JustPaste.it

Jak wyrosnąć z Chrześcijaństwa?

Jak wreszcie zrzucić okowy Chrześcijaństwa? Zastanawiałeś się w ogóle dłużej, czy ten system wierzeń ma dla Ciebie? 10 porad od Steve’a Pavlina!

Jak wreszcie zrzucić okowy Chrześcijaństwa? Zastanawiałeś się w ogóle dłużej, czy ten system wierzeń ma dla Ciebie? 10 porad od Steve’a Pavlina!

 

Photo by dollen

Jak-wyrosn-z-Chrzecijastwa_small.jpg

Za jasną, pełną i bezdyskusyjną zgodą Steve’a przetłumaczyłem jego tekst i umieszczam go tutaj. Jego teksty, mają kilka istotnych cech, do których pewnie nie jesteś przyzwyczajony przyswajając tony migających obrazków i dźwięków współczesnego świata. Przygotuj się więc psychicznie, że:

-Tekst jest długi. I tak wyciąłem kilka elementów, które uznałem za mniej istotne. Dałem naturalnie znać gdzie to się działo.

-Jest to typowy plain text. Nie ma tu żadnych pogrubień i kolorów. Oryginał nawet obrazka nie miał ;). Tylko akapity i podrozdziały. Nie chciałem przesuwać akcentów w tekście więc tak zostało.

Dodam też, że nie zgadzam się ze Steve’m w grubo ponad połowie jego poglądów na temat świata, rozwoju i duchowości. Dlaczego więc wrzucam jego tekst? Bo pomimo tego dalej jest dla mnie jednym z najlepszych autorów w skali świata. I pomimo, że nie jestem zwolennikiem jego poglądów to uważam, że warto aby się rozprzestrzeniały, bo ma genialne podejście do rozwoju na wysokim poziomie.

Kluczowe różnice znajdziesz w artykule Lightworker a Darkworker (swoją drogą, jakiś czas temu trafiłem na nagranie na youtube „polskich lightworkerów”. Pewnie w stanach są podobni. Jak chcesz się popłakać ze śmiechu to zapraszam  do sprawdzenia ich, myślę jednak że pod tak komiczną formą nawet Steve ze swoją miłością do wszystkiego by się nie podpisał :P), do którego zresztą jego tekst mnie zainspirował. Przedstawiłem tam sytuację patrząc z odwrotnej perspektywy, ale uważam że co najmniej równie obiektywnie. Poza tym nie kocham wszystkich, jem mięso i mnóstwo innych rzeczy, ale to jednak rdzeń.

 

Notka: tytuł oryginału "How to graduate from Christianity". Przetłumaczyłem jak tylko się dało najlepiej.

Oprócz tego mam wrażenie, że mówiąc "Chrześcijanin" ma na myśli "Katolik" ale tłumaczyłem dosłownie. Być może różnica kulturowa.

No, to dobrej zabawy. Lecimy z tekstem :)

 

Jeśli zostałeś wychowany jako Chrześcijanin, zapewne dotarłeś do punktu w którym tradycyjne Chrześcijaństwo dłużej nie współgra z Tobą, ale możliwe że nie czujesz się dobrze z wychodzeniem poza nie. Jeśli tak, absolutnie nie jesteś sam. Ten artykuł omówi jak zachować i rozwinąć najlepsze części Twoich chrześcijańskich wierzeń, pozbywając(?) się elementów, które Cię osłabiały.

1. Przyznaj, że jest Wyższa Prawda

Pierwszym krokiem jest abyś świadomie przyznał co czujesz. Nie bój się stanąć twarzą w twarz z twoimi wewnętrznymi prawdami. Jeśli chcesz żyć świadomie musisz nauczyć się akceptować prawdę w jakiejkolwiek formie by do Ciebie nie przyszła. Czasami odkryjesz wewnętrzne prawdy, które będą dla Ciebie gigantycznym wyzwaniem.

W obrębie wierzeń chrześcijańskich wiele elementów kontrolujących jest nastawionych na odstraszanie Cię od odejścia. Nagrody i zagrożenia są rozdawane obficie Trzymaj się ich a osiągniesz wieczne życie. Odrzuć je a zostaniesz wygnany do piekła. Kiedy tylko ludzie zostaną zintegrowani z takim systemem, warunkowanie społeczne staje się samowzmacniające. Członkowie pomagają ustawiać się nawzajem w szeregu.

Rozpoznaj, że masz do czynienia ze struktura kontrolującą. Jeśli widzisz przymus oparty na obietnicy nagród i kar, nie doświadczasz prawdziwej prawdy. Doświadczasz marketingowej maskarady jako prawdy.

