JustPaste.it

Nie ucz mnie synku stanu wojennego

Przyznam się, że nieźle się wkurzyłem, kiedy rano, w telewizorni usłyszałem „Kazanie na Wiejskiej” wygłoszone przez Mariusza Błaszczaka. Poseł Błaszczak oto „uczy nas” – Polaków, czym był stan wojenny. Oczywiście uczy nas cytując „list św. Jarosława do Polaków”, bo będąc szóstoklasistą (chyba), nie wiedział naonczas, co to jest, w przeciwieństwie do jego Mistrza - Jarosława, najbardziej znanego i zasłużonego, opozycjonisty w tym kraju.

I tak oto, wszechwiedzący, bo sam przeżył, to wie Jarosław Opozycjonista Kaczyński, wie, że stan wojenny był wojną polsko-polską i że trzeba tę wojnę polsko-polską upamiętnić demonstracją antyeuropejską, prawdziwie polską, wspierając się hasłami „Tu jest Polska”, czyli „”Niech się święci wojna polsko-polska, póki my żyjemy”.

Prezes Kaczyński, jako wytrawny polityk powinien do tego zadania wyznaczyć jakiegoś bardziej wiekowego zwolennika. Wojciech Jasiński, np., albo Janusz Wojciechowski. A jak się będą migać działacze to jakiegoś sympatyka, choćby Kryże Andrzeja np. Oni pamiętają tamten czas, nie to, co Błaszczak.

 

PiS oczywiście obiema rękami popiera wniosek POKiN (Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych) w Krakowie, o podjęcie w sejmie uchwały o bohaterstwie pułkownika Kuklińskiego: „Pułkownik Ryszard Kukliński dobrze zasłużył się Rzeczypospolitej Polskiej”. Czy on się tak dobrze zasłużył, to ja nie wiem, a raczej… jakoś tak wątpię odrobinkę. I nie sposób nie posłużyć się tutaj prof. Aleksandrem Smolarem i jego zdaniem w tej sprawie. A prof. Stwierdza, że Kukliński i owszem, przekazał Amerykanom wiedzę, o planach wprowadzenia stanu wojennego, ale Amerykanie nic z tą wiedzą (na całe szczęście) nie zrobili. Nieporównanie większy pożytek byłby dla Polski, gdyby ową wiedzę Kuklińską przekazał np. Kościołowi Katolickiemu, albo intelektualistom związanym z Solidarnością, czego jednak nie zrobił.

Kukliński naraził Polaków na polski Irak czy Afganistan, nie mógł bowiem wiedzieć, że Amerykanie nie będą interweniować. Wiedział też, że w razie sowieckiej wojny z Zachodem, polem walki będzie Polska, mimo to, służył dalej „potencjalnym agresorom”. Dowodów, że mogło tak być mamy aż nadto, choćby to, co amerykańskie i NATO-wskie samoloty zrobiły z Serbią (’99). Amerykanie lubili robić wojny „daleko od domu”. Dlaczego z nami miałoby być inaczej?

I choćby dlatego Kukliński bohaterem nie jest i nie będzie dla wielu Polaków (w tym dla mnie).

30. rocznica wprowadzenia przez komunistyczny reżim PRL stanu wojennego jest dobrą okazją do wyrażenia hołdu człowiekowi, który z narażeniem życia własnego i swojej rodziny odważnie stanął w obronie narodowych imponderabiliów, od początku lat 70. ubiegłego wieku owocnie działając - w tajnej współpracy z Amerykanami - na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości i uratowania światowego pokoju, zagrożonego przez ofensywne plany militarne Związku Sowieckiego. (…)”, uzasadnia (m.in.) swój wniosek POKiN.

„W skład POKiN wchodzą 22 organizacje kombatanckie i niepodległościowe z kraju i zagranicy, w tym m.in. Światowy Związek Żołnierzy AK - okręg małopolska, Stowarzyszenie "Szare Szeregi" Armii Krajowej, Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość "WiN", Instytut Katyński w Polsce i Małopolski Okręg Związku Piłsudczyków” – jak informuje PAP.

No tak, oni by oczywiście chwycili za broń, szczególnie ci, co pamiętają 1945.  (z dzieciństwa rzecz jasna).To nie sarkazm, tylko niezgoda na wycieranie sobie… „pobożnymi życzeniami”, bo oni by tylko… kibicowali, jakby przyszło co, do czego. Z przyczyn oczywistych – podeszłego wieku. Wykrwawialiby się inni.

Nie ucz mnie synku Błaszczak stanu wojennego. Nie uczcie mnie „kombatanci wojny i stalinizmu”, Polski Ludowej, bohaterstwa i zdrady. Sam się nauczyłem i waszych wątpliwych szkoleń mi nie trzeba.