A, po lekturze “Starej baśni” miałem w tej materii lekkiego fioła... Cóż. Drobny bzik nie jest szkodliwy. Chyba...
Zainspirowany artem lexa, postanowiłem odświerzyć sobie nieco zapomnianą już wiedzę. Kiedy byłem pacholęciem, wielce mnie czasy przed-mieszkowe “kręciły”. A, po lekturze “Starej baśni” miałem w tej materii lekkiego fioła... Cóż. Drobny bzik nie jest szkodliwy. Chyba...
Gall zwany Anonimem w dziele swym wiekopomnym „Cronicae et gesta ducum sive principum Polonorum” daje nam niedwuznacznie do zrozumienia, że wie o historyji piastowskiej więcej, niż może napisać... Bo gdyby napisał zapewne straciłby już nie tylko wikt i opierunek, ale życie.
Gall pisze: „Lecz dajmy pokój rozpamiętywaniu dziejów ludzi, których wspomnienie zaginęło w niepamięci wieków i których skaziły błędy bałwochwalstwa, a wspomniawszy ich tylko pokrótce, przejdźmy do głoszenia spraw, które utrwaliła wierna pamięć”. Co się tłumaczy: “Znam ich przeszłość ale o niej nie napiszę bo by łeb mój spadł niechybnie...” A skoro tak to znaczy, że historia “królewskiego szczepu” jest najprawdopodobniej klasyczną historią rodów, które dochodziły do władzy...
Gall nie mógł wychwalać przodków Mieszka już tylko z tej przyczyny, że “skaziły ich błędy bałwochwalstwa”. Mógł ich jednak wymienić. Charakterystyczne, że nie wymienia wszystkich, o których wiedzieć musiał.
Przodkowie Mieszka, których imiona znamy ( w/g Galla ) to:
-Siemowit,
-Lestek i
-Siemomysł.
Gall zwany Anonimem w dziele swym wiekopomnym „Cronicae et gesta ducum sive principum Polonorum” daje nam niedwuznacznie do zrozumienia, że wie o historyji piastowskiej więcej, niż może napisać... Bo gdyby napisał zapewne straciłby już nie tylko wikt i opierunek, ale życie.
Gall pisze: „Lecz dajmy pokój rozpamiętywaniu dziejów ludzi, których wspomnienie zaginęło w niepamięci wieków i których skaziły błędy bałwochwalstwa, a wspomniawszy ich tylko pokrótce, przejdźmy do głoszenia spraw, które utrwaliła wierna pamięć”. Co się tłumaczy: “Znam ich przeszłość ale o niej nie napiszę bo by łeb mój spadł niechybnie...” A skoro tak to znaczy, że historia “królewskiego szczepu” jest najprawdopodobniej klasyczną historią rodów, które dochodziły do władzy...
Gall nie mógł wychwalać przodków Mieszka już tylko z tej przyczyny, że “skaziły ich błędy bałwochwalstwa”. Mógł ich jednak wymienić. Charakterystyczne, że nie wymienia wszystkich, o których wiedzieć musiał.
Przodkowie Mieszka, których imiona znamy ( w/g Galla ) to:
-Siemowit,
-Lestek i
-Siemomysł.
Ten pierwszy był synem Piasta i Rzepichy. Ale już tu mamy problem. Bowiem, w temacie, kim był Piast? Możemy posługiwać się jedynie, mniej lub bardziej prawdopodobnymi, hipotezami. A o jejmościni Rzepisze nie wiemy zgoła nic.
Ponadto, w genealogii rodu, wystepuje niejaki Chwost( Chościsz, Chościsko). Ale tym panem nie będę się zajmował. Istnieje bowiem i taka o nim hipoteza, że nie był osobą a chodzi tu o miejsce, hipotetyczne wzgórze, gdzie paskudne swe obrzędy obchodzili poganie. Tfu...
Z pośród wielu hipotez na temat Piasta najbardziej przemawia do mnie ta, że Piast nie miał na imię Piast. Pełnił natomiast rolę piastuna. A ów Chościsko był wg Galla jego ojcem. Niewykluczone jest jednak, że ojciec Piasta nie jest znany a sam Piast został poczęty przez jakiegoś buhajczyka na owym wzgórzu świętym gdzie się poganie rytualnie...