Podobnie jak wielu Amerykan zostałem wychowany jako Chrześcijanin. Cała moja rodzina i przyjaciele byli Chrześcijanami, więc był to jedyny system wierzeń z którym się stykałem. Nie wiedziałem nic więcej. Ale kiedy zainwestowałem czas w rozważanie moich podstawowych przekonań zauważyłem, że różne elementy Chrześcijaństwa zwyczajnie nie pasowały. Było pełne wewnętrznych sprzeczności i było niespójne z moimi doświadczeniami rzeczywistości. Czułem się coraz bardziej oddzielony od niego. Często czułem się winny, ponieważ moje chrześcijańskie wierzenie mówiły mi, żywić takie myśli i uczucia.

To pomogło mi zrozumieć, że jeśli Bóg jest wszechmogący, to na pewno może spojrzeć w moje serce. Nie mogę ukryć przed nim prawdziwych uczuć. Wiedziałby, gdybym tylko udawał zachowania zupełnie nie wkładając w nie serca. Na pewno jest w stanie określić, czy jestem prawdziwym Chrześcijaninem czy tylko udaję. To spostrzeżenie pomogło mi zaakceptować głupotę podpisywania się pod systemem wierzeń, który dłużej ze mną nie współgra.

Akceptacja swoich uczuć jest potężnym, ale trudnym krokiem do podjęcia. Tak czy inaczej jest to krok, który musisz podjąć jeśli masz się dalej rozwijać jako świadoma istota. Nigdy nie przecz, że czujesz to, co czujesz. Jeśli masz wątpliwości co do swoich wierzeń przyznaj i zaakceptuj, że te wątpliwości się pojawiają. Zdaj sobie sprawę, że istnieją głębsze prawdy, które masz dopiero przed sobą do odkrycia.

2. Przestań chodzić do kościoła.

Jeśli aktywnie bierzesz udział w uroczystościach kościelnych, jak msza niedzielna, jest dobrym pomysłem abyś przerwał ten nawyk. Odłącz się trwającego wzmacniania Twoich starych wierzeń i daj sobie trochę miejsca na wycofanie się i refleksję nad swoim zżyciem w bardziej świadomy sposób.

Brałem kiedyś udział w uroczystościach religijnych (Pavlina dodaje w nawiasie „pun intended” więc dodaję oryginał: „I used to attend church services religiously”). Brałem udział w mszy co niedzielę i w każde święto kościelne. Święta te były dla mnie niesamowicie nudne i powtarzalne. Te same pisma czytane rok rocznie. Te same historie opowiadane kolejny i kolejny raz. Kazania były zwykle nieinspirującym ględzeniem. Msza jest po prostu formą hipnozy. Następnym razem, kiedy będziesz brał udział w mszy, usiądź w pierwszym rzędzie I rozejrzyj się żeby zaobserwować zaszklone oczy zgromadzonych w trnasie. To przerażający widok, zwłaszcza jeśli zwykłeś się utożsamiać z ludźmi wysoce świadomymi.

Przestałem chodzić do kościoła  mając 17 lat. Poza okazjonalnymi ślubami i pogrzebami nigdy nie wróciłem. Cieszę się, że przeszedłem przez to doświadczenie, ponieważ pozwala mi odnieść się do ludzi będących w trakcie podobnych zmian.

Chodziłem też regularnie do spowiedzi. Mówiłem kapłanowi moje grzechy, otrzymywałem przebaczenie i pokute.  Kiedy w końcu zakończyłem tę praktykę w końcu miałem siłę aby dokonywać rzeczywistej poprawy mojego życia zamiast być uzależnionym od księdza dokonującego czarów.

Jako rekompensatę w miejscu chodzenia na mszę polecam Ci, abyś zmienił niedzielne poranki w czas osobistej refleksji w domu. Rozpocznij nawyk pisania dziennika aby eksplorować swoje myśli i uczucia prywatnie. Eksploruj swoją duchową stronę bez zasad i ograniczeń rynku masowej religii. Pomyśl o tym czasie jako o twoich osobistych rekolekcjach.

Zmień habit obecności w kościele na osobista refleksję. Nie pozwól innym dyktować Ci w co powinieneś albo w co nie powinieneś wierzyć, ponieważ to tylko odwróci Cię od świadomego rozwoju.

Jeśli brakuje Ci społecznego aspektu chodzenie do kościoła, rozważ stworzenie własnych duchowych spotkań, albo dołącz do istniejącej grupy ludzi o bardziej otwartych umysłach. Polecam Ci skupienie się na doświadczalnej części rozwoju duchowego. Erin (żona Steve’a w tamtym okresie. przyp. tłumacza) i ja gościliśmy co tydzień duchową grupę dyskusyjną w naszym domu. Z tak interesującą mieszanką ludzi nigdy nie było nudno. Pamiętam zabawną sesję, kiedy próbowaliśmy ćwiczyć telepatię. Na innej zrobiliśmy grupową medytację. Nic nie kosztuje, aby to organizować, a jeśli już stworzysz własną grupę, możesz sam wybrać członków.

