JustPaste.it

To, czego nie dostrzega typowy polski leming, widać dobrze zza granicy…

Czy polski premier wpędza Polskę w epokę nowego niewolnictwa?

Czy polski premier wpędza Polskę w epokę nowego niewolnictwa?

 

Większość Polaków nie może nie dostrzec, że Europa znajduje się w okresie rosnącego niepokoju ekonomicznego – do tego stopnia, że przywódcy krajów eurozony w desperacki sposób szukają sposobów na wsparcie swych chwiejących się gospodarek i zarazem na podtrzymania zaangażowania w „unię monetarną”, świętą krowę strefy euro.

Kraje spoza eurozony również są dotknięte przez nadciągający sztorm finansowy i próbują w miarę możności podejmować środki zaradcze Istnieje jednak problem wspólny dla krajów z eurozony i krajów spoza niej: „dług”.

Poziom długu narodowego w ostatnim dziesięcioleciu przekroczył w wielu krajach ich możliwości spłacania odsetek i amortyzacji w określonych ramach czasowych, co stało się katalizatorem do „restrukturyzacji długów” przez pożyczkodawców i ustalania nowych warunków ich spłacania. Ustawia to pożyczkodawców w dominującej pozycji władzy: mogą pociągać za odpowiednie sznurki i odpowiednio sobie ustawiać dłużników –  jak długo tylko kraje pożyczające będą chciały utrzymać swą politykę monetarną i ambicje „wzrostu gospodarczego”.

Sytuacja Polski we wstrząsanej sztormami strefie euro jest stosunkowo elastyczna. Z gospodarką w dużej mierze stymulowaną wewnętrznie i nie przesadnie uzależnioną od eksportu, kraj ten wydaje się mieć warunki, aby oprzeć się przynajmniej najgorszym konsekwencjom wpadnięcia w czarną dziurę, do której zmierza europejska waluta.

Tym bardziej dziwaczną wydaje się determinacja, z jaką premier Tusk usiłuje wrzucić Polskę w samo centrum owej czarnej dziury i zrezygnować z ciężko wywalczonej niepodległości na rzecz bandy niewybieralnych technokratów, pociągających za sznurki marionetek takich, jak Komisja Europejska i jej rozliczne agencje.

Donald Tusk stara się o popularność, wyśpiewując chwałę Unii Europejskiej przy każdej okazji. Kilka miesięcy temu cytowano jego zdanie, że „Unia Europejska jest najwspanialszą instytucją na świecie”. Teraz dołączył do niego polski minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, któremu, jak się wydaje, szczególnie zależy na popieraniu niemieckiego przywództwa w przeprowadzaniu reform eurozony. Wszystko wskazuje, że Tusk i Sikorski są całkowicie zdeterminowani, aby włączyć Polskę do strefy euro i „unii monetarnej” – pod warunkiem, że „zostanie ona poddana niezbędnym reformom” (Sikorski). Jakie to mogą być reformy?

Jeśli pakiet reform Angeli Merkel zostanie przyjęty, oznaczać to będzie wielki wzrost władzy Brukseli nad gospodarkami i systemami podatkowymi krajów eurozony. Zmuszone będą do składania sprawozdań Komisji Europejskiej oraz wyrażenia zgody nie tylko na nadzór ekonomiczny, ale nawet na zarządzanie własną gospodarką z zewnątrz – w celu określenia ich krótkoterminowej zdolności kredytowej.

Tusk chce wymusić taką właśnie receptę dla Polski. Receptę, która „uczyni z Europy efektywne przedsiębiorstwo z mechanizmami wewnętrznej kontroli i dyscypliny” (Tusk, Warsaw Voice, 5.12.2011). Zgodnie z nią Polacy będą płacić kontrybucję nie tylko Brukseli i Warszawie, ale również Centralnemu Bankowi Europejskiemu we Frankfurcie. W tych warunkach Polska stanie się po prostu „jednostką administracyjną” w biurokratycznej pajęczynie władzy, której centrum jest ulokowane wewnątrz przez nikogo nie wybranej sitwy brukselskiej. Lampa alarmowa powinna się już zapalić…

Unia Europejska jest odpowiedzialna za setki drobiazgowych przepisów i regulacji, które czynią codzienne  życie coraz bardziej męczącym i uciążliwym. Co więcej, znajdują się wśród nich takie, które bezpośrednio zagrażają prawom obywatelskim, co silnie sugeruje, iż zmierzamy w kierunku totalitarnej, centralnie sterowanej Europy, w której decyzje podejmowane są bez jakiejkolwiek publicznej debaty, ponieważ są jednostronnie uznane za „właściwe dla ekonomii”. Takie deklaracje mają swe źródło w pazerności wielkich korporacji. Jest to choroba będąca przyczyną uporczywej propagandy, że musimy podporządkować się „wiodącym siłom” monetarnym.

