JustPaste.it

Matki idiotki.

Matkę idiotkę spotkasz absolutnie wszędzie i… poznasz taką od razu.

Matkę idiotkę spotkasz absolutnie wszędzie i… poznasz taką od razu.

 

Jest to typ kobiety, która w miejscach publicznych nie potrafi radzić sobie ze swoim dzieckiem i ucieka się do głupoty. Głupich, nieprzemyślanych zachowań. Kiedy dziecko jest marudne i niegrzeczne, naiwnie sądzi, że w tym przypadku pomogą groźby i… kary. I zamiast zastanowić się, co jest przyczyną zachowania dziecka, zrozumieć je, wchłonąć jego świat, „matka idiotka” w ostateczności spuści ciśnienie, posiłkując się rękoczynem. 

Albo rękodziełem (to graf akurat potrafi robić najlepiej). Oczywiście nie wszystkie przypadki są takie, uogólniłem. Jednym wspólnym ogniwem jest fakt, że w miejscu publicznym matki te czują, że się ośmieszają. A im bardziej to czują, tym bardziej próbują temu zaradzić. A im bardziej próbują temu zaradzić… tym bardziej się ośmieszają. Jakże głupie jest ich rozumowanie, a jeszcze głupsze są podejmowane przez nie środki.

Wkroczyłem na peron i już z daleka, widziałem światła pociągu. Nikomu nie polecam patrzeć na niego, jednocześnie idąc przed siebie. Tak na marginesie, to nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy wychodzą z domu 20 minut „przed czasem”, a potem 15 minut stoją na peronie i czekają nie wiadomo na co. I gapię się na ten cholerny pociąg, wciąż maszerując przed siebie i… z impetem pierdolnąłem w słup, który znajdował się przede mną. Mówię wam, po deszczu to nawet słupy jak grzyby rosną.

Wszedłem do pociągu, wzrok skupiłem na jakiejś małolacie, stereotypie z dużym biustem. Dokładniej rzecz biorąc, patrzyłem jej… w oczy. No, ale w sposób jaki zajmowała się dzieckiem, które leżało w wózeczku był… imponujący. Początkowo pomyślałem, że na pewno wpadła, no, ale z drugiej strony, myślę sobie… grafie, nie szufladkuj ludzi, może mając 18 lat po prostu zapragnęła być mamusią!?

Idiotka nr 1.

I dziecko wyrzucało zabawkę, a mama ją podnosiła. I dziecko znów wyrzucało zabawkę, a mama ją podnosiła. Kiedy za 5 razem się zdenerwowała i nie dała mu zabawki, dziecko zaczęło płakać. Mówiła do dziecka tak, jak ten miałby co najmniej 14 lat. Matki wstydzą się być matkami w miejscu publicznym. Oczekują zrozumienia od dziecka, które jest… tylko dzieckiem. Inna matka, koleżanka tej pierwszej, ze swoim dzieckiem, które na szczęście dla niej spało, zaczęła je zagadywać. „Zobacz jakie ładne słońce świeci, zobacz…”

Spojrzałem za okno. Chmury ciemne jak jasny… jak ciemny, ten… murzyński! Co powinna była zrobić ta kobieta? Jak powinna się zachować? No, mam nadzieję, że wiecie, bo ja niestety nie wiem.

Idiotka nr 2.

To było jakiś czas temu już. Pogoda całkiem sympatyczna, na bluzę z kapturem. Od 5 minut obserwuję matkę, która jeszcze w żaden sposób nie podpadła. Jechaliśmy pociągiem. Zbliżaliśmy się do przedostatniej stacji, pociąg zaczął się zatrzymywać. Drzwi się otworzyły, matka nie wysiadła. Drzwi się zamknęły, matka zaczęła ubierać dziecku rękawiczki. Walczyła z nim do samego końca, do kolejnej, ostatniej stacji. Co by się takiego kurwa stało, gdyby sobie z tym dzieckiem wyszła na peron, nawet pomógłbym jej wynieść wózek, i założyła mu te cholerne rękawiczki na zewnątrz, zamiast w pociągu?

Idiotka nr 3.

Dziecko biegające po autobusie…

„Chodź tu do mnie!” – krzyczy matka. Dziecko… no nie czai trochę. Matka twardo siedzi na dupie i chce pokazać nie tylko dziecku, ale przede wszystkim pasażerom, kto TU KURWA RZĄDZI. Autobus wciąż w drodze. Nigdy nie wiadomo, kiedy kierowca przyhamuje gwałtowniej. Nigdy nie wiadomo, czy za chwilę nie skręci agresywniej, czy mu ktoś nie wyjedzie przed maskę. Wreszcie matka podejmuje pierwsze kroki. Wstaje, podchodzi do dzieciaka, daje mu dwa mocne na dupę, dziecko kwiczy jak zarzynane prosię, matka… matka wygrała. Pokazała, kto jest górą. Pokazała klasę.

Idiotka nr 4.