Możesz oczywiście powrócić później do kościoła jeśli pragniesz. Ja na pewno za tym nie tęsknie. Moje życie duchowe jest znacznie bogatsze bez ograniczeń Chrześcijaństwa.

Odłącz się od grupowego myślenia i odkryj co duchowość znaczy dla Ciebie jako unikalnej jednostki.

3. Przeczytaj Biblię od deski do deski

Większość ludzi nie wie nawet, że różne wersje Biblii krążące dziś są tylko nieprecyzyjnymi tłumaczeniami dawnych tekstów, które były wykonane na podstawie kopii ręcznie wykonanych przez skrybów. Nawet jeśli wierzysz, że Biblia jest inspirowana słowem bożym, to nie mamy właściwie żadnej oryginalnej wersji słów Boga. Jedyne co mamy to pełne skaz, niedokładne kopie, które nie są ze sobą nawzajem zgodne. Tak naprawdę w wielu miejscach zaprzeczają sobie nawzajem. Jeśli oryginalne słowa były inspirowane,  to zaginęły dawno temu.

Czy wiedziałeś, że w  jest więcej wersji Nowego Testamentu niż słów w nim zawartych? Niektórzy eksperci podają, że jest ponad 200,000 wersji. Inni mówią 400,000. Wiele z tych wersji ma radykalnie inny przekaz i znów, o żadnej z nich nie można powiedzieć, że zawiera oryginalne „słowa inspirowane przez Boga”. To co mamy, to pełne błędów kopie kopii innych kopii, które niepoprawnie przekazywane przez wieki.

Więc jeśli mówisz, że wierzysz w Biblię, lepiej dookreśl w którą konkretnie jej wersję deklarujesz się wierzyć. Musisz też zmierzyć się z faktem, że to w co deklarujesz się wierzyć nie jest tym, co Bóg tak naprawdę inspirował ludzi aby napisali. W zasadzie wierzysz w interpretację jakiegoś skryby.

Jeśli oryginalne słowa były rzeczywiście inspirowane, dlaczego Bóg nie podjął działań aby zachować oryginalne teksty? Dlaczego pozwolił aby tyle skaz i nieporozumień się rozprzestrzeniało? Oczywiście najbardziej logicznym wnioskiem jest, że nigdy nie było oryginalnych bosko inspirowanych słów, które Bóg chciałby przechować. Byli tylko ludzie piszący i przepisujący cały czas i każdy przepisujący zmieniał tekst by dodać własne spojrzenie na temat tego, co uważali że Biblia ma tak naprawdę do powiedzenia. Więc to co teraz mamy to praca zbiorowa wielu ludzi, nieinspirowana przez Boga.

Przeczytaj książkę „Misquoting Jesus” jeśli chcesz zanurzyć się w ten kosmaty temat głębiej i poznać fakty na temat istoty Biblii i skąd się wzięła. Jest dość poważna, ale z pewnością  zainteresuje Twój mózg i pomoże Ci pozbyć się z fałszywych, choć popularnych, wierzeń których nawet wyższe duchowieństwo wiedziałoby, aby unikać (nie mam pojęcia co dokładnie chciał przekazać. przyp. tłumacza).

Większość Chrześcijan, których znam nigdy nie czytała żadnej wersji Biblii w całości. W zasadzie, powiedziałbym że przytłaczająca większość nie czytała na 20% tekstu. I jestem tutaj hojny w szacunkach.

Jeśli przez dekady chodzisz regularnie na msze zapoznasz się z malutkim wycinkiem Biblii… przypuszczam, że mniejszym niż 5%. Poniekąd dlatego, że co roku czytane są te same historie, więc każdy rok mszy jest w gruncie rzeczy powtórką poprzedniego. Jak długo subskrybował byś mojego bloga, gdybym co roku pisał to samo (blog Steve’a jest aktualizowany nieregularnie, ale minimum kilka raz w miesiącu od 2004 roku. Tekst z 2009. przyp. tłumacza)?

Jeśli zamierzasz nazywać się Chrześcijaninem, powinieneś co najmniej przeczytać calutką Biblię od deski do deski. Nie zgodzisz się? Jakby nie patrzeć, mówię o najistotniejszym dziele całej Twojej wiary. Jeśli wolisz raczej oglądać telewizję niż dokończyć czytać Biblię, może po prostu nie jest dane Ci być Chrześcijaninem. Nie martw się – mój blog nadal tu będzie zanim za kilka lat skończysz.

