JustPaste.it

Studenci, co z wami?

To, co wydarzyło się dziś, było dla mnie prawdziwym szokiem, jak nie czymś więcej, na przykład wstrząsem.

 

Nie często dzieją się takie rzeczy, jakie dziś się zadziały, aczkolwiek moim skromnym zdaniem, powinny się dziać często, to znaczy za każdym razem kiedy zachodzi taka konieczność.

 

Tyle że w dzisiejszych czasach, chyba niewielu ludziom zależy na prawdzie, na myśleniu, na samodzielnej pracy twórczej, dlatego mało kto zwraca uwagę na to, czy samodzielnie czy bezczelnie, czy twórczo czy też odtwórczo. Ważne, że praca w terminie oddana.

 

A własne refleksje, wyrzućmy w śmietnik i w nim spalmy. A co z myśleniem? Podobno niepotrzebne.

 

W dzisiejszych czasach polecenie typu: Napisz esej na podstawie artykułu....sieje popłoch i niepokój wśród studentów. Więc...

 

A dlaczego sieje? Już wyjaśniam.

 

Pierwszy wyraz polecenia: NAPISZ.

 

Ludzie robią wielkie oczy. " Myślą": Napisz - czy aby jej się nie pomyliło? Nie chodzi jej przypadkiem o skopiowanie z internetu? Jasne, że nie.

 

Jej chodzi o napisanie, czyli wyklikanie literka po literce słów, które zebrane w "kupę" stworzą pewną logiczną, samodzielnie skonstruowaną całość.

 

Studenci są skonsternowani tym faktem, tzn. oni nie bywają skonsternowani tak w ich mniemaniu, bo nie wiedzą czym jest skonsternowanie, ja po prostu tak sobie to nazywam i nie dlatego, aby pochwalić się znajomością różnych słów. A może właśnie dlatego, aby się pochwalić, bo niby dlaczego miałabym tego nie robić, skoro mogę i mam ku temu okazję. Tzn. nie wiem czy mogę, bo nikogo nie pytałam, ale skoro nie pytałam, to ani zgody ani odmowy nie dostałam. Więc się chwalę, korzystam z okazji.

 

A propos okazji, każda okazja jest dobra....:)

 

I tak skonsternowani studenci " myślą" dalej.

 

ESEJ! Co to do licha jest? Jakiś potwór, zawoalowana nazwa podatku pobieranego np. za ilości kopiowań z internetu, a może...i tak dedukują. Zresztą kiepsko im to idzie. Bo jakieś dziwne altrnatywy wyrastają w myślach.

 

Dobrze, że każdemu pomoże Wujek Google - dobra rada.

 

Następnie konsternacja przechodzi w niepewność i niewiedzę. Bo co to jest ten esej ,"myślą" bo wydedukować za groma nie mogą. Ale nie wysilają się zbyt długo, a bo i po co?

 

W domu podłączą się do sieci i wątpliwości zostaną rozwiane.

 

Studenci "myślą" dalej. Odgadują kolejne słowo. Poznają jego wartość, znaczenie i prawdziwą treść. NA PODSTAWIE...To łatwe słowo, nie sprawia studentom trudności. Tym razem zwoje w mózgu nie iskrzą, neurony nie napinają się, a komórki - te szare nie skaczą jak oszalałe.

 

NA PODSTAWIE czyli posiłkując się, a więc zjadając kanapkę tudzież jakiś inny posiłek, głównie biega o to, żeby w brzuchu nie burczało i nie przeszkadzało przy kopiowaniu.

 

Niestety zawsze, albo prawie zawsze jest tak, że jeśli z jednym słowem pójdzie gładko, to z innym może już być ciężko. Taka złośliwość natury, czy kogoś tam jeszcze innego, albo czegoś...

 

A może to Smerfy są winne. Czemu? Skąd mam wiedzieć, przecież studentem jestem.

 

A może dlatego, że niebieskie...

