JustPaste.it

… tak mi szaro

Bo jakoś mi… zależy, nie wiem, dlaczego. Bo myślę sobie, co to będzie „jutro”, czyli za kilka(naście) lat.

Bo jakoś mi… zależy, nie wiem, dlaczego. Bo myślę sobie, co to będzie „jutro”, czyli za kilka(naście) lat.

 

Tak mi się różne rzeczy ostatnio układają, że mam trochę więcej czasu na myślenie. O różnych rzeczach myślenie, w tym, o paru ważnych rzeczach. A ważne rzeczy, to ten mój popieprzony kompletnie kraj, czyli Polska. Ale taki już ze mnie idiotą (idąc za całkiem zresztą słusznym tokiem mistrza Zbysława), że myślę o tym porąbanym kraju i „wymyślam sobie w tej idiotycznej głowie” takie różne dziwne rzeczy. Bo jakoś mi… zależy, nie wiem, dlaczego. Bo myślę sobie, co to będzie „jutro”, czyli za kilka(naście) lat.

I jak już doczołgam się (z pomocą) do mojego komputera, to zaglądam, to tu, to tam i czytam takie różne rzeczy. A najbardziej czytam przyjaciół. I przeczytałem ostatnie artykuły Zbysława i Ulmed. I nie mogę się nadziwić.

No bo Zbysław napisał o Radku, który myśli, że myśli i w dodatku myśli, że myśli jak większość Polaków. I jest zdziwiony. A ja się dziwię, że Zbysław jest zdziwiony, bo myślę, że większość Polaków jednak tak myśli, a nawet jeśli tak nie myślała, to pomyślała, jak Radek w Berlinie się odezwał.

Bo Zbysław – absolutnie niedościgniony mistrz rzemiosła na kartkach A4, dokładając do tego mistrzostwo ironii i specyficznego – znakomitego kontekstu, uważa, że dzisiaj rządzi kasa i Radek, jak Filip z konopi wyrwał się wtórować do tej kasy, na dodatek na plecach Niemców. Zrozumiałem z tego tyle (idioci niektórzy tak mają, że nie wszystko rozumieją jak trzeba), że Radek powinien był powiedzieć tam w Berlinie, że ma w nosie ichnie pieniądze i że my się na ichnie pieniądze wypniemy, bo jak będzie nam źle, czyli jeszcze gorzej nisz jest teraz (a wszyscy wiemy, że jest naprawdę źle – nie ma o czym się spierać), to coś zrobimy, np. zwiększymy armię, albo takie tam podobne sprawy i Niemcy, ani inni Francuzi nam nie podskoczą. I żadne tak durne Radki nie będą nas tu w jakieś kondominia wpychać.

Zbysław całkiem po mistrzowsku zauważył, że od iluś tam lat, jak ktoś potrzebował zrobić komuś jakieś kondominium, to wysyłał czołgi, ale potem, ktoś inny się kapnął, że że czołgi to głupota, bo wystarczą pieniądze. Prawda. Ale szkoda, że nie poszedł dalej do „historii”.

Ale jest jeszcze inna sprawa. Ewolucja – mówi Wam to coś? Ewolucja spowodowała, że z jakiegoś tam małpiszona staliśmy się człowiekiem. A takie wielkie coś, było w oceanie, wielkie jak stąd do mojego przystanku autobusowego, ale potem… robiło się coraz mniejsze, a jak już było wielkości dinozaura, to wylazło na ląd. I płuca powstały nawet, żeby mógł oddychać. A potem powstało coś, co później było kotem, ale najpierw było jakimś czymś wielkości myszki polnej. I z tej myszki wyrosły różne tygrysy, a nawet człowieki i inne małpy. I to jest O.K. – wszyscy to wiemy, wierzymy, albo nie, ale tak to jakoś jest. Jednak nijak nie może dotrzeć do naszych głów (albo raczej… zaakceptowania), że człowieki, ani kotki, ani nawet klimat, który co prawda przyspieszył, dzięki ludziom, ale idzie swoim cyklem – ocieplenia – ochłodzenia – my to jedynie przyspieszamy, to nie są jedyne czynniki ulegające ewolucji.