Teraz jeśli rzeczywiście spróbujesz, można się bezpiecznie założyć że będziesz wył ze znudzenia. Ogromna większość Biblii jest bardzo, bardzo mdła. Jest pełna rozgałęzionych genealogii i kiepsko napisanych historii. Jest mnóstwo bezcelowego łażenia po pustyni. Bardzo mała część Biblii ma szanse być znacząca i interesująca dla Ciebie. Dobrych fragmentów jest kilka i są daleko od siebie. To idealne lekarstwo na bezsenność.

Jeśli rzeczywiście uda Ci się jakoś przeczytać całość (akt wymagający znacznej wytrwałości), będziesz najpewniej zastanawiał się o co cały ten hałas. Najpewniej będziesz żałował, że nie spędziłeś tego czasu czytając coś bardziej interesującego albo edukacyjnego.

Biblia najzwyczajniej nie jest bardzo interesującą i użyteczna książką. Poza ogólną miałkością, jest wypełniona sprzecznościami. To celowe. Nie masz być w stanie wyciągnąć ogólnego sensu ani odkrywać co stronę głębokie prawdy. Książka jest stworzona i promowana jako mistyczna praca, tak że masz pozostawić Kościołowi jej interpretację. Najpierw sprzedają Ci książkę, której w gruncie nie chciałbyś czytać. Potem sprzedają Ci subskrypcję na streszczenie w którym co roku cytują te same ustępy.

Spróbuj przeczytać całą książkę samodzielnie, zauważ że tam po prostu nie ma zbyt dużo treści i zdaj sobie sprawę, że ten wszechmocny Bóg mógł stworzyć przekaz zdecydowanie wyższej jakości. To spostrzeżenie pomoże Ci zdjąć tę księgę z piedestału mistycyzmu. Jeśli zainwestujesz czas, aby zdać sobie sprawę, że Biblia jest tylko trochę więcej niż mierną pracą istot ludzkich zauważysz, że nie zawiera żadnych specjalnych  roszczeń dla Twojej nieśmiertelnej duszy.

4. Oceń co zdobyłeś

Daj sobie chwilę, aby rozważyć dobre rzeczy, które uzyskałeś dzięki Chrześcijaństwu. Na pewno nie było całkiem źle. Poczuj wdzięczność za pozytywną rolę jaką odegrało w twoim życiu i zrób co możesz aby odrzucić resztę.

Koniec końców zatrzymałem wiele wartości, których uczono mnie jako Chrześcijanina. Jedna z rzeczy, które doceniam w moim chrześcijańskim dorastaniu jest nauczenie mnie służenia innym. Po opuszczeniu Kościoła na jakiś czas zgubiłem ten koncept, ale na szczęście zintegrowałem go w późniejszym okresie życia. Jako dorosły spędziłem tysiące godzin pomagając ludziom na wiele sposobów, głównie za darmo, i dobrze się z tym czuję.

Jeśli miałeś ciężkie doświadczenia z Chrześcijaństwem podobnie jak wielu ludzi, oddal się i spójrz na większy obraz. Zauważ część, która wzięła udział w obudzeniu Twojej świadomości. W moim wypadku, doświadczenie to wyrwało mnie na drogę odpowiedzialności za mój rozwój duchowy, co było dla mnie wielkim krokiem. Jaką rolę odegrało Chrześcijaństwo w Twoim świadomym rozwoju.

Bądź wdzięczny za to co zdobyłeś będąc Chrześcijaninem. Wybacz i pozwól odejść całej reszcie.

5. Połącz się z Jezusem bezpośrednio

Jako że Jezus jest centralną postacią Chrześcijaństwa, możesz się martwić że kiedy odwrócisz się od kościoła, utracisz połączenie z Jezusem. Nie możesz się bardziej mylić.

Tak naprawdę, jest łatwiej łączyć się z Jezusem bez Kościoła. Głównym problemem jest, że Kościół demonizuje zestaw umiejętności, które są Ci niezbędne by bezpośrednio kontaktować się z Jezusem, więc jesteś uwięziony z księżmi w roli twoich interpretatorów. Niestety większość księży nie jest zbyt dobrymi interpretatorami, ponieważ sami nie mają tego zestawu umiejętności.

Jezus jest konstruktem świadomości. Pozostaje niezależny od jakiegokolwiek systemu wierzeń. W miarę praktyki możesz dostroić się do niego, kiedy tylko zapragniesz. Z powodu całej energii zgromadzonej wokół jego formy, Jezus jest jedną z jednostek z którymi najłatwiej się połączyć.

Usiądź spokojnie z zamkniętymi oczami. Weź kilka głębokich oddechów. Pozwól swojemu ciału fizycznie się zrelaksować i zwizualizuj miejsce spotkania w swoim umyśle. Mentalnie zaproś Jezusa aby przyszedł i porozmawiał z Tobą. Czekaj spokojnie a w którymś momencie powinieneś być w stanie wyczuć jego energetyczną obecność. Jezus na ekstremalnie potężną energię. Jeśli rozwinąłeś swoje umiejętności psioniczne (w innym artykule Steve omawia co przez to rozumie i jak je rozwijać. przyp. tłumacza) możesz poczuć potężną falę emocji kiedy się pojawi. Zwykle nie potrafię przestać płakać kiedy to robię, ponieważ energia jego obecności jest tak silna. Czuję właściwie silne emocjonalne uderzenie jedynie pisząc o tym, ponieważ skutecznie z nim rezonuję (dokładne słowo „pinging”).

