JustPaste.it

Bombardier imć Zagłoba

http://blogbiszopa.blog.onet.pl/ - z tego bloga

http://blogbiszopa.blog.onet.pl/ - z tego bloga

 

Pozwól waść - mówił zwracając się do Skrzetuskiego - abym mu służby moje ofiarował. Jan Zagłoba herbu Wczele, co każdy snadno poznać może choćby po onej dziurze, którą w czele kula rozbójnicka mi zrobiła, gdym się do Ziemi Świętej za grzechy młodości ofiarował.
- Dajże waść pokój - rzekł Zaćwilichowski - powiadałeś kiedy indziej, że ci ją kuflem w Radomiu wybito.
- Kula rozbójnicka, jakom żyw! W Radomiu było co innego.
- Ofiarowałeś się waść do Ziemi Świętej... może, aleś w niej nie był, to pewna.
- Nie byłem, bom już w Galacie palmę męczeńską otrzymał. