JustPaste.it

Pralnia polskich mózgów

„Pranie mózgów” to zdecydowana forma manipulacji ludźmi z użyciem podstępnej perswazji i propagandy w celu doprowadzenie do przyjęcia cudzych, wrogich dla narodu poglądów...

„Pranie mózgów” to zdecydowana forma manipulacji ludźmi z użyciem podstępnej perswazji i propagandy w celu doprowadzenie do przyjęcia cudzych, wrogich dla narodu poglądów...

 

Dziś osoba, która nie ma w domu telewizora (a są na szczęście już takie osoby, które pozbyły się tego współczesnego "konia trojańskiego" z codziennego życia) ma kłopot z nawiązaniem komunikacji z bliźnimi.

bdebd0d768755f319777e9ae5746c66d.jpg

Po rozstrzygnięciu dylematu nakreślonego przez filozofa Ericha Fromma „mieć czy być” na korzyść „mieć”, społeczeństwo skupiło się na gromadzeniu rzeczy, tak jak kiedyś gromadziło myśli i przeżycia. Przy czym duża część społeczeństwa musiała z konieczności skupić się na materialnej sferze życia, gdyż ma kłopoty z zaspokojeniem podstawowych potrzeb życiowych, podczas gdy mniejszość koncentruje się na gromadzeniu nadmiaru dóbr, próbując nimi zapełnić coraz większą pustkę duchową i intelektualną.
Dziś, kiedy powoli wracamy do stosunków pracy i płacy z przełomu wieku XIX i XX, szansa, że społeczeństwo postawi skuteczny opór jest mniejsza, bo nie istnieje świat myśli, który umożliwiałby intelektualny opór wobec władzy bogatych nad biednymi, dyktatu korporacji nad demokracją. W społeczeństwie telewidzów mamy do czynienia z coraz bardziej absolutną kontrolą umysłów.

Katastrofalne dane dotyczące czytelnictwa wyjaśniają aż nadto, dlaczego Polacy, którzy byli kiedyś narodem buntowników, stali się społeczeństwem konformistycznym i posłusznym, prezentującym nawet w badaniach socjologicznych zadowolenie z życia, które w świetle coraz bardziej alarmujących raportów z badań GUS i poszerzaniu się sfery ubóstwa, są przecież nic nie warte.

Najważniejszą, trwałą formą wykluczenia społecznego, jakie nastąpiło w wyniku zmiany ustroju, było wykluczenie kulturowe. Trudno sobie dziś wyobrazić, że kiedyś jednym z ważnych powodów zamieszek i rozruchów było przedstawienie teatralne, na które „waliło” całe miasto. Trudno wyobrazić sobie kolejki po bilety do teatru, bo dziś ich repertuar jest raczej wodewilowy, a teatr i opera stały się miejscami, w których nowobogaccy porównują ubrania. Żeby określić, co z życiem kulturalnym i duchowym społeczeństwa robi telewizja publiczna zarządzana jak kiosk z kapuchą, wystarczy przypomnieć, że transmisję z konkursu chopinowskiego zepchnięto do niszowego kanału Kultura o żałośnie niskiej oglądalności.

Niemiecki okupant robił wszystko, żeby zniszczyć duchowe i umysłowe podstawy narodu polskiego. Sprowadzić Polaków do roli bezmyślnej, zbydlęconej siły roboczej. Społeczeństwo polskie stawiło jednak skuteczny opór. Życie kulturalne, tajne komplety, wszystko to kwitło w podziemiu, mimo że zagrożone karą śmierci. Polska kultura przetrwała nawet stalinowską indoktrynację, aby po 1956 roku wybuchnąć wspaniałą literaturą, filmem, plakatem, teatrem. Nauczeni czytać, pisać, chodzić do teatru i myśleć Polacy buntowali się przeciw cenzurze i uciskowi politycznemu Moskwy.

W końcu zwyciężyliśmy, aby ponieść ostateczną klęskę.

Książek, których już nikt nie czyta, nie trzeba cenzurować. Władza kapitału nad ogłupiałym i ogłupianym społeczeństwem jest niemal absolutna. Więzi społeczne usychają wraz z utratą tego najważniejszego wspólnego kulturowego kontekstu. Coraz mniej liczni inteligenci nie są rozumiani, bo odwołują się do myśli i lektur, mówią skrótami, których większość już nie rozumie. W nudnych debatach telewizyjnych dziennikarze i politycy operują miałkimi faktami, nie osadzonymi w żadnym spójnym systemie wartości czy przemyśleń. Dyskusje te niczego nie wyjaśniają, bo rozmawiający odznaczają się wyjątkowo niską wiedzą i kulturą, które zastępują agresją i pozerstwem. Wyższe uczelnie wypuszczają na świat całe pokolenia chamów i prostaków, których motywacja jest wyłącznie ekonomiczna, a wiedza specjalistyczna i oderwana od najistotniejszych potrzeb istoty ludzkiej. Wiedza stała się towarem, który się nabywa po to, by móc nabywać więcej towarów, najchętniej luksusowych. Jak wieszczo pisał Jose Ortega i Gasset „…umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym”.
Człowiek masowy ery postindustrialnej jest skazany na niewolę, bo o wolności, prawdziwej wolności o jakiej pisze Erich Fromm, można się dowiedzieć tylko z książek. Bez nich jesteśmy głuchoniemi i bezwolni.
"Nowoczesny człowiek żyje w iluzji, że wie, czego pragnie – gdy tymczasem pragnie dokładnie tego, czego się od niego oczekuje, że będzie pragnął."

Szkodliwym jest też usypianie ducha narodu stwierdzeniami, że nic nie da się zrobić.

 
Natura człowieka taka, że chce w spokoju żyć i egzystować. Lecz samym chceniem psychopatów się nie powstrzyma. Pomyślmy przez chwilę logicznie, czy ludzie chcieli Hitlera i Stalina? Nie! Ale wybrali i to w „demokratycznych” wyborach! Jak widac samymi dobrymi chęciami nic się tu nie zdziała.
No chyba żeby chodziło tylko o nasz byt duchowy, ale nasze istnienie tu na Ziemi ma głównie wymiar fizyczny. Jesteśmy fizycznie atakowani i tylko w ten fizyczny sposób możemy działać, by psychopatów powstrzymać. Jak wiele czasu i ofiar jeszcze musi być, by ludzie to zrozumieli?
Potęga podświadomości i pozytywne myślenie – owszem ważne, ale tylko pomocniczo, by umacniać wiarę w zwycięstwo. Samo siedzenie ze złożonymi łapkami i strach, że jak podniesiesz rękę to grzech i zła energia… niczego nie zmieni. Są to bzdury na resorach, by formować zastępy biernych lemingów. Bez działania, to te wszystkie bajki o energii i o woli sprawczej świadomości, nie różnią się niczym od bajek o niebie i piekle…