JustPaste.it

Taaka wielka pustka

Wczoraj wydarzyło się u niej za dużo, nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Chyba jednak lepiej w jeden dzień pozbawić się złudzeń, wylądować twardo na ziemi i otrzeźwieć..

Wczoraj wydarzyło się u niej za dużo, nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Chyba jednak lepiej w jeden dzień pozbawić się złudzeń, wylądować twardo na ziemi i otrzeźwieć..

 

Siedzi tu wgapiając się w komputer jakaś istotka. Twarzyczka młoda, ale ciałko dość wyrośnięte.. Kobieta, a może jeszcze nastolatka.

Po co tu siedzi i dlaczego nie wie, co chciała przed chwilą zrobić. Nie klika, patrzy tylko na zdjęcie, które pojawiło się przy włączaniu komputera. Po głowie plątają się wspomnienia z nim związane? Myśli, które towarzyszyły jej wtedy wróciły i teraz? Nie, chyba nie chodzi o zdjęcie.

Nad czym tak myśli?

Siadłem na fotelu obok, nie widziała mnie. Tylko nie liczni mają szczęście zobaczyć swojego anioła, spytać, co mają zrobić. Chociaż nawet w tej kwestii nie możemy dać im odpowiedzi. Mogę tylko być, czują moje ciepło, energię, którą im przesyłam, kiedy leżą i nie mogą nic zrobić, kiedy ich nadzieja niknie z każdą sekundą. Skoro o tym mowa ona ma jej dość dużo, na każdy dzień patrzy, jak na niezwykłą szanse, każdy z osobna stara się doceniać, chociaż nie zawsze zasypia z uśmiechem. Niekiedy podczas snu widzę na jej twarzy łzę. Ale rano już wysycha, pomagam ją osuszyć. Budzi się nie pamiętając snu, nie pamiętając myśli które jej towarzyszyły.

Czasami odlatuje, znikam we mgle. Teoretycznie powinienem być tu cały czas. ale i ja mam chwile zwątpienia.. wtedy ona ratuje mnie - uśmiechem.

Wczoraj wydarzyło się u niej za dużo, nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Chyba jednak lepiej w jeden dzień pozbawić się złudzeń, wylądować twardo na ziemi i otrzeźwieć, usłyszeć kilka złych wiadomości.. w jeden wieczór. Po każdej wielkiej burzy przychodzi i czas na słońce.

Wiem co czuła rano, po południu, wieczorem i zasypiając. Były to zupełnie odmienne uczucia. Chociaż budząc się uśmiechnęła się radośnie i wyjrzawszy przez okno wykrzyczała, że będzie to dobry dzień wcale nie miała ochoty wychodzić z domu. Jej strach przed zniszczeniem tak dobrego humoru musiała jednak przełamać, wyjść, zmierzyć się ze śniegiem i lodem na zewnątrz. Ze śniegiem.. i lodem niektórych osób, dała radę. Chociaż jej dobry humor troszeczkę przygasł dalej wierzyła w te kilkanaście godzin, które dzieliło ją do następnego dnia. Położyła się, zaczął boleć ją brzuch, głowa - ta codziennie daje jakiś  znak. Za dużo myśli na sekundę, próbowała zasnąć.

Obudził ją telefon, jej chęć wyjścia na zewnątrz wygrała z bezsilnym leżeniem. Szybkie ogarnięcie, za 10 minut była gotowa do wyjścia. Po Łzach, które spływały po jej twarzy.. nie było już śladu. Tusz do rzęs podkreślił subtelnie jej czarne, jeszcze lekko szkliste oczy. Wróciła już z trochę lepszym humorem, na szczęście koleżanka potrafiła przywrócić jej chociaż kawałeczek uśmiechu, całkowicie osuszyć oczy.

 Odebrała kolejny telefon, informacja może nie tak smutna, ale dzisiaj to wystarczyło, aby jej oczy powtórnie na chwile się zaszkliły, ale teraz nie było czasu na płacz, ten przecież jest w nocy, w czasie samotnego spaceru, czy snów. Poszła wziąć prysznic, dzień jak co dziesiąty przynajmniej - beznadziejny. Smutek dawał za wygraną, nawet piosenki nie pomagały.

 Na noc jeszcze pożegnanie się z ' małym serduszkiem' - zwierzaczkiem, który znał jej marzenia i sekrety, którego bicia serduszka nasłuchiwała co wieczór. Kilka stuknięć w klatkę - nie reaguje. Zerknięcie, oddycha - ej ! nie śpij !. Po otworzeniu klatki, poruszaniu domkiem, otworzeniu dachu dalej się nie reagował.. ale oddychał, wciąż widziała jego unoszącą się malutką klatkę piersiową, ale po zbliżeniu palca odczuła zimno. Była noc, przerażająca cisza, którą chciała przemienić w krzyk. Niemy krzyk w jej duszy. Wciąż słyszała go pędzącego malutkimi łapkami po kołowrotku. Co w jej myślach, co w głowie? Smutek nie do ogarnięcia zamienił się w pustkę, od godziny drugiej w nocy, która wybijała, kiedy ta wpatrywała się w nieruchome ciało 'przyjaciela'.

Powoli głos w jej głowie chodzącego po klatce zwierzątka bladł, coraz cichszy pozostawił.. przerażającą cisze. Tą nie do ogarnięcia, której teraz za żadne skarby nie może.. nie chce przerwać. Pustka, z której nie jest w stanie się wydostać, którą pragnie opisać. Od rana coraz więcej głosów, ale u niej ciągle cisza.. nie przemija – na razie.