JustPaste.it

Kościół hamulcem nauki i medycyny

"Po co badać i oglądać coś, co Stwórca celowo ukrył pod powłoką skóry? To objaw pychy i grzechu." Przekonaj się jak tego typu myślenie wpłynęło na rozwój medycyny.

"Po co badać i oglądać coś, co Stwórca celowo ukrył pod powłoką skóry? To objaw pychy i grzechu." Przekonaj się jak tego typu myślenie wpłynęło na rozwój medycyny.

 

Dzieło Mikołaja Kopernika "O obrocie ciał niebieskich" zostało obłożone kościelną klątwą, która ciążyła na nim aż przez trzy stulecia. Stosu nie uniknął Giordano Bruno, który m.in. za propagowanie odkrycia Kopernika, spłonął żywcem na stosie na rynku miejskim w Rzymie w r. 1600. Minęło od tego czasu ponad cztery stulecia. Kościół wyraził skruchę z powodu Bruna. Ale czyni to tylko i wyłącznie z bezsilności i strachu, między innymi dzięki ludziom mającym odwagę wytykać mu błędy a nie z umiłowania prawdy oraz postępu kultury ludzkiej i cywilizacji.

 

 546bd2143abb11f7abfb336bd702b591.jpgŚwiat chrześcijański przez wiele stuleci powtarzał za Tomaszem z Akwinu: Deus et natura nihil faciunt frustra (Bóg i natura nie robią nic na próżno). Uznawano to za nakaz podporządkowania się woli Bożej i rygorom prawa naturalnego. Po co badać i oglądać coś, co Stwórca celowo ukrył pod powłoką skóry? To objaw pychy i grzechu. Swój krytyczny stosunek do tego typu praktyk wyraził w dziele „O duszy” pisarz chrześcijański Tertulian około 200 r., w niewybredny sposób nazywając starożytnych ojców anatomii rzeźnikami, więc dla papieża Bonifacego VIII (fundatora, o ironio, uniwersytetuLa Sapienza) ustanowienie w 1299 r. zakazu sekcji zwłok i nazwanie jej czynnością bezbożną było już tylko zwykłą formalnością, co zaowocowało późniejszym dopiero zbadaniem anatomii a więc i spowolniło rozwój medycyny.

 

 Jedyną możliwością rozwoju nauki było działanie nielegalne. Ale z powodu zakazu poznanie anatomii opóźniło się o około 200 lat. Dopiero Andreas Wesaliusz (1514-1564) odważył się poznać budowę ludzkiego ciała, jako pierwszy dał jego dokładny opis, na podstawie sekcji zwłok.

 

 Kłopoty spotkały także angielskiego lekarza Edwarda Jennera, który w 1796 r. zaczął wcierać w ludzkie rany wydzielinę pobieraną z chorych na ospę krów (stąd wakcynacja, czyli szczepienie; vacca to w jęz. łacińskim krowa). Przeciwnicy tej metody twierdzili, że zabieg budzi odrazę, bo zakażenie zdrowej osoby paskudnym materiałem zwierzęcym jest niezgodne z wolą Boską.

 

 Działania Jennera nie podobały się duchownym nie tylko w protestanckiej Anglii. Także w katolickiej Francji w 1775 r. księża regionu Guingamp w Bretanii zakazali szczepień przeciwko ospie, nazywając to zbrodnią przeciwko prawu Boskiemu.

 

 Nieważne, że można było uratować ludzi. Mieli umierać, bo Bóg tak chciał.

 

 W walce z epidemiami a było ich w historii jak wiadomo sporo najważniejszym orężem Kościoła pozostawały akty pobożności. Epidemie piszą historycy medycyny pozostawały w rozumieniu duchownych środkiem Boskiej pedagogii, za którego pomocą Bóg mógł zesłać na ludzi karę za ich grzeszne występki.

 

Dodatkowe spowolnienie rozwoju nauki i jej rozpowszechniania spowodowała wszechobecna kościelna cenzura. Biskupi i inkwizytorzy podobnie jak fani pana Adolfa H. bardzo lubili palić książki i to niejednokrotnie w parze z autorami.  W 1487r. na mocy bulli papieskiej Innocentego VIII „Inter Multiplices” nakazano wszystkim biskupom prowadzenie cenzury prewencyjnej wszystkich druków. Sławny z okrucieństwa inkwizytor Tourquemada w zaledwie jeden rok, a konkretnie w 1491 r. spalił około 6 tys. Książek

W 1515 roku wydano oficjalną bullę palenia wszystkich książek wydanych bez zezwolenia kościelnej cenzury

Zwolennicy kościoła mówią o edukacyjnej jego roli, ale prawda jest inna. Rolą kościoła była i jest jedynie indoktrynacja, a nie edukacja. Ponadto chodzi o trzymanie jak największej ilości wiedzy pod kontrolą, aby wierni otrzymali tylko to co czyni ich posłusznymi, a nie mieli dostępu do tych treści, które mogą spowodować samodzielne myślenie, lub stawianie niewygodnych pytań.

 

 Dawniej i dziś kościół woli trzymać wiedzę daleko od ludzi, pozwolić im bardziej cierpieć niż się wyleczyć. Choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane, uszkodzenia rdzenia kręgowego, choroba Huntingtona to tylko przykłady schorzeń neurologicznych, dla których badane są możliwości leczenia z wykorzystaniem komórek macierzystych. O tym, że wykonalna jest transformacja komórek macierzystych w funkcjonalne neurony, wiadomo już od kilku lat. Obecnie do hodowli komórek macierzystych dodawane są różne związki sygnałowe tak, aby zastymulować komórki do przekształceń w specyficzne neurony, uszkodzone wskutek rozwoju chorób neurodegeneracyjnych.

 

 Wszystko to daje możliwości odtwarzania narządów, leczenia ludzi sparaliżowanych, którzy strasznie cierpią.

 

 Brazylijsko-amerykański zespół naukowców z University of San Paulo i Northwestern University w Chicago pracujący nad leczeniem cukrzycy z wykorzystaniem komórek macierzystych poinformował, że udało się przywrócić prawidłowe funkcjonowanie insuliny w organizmach 14 pacjentów z nowo rozpoznaną cukrzycą typu 1. Ale dla kościoła komórki macierzyste są złe, niech się ludzie męczą.

 

 Terapeutyczne zastosowania komórek macierzystych wydają się niemal nieograniczone. W podczas spotkania Tissue Engineering and Regenerative Medicine in Urology w San Diego przedstawiono pozytywne wyniki leczenia nimi 8 kobiet cierpiących na nietrzymanie moczu, a podczas dorocznego kongresu European Respiratory Society w Sztokholmie poinformowano o regeneracji tkanki płuc u myszy, którym wszczepiono embrionalne komórki macierzyste.

 

 Możliwości są ogromne niestety możemy tylko mieć nadzieje, że rządy nie wprowadzą postulowanych przez kościół prawnych ograniczeń odnośnie badań. Rzekomo twierdząc, że ich pozyskiwanie zabija embrion.

 

 Ja, podobnie jak nauka sądzę, iż embrion staje się człowiekiem w momencie wykształcenia układu nerwowego i zdolności do wszelkich przejawów odczuwania. Nazywanie zlepka kilku komórek człowiekiem jest pewnym nieporozumieniem i powoduje po raz kolejny spowolnienie rozwoju badań.

 

 Czy z powodu tegoż nieporozumienia mamy odbierać ogromnej liczbie chorych ich szansę i ich czas?