Energia Jezusa jest dla mnie tak silna, że zwykle proszę go, aby obniżył jej poziom, abym mógł się z nim komunikować. „Stary, możesz trzymać te aurę na wodzy?”

Od momentu kiedy utworzysz sensowne połączenie, możesz pytać Jezusa o wszystko czego pragniesz i pozwolić jego odpowiedziom przepływać przez Twój umysł. Naprawdę nie jest trudno jeśli rozwiniesz w sobie umiejętność dostrojenia się i słuchania. Jeśli dotąd nie rozwinąłeś tych umiejętności(co wymaga praktyki), możesz uznać te ćwiczenia za trudne a efekty za mało wiarygodne.

<W tym miejscu Steve omawia jak sam korzysta z tego połączenia, łączenie się z innymi postaciami biblijnymi, przyznaje, że nigdy nie wiesz czy nie rozmawiasz po prostu ze sobą i sugeruje, aby zaczynać w stanie około-medytacyjnym. Uznałem, że to jeden z tych fragmentów, które mogę przetłumaczyć na specjalne życzenie i dodać, bo na ten moment nie wydają mi się kluczowe. Kolejne takie miejsca oznaczam <…>.>

6. Zdywersyfikuj swoje relacje

Chrześcijanom często zdarza się utknąć we wsobnych kręgach socjalnych. Religia robi świetną robotę, jeśli chodzi o powstrzymywanie Cię przed bliższymi kontaktami z nie-chrześcijanami. Jeśli jednak poddasz się tym ograniczeniom znacząco pomniejszysz sobie pole możliwości rozwoju.

Wychyl się i zacznij poznawać mnóstwo nie-chrześcijan. Przestań uważać, że ludzie są albo Chrześcijanami albo źli. Dostrzeż, że wszyscy jesteśmy istotami ludzkimi. Jesteśmy częściami tego samego. Nie ma żadnego my kontra oni, zbawieni kontra niezbawieni.

Umieść się w sytuacjach, których unikałeś jako Chrześcijanin, nawet tylko po to aby ich doświadczyć. Wyjdź na zewnątrz.

Kiedy w końcu miałem okazję połączyć się z nie-chrześcijanami, to doświadczenie otworzyło mi oczy. Odkryłem, że ci ludzie nie są zdeprawowani, źli czy błądzący. Większość z nich była dobra i moralna i nie wymagali polecenia księży w sprawie swoich myśli i zachowań.

Dziś doświadczam wiele różnorodności w moich przyjaźniach. Mam znajomych nazywających się Chrześcijanami, Buddystami, Mormonami, Żydami, Muzułmanami, New Age, ateistami, agnostykami, etc.

Zrób co możesz aby nie odrzucać potencjalnego przyjaciela albo partnera z powodu przekonań religijnych. Poznaj ludzi jako jednostki. Zauważysz, że nie różnicie się ani trochę. To zbliży Cię do idei jedności. Naucz się uznawać każdego mieszkańca tej planety za członka Twojej rodziny. Nie ma wygnanych. Jesteśmy jednym.

7. Poznaj nowe systemy wierzeń.

Poszerzając swoje kręgi znajomych zagłębiaj się też w inne systemy wierzeń. Przeczytaj różne książki na temat rozwoju duchowego. Naucz się medytować. Poszukaj czegokolwiek, co Cię interesuje. Szczególnie polecam Ci zapoznanie się z filozofiami wschodu w którymś momencie, jako przeciwwagi dla filozofii zachodnich.

Wiele lat temu dołączyłem do Kościoła Scjentologicznego na kilka miesięcy tylko po to, aby zobaczyć jak to jest. Chodziłem kilka razy w tygodniu do jednego z ich centr i spędzałem godzimy rozmawiając ze Scjentologami. Miałem nawet oficjalną kartę członkowską. Uznałem to doświadczenie ze fascynujące. Nie zamierzałem zostać Scjentologiem na dłużej (ani płacić im setek tysięcy dolarów jak niektórzy), ale cieszę się że to zrobiłem. Zawsze więcej dowiadujesz się o systemie wierzeń patrząc na niego od środka niż z zewnątrz.

Jeśli zapoznasz się z wieloma systemami podobnie jak ja, zauważysz że żaden nie ma monopolu na Twoją duszę. Wszystkie te wierzenia są stworzone przez ludzi i wadliwe. Niektóre mają potężne machiny marketingowe. Czy zapiszesz się do któregoś z nich czy nie, reszta wszechświata nie będzie szczególnie zainteresowana.

