JustPaste.it

Mam 150 braci i wciąż ich przybywa!

Wystarczy zmienić prawo, by eugenicy zatriumfowali jak naziści i zaczęli się rodzić ludzie jak z matrycy, piękni jak Ken i Barbi

Wystarczy zmienić prawo, by eugenicy zatriumfowali jak naziści i zaczęli się rodzić ludzie jak z matrycy, piękni jak Ken i Barbi

 

 

W USA co roku rodzi się 30 - 60 tys., a może więcej dzieci, które powstały dzięki spermie zakupionej w banku nasienia. Od jednego dawcy pochodzą dziesiątki, a czasem i setki dzieci - w Stanach Zjednoczonych prawo tej liczby nie ogranicza. Co z tego wynika? - pisze New York Times

W Stanach Zjednoczonych coraz więcej dzieciaków pochodzi z zapłodnienia in vitro nasieniem z banku spermy. Część z nich wychowywana jest przez pary, coraz większa część przez samotne kobiety, które nie mając życiowego partnera decydują się na macierzyństwo.

Niektórzy rodzice w ogóle nie interesują się tym, ile wychowywany przez nich maluch ma przyrodniego rodzeństwa - od tego samego dawcy. Są jednak tacy, którzy organizują się w sieci i starają się nawiązać relacje z przyrodnimi braćmi i siostrami. Dawcy spermy są anonimowi, ale mają numer identyfikacyjny, co upartym pomaga ustalić - ile tego rodzeństwa jest?

Wielkie zdziwienie przeżywają rodziny, które orientują się, że ich dziecko nie jest jednym z pięciu czy dziesięciu od tego samego ojca biologicznego, ale ma dziesiątki czy wręcz setki przyrodniego rodzeństwa. I z roku na rok ich przybywa...

Poważne oskarżenia zaczęły padać pod adresem banków nasienia. Zarówno osoby wychowujące dzieci urodzone po zapłodnieniu in-vitro, jak i dawcy nasienia mówią, że czują się oszukani. Gdy nawiązywali współpracę z bankiem, mowa była o kilkorgu, co najwyżej kilkunastu spokrewnionych dzieciach.

- Odkryliśmy z moim partnerem, że nasz syn ma około 150 braci i sióstr, i wciąż rodzą się nowe dzieci od tego samego dawcy - mówi Cynthia Daily, matka 7-letniego chłopca.

Specjaliści mówią, że amerykański rynek spermy powinien doczekać się regulacji. Ustawy regulacyjne, określające np. maksymalną liczbę dzieci od jednego dawcy mają m.in. Wielka Brytania, Francja i Szwecja.

Podstawowa obawa jest taka, że w przyszłości dzieci tego samego ojca biologicznego mogłyby się łączyć w pary. Jeśli wiele takich dzieci dorasta w tej samej okolicy staje się to prawdopodobne. Pytanie jest też takie: jakie długodystansowe skutki dla społeczeństwa będzie miał fakt, że geny jednego dawcy rozprzestrzeniają się w niespotykanej wcześniej skali? Są też dylematy społeczne: jak czuje się dziecko, które wie, że ma ponad setkę braci i sióstr? Co znaczy dla niego słowo rodzina? Niektórzy zorganizowani internetowo rodzice dzieci z in vitro spędzają np. wspólne wakacje, aby podtrzymywać więzi między spokrewnionymi dziećmi, mówiąc o "nowoczesnej formie rodziny".

- Więcej jest regulacji prawnych dotyczących zakupu używanego samochodu niż spermy z której powstają ludzie - mówi Debora L. Spar z Barnard College, autorka książki "The Baby Business: How Money, Science and Politics Drive the Commerce of Conception."

 

Źródło: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/2029020,96856,10240284.html