JustPaste.it

Dialog to, czy gra...?

Bawimy się w życie,a życie nami bawi się. Co czego odbiciem, co jest prawdą, a co snem. Każdy z nas chce mieć dla siebie jakiś świat. Gdzie mamy iść, by znaleźć go i każdemu dać?

Bawimy się w życie,a życie nami bawi się. Co czego odbiciem, co jest prawdą, a co snem. Każdy z nas chce mieć dla siebie jakiś świat. Gdzie mamy iść, by znaleźć go i każdemu dać?

 

Budzę się rano, wypijam kawę, spoglądam przez okno, a tam … ten sam dzień.
Spoglądam zaspanymi oczami na ten dziwny świat i myślę, dlaczego ten sam dzień?
Te same czynności, te same myśli …  Dlaczego tak jest?

 Doświadczamy wielu zjawisk, uczestniczymy w tysiącach sytuacji – jedna po drugiej, dzień po dniu, chwila po chwili…

Trudno nam uznać, że nie są to setki jakichś sytuacji, lecz wciąż jedna i ta sama sytuacja w setkach odmian i odsłon…

Zaczarowani teoretyczną różnorodnością zdarzeń doszukujemy się coraz to nowych jej aspektów, uzasadnień, wyjaśnień – i dopiero po jakimś czasie zaczyna do nas docierać, że sprawa, którą mamy dostrzec wciąż jest ta sama. Na tym polega nasz kłopot, że tego nie chcemy dostrzec. Na tym polega magia naszej ślepoty.

Samo życie zmusza nas do zajęcia się tym, co ważne. Jeżeli tego nie zrobimy – przytłoczy nas całkowicie. Wiem, to dziwnie brzmi. Poza tym, kiedy uporamy się z tą rzeczą, inna zajmie jej miejsce, objawi się. Jedna po drugiej, wszystkie wypłyną, tylko po to, by je uwolnić. I znów będzie jedna rzecz w wielu kontekstach. Sytuacja się powtarza i powtarza. Wydaje się, że to niesprawiedliwe lub nawet uciążliwe, ale w rzeczywistości jest to prezent dla nas. Spójrzmy na to w ten sposób, że życie nie „zwala” nam tego wszystkiego na głowę w jednej chwili. To dopiero mogłoby nas przerosnąć. To dopiero mogłoby być przykre.

Dlaczego tak jest?

Ano dlatego, że zaplanowaliśmy dla siebie szczęście, radość i błogość.

Wszystko, co blokuje nam dostęp do naszego przeznaczenia musi być uwolnione przez nas samych. Nasze szczęście – nasza sprawa – nasze zadanie. Wiem, jesteśmy ambitni.

Oczywiście może być tak, że każda „prosta sprawa” ma wiele poziomów, wiele elementów składowych. Odkrywamy je z czasem, powoli, kolejno… i ujawniają się one nam jeden po drugim, dlatego mamy wrażenie natłoku.

c72b816305bfa1fce6c6b1fbe5ed9167.jpg

Można porównać to do kolorowej sześciennej kostki. Kostka jest jedna, ale jej ściany mają różne barwy. Kiedy patrzymy na nią z jednej strony – jest żółta, z drugiej czerwona, z jeszcze innej biała, itd. Myślimy, że czerwonym należy się zająć najpierw, potem żółtym ...itd.  W ten sposób budujemy wrażenie, że to wiele spraw – choć to jedna sprawa – jedna kostka przecież tylko ze ścianami w różnych kolorach. Próbujemy załatwić sprawę po kawałku, lecz nie da się „załatwić” całej kostki, „załatwiając” tylko jedną jej ścianę. Czasem mamy dostęp do czerwonej, a czasem do białej ściany i to też ma znaczenie.

Tacy z nas „gracze”. Odwracamy tę kostkę na wszystkie możliwe sposoby i jedynie w tym stajemy się mistrzami.

A jak przy tym potrafimy się złościć!