Podążaj droga świadomego rozwoju. Jeśli czujesz, że najlepszą droga by zmaksymalizować swój rozwój w danej chwili jest przyłączenie się do jakiegoś wyznania na określony czas, śmiało. Ale uważaj, kiedy Twój wewnętrzny głos powie Ci, że czas przejść dalej. Jeśli nie jesteś już podekscytowany ścieżką duchową, jest to potężny wskaźnik że jesteś gotowy na coś nowego. Nie kupuj marketingu religii, który każe Ci pozostawać przy czymś dłużej niż powinieneś.

8.  Rozwiń swój własny kodeks moralny

Chrześcijaństwo uczy Cię podstawowego systemu moralnego. To niezły początek, ale ma wiele skaz. Niektóre elementy są przeterminowane. Inne nie praktyczne. Księża są często przyłapywani na łamaniu kodeksu moralnego, którego nauczają.

Najpewniej nie zgadzasz się z różnymi elementami Chrześcijaństwa. Które części uważasz za kiepskie? Uważasz, że seks przedmałżeński jest zły? Czy rozwód jest grzechem? Co z korzystaniem z antykoncepcji? Mówieniem niewinnych kłamstw? Oglądaniem porno? Używanie „Jezu Chryste” jako przekleństwa? (Poważnie, Jezus nie ma nic przeciwko, że to robisz)

Naprawdę idziesz do piekła za omijanie reguł? A może czujesz, że reguły są pochrzanione? Większość Chrześcijan zgodziłaby się czy nie z Twoimi wyjątkami?

Zgaduję, że na poziomie praktycznym nie jesteś wielkim fanem sztywnych reguł, ale widzisz pewną wartość w życiu według określonego kodeksu etycznego. Zapewne myślisz o sobie jako o kimś dobrym i chcesz wieść dobre i moralne życie. Nie chcesz kręcić się raniąc ludzi i wolałabyś mieć raczej sensowny wkład w pomoc tej planecie. Czasem coś spieprzysz albo zachowasz się wbrew własnym wartościom, ale czujesz się najlepiej kiedy sobie wybaczysz, nauczysz się czegoś z tych doświadczeń i pójdziesz dalej.

Wszystko ładnie pięknie. Ale zachęcam Cię do pójścia krok dalej. Zainwestuj czas w kodyfikację własnej filozofii moralnej na piśmie. Gdzie nakreślisz linie miedzy dobrem a złem? Jak będziesz podejmować decyzje moralne?

To miejsce, w którym robisz poważne przeszukanie duszy. (swoją drogą, ostatnio pisałem 4-częściowy artykuł z mniej uduchowionym podejściem do wartości. Pierwsza część : Hierarchia wartości – Część 1, jakie masz wartości? przyp. tłumacza)

<W tym miejscu Steve bardzo krótko reklamuje swoją książkę, „Rozwój Osobisty Człowieka Rozumnego”, która w tym roku pojawiła się w Polsce. Dalej po krótce omawia koncept Prawdy-Miłości-Siły, o którym jest praktycznie cała książka, w odniesieniu do Chrześcijaństwa. Nie wydaje mi się, aby dało się skorzystać z tego opisu właściwie bez porządnego wstępu, więc polecam Ci albo przeczytanie połowy jego bloga albo wspomnianej książki :) Ewentualnie prośbę o tłumaczenie w komentarzach albo mailu>

9. Odnoś się ze Współczuciem dla Chrześcijańskich Przyjaciół i Rodziny

Wiem, że to poważna sprawa dla wielu dorastających Chrześcijan. Kiedy jesteś już gotowy wyjść poza Chrześcijaństwo, jak poradzą sobie Twoi starzy chrześcijańscy członkowie rodziny i przyjaciele? Jak zareagują na Twoją decyzję?

Kiedy zdecydowałem się pójść dalej w wieku 17 lat, moja rodzina przyjęła to naprawdę kiepsko, jak gdybym ich osobiście atakował. To nie był przyjemny widok. Moi przyjaciele głównie dziwnie się patrzyli i wiele ich to nie obchodziło, więc nie miałem problemów w szkole, ale rodzina to osobny temat.

To wstyd, że tak wielu Chrześcijan reaguje negatywnie, kiedy ktoś decyduje się wypisać. Ale musisz zrozumieć, że taka jest natura bestii. Chrześcijański system wierzeń wspiera takie zachowania. Twoja rodzina i przyjaciele zostali nauczeni, że jeśli opuścisz Kościół skończysz przeklęty w piekle. Naturalnie nie chcą aby to się wydarzyło. Więc ich negatywna reakcja ja właściwie znakiem ich wielkiej troski o Ciebie. Palenie Cię na stosie może wydawać się zabawną formą ekspresji miłości, ale nią jest. Niektórzy Chrześcijanie muszą po prostu wiele się nauczyć na temat okazywania miłości nie-chrześcijanom.