Znów autobus. Matka podsadza dziecko na ostanie, niezabezpieczone z przodu innym fotelem miejsce. Wysokość siedzenia od podłogi autobusu to mniej więcej metr. Dziecku nawet nie zwisają z siedliska nogi. Kiedyś też usiadłem na tę miejscówkę. Przy gwałtownym hamowaniu wystrzełiłem jak z procy. Nawet nie chciałem wiedzieć, jak wygląda latające dziecko. Zwróciłem kobiecie uwagę, że to miejsce jest niebezpieczne, bo sam kiedyś też z niego zleciałem. Spojrzała na mnie jak na debila, zawiesiła się i…

Zanim coś powiedziała, zdążyłem pomyśleć sobie: No… tylko czekam na to. Czekam aż powiesz: „Ale ja będę je mocno trzymać” albo „Co pana to obchodzi?”. Taka pizda nie zrozumiałaby nawet, że w momencie hamowania poleciałaby razem z dzieckiem. No, ale miło się zaskoczyłem, kiedy mi podziękowała za trafną uwagę. Mimo wszystko zaliczam ją do grona idiotek, bo nie zapewniła swojemu dziecku bezpieczeństwa. Takie zachowanie, to bezmyślne zachowanie. To ten gatunek pizdy, która tylko na chwilę rzuci okiem w inną stronę, na sekundę, zostawiając podłączone do prądu żelazko. Może i sam nie należę do grona ludzi odpowiedzialnych, ale brak odpowiedzialności znacząco różni się od idiotyzmu.

Idiotka nr 5. 

Przeszła samą siebie. Już na wejsciu dzieciak darł się jak cholera. Tym razem akcja działa sie w tramwaju. Tu matka również musiała pokazać, kto jest szefem. Dziecko chciało TAM, pokazywało palcem na miejsce przy oknie, a matka nie chciała TAM. Jak na złość kurwa, w zaparte. Nie odpuści przecież gówniarzowi. Pech chciał, że usiadła naprzeciw mnie. Dziecko uspokoiło się na trochę, gdy matka powiedziała mu coś w ten deseń:

Nie wierć się, bo zobaczysz!  - Jednak to wystarczyło na 10 sekund.

Przestań, bo nie dostaniesz w domu czekolady! – Boże, jakie to prymitywne. Już się nią brzydziłem. Pomyślałem sobie, że nie mógłbym nigdy z taką wpaść. Zobaczysz, jak będziesz niegrzeczny, to pan cie zabierze. – No co za głupia pizda, pomyślałem… – W tym momencie… PRZEGIĘŁA.

- Przepraszam?

- Słucham?

- Mogłaby pani powtórzyć?

- Nie rozumiem?

Dziecko spojrzało na mnie i się po prostu przestraszyło. No z jakiej racji ja mam być tym złym? Z jakiej racji ona ma czelność przedstawiać mnie w takim świetle? Wszystkie matki, które wpajają dzieciakom następujące zwroty, w następującej kolejności:

  • Przyjdzie BABA, zobaczysz.
  • Zabiorą cię cygani!
  • Nie dostaniesz słodyczy!
  • Nie będziesz grał na komputerze!

…to najzwyczajniej w świecie bezsilni rodzice, którzy inaczej nie potrafią poradzić sobie z dzieciakiem. Bo przecież nie ma chyba już niczego mocniejszego, a zarazem haniebnego, prymitywnego i wywołującego u mnie obrzydzenie, niż wzbudzenie w dziecku lęku albo odbieraniu nadziei na rozrywkę. Kolejność ma tu znaczenie, bo takie matki stosują te zwroty w zależności od wieku dziecka. Chociaż no… ja mojemu dziecku od razu bym powiedział, że nie dostanie ode mnie pieniędzy na dziwki… W tym jednym przypadku mogłem się pomylić.

Spojrzałem na dziecko, uśmiechnąłem się i powiedziałem, że nie, pan cię nigdzie nie zabierze. „Fajny chłopak jesteś, tylko masz matkę idiotkę, która próbuje cię wystraszyć. Nie daj się! No… zuch chłopak!” Po czym włożyłem słuchawki do uszu i spojrzałem przez szybę.

Idiotka nr 6.

Pociąg. Dziecko płacze i krzyczy w stronę matki, która zabrała mu zabawkę, że jej nienawidzi. Niezły smyk, nie? Matka cała czerwona na twarzy, kompletnie nie wie, co powiedzieć. Wciąż jechała tę samą śpiewkę, starając się czym prędzej uciszyć tego „niewdzięcznego bachora”. Przecież ludzie patrzą! Efekt jest zupełnie odwrotny. Zamiast je uciszyć, dziecko wręcz zaczyna się dusić. Sprytny gówniarz. W końcowej fazie matka zupełnie już wkurwiona, powiedziała dziecku, że ona też go nienawidzi, bo jest niedobry i źle się zachowuje… ja pierdolę.

Co powinna zrobić ta matka? Jak rozmawiać z takim dzieckiem? Czy w tym przypadku pomóc może już tylko super-niania? Pamiętajcie, tak na przyszłość, gdyby dziecko wam tak powiedziało. Mam nadzieję, że nie czytają tego aż takie idiotki. W tym momencie należy odwrócić kota ogonem. Wystarczy jedno głupie zdanie:

„A mama bardzo cię kocha i jest jej bardzo smutno, że płaczesz.” 

Efekt nie jest gwarantowany od razu, bo takie dziecko nieprędko się uspokoi, ale im bardziej pokazujesz, że kochasz swoje dziecko, tym szybciej je kupisz. Właściwie to uważam, że byłbym dobrym ojcem. Moje dzieci żyłyby w ciągłym strachu.