JustPaste.it

Smutno tak

Podobno, rzecz nie jest całkowicie pewna, dziś wieczór, gdy wyglądać będą pierwszej Gwiazdy...

Podobno, rzecz nie jest całkowicie pewna, dziś wieczór, gdy wyglądać będą pierwszej Gwiazdy...

 

Dziś Wigilia. Która to już na obcej ziemi? Szósta, siódma... Nie pamiętam. I nie chce mi się liczyć.

Za oknem szaro, ponuro, wietrznie. Jakoś tak smutno.

67136464d01e37b12c9c5029559b12fd.jpg



W telewizorze pokazali jak Koreańczycy, ci z północy opłakują śmierć Wielkiego Przywódcy. Jacyś starsi panowie doznają wstrząsu o histerycznym podłożu. Jakieś panie klęczą przy ruchomych schodach, których użył był On. Jakaś kobieta krzyczy. Krzyczy i płacze. I krzyczy...

A w wiejskim domku w Karkonoszach umarł Havel. To był mądry człowiek. Widać wiedział co robi... Do Czech zjechali się wielcy ludzie. No, tak mówili, że wielcy... By go pożegnać. Nasz prezydent nie pojechał bo zapadł na chorobę gardła i mówić nie może. Znaczy tak w telewizorze mówili, że mówić nie może. Tyle, że w jego przypadku to chyba dobrze. Mógł pojechać. Wszyscy czuliby się bezpiecznie. A on nie wyszedł by na prowincjonalnego gbura.

Kilka dni wcześniej, a może kilkanaście, odeszła Violetta Villas. Po prawdzie to odeszła już dawniej. Do psów i kotów. Bo psy i koty zastąpiły jej ludzi. Chyba dlatego, że ludzie bardzo ją kochali. Wprawdzie zgniła we własnym barłogu. Ale za to pochowali ją w Warszawie. Z pompą. Wielką. No bo ją kochali. Bardzo.

Z Afaganistanu wróciło pięciu polskich żołnierzy. W trumnach. Bardzo się o nich zatroszył pan premier i wszyscy ważni panowie i panie. I tak im się zrobiło, że powiedzieli o konieczności, cenie, misji, zobowiązaniach... I takich tam duperelach. Owdowiałe kobiety i osierocone dzieci napewno poczuły się lepiej. Zwłaszcza, że Wigilię spędzą na cmentarzu...

W gazetach piszą, że Europa się wali. A może, że już się zawaliła. Tu są jeszcze pewne rozbieżności. Nie ma natomiast co do faktu, że setki tysięcy a może i miliony ludzi pójdą z torbami. Że czekają nas czasy protestów zdesperowanych tłumów, którym odebrano nadzieję. Że tu i ówdzie poleje się krew. I nikt nie jest winny. Nikt. Samo się stało. Widać pech jakiś czy co...

Podobno, rzecz nie jest całkowicie pewna, dziś wieczór, gdy wyglądać będą pierwszej Gwiazdy, nie ujrzą jej. Bo albo nie wzejdzie, albo zasłonią ją chmury.

Czarne.

Smutno tak...