 

ARTYKUŁU...kolejne słowo z naszego polecenia. I tu załamka i nie dlatego, że to trudne, i niezrozumiałe słowo. Ten wyraz akurat zrozumieli prawie wszyscy, ale jeśli ARTYKUŁU to znaczy, że musi gdzieś istnieć owy artykuł, a jeśli istnieje to oznacza, że....No właśnie, że...Tak, tak...Blisko... Bliżej... Ciepło.... Gorąco... Upał! Eureka, to oznacza nic innego, że trzeba go przeczytać.

 

O cholera! I ten artykuł wcale nie liczy dwóch, czy trzech stron, bo autor postanowił zaszaleć i rozpisał się na całe pięć! Wszystkie palce u jednej ręki. Multum!

 

To już lekka przesada, kto tyle przeczyta? To jakaś pomyłka, a poza tym jak płacimy to wymagamy i niczego czytać nie zamierzamy.

 

Oooo, nawet się "zrymało", ale całkiem przypadkiem.

 

Jeśli chodzi o przypadek, to większość studentów całkiem przypadkiem trafiła na studia, więc przez przypadek, czy też celowo pisać nie będzie, bo nie i koniec. Nie i basta!

 

Samodzielnie niczego nie zamierzają zrobić. Dlatego większość przypadkiem włączy komputer, całkiem przypadkiem w internecie znajdzie esej do artykułu, całkiem przypadkiem go skopiuje i całkiem przypadkiem odda splagiatowaną pracę.

 

Dlaczego? Bo pani mgr przesadziła z wymaganiami, za wiele by chciała...Przeczytać, zrozumieć, napisać...i co jeszcze? Toż to czyste szaleństwo...Życia by nie starczyło na wykonanie tych trzech czynności! Dlatego...Kopiuj i wklej. Zawsze się udawało. Ale tym razem...

 

Pani prowadząca zajęcia postanowi zrobić wszystkim oszustom psikusa :)

 

Całkiem przypadkiem przepuściła prace przez program o wdzięcznej nazwie Plagiat (chyba) i przedstawiła na forum wyniki. Podzieliła się również swoimi spostrzeżeniami.

 

( Zdziwiło mnie, że akurat ta pani to zrobiła. Ale miłe zdziwienie. Długo czekałam na taką chwilę i jestem jej wdzięczna za lekcję sprawiedliwości. A swoją drogę nieźle się ubawiłam).

 

Pani zadaje pytanie jednej studentce:

 

- Jakie posiada pani w domu zwierzątka?

 

Dziewczyna sie zastanawia, bo nie za bardzo pamięta, co lub kogo trzyma w pokoju. Po chwili namysłu niepewnie odpowiada:

 

- Kurzofretkę?!

 

- A jak się nazywa? - rzuca jej w twarz kolejnym pytaniem.

 

- Yyyy - myśli dziewczyna. Zapewne dawno nie używała tego imienia, więc miała prawo zapomnieć. A swoją drogą pewnie woła to zwierzęcia: E ty, kurzofretka, żarło rzucono.

 

Dziewczyna mysli, myśli i nagle doznaje oświecenia - Mifi - oznajmia.

 

Na co nasza pani mgr

 

- A ja myślałam, że Leon i że jest to szop, bo o szopie napisała pani w pracy.

 

" ...staram się negocjować z moim szopem Leonem, ale słabo mi to wychodzi..."

 

Dziewczyna próbuje się bronić i mówi.

 

- No szopa też mam.

 

Pewnie pralka się zepsuła, albo na prądzie oszczędza, więc szopa pracza zakupiła. Gratuluję pomysłowości...

 

Dziewczyna nie zdołała się obronić. Skompromitowała się na całego. Zresztą nie tylko ona...

 

Wiele osób próbowało walczyć. Próbowało wrócić do domu z tarczą i z twarzą.

 

Ale niestety, twarz nie wytrzymała trudnej próby. Nie wytrzymała bliskiego spotkania z tarczą. Rozkwasiła się na tarczy, dlatego i kartki wróciły jakieś poranione, jakby pokrwawione, całe czerwone...

 

A kiedyś były takie ładne...

 

Plagiat można ominąć. Niektórym się udało...Słownik synonimów...radzę zakupić...

 

Dokąd zmierza ten świat?