Na przykład ewolucji ulega też… (trochę nie wiem jak to nazwać)…, geopolityka(?), ekonomia(?), złodziejstwo ze śmiechem na ustach(?), i tym podobne – możecie coś dopisać. Kiedyś był feudalizm, ale już (chyba) nie ma. Potem kapitalizm, ale taki z Ziemi Obiecanej, czyli „rób za grosze, a jak ci maszyna parowa ręki nie urwie, albo całego nie przemiele, to jakoś tam przeżyjesz, a ja będę się bogacił i budował w Łodzi pałace”, a potem był gdzieniegdzie socjalizm, ale nie wszędzie, bo była też demokracja najstarsza, a taka tam segregacja rasowa do 64. to tylko nic nieznaczący szczególik. A dzisiaj jest totalny rozpiździaj.

I jak jest dzisiaj ten totalny… taki tam, to ludzie próbują ratować różne sprawy. Bo jest faktem, i Zbysław ma 1000 procent racji, i Ulmed i wszyscy inni, którzy tak myślą, że jest źle, że złodziejstwo, jakieś hieny bawią się całym światem (to ostatnie ode mnie – oryginalne wymyśliłem), itd. Tylko że…, co dalej?

Można było Niemcom w Berlinie powiedzieć: „Wy faszyści pieprzeni! Płaćcie tutaj i ratujcie tą Europę, bo łaski nie robicie, a dla nas macie podwyższeć dopłaty dla rolników, bo myśmy mieli wasz Aushwitz! I bez gadania mi tutaj! Bo jak nie, to zmniejszymy ilość generałów (też nnie denerwuje ta ilość, ale głównym  generalodawcą był nasz przyjaciel Lechu śp. – jeden taki jego pupil czterech gwiazdek się dorobił za trzy lata i miał w kieszeni piątą, od podpułkownika do trzygwiazdkowego szamera – nie zdążył), i wtedy zobaczycie… powtanie listopadowe, albo inne warszawskie – tyle nas poginie, ku chwale!”. Tylko…, czy to ma sens? I tu się kłania ewolucja.

Niedobra ewolucja – pełna zgoda, bo też rzygam taką ewolucją, ale ona jest, mimo, że rzygam. Moje rzyganie tej pieprzonej ewolucji nie zmieni. Ewolucji złodziei, bawiących się „doktorów NO i innych Templariuszy, trzymających mnie, Zdzisława, a nawet Radka Sikorskiego w klatce i obstawiających zakłady „co oni teraz zrobią”. Jak będą chcieli Leopardy, to przecież te Leopardy niemieckie, albo inne ruskie tanki, w każdej chwili możemy mieć w kieszeni. A jak będą chcieli jakiś kawałek ziemi kupić, za pieniądze, to i tak od nas kupią, bo ona w każdej chwili może być nasza, jak nam się zachce”. Takie są fakty i… taka jest ta zas***a ewolucja. Niedobra, złodziejska, przekrętowa, ale ona jest faktem i Leopardy to najgłupszy pomysł (albo kupienie kawałka), bo oni… rozdają karty.

Oczywiste jest w tej sytuacji, że ktoś tam chce z tej klatki się wydostać. Na przykład Radek taki. I powiedział taki wróbelek większemu ptaszkowi (niemiecki jakiś) – „Ty jesteś dużym ptaszkiem, ale ja mały wróbelek, chcę być twoim kumplem – ja mam patyczek przy drzwiczkach klatki. Zabierz nas ze sobą, a puszczę cię na mój patyczek. Inaczej razem tu zdechniemy, bo prędzej polegnę, niż cię wpuszczę na mój patyczek” (to taka moja bajka o kanarkach – prawie jak Krasicki).

Nie ma lepszego dziś (w tej pieprzonej ewolucji, na którą nic nie możemy zrobić) wyboru, niż jak najściślejsze związanie się z Niemcami. Wyobraźcie sobie sytuację: słabo pływacie, a zostaliście przez pieprzonego Templariusze wrzuceni w łódce na środek wielkiego jeziora. Ale jesteście uwięzieni w kajdankach z Niemcem, dobrym pływakiem. Jak łódka okaże się dziurawa (a okaże się – Templariusze to świnie), nie ma lepszego ratunku, niż ten Niemiec. Samemu chcąc przeżyć, zrobi wszystko, żebyście przeżyli oboje, nie będzie miał innego wyboru. I dlatego nie pojmuję tych kondominiów rozmaitych, albo innych Leopardów, ewentualnie zastąpionymi pieniędzmi.