Kolejnym problemem jest, że kiedy opuszczasz Kościół wzbudzasz wśród innych Chrześcijan ich lęki i wątpliwości. Zmuszasz ich aby spojrzeli na te części siebie na które nie są gotowi patrzeć. To może wywołać gwałtowny sprzeciw wobec Ciebie.

Wiem, że ciężko utrzymać ten poziom zrozumienia, kiedy akurat jesteś kamieniowany, werbalnie lub nie. Ja zdecydowanie nie byłem w miejscu, w którym mógłbym powiedzieć „Dziękuję za martwienie się moją nieśmiertelną duszą”, kiedy ludzie straszyli mnie jak gdybym przeszedł na ciemną stronę mocy. Cieszę się, że mogę jednak przyjąć tę perspektywę dziś.

Nie sądzę, aby było pomocne wdawanie się w szeroko zakrojone dyskusje z innymi Chrześcijanami kiedy odchodzisz. Wszystko co może się stać to dodatkowy stres. To czas, w którym powinieneś po cichu wymknąć się tylnymi drzwiami, przynajmniej na tyle na ile to możliwe. To czas aby ponownie połączyć się ze swoją duchową stroną i skupić na rozwoju wewnętrznym. Masz wiele do uleczenia i mnóstwo rozwoju na który musisz się przygotować.

Bycie traktowanym jak demon za rzucenie Chrześcijaństwa zdecydowanie nie pomogło mi zbytnio. Negatywne reakcje Chrześcijan po prostu zmieniły moje wątpliwości w pewność. Z perspektywy czasu było to niekorzystne, ponieważ przez siedem lat nie byłem w stanie świadomie na nowo odkryć mojej duchowej strony. <tutaj wspomina o swoim wpisie 11:11 i łączy to co opisał z powrotem do duchowości. Jeśli chcesz poczytać więcej (dużo więcej) google: 11:11 pavlina>

Kiedy poinformowałem moją rodzinę, że nie wierzę już w Chrześcijaństwo reakcja była tak negatywna, że najbardziej rozsądnym kursem było wycofanie się. Czułem, że popychanie tego tematu nie było warte strat takich jak prawa do samochodu. Szedłem za rok do college’u więc wiedziałem że tak czy inaczej sprawa wyblaknie. W rezultacie kontynuowałem zachowania takie jak mszy przez kilka miesięcy. Ale nalegałem na siadanie w innej części kościoła i po cichu wymykałem się w tym czasie na spacery. W końcu zostałem przyłapany, kiedy pewnego razu się spóźniłem, co w interesujący sposób zakończyło konflikt na powierzchni. Musieli zauważyć, że nie odzyskają mojej duszy żądaniami i groźbami. Ukończenie 18 lat i pójście do college’u było dla mnie wielką ulgą, ale moje doświadczenia spowodowały, że z góry traktowałem Chrześcijan jak ludzi, którym nigdy nie wolno do końca zaufać. Czułem się znacznie bezpieczniej przy ateistach i agnostykach.

To godne pożałowanie, żeby Chrześcijaństwo powodowało takie rozłamy miedzy ludźmi. Widziałem niezliczoną liczbę innych mierzących się z podobnymi problemami. Jest niemal niezmienne, że to Chrześcijanie wywołują tę utratę połączenia, podczas gdy nie-chrześcijanie chcieliby po prostu dalej dzielić się pełną miłości (a przynajmniej wolną od zbrojeń) relacją. Jezus nie przyszedł na Ziemię uczyć miłości warunkowej!

Z drugiej strony wiele nauczyłem się z tego doświadczenia. W dłuższej perspektywie czasowej nauczyło mnie to znacznie większej akceptacji dla innych, wliczając Chrześcijan. Robię co mogę aby nie odpychać ludzi ze względu na ich przekonania. Mogę stawiać znaczące wyzwania przekonaniom innych, podobnie jak są przekonania dla których mam naprawdę mały szacunek, ale wciąż akceptuję tych którzy je wyznają. Myślę, że świat byłby znacznie lepszym miejscem, gdyby każdy z nas rozwinął w sobie umiejętność kochania i akceptowania każdego, bez względu na to czy się z kimś zgadzamy czy nie.

Mindset bezwarunkowej akceptacji może być trudny do wyćwiczenia, ale dobrze mi służy. Na przykład, jako weganin, nie godzę się na przejawy okrucieństwa wobec zwierząt, wliczając spożywanie produktów odzwierzęcych. Nie krzywdzę nawet insektów <tu znowu link do mnóstwa tekstu na temat jego stosunku do robaków. Chętny? Google: killing bugs pavlina>. Ale wciąż akceptuję tych, którzy uważają że jest w porządku krzywdzić zwierzęta, nawet jeśli ich zachowania godzą w mój kodeks moralny. Brak akceptacji nie pobudza ludzi do współodczuwania.