W Polsce zarówno rząd, jak i korporacje nawołują do „stawiania ekonomii na pierwszym miejscu” – a zarazem dokręcają śrubę zarówno swym obywatelom, jak i lekceważą ochronę środowiska naturalnego.

Przyjrzyjmy się, jak tamtejszy rząd potajemnie tłumi publiczną debatę na temat ogromnego ryzyka związanego z wprowadzaniem GMO albo z techniką wydobywania gazu łupkowego. Wiceminister Ochrony Środowiska, Bernard Błaszczyk, stwierdził ostatnio: „Zrobimy wszystko, żeby protesty społeczne nie powstrzymały wydobycia gazu łupkowego w Polsce”[Nie wątpimy, że tak się stanie - trzeba przecież zadbać o zagraniczne przedsiębiorstwa, które za grosze wykupiły prawa do jego pozyskiwania - admin]

Tego typu język, zawierający groźby, jest cechą charakterystyczną dla instytucji, które zmierzają w kierunku dyktatury. Takie same, niezbyt zawoalowane groźby, pojawiają się również w coraz bardziej natarczywych nawoływaniach Tuska i Sikorskiego do zaangażowania Polski w eurozonę.

Udzielając wsparcia euroreżymowej idei „jeden pieniądz dla wszystkich”, sprzedajemy nasze dusze podejrzanym architektom „jednego rządu dla świata”,  czyli instytucji, która – jeśli jej na to się pozwoli – obejmie scentralizowaną kontrolą całe nasze życie: kontrolą, od której nie będzie ucieczki.

Grecji i Włochom, w mgnieniu oka, narzucono nowych liderów, których nikt do tej roli nie wybrał, a których zadaniem jest wymuszenie zastosowania ostrych zaleceń skleconych przez Międzynarodowy Fundusz Monetarny (IMF) i Centralny Bank Europejski. Gdy premier Papandreou zaproponował zorganizowanie referendum, czy Grecja ma się zgodzić na zalecenia IMF, został wściekle zaatakowany przez architektów eurozony. Jego odwaga wystarczyła na trzy dni: pomysł, że naród powinien wypowiedzieć się w tak ważnej sprawie został roztrzaskany na zwietrzałych skałach Akropolu – kolebki europejskiej demokracji.

Polacy muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego p. Tuskowi tak bardzo zależy, aby wpędzić Polskę w sferę wpływów tej bezwzględnej kliki. I dlaczego pragnie, by Niemcy przejęli władzę w Europie, a zatem i w Polsce?

Istnieją powody historyczne, by twierdzić, że żaden pojedynczy kraj, ani żadna pojedyncza instytucja (Komisja Europejska) nie powinna mieć tyle władzy, aby zdominować procesy podejmowania decyzji w Europie. Przyszłość naszych dzieci i wnuków wymaga od nas, abyśmy nigdy nie pozwolili na uczynienie z nas niewolników tak dalece scentralizowanego ośrodka władzy. Oznacza to, że z całą energią musimy – tu i teraz – przejąć kontrolę nad własnym losem, indywidualnym i zbiorowym.

Kraje europejskie są w stanie same zarządzać swą gospodarką i sprawami socjalnymi – bez dyktatu Komisji Europejskiej i Republiki Federalnej Niemiec. W tej luźno powiązanej rodzinie narodów każdy kraj i każda kultura różni się od innych – i nie ma zamiaru się do nich upodobnić. Powinniśmy się z tego cieszyć, ponieważ na tym, na różnorodności, polega piękno zindywidualizowanej Europy. Lekarstwo „fiskalnej jedności”, będące częścią ideologii euro, zmiażdży ów indywidualizm, tworząc orwellowski świat konformizmu, zmieniając bogactwo różnorodności w sterylną monokulturę, nadzorowaną przez anonimowe korporacje i biurokratów obdarzonych horyzontami konia z klapkami na oczach.

W chwili obecnej mamy życiową szansę, aby zatrzymać potwora, który zdąża do przejęcia całkowitej kontroli nad demokratycznym eksperymentem. Dla Polski oznacza to konieczność aktywizacji jej obywateli, którzy powinni zdecydowanie zażądać przeprowadzenia publicznej debaty i referendum na temat, czy chcą  - lub nie chcą – stać się partnerem ponadnarodowej technokracji, która nie ma ani korzeni tkwiących w europejskiej tradycji, ani też żadnego prawa do dyktowania swych reguł innym narodom.

Julian Rose
Autor jest brytyjskim pionierem organicznego farmingu, pisarzem i aktywistą politycznym. Obecnie piastuje funkcję przewodniczącego Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi, która prowadzi walkę przeciwko wprowadzeniu GMO w Polsce. Jest autorem książki „Changing Course for Life – Local Solutions to Global Problems”  (www.changingcourseforlife.info)

Za http://www.activistpost.com
Wolne tłumaczenie: gajowy Marucha.

 

Źródło: Julian Rose