JustPaste.it

www.UFO-DOT-COSM odc.54 Antarktyka i Quarouble - zagadkowe spotkania z UFO

Mieszkańcy Ziemi pod koniec XX stulecia zbyt łatwo ulegają przekonaniu, że ojczysta planeta nie kryje już przed nimi adnych zagadek.

Mieszkańcy Ziemi pod koniec XX stulecia zbyt łatwo ulegają przekonaniu, że ojczysta planeta nie kryje już przed nimi adnych zagadek.

 

 

 

 

 

 

                      12   -   2011   (   54   )

 

                                                                             "Poza Swiętym Mikołajem w ciemności czai się
                                                                             wiele dobrych rzeczy"
                                                                                                                     Herbert Hoover



Rok 1965 – Antarktyczna zagadka

 

            Mieszkańcy Ziemi pod koniec XX stulecia zbyt łatwo ulegają przekonaniu, że ojczysta planeta nie kryje już przed nami żadnych zagadek.Czasem wydaje się, że jest wprost przeciwnie!           

            Jeden z regionów jeszcze niedostatecznie poznanych przez człowieka to kraina wiecznego lodu i śniegu wokół bieguna południowego. Nieliczne kraje utrzymują tutaj swoje stacje badawcze. Społeczność międzynarodowa zdołała – jak do tej pory – utrzymać „szósty kontynent jako strefę chronioną prawem międzynarodowym”.

 

2210e8842f003c51493631d5cad5ddd2.jpg

 

            W latach 1929 i 1958 doszło tu do zagadkowych wydarzeń. Także na początku lipca  1965 roku marynarze, naukowcy i technicy trzech rozmaitych nacji byli również świadkami sensacyjnego spotkania z UFO. Strona argentyńska wydała oficjalny komunikat. Oto jego treść:

 " Załoga antarktycznego garnizonu argentyńskiej marynarkstacjonującego na wyspie Deception, zaobserwowała 3 lipca  1965 roku o godzinie 19:14 czasu miejscowego ogromny, so-czewkowatego kształtu obiekt latający o  zabarwieniu czerwonym i zielonym, miejscami przechodzącym w błękit, żółć,biel oraz pomarańcz.Obiekt poruszał się zygzakami kierunku wschodnim, wielokrotnie jednak zmieniał kierunek i prędkość lotu, zmierznąć albo na północ albo na  zachód i nie wydając przy tym żadnych odgłosów.Był widoczny na niebie pod kątem około 45 stopni w stosunku do horyzontu, a jego odległość od wojskowych zabudowań w koszarach mogła wynosić od 10 do 15 kilometrów. Podczas gdy wykonywal niezwykłe manewry w powietrzu, jego prędkość zmieniala się w niewiarygodny sposób. Na prawie 15 minut niezwykły pojazd zawisł nieruchomo na stałej wysokości około 15 000 metrów.”

 

33e175f4e088dc5fa6ebfc13fff1af0a.jpg

 

Zaledwie dwa miesiące później,7 maja 1965 roku zaginął w tajemniczych okolicznościach liczący w owym czasie26 lat technik radiowiec Carl R. Dish, który pracował na stacji arktycznej Byrda na zlecenie Państwowego Biura Miar (United States National Buremu of  Standarts ) nad testami nowego nadajnika..

            Przez telefon Dish poinformował kolegów o swoim przybyciu na miejsce, udał się w niewiele liczącą metrów drogę do budki ze sprzętem radiotelegraficznym. Na tym odcinku rozpięto linę, która podczas burzy zapewniała bezpieczeństwo pokonującemu ten odcinek.Gdy jednak Dish po upływie 45minut ciągle się nie pojawiał, załoga stacji Byrda wsiadła na pojazdy gąsienicowe i spuściwszy psy, wyruszyła na poszukiwania. Trwały one trzy dni, lecz w obrębie60 kilometrów nie znaleziono nikogo.

            Kilka dni później zginął również pies Carla imieniemGus, bardzo wierny i przywiązany do swego pana. Paru uczestników akcji poszukiwawczej widziało światla nieznanego pochodzenia i z oddali słyszało odgłos silników.

            Czy radiotelegrafista został uprowadzony? Jeżeli tak, to przez kogo? I co się właściwie dzieje w pobliżu bieguna południowego?

            Mnie interesuje aspekt sprawy związany z psem Gusem. Zakładam, że porywaczami byli kosmici. Czy zrozumieli istniejącą specyficzną emocjonalną więź między panem a psem i dlatego porwali również psa, aby ich nie rozdzielać. Moim zdaniem, gdyby tak było, to świadczy to, że starają się nas poznać i zrozumieć, a stąd do jakiegoś bliższego kontaktu już nie tak daleko.

