JustPaste.it
„Pa­miąt­ka” po to­wa­rzy­szu Ja­ru­zel­skim art. 212

„Pa­miąt­ka” po to­wa­rzy­szu Ja­ru­zel­skim art. 212

 


Pro­ces kar­ny wy­to­czo­ny przez es­be­ka księ­dzu Isa­ko­wi­czo­wi-Za­le­skie­mu otwie­ra bar­dzo nie­bez­piecz­ną furt­kę – pokazuje, że moż­na wy­stą­pić o ska­za­nie księ­dza na­wet na wię­zie­nie za je­go opi­nię. Wo­bec mil­cze­nia władz ko­ściel­nych nie­trud­no so­bie wy­obra­zić sy­tu­ację, w któ­rej ktoś po­zwie in­ne­go księ­dza za in­ny wy­wiad, frag­ment ka­za­nia czy komentarz. W Pol­sce nie bra­ku­je osób, któ­re z ocho­tą sko­rzy­sta­ją z ta­kie­go „pre­ce­den­su”. 

Ksiądz Ta­de­usz Isa­ko­wicz-Za­le­ski mo­że tra­fić do wię­zie­nia. To nie są żar­ty. Ka­pła­na no­wo­huc­kiej So­li­dar­no­ści, au­to­ra książ­ki „Księ­ża wo­bec bez­pie­ki na przy­kła­dzie ar­chi­die­ce­zji kra­kow­skiej” (2007 r.), nie­stru­dzo­ne­go obroń­cę pa­mię­ci Po­la­ków za­mor­do­wa­nych na Wo­ły­niu przez UPA, czło­wie­ka, któ­ry ma sta­tus po­krzyw­dzo­ne­go przez służ­bę bez­pie­czeń­stwa oskar­żył… ppłk Edward Ko­tow­ski – ofi­cer SB, ko­mu­ni­stycz­ny szpieg przez 4 la­ta zlo­ka­li­zo­wa­ny w Wa­ty­ka­nie, któ­ry ja­ko swo­je „źró­dła in­for­ma­cji” miał do­stoj­ni­ków ko­ściel­nych. Oskar­że­nie zo­sta­ło sfor­mu­ło­wa­ne w związ­ku z wy­wia­dem, ja­kie­go ksiądz Isa­ko­wicz – Za­le­ski udzie­lił w 2009 ro­ku i wy­gło­szo­ną pod­czas te­go wy­wia­du przez nie­go opi­nią. Es­bec­ki pod­puł­kow­nik za­rzu­ca księ­dzu po­da­nie nie­praw­dy. We­dług in­for­ma­cji po­da­nych do­tych­czas w me­diach es­bek do­ma­ga się pu­blicz­nych prze­pro­sin za­dość­uczy­nie­nia w wy­so­ko­ści 50 tys. zło­tych. Oczy­wi­ście za­dość­uczy­nie­nia na swo­je kon­to. War­to przy tym wie­dzieć, że je­śli sąd za­są­dzi owo „za­dość­uczy­nie­nie”, w przy­pad­ku je­go nie za­pła­ce­nia (a 50 tys. to su­ma nie­ba­ga­tel­na), ksiądz Isa­ko­wicz-Za­le­ski i tak mo­że po­wę­dro­wać za krat­ki na­wet na 1 rok. W ten spo­sób moż­na po­wie­dzieć, że es­bek nie­ja­ko po­śred­nio wy­stę­pu­je o ka­rę wię­zie­nia. Zu­peł­nie jak je­go to­wa­rzy­sze „za sta­rych, do­brych lat”.