Jeśli masz przed sobą ciężką sytuację z twoimi chrześcijańskimi przyjaciółmi i rodziną, być może zastanawiając się czy powiedzieć im czy nie o swojej decyzji, współczuję Ci. Wiem, że nie jest łatwo. Ale z perspektywy czasu moją najlepszą radą jest powiedzieć im prawdę. To wypchnie piłkę na ich pole. Wtedy to od nich zależy, czy są w stanie kochać Cię i akceptować takim jakim jesteś. Niestety nie możesz kontrolować rezultatu. Ale szybko przekonasz się czy wprowadzają w życie nauki Jezusa o bezwarunkowej miłości czy też są wyprani z mózgów przez Kościół aby odepchnąć Cię jako wyrzutka.

Nawet jeśli na początek zostaniesz pariasem w swojej rodzinie, niektórzy z tych ludzi mogą w końcu zmienić zdanie. Bądź cierpliwy. Wyjdź i żyj najlepsze życie jakie możesz. Kiedy będą gotowi mogą zdecydować, że powrócą do Ciebie. Będziesz miał na nich najlepszy wpływ będąc przykładem świadomego życia, nie namawiając ich aby zaakceptowali Twoją decyzję.

Tak długo, jak długo twoja rodzina i przyjaciele podpisują się pod systemem wierzeń który definiuje Cię jako wyrzutka – który spłonie przeklęty w piekle – droga do prawdziwie świadomego połączenia pozostaje zamknięta. Wszystko co możesz zrobić to zachować intencję, że w końcu wyjdą ponad ten poziom i nauczą się akceptować innych w pełni. W między czasie możesz ich kochać i akceptować, nawet jeśli jest to trudne dla nich samych.

Bądź pewien, że jeśli mierzysz się z takimi sytuacjami nie jesteś sam. Nie robisz niczego złego („You are not doing anything wrong or evil”). To Chrześcijaństwo jako takie jest problemem. Jest stworzone, aby rodzić tego typu konflikty. Naprawdę już czas aby ludzkość przeszła ponad ten poziom podzielenia i bigoterii. Musimy zaakceptować, że wszyscy w tym jesteśmy.

10. Odrzuć Winę i Ciesz się Swoją Radością

Moją ostatnią radą jest abyś odpuścił sobie całą winę jaką przyjąłeś w okresie bycia Chrześcijaninem. Przebacz zupełnie sobie i innym. Odpuść i zajmij się życiem.

Bądź pewien, że nie pójdziesz do piekła. Nie będziesz karany w życiu pośmiertnym za rezygnację z tworzonego przez ludzi systemu wierzeń. Jesteś odkrywcą i twórcą, nie służącym wielomiliardowej organizacji roszczącej sobie prawo do boskiego patronatu. Jesteś tu aby wziąć udział we wzroście świadomości.

Wiedz, że jesteś dobrą osoba. Naucz się kochać i akceptować innych bezwarunkowo. Nie ważne, czy według Chrześcijańskich standardów będziesz grzesznikiem czy świętym. Jesteś wart miłości bez względu na wszystko. Już czas, abyś przyjął swoją prawdziwą moc. Twoje światło było przyćmione zbyt długo.

Jeśli wszystko inne zawiedzie i poczujesz się niekochany, wiedz że ja Cię kocham. Nie ma znaczenia, jeśli nigdy się nie spotkamy. Nie ma znaczenia jeśli nie zgadzasz się z połową rzeczy o których piszę. Kocham Cię i troszczę się o Ciebie.

Byciem Chrześcijaninem było ważnym krokiem w świadomym rozwoju, ale teraz jesteś gotowy aby przejść dalej. Nie potrzebujesz już innych do definiowania i kontroli Twojej duchowej tożsamości. Jesteś gotowy aby oświetlić swój własny świat. Ukończyłeś („You have gratuated.”). Gratuluję!

A teraz wyjdź i czyń jakieś prawdziwe dobro swoim życiem. Uczyć je arcydziełem. Pokaż światu twoją piękną boskość. :D

Zanim odpowiesz sobie na pytanie kliknij "głosuj" jeśli uważasz, że artykuł jest dobry, bo o takie wszystkim tu chodzi :)

I jeśli interesuje Cię NLP, to grupa: Grupa NLP na Eioba.pl!

 

P.S.

Sprawdź też: Kto jeszcze chce osiągnąć sukces dzięki lenistwu i prokrastynacji?

 

Źródło: http://jakubkrolikowski.pl/jak-wyrosnac-chrzescijanstwa