepojęte? Podobno mamy coraz więcej wykształcownych ludzi ( a więc i rodziców). Jeśli wykształconych to świadomych siebie, świata, mądrych, oczytanych, o szerokich horyzontach umysłowych. Ci ludzie – teoretycznie – mają większą świadomość pedagogiczną, chcą być rodzicami na medal i wychowywać bezstresowo. Wychowywać dobrze.

Ambitne...Tyle że wychowywanie to między innymi socjalizacja, a o niej chyba się zapomina, albo po prostu nie wie, pomimo tak szerokiej wiedzy.

Wydaje się, że mało kto wie, że komputer nie nauczy dziecka czym jest dobro, a czym zło, nie nauczyc odróżniać dobra od zła. Nie powie dziecku, co robić można, a czego nie wolno. Komputer i gry nie nauczą dziecka świata, rzeczywistości, bo wirtualny świat to nie rzeczywistość, to nie prawdziwe życie. Wirtualny świat to fikcja, a ta fikcja coraz częściej odwiedza naszą rzeczywistość. Wchodzi w nią z buciorami i nie pyta nas czy może. Włazi taranem.

Gry komputerowe, w które namiętnie gra dość spora część dzieci, młodzieży zakłamują świat. Bo nie mamy po kilka żyć, a rany nie zrastają się w mgnieniu oka, tylko krwawią, gdy powstają, a ostre narzędzia powodują ból, a ból to negatywne uczucie.

Zaburzony proces socjalizacji, a może jej brak, to spowodowało, że to grzeczne dziecko pocięło swoich kolegów z klasy...bo nie wiedziało, że tak robić nie wolno, nie było świadome tego, co robi. Niewiarygodne, a jednak możliwe.

I wiecie co, nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy zawsze w takich sytuacjach rodzice pytają: Gdzie był dyrektor, gdzie byli nauczyciele?

A ja przekornie zapytam: Gdzie kurw...są rodzice? No tak, w drugim pokoju. Dziecko jest grzeczne i gra to niech gra, a co tam. Poza tym po co stresować. A niech żyje w chorym, wymyślonym świecie, w którym nie ma ani grama prawdy, w którym kolory są złudzeniem, zachowania „bohaterów” nijak się mają do zachowania ludzi, w którym drzewa szumią nie tak, jak te nasze, ptaki nie świergolą jak ptaki, a wydają przeraźliwe dźwięki niczym ryczące dinozaury.

Bosko, gratuluję. Nie ma się co martwić. My ( rodzice) potem zapytamy nauczycieli gdzie byli, zrobimy aferę i zwalimy wszystko na szkołę.

Zapytamy polonistkę, matematyka, historyka i kilku innych nauczycieli gdzie byli, dlaczego nie zapobiegli, dlaczego nie przewidzieli. Tak, i jeszcze dlaczego nie poszli do wróżki, jasnowidza i magika. Chory świat...

Radziłabym ze szkół pozwalniać tych pedagogów i psychologów, którzy jeszcze pozostali i na szkole oszczędzać...a niech nauczyciele się wykształcą i pełnią jeszcze inne funkcje.

Rząd zrobi wszystko, co w jego mocy by pomóc, rozciągnie dobę, podwyższy pensje policjantom. Będą w gotowości...

Tylko oby nie mieli za dużo pracy, bo za kilkanaście lat mogą nie zdążyć.

Państwo policyjne, przyda się....