Siedzimy z kimś nad tą samą kostką, lecz my widzimy czerwone, a on żółte, więc udowadniamy sobie własne racje – zamiast się dogadać. W ten sposób jedynie marnujemy czas. Jedno mówi, że „problem” jest czerwony, a drugie, że żółty. Umyka naszej uwadze, że to jest sześcienna kostka. Nie możemy się dogadać, ponieważ mówimy jedynie o dwóch różnych ścianach, choć wciąż mamy jakieś dziwne poczucie, że mówimy o tym samym. Tak, tak właśnie jest – mówimy o tym samym, a dogadać nijak się nie możemy. Jacy biedmi jesteśmy w tych swoich ograniczeniach!

Więc od nowa, jeszcze raz. „Teraz zróbmy to dobrze. Siądźmy raz jeszcze.” Ups…, to samo, choć inaczej. Teraz biała i czerwona ściana – i tak w kółko. Może zbyt często siadamy naprzeciw siebie?

Dodatkowo umyka naszej uwadze, że nie patrzymy na tę samą kostkę. Każdy ma bowiem swoją kostkę przed oczami. To tak, jakbyśmy położyli obok siebie dwie kostki, które stykają się jedną ze ścian o tym samym kolorze. Więc ten sam kolor jest zawsze ukryty przed nami. Może również dlatego tak trudno znaleźć nam wspólny język na opisanie dziejących się zjawisk. Zamiast kolorowych kostek możemy użyć dwóch kostek z cyframi. Ułożyć je tak by stykały się tymi samymi liczbami – z taką sytuacją spotykamy się właśnie w relacjach międzyludzkich.

c72b816305bfa1fce6c6b1fbe5ed9167.jpg Nie mamy wspólnej kostki.c72b816305bfa1fce6c6b1fbe5ed9167.jpg

Każdy ma swoją. Możemy mieć dokładnie ten sam kolor na jednej ze ścian, ale nie całą kostkę. Jest pewna zbieżność, ale i pewna różnica. Ta zbieżność jest potrzebna, byśmy mogli odkryć ową różnicę i aby każdy mógł sam zająć się swoją kostką w odmienny sposób. Potrzebujemy rezonansu z kimś, ponieważ to gwarantuje wzbudzenie impulsu do rozwoju. Więc uruchamiamy się wzajemnie, ale każdy ma zająć się sobą. Jesteśmy współzależni, ale nie uzależnieni od siebie. Zawsze gdy wchodzimy w relacje, nasze kostki dopasowują się ścianą o tym samym kolorze. To nas „łączy”, a wszystko po to, byśmy dali sobie możliwość do nowych odkryć na swój temat – odkryć dotyczących pozostałych ścian. Zauważ ilu ludzi omijasz zupełnie obojętnie. Po prostu nie macie wspólnego koloru na żadnej ścianie – nic w tej chwili nie może was połączyć, więc się mijacie. Może się również zdarzyć, że z osobą szczególnie bliską twojemu sercu macie więcej tych samych kolorów na ścianach. Dla przykładu wszystkie oprócz jednego. W takiej sytuacji jest więcej niż pewne, że kostki ułożą się w takiej pozycji, że na pewno będziecie patrzeć na jedyny różniący się kolor. To oznacza, że został do załatwienia jeden, ostatni aspekt. Śmiem twierdzić, że jest to najbardziej denerwująca sytuacja. Generalnie wszystko dzieje się jak w bajce, ale raz na jakiś czas bajka zmienia się w piekło. Może to zabrzmi nieco dziwnie, ale życzę sobie takiej właśnie sytuacji, bo to oznacza, że jesteśmy blisko zupełnego Szczęścia, całkowitej Wolności, bezgranicznej Jedności i pełnego przepływu Miłości. To najtrudniejszy emocjonalnie moment, ale i najważniejszy.

Jak śpiewała kiedyś Halina Frąckowiak wszyscy "bawimy się w życie" bardziej lub mniej świadomie, ale najczęściej to "życie nami bawi się..."

Video thumb