JustPaste.it

A gdybyśmy mieli skrzydala?

Sprawiedliwość ma nie jedno imię

Sprawiedliwość ma nie jedno imię

 

Prowadzili w głąb lasu ,poszturchując kolbami pytali" , z jakim zadaniem wysłała bezpieka?

Wyskoczyłem z pociągu , wiózł kościuszkowców na front -wyjaśniał . Łżesz swołocz!Zakopiemy żywcem jak nie powiesz prawdy,. Saperką kazali kopać grób.

. Śmierci zaglądał w oczy walcząc z bolszewikami,strzelali czerwoni za wspomagania akowców i umierać z ich rąk było mu przykro

Krzyżyk prawosławny ,podarek od dziadka, zerwali z szyi i rzucili pod nogi, przeżegnał się ,

  • strzelcie w potylicę, jak enkawudziści !

  • Poczekamy na dowódce,odpowiedzieli.

  • Na białym koniu przygalopował. Dawajcie tego ubowca ,usłyszał jakoby znajomy głos. Zdjął ojcu zawiązaną na oczach onucę i ryknął,co żeście durnie narobili,to nasz człowiek. Ojciec ,tez poznał, żywność z niemieckiego majątku dawał jemu...

Przepraszał ze łzami w oczach,a radości ze spotkania nie było końca.

Był wśród nich do 1946 roku. Naprawiał bron, drukował ulotki. Mieszkał na plebani, gospodyni nie dawała spać. Ksiądz się wkurzył i odesłał do prawosławnych. Pop stary,a ojciec jary, zona ładniejsza od gospodyni księdza wskakiwała do łózka , a pop udał,ze nic nie wie ,wódkę stawiał i pomagał drukować ulotki .

Dali podrobione dokumenty i wysłali na ziemie poniemieckie , kolo Lwówka śląskiego uruchomił poniemiecką restaurację ,odwiedzali w płaszczach skórzanych ,rozmawiali szeptem , zastawiali jakieś paczki , ojciec wsadzał do podszewki mojego palta banknotami i wysyłał do Szczecinka , stamtąd przywoziłem dolary i listy od znajomego kresowiaka , co mieszkał samotnie nad jeziorem , w nocy czyścił pistolety i wkręcał zapalniki do granatów. Nie mów o tym nikomu,przypominał na odjezdnym

Ojciec czytał listy i wrzucał do pieca , a dolary zabierał jakiś pan z garbem na plecach, chował je w butach , i znikał za drzwiami. Potem z gminy ktoś przychodził,dawał upoważnienie na zakup koni w Rzeszowszczyźnie,

Tam banderowcy ,akowce i bandy z pod ciemnej gwiazdy grasowali, ale wracał z gniadymi i kasztankami . Osadnicy wyprowadzali z wagonu i klepali po zadkach z radości.

W nagrodę dali wodny młyn  , mąki na chleb nie ma.,a ludzie przybywa z rożnych stron -powiedzieli ojcu., stary Niemiec puścił w ruch koło młyńskie.

Referendum było za pasem ,głosuj za , nacjonalizacją przemysłu , bezpłatną nauką wolały plakaty. Nocką niewidzialna ręka czerwoną farbą na nich pisała” "za krew nie ma zapłaty",pomścimy Katyń".,a do haseł "Nie matura ,lecz chęć szczera,zrobi z ciebie oficera",dopisywano : mimo szczerej chęci ,z gówna masła się nie skręci".

Granat wybuchł w lokalu wyborczym.,kartki do głosowania wiatr rozdmuchiwał po ulicy,rewidowali domy i stodoły

Restaurację przewrócili do góry nogami,pobili kelnerkę Niemkę-powtarzała im w kolko" ,nic nie wiem . Brata mamy, uprowadzili i słuch po nim zaginął, za okupacji był sołtysem .

Ojcu dusza na ramieniu wisiała, - musimy wiać. Tu tylko szabrują , spekulują i strzelają,a starzy . Niemcy co u nas byli strach w oczach mieli,na swoich gospodarstwach  niewolniczo przybyszom służyli...

 Zabrali i młyn ,wysadzili granatami zaporę, woda zalała pola, ryby zdychały w mętnych kałużach. Wynos się puki cały powiedzieli.

Nic tu po nas synku, jadę odbudowywać Warszawę,,a ty szukaj dachu w Bartoszycach ,tam są nasi ,w śród ziomków raźniej.

.Na kole młyńskim kaczka z opuszczony/m dziobem siedziała , a jej małe pogrążały  się w brunatnym błocie ,



. nas tez nie oszczędza los-powiedział ojciec.,

. , wymknąłem się czerwonym ,a tu  też nie wesoło , polityka kurwa ,nigdy nie wiadomo.,zostaniesz rychlej biskupem ,niż Anders z Amerykanami tu przyjdzie!.

A gdybyśmy mieli skrzydła,gdzie pofruniemy,zapytałem?-

-gdzie ludzie żyją uczciwie z rąk pracy ?. Tylko gdzie taki kraj ?Może kiedyś znajdziesz, klepnął mnie po ramieniu,ruszyliśmy do domu.,a kawalkada ubowców ,zmierzała w kierunku lasów. Tam ich nie znajdą szepnął i przyspieszył kroku.

W niezasiedlonej wiosce ,głodne psy i koty błądziły po ulicy , zaglądały w oczy,prosząc o jadło . Na polu ryczała holenderska krowa Wydoimy,przestanie ryczeć. ,a ojciec na to ,zobacz tablica z napisem "miny'"

.Odpoczniemy i pogadamy ,usiadłem na kamieniu obok niego.,

  • pamiętasz enkawudystę , napastował mamę i zabrał szablę ?

-Pamiętam i dziedzica ,całowałem w rękę , i martwych czerwonoarmistów w lesie też .

  • -Postawili im pomniki, a braciom moim dali łagry,taka sprawiedliwość.

    Z warkotem samochody wjechały na środek wsi.,to szabrownicy powiedział. Wyskakiwali z nich dziwni ludzie , wybijali szyby,wyłamywali drzwi.,wynosili meble,zgary ścienne,pierzyny , ojciec zaciągając się papierosem sarkał”tak Polacy nową ojczyznę budują...

Zobaczyli krowę i kilku  pobiegło,wdepnęli na minę, rozerwalna ich w strzępy.,a krowa ,jak kołek  stała nieruchomo,a stara Niemka darła się  w niebo głosy! .To przez ciebie,zdziro hitlerowska zginęli nasi. Chwycili za nogi,a rozhuśtali i niby worek kartofli wrzucili na taczkę .Maine Gott.,błagała. Rechocząc rozpędzoną taczkę pchnęli w gnojownicę. Tonęła jak kaczątka pod młyńskim kołem.

.Wieczorem ojciec postawił na stole butelkę wódki. Było to pierwsze z nim picie  do zawrotu głowy.

Człowieka bóg po jaki chrzan stworzył na swój obraz ,

-gdzie prawda leży- gdzie ta bliźniego miłość , w nienawiści topi się świat pytał napełniając kieliszki ?

. Pilem aż film się urwał ,  koło młyńskie się kręciło, osadnicy mąkę  sypali do worków,a stara Niemka jechała na taczce doić krowę.