Moim (skromnym, bo jakże bym śmiał) zdaniem, mowa tego całego Radka, była najdoskonalszą próbą dogadania się wróbelka z większym ptaszkiem w celu otwarcie tych drzwiczek od klatki. No… można jeszcze było postraszyć tego ptaszka naszymi admirałami w tej zepsutej korwecie (czy jaki to tam stateczek jest podobny), jak Zbawca Polski, objawiony Mesjasz XXI wieku, ale ja wolę tego całego Radka, którego zresztą skądinąd nie lubię zbytnio.

I jeszcze taki fajny tekst świetnej autorki, jak to Lewandowski brał udział w obiecywaniu 300 mld złotych a teraz to nie wiadomo, czy te 300 mld dostaniemy, czy nie dostaniemy. Takie teksty działają na mnie jak płachta na byka. Bo kto, kiedy „szła” ta reklamówka, słyszał o dwóch miliardach Euro włoskich w plecy? I o dymisji Silvio Bunga coś tam, który był do stołka mocniej przyspawany niż najbardziej zagorzali komuniści polscy w swoim czasie? Nikt, albo prawie nikt. „Eee, to trzeba było nie obiecywać” – powie autorka. Tylko ciekawe, co by autorka powiedziała, gdyby rząd (jaki on by tam złodziejski nie był), niczego nie zaplanował. No jak to – zapytałaby! „To rząd nie ma żadnego planu działania?”. Ma oczywiście, ale mojej przyjaciółce się nie podoba, bo (być może – to jeszcze nic pewnego) się nie sprawdzi. To dureń z tego Tuska, innych Radków i Vincentów, co z zagranicy przyjechali i rządzą. Napisz mi Ulmed kochana, jakie jutro będą otwarcia na naszej giełdzie, bo przecież w „twoich gazetach” jest to napisane czarno na białym. A wtedy cały ten artykuł wyrzucę w cholerę. Nie napiszesz, bo nie masz bladego pojęcia. Tak samo jak Rostowski a nawet Mesjasz na spółkę z Błaszczakiem i przy pomocy Hofmana nawet też nie wiedzą. Bo może być pięć na zielonym, albo piętnaście na czerwonym. I całe Twoje „niedotrzymanie Lewandowskiego 300 mld”, w związku z tym można wyrzucić do kosza. Bo Grecja dostanie… 8 mld, a może Włosi ileś tam, a może jeszcze Hiszpanie, a… studnia… wysycha, bo wody podskórne nie nadążają napływać.  

Jestem z siebie dumny. Bo czytam Internet i… komentarze rozmaite. I te komentarze, to „kopie” jedynie słusznych gazet, portali czy innych telewizji. A ja sobie „przejrzę” i Sakiewicza (Ludzie!!! Trzymajcie mnie), i nawiedzoną inaczej Wyborczą. A co tam, nawet do absolutnie polsko-patriotycznego Torunia sobie luknę. Ale zawsze, absolutnie zawsze, jak już pozaglądam, na różne tefałeny, wyborcze i inne nasze dzienniki, biorę kota na kolana, głaska i… analizuję. Często mi „serce krwawi” z tej analizy, ale jak kiedyś będę umierał (bo na razie się nigdzie nie wybieram), przy całym swoim życiowym śmietniku, bo moje życie to jedno wielkie… g***o jest, będę z siebie dumny. Mam milion i jeden uśmiech wad i tylko jedną zaletę.

Zdrowy rozsądek połączony z realizmem. I jedno i drogie jest przekleństwem, raczej bywa, bo jak lata temu (np.) pisałem o Olewnikach, to wylano na mnie tyle pomyj, że do dzisiaj śmierdzę. A i tak jestem dumny, choć nic z tego nie mam oprócz… „Dobrze robisz chłopie, nie pozwól się zamknąć w jakiejś „szufladzie”. Nawet gdyby musiało boleć.