„Pa­miąt­ka” po to­wa­rzy­szu Ja­ru­zel­skim

Nie­za­leż­nie od me­ri­tum spra­wy, naj­istot­niej­szym jej „ele­men­tem” jest sa­ma pod­sta­wa praw­na, w opar­ciu, o któ­rą ona się to­czy. Jest to ni mniej, ni wię­cej tyl­ko ar­ty­kuł 212 Ko­dek­su Kar­ne­go, wpro­wa­dzo­ny do te­goż ko­dek­su w sta­nie wo­jen­nym. Wte­dy miał on słu­żyć pa­cy­fi­ko­wa­niu wol­ne­go sło­wa, kne­blo­wa­niu lu­dzi, któ­rzy mo­gli wy­po­wia­dać się w me­diach. Po­mi­mo upły­wu ty­lu lat nie zmie­nił się ani na jo­tę. Na­dal w pol­skim pra­wie funk­cjo­nu­je na­stę­pu­ją­cy prze­pis:

art. 212

§ 1. Kto po­ma­wia in­ną oso­bę, gru­pę osób, in­sty­tu­cję, oso­bę praw­ną lub jed­nost­kę or­ga­ni­za­cyj­ną nie ma­ją­cą oso­bo­wo­ści praw­nej o ta­kie po­stę­po­wa­nie lub wła­ści­wo­ści, któ­re mo­gą po­ni­żyć ją w opi­nii pu­blicz­nej lub na­ra­zić na utra­tę za­ufa­nia po­trzeb­ne­go dla da­ne­go sta­no­wi­ska, za­wo­du lub ro­dza­ju dzia­łal­no­ści, pod­le­ga grzyw­nie, ka­rze ogra­ni­cze­nia al­bo po­zba­wie­nia wol­no­ści do ro­ku. 

§2. Je­że­li spraw­ca do­pusz­cza się czy­nu okre­ślo­ne­go w §1 za po­mo­cą środ­ków ma­so­we­go ko­mu­ni­ko­wa­nia, pod­le­ga grzyw­nie, ka­rze ogra­ni­cze­nia wol­no­ści al­bo po­zba­wie­nia wol­no­ści do lat 2. 

§3. W ra­zie ska­za­nia za prze­stęp­stwo okre­ślo­ne w §1 lub 2 sąd mo­że orzec na­wiąz­kę na rzecz po­krzyw­dzo­ne­go, Pol­skie­go Czer­wo­ne­go Krzy­ża al­bo na in­ny cel spo­łecz­ny wska­za­ny przez po­krzyw­dzo­ne­go. 

§4. Ści­ga­nie prze­stęp­stwa okre­ślo­ne­go w §1 lub 2 od­by­wa się z oskar­że­nia pry­wat­ne­go.

Od daw­na jest on przed­mio­tem bar­dzo ostrej kry­ty­ki, do­słow­nie ze wszyst­kich stron. Prze­ciw­ko te­mu ar­ty­ku­ło­wi od kil­ku lat pro­te­stu­ją śro­do­wi­ska dzien­ni­kar­skie oraz Hel­siń­ska Fun­da­cja Praw Czło­wie­ka, Izba Wy­daw­ców Pra­sy i Sto­wa­rzy­sze­nie Ga­zet Lo­kal­nych. Od daw­na jest on też kry­ty­ko­wa­ny przez po­li­ty­ków ale, co rów­nie zna­mien­ne – ża­den z nich nie po­czy­nił kro­ków w ce­lu je­go wy­kre­śle­nia z pol­skie­go usta­wo­daw­stwa. Naj­wy­raź­niej, po­mi­mo ofi­cjal­nych de­kla­ra­cji, je­go ist­nie­nie prze­szka­dza po­li­ty­kom tyl­ko do­pó­ki sa­mi nie za­czną spra­wo­wać wła­dzy. W ten spo­sób „212” jest do dziś wy­ko­rzy­sty­wa­ny i, co jesz­cze bar­dziej szo­ku­ją­ce – wy­ko­rzy­stu­ją go czę­sto lu­dzie zwią­za­ni z bez­pie­ką, że­by kne­blo­wać dzien­ni­ka­rzy. Wła­śnie w ta­kich pro­ce­sach, wy­to­czo­nych z art. 212 kk. dzien­ni­ka­rzom przez by­łych es­be­ków, ska­za­ni zo­sta­li dzien­ni­ka­rze – Do­ro­ta Ka­nia i Je­rzy Ja­cho­wicz. W ten spo­sób ar­ty­kuł ten sta­je się kne­blem unie­moż­li­wia­ją­cym pi­sa­nie praw­dy o dzia­łal­no­ści SB. Być mo­że dla­te­go za je­go po­zo­sta­wie­niem opo­wie­dzie­li się po­li­ty­cy SLD, np. Piotr Ga­dzi­now­ski czy Iza­be­la Sie­ra­kow­ska, jak wia­do­mo za­in­te­re­so­wa­ni, by by­łym es­be­kom i ube­kom nie sta­ła się zbyt du­ża „krzyw­da”. Naj­wy­raź­niej nie prze­szka­dza im, że tekst te­go prze­pi­su jest sprzecz­ny z art. 10 Eu­ro­pej­skiej Kon­wen­cji Praw Czło­wie­ka, art. 11 Kar­ty Praw Pod­sta­wo­wych Unii Eu­ro­pej­skiej oraz Re­zo­lu­cją Par­la­men­tu Eu­ro­pej­skie­go z 4 lip­ca 2006 ro­ku. 