Może tak, może nie. Może ponosi mnie fantazja.

A co Wy o tym myślicie?

 

Quarouble – bliskie spotkanie czwartego stopnia

 

 

832910faafcebc3c9bd4897537521845.jpg

 

Quarouble to niewielka francuska miejscowośc, położona w Departamencie Północnym w pobliżu granicy z Belgią. W tym regionie dominującymi gałęziami gospodarki  są górnictwo i przemysł  stalowy, skupione wokół miasta Lille. Główny bohater wydarzeń, które za chwilę przedstawimy, robotnik w zakładach stalowych, pracował przy linii wytopu surówki, a mieszkał w niewielkim domku niedaleko torów kolejowych na peryferiach Quarouble.

Wieczorem 10 września 1954 roku około godziny 22:30 liczący wówczas 43 lata Marius Dewilde siedział w kuchni swojego domku, gdy nagle jego pies zaczął głośno szczekać. Obawiając się włamania,wziął latarkę i wyszedł na zewnątrz. Towarzyszył mu pies, który zachowywał się dziwnie i nieswojo.Rozglądając się w ciemnościach, mężczyzna dostrzegł po chwili – na lewo przed sobą –niewyraźny zarys jakiegoś obiektu, który stał na szynach kolejowych. Początkowo uznal, że jest to zwykły wagon towarowy.

W pewnym momencie usłyszał cichy szelest, tym razem po swojej prawej stronie. Obróciwszy się, w świetle latarki, w odległości zaledwie 6 metrów przed sobą, zobaczył dwie małe, dziwaczne postacie. Obie istoty mierzyły co najwyżej 120 centymetrów, mialy szerokie barki i ubrane były w kombinezony oraz hełmy podobne do tych, jakie noszą nurkowie. Ze zdziwieniem skonstatowal, że nie może dostrzec  żadnych ramion czy gornych kończyn. Zagadkowe stwory zmierzały w kierunku ciemnego obiektu, który znajdował się  na kolejowym nasypie. Dewilde otrząsnąwszy się  z pierwszego zdumienia i szoku, postanowił podążyć śladem niezwykłych gości, a potem odciąć im drogę do tajemniczego obiektu. Idąc 2 metry za nimi, nagle znalazł się w zasięgu oślepiająco jasnego strumienia światła , który wydobywał się z obiektu o średnicy około 6 metrów ( jak wynikało z późniejszych relacji hutnika ). W tym momencie Marius znieruchomiał. Nie był nawet w stanie wydać z siebie głosu. Po chwili jaskrawe światło zgasło.

Gdy hutnik doszedł do siebie i odzyskał władzę nad mięśniami, podjął jeszcze jedną próbę pościgu za istotami. Zdążył jednak tylko zauważyć, jak z boku obiektu zamyka się coś na kształt luku czy włazu. Zaraz potem pojazd uniósł się pionowodo góry, rozległ się gwizd i obiekt ze wszystkich stron otoczyła chmura. Pojazd wznosił się powoli, po czym,, osiągnąwszy pułap około 30 metrów, nagle wystrzelił w niebo, świecąc przy tym czerwonym blaskiem. Po kilku sekundach zniknął za horyzontem po wschodniej stronie nieba.

Zupełnie zbity z tropu i zszokowany Marius pobiegł na posterunek policji, by złożyć zeznania o niezwykłym spotkaniu. Stróże porządku nie chcieli uwierzyć ww jego rewelacje, sądząc początkowo, że mają do czynienia z wariatem. Mężczyzna jednak upieral się przy swoim i zarządał rozmowy z oficerem dyżurnym.

Dochodzenie wykazało, że Dewilde  z pewnością nie ulegl halucynacji ani tez nie wymyślił sobie całej tej historii. Na stalowych szynach stal jakiś nieznany obiekt, który pozostawił na ich powierzchni wyraźne wgłębienia. Eksperci stwierdzili, że na metal działał nacisk o sile co najmniej 30 ton. Spalone  czy też zwęglone odlamki krzemu, znalezione na t5orowisku między szynami, okazały się niezwykle kruche, co wskazywało, że musiala tu panować wyjątkowo wysoka temperatura. Opisany przypadek można dołączyć do długiej listy podobnych, które dostarczyły konkretnych  i namacalnych dowodów lądowania UFO na naszej planecie.

                       

 0ecb5b6908b3e1013ec1ad8d7944afe7.gif

 Przygotowala:
Ania-Nibiru

                                                                        

 

Autor: Zagadki XX wieku