Bo co się w Noc Kupały wyprawiało, tego się pisać nie godzi. A rzymskie orgietki, to przy naszych, swojskich, pikuś... Z czego wywodzimy, żeśmy Rzymianom równi... A co!?
Prawdopodobnie piastun ów (funkcja, nie imię) służył na “dworze” (cudzysłów wielce jest, w tym przypadku, zasadny) jakiegoś Polanina( Polana?), który nie lubił, mieszkających za jeziorem, Goplan. A Goplanie nie lubili jego. Przy czym owo “nielubienie” wyrażało się zapewne w zgoła niechrześcijańskim, wzajemnym wyżynaniu.
Nie lubili go także bardzo, Wieleci. Plemię wprawdzie słowiańskie ale już silnie zgermanione. Co jest dowodem, że Polanie już w IX wieku byli w kółko goleni...
Później zrobiono w tej materii postęp i powstały dwa rodzaje wyżynania. Słuszne i niesłuszne. To słuszne było wtedy gdy chrześcijanie wyżynali pogan. A całkowicie niesłuszne, kiedy bywało odwrotnie. Historia udowadnia, że słuszne zwyciężyło... Z czego wywodzimy, że Gott mit Uns...
I.. I coś się musiało wydarzyć. Wiemy bowiem, że Siemowit, syn piastuna, władał już plemieniem Polan. O tym, co się wydarzyło, kroniki milczą. A skoro milczą możemy domniemywać, że wydarzyło się coś, o czym, lepiej było nie pisać... A więc władca sam z siebie nie uczynił piastuna Piastem, który z kolei przekazał sukcesję synowi.
Zagadką pozostaje czy sprzątnął go sam piastun, czy też Siemowit? A może obaj? A może Rzepicha? A może było jeszcze inaczej? To, że trup paść musiał, to pewne... Z czego wywodzimy, że Karolingom też jesteśmy równi. Ba! Równiejsi. Bo to jak Karol zwany Wielkim “dochodził” do władzy wiemy dość dokładnie, a jak Siemowit nie. Z czego wywodzimy, że jesteśmy wiarygodni bo tajemnicy umiemy dochować...
Siemowit, pradziad Mieszka, pokonał wreszcie znienawidzonych Goplan. A właściwie to ich “króla” Popiela, którego myszy zjadły...
Gall twierdzi, że go ( Siemowita) władcą obwołano na wiecu co tak jest prawdopodobne jak istnienie czarnej bieli. Ale gdyby tak było to moglibyśmy wywieść, że zapomniana w mrokach średniowiecznej Europy, grecka demokracja dotarła nad Gopło. I miała się dobrze.
Niestety w kwestii Królewskiego Rodu Piastowskiego mamy czystą kałabanię. Bo kroniki różnorakie a więc historyczne źródła pisane, jak najbardziej, same sobie przeczą.
Ba są i takie, w których, o zgrozo, żaden Piast nie występuje. No skaranie boskie! No bo jakże to: My, Królewski Szczep Piastowy, bez Piasta! No, to się nie godzi!
Wincenty Kadłubek całkiem całkowicie o Piaście zapomniał, a takie źródła jak: “Kronika Wielkopolska”, “Kroniki” Jana Długosza czy “Reges et principes Regni Poloniae” wymieniają Piasta ale na bardzo poślednim miejscu, jako któregoś z kolei. A więc mu “protoplastyzm” bezczelnie odbierają.
Ponieważ z Krakowem jestem związany i rodzinnie, i emocjonalnie twierdzę, z absolutną pewnością, że do Kraka mi bliżej.
A do Szewczyka Dratewki jeszcze bliżej. Bo jak wiadomo, a rzecz to pewna, Szewczyk ów Smoka Wawelskiego pokonał. Z tego zaś sam wywodzę, że nie był to żaden Szewczyk tylko św. Jerzy we własnej swej osobie przez złe języki, a raczej gęsie pióra, na szewczyka przemianowany.
Idę więc zaraz “se” włócznię kupić. Bo smoków ci dzisiaj dostatek...
I włócznią tą zacznę wywyjać!
A co?