Oczy­wi­ście każ­dy, na­wet by­ły es­bek, ma pra­wo do­cho­dzić swych ra­cji przed są­dem (cho­ciaż sa­mi es­be­cy praw swo­im ofia­rom wie­lo­krot­nie od­ma­wia­li). Wła­śnie po to jest Ko­deks Cy­wil­ny, w któ­rym zna­la­zły się prze­pi­sy do­ty­czą­ce ochro­ny do­bre­go imie­nia osób fi­zycz­nych i praw­nych (np. firm). 

Na ich pod­sta­wie też moż­na żą­dać od­szko­do­wa­nia. Jed­nak pro­ces kar­ny nie­sie za so­bą zu­peł­nie in­ne kon­se­kwen­cje – przede wszyst­kim – za­sto­so­wa­nie ko­dek­su kar­ne­go ozna­cza, że w przy­pad­ku prze­gra­nej, fakt ska­za­nia, nie­za­leż­nie od wy­so­ko­ści ka­ry, bę­dzie po pro­stu wpi­sa­ny do re­je­stru kar­ne­go, tak sa­mo jak w przy­pad­ku po­spo­li­tych prze­stęp­ców. W wie­lu przy­pad­kach ozna­cza to za­mknię­cie dro­gi do po­dej­mo­wa­nia kon­kret­nych za­wo­dów, ale nie tyl­ko z te­go po­wo­du prze­pis „212” jest okre­śla­ny ja­ko praw­dzi­we ku­rio­zum na ska­lę ca­łej Unii Eu­ro­pej­skiej. War­to bo­wiem za­uwa­żyć, że je­go ist­nie­nie na­ru­sza po pro­stu pra­wo do wol­no­ści sło­wa, do in­for­mo­wa­nia spo­łe­czeń­stwa, co jest prze­cież usta­wo­wym obo­wiąz­kiem me­diów. W ten spo­sób do­szło do ku­rio­zal­nej sy­tu­acji, w któ­rej ma­my dwa wy­klu­cza­ją­ce się na­wza­jem prze­pi­sy.

„Sta­li­now­ski” prze­pis w rę­kach es­be­ka

Na czym do­kład­nie opie­ra się akt oskar­że­nia sfor­mu­ło­wa­ny przez by­łe­go es­be­ka wo­bec księ­dza Isa­ko­wi­cza-Za­le­skie­go do koń­ca nie wia­do­mo, bo­wiem bę­dzie on od­czy­ta­ny do­pie­ro na pierw­szej roz­pra­wie, a ta praw­do­po­dob­nie bę­dzie utaj­nio­na. 

Ale ku­rio­zal­ność ca­łej sy­tu­acji po­le­ga nie tyl­ko na pod­sta­wie pro­ce­su, ale tak­że na tym, kto w nim wy­stę­pu­je. Z jed­nej stro­ny – es­bek, szpieg, pra­cu­ją­cy w in­sty­tu­cji zwal­cza­ją­cej Ko­ściół (cho­ciaż on sam twier­dzi coś prze­ciw­ne­go, że je­go „pra­ca” mia­ła „zbli­żyć” Ko­ściół i wła­dze PRL), z dru­giej czło­wiek, któ­ry był przez SB zwal­cza­ny a i dziś dla wie­lu śro­do­wisk jest bar­dzo „nie­wy­god­ny”. Jak­by te­go by­ło ma­ło – ma­my też do czy­nie­nia z sy­tu­acją, w któ­rej przed­sta­wi­ciel in­sty­tu­cji zwal­cza­ją­cej Ko­ściół w kar­nym pro­ce­sie po raz pierw­szy wy­stę­pu­je prze­ciw­ko księ­dzu za wy­po­wie­dze­nie opi­nii. Opi­nii, nie pu­bli­ka­cji na­uko­wej czy cho­ciaż­by ar­ty­ku­łu. Czy to ozna­cza, że w Pol­sce nie wol­no już mieć po­glą­dów i swo­bod­nie o nich mó­wić? Czy w ten spo­sób nie wra­ca­my do cza­sów sta­li­now­skich, kie­dy za każ­dą wy­po­wiedź moż­na by­ło tra­fić za krat­ki? Tu już nie cho­dzi tyl­ko o księ­dza Isa­ko­wi­cza-Za­le­skie­go. Pro­ces ten otwie­ra bar­dzo nie­bez­piecz­ną furt­kę – po­ka­zu­je, że moż­na wy­stą­pić o ska­za­nie księ­dza na wię­zie­nie za je­go opi­nię. Nie­trud­no so­bie wy­obra­zić sy­tu­ację, w któ­rej ktoś po­zwie in­ne­go księ­dza za in­ny wy­wiad, frag­ment ka­za­nia czy ko­men­tarz. W Pol­sce nie bra­ku­je osób, któ­re z ocho­tą sko­rzy­sta­ją z ta­kie­go „pre­ce­den­su”. W tej sy­tu­acji lo­gicz­nym wy­da­je się za­ję­cie sta­no­wi­ska przez Ko­ściół a kon­kret­nie przez Kra­kow­ską Ku­rię. Jed­nak na dzień dzi­siej­szy sta­no­wi­ska te­go po pro­stu… bra­ku­je. Nie ma żad­nej opi­nii, żad­nej wy­po­wie­dzi wska­zu­ją­cej na sło­wa po­par­cia dla księ­dza Za­le­skie­go. Czy kra­kow­ska Ku­ria cze­ka na roz­wój wy­pad­ków i ca­łą la­wi­nę ta­kich pro­ce­sów? Bio­rąc pod uwa­gę, kto do­stał się do Sej­mu i ja­kie opi­nie co­raz czę­ściej po­ja­wia­ją się w me­diach, ta­ka sy­tu­acja nie jest wy­klu­czo­na. Czy do­pie­ro, gdy po­sy­pie się la­wi­na te­go ty­pu oskar­żeń spra­wą zaj­mie się Epi­sko­pat Pol­ski? I czy wte­dy nie bę­dzie za póź­no?

I co da­lej?

Na ra­zie wia­do­mo tyl­ko, że pierw­sza roz­pra­wa od­bę­dzie się 1 grud­nia 2011 ro­ku, o go­dzi­nie 11.00 w Są­dzie dla War­sza­wy-Mo­ko­to­wa przy uli­cy Ogro­do­wej 51. Je­śli stro­ny zgo­dzą się na jej jaw­ność (ale zna­jąc zwy­cza­je sta­ją­cych przed są­dem by­łych es­be­ków na­le­ży ra­czej w to wąt­pić), oka­że się, o co eks-to­wa­rzy­szo­wi cho­dzi. Po­tem oka­że się, ja­kie są gra­ni­ce wol­no­ści sło­wa w Pol­sce. Nie­ste­ty, przy­kład dwóch zna­ko­mi­tych dzien­ni­ka­rzy – Do­ro­ty Ka­ni i Je­rze­go Ja­cho­wi­cza, ska­za­nych przez pol­skie nie­za­leż­ne są­dy na pod­sta­wie oskar­żeń by­łych es­be­ków, bu­dzi po­waż­ne oba­wy o wy­nik pro­ce­su.

 

Źródło: Al­do­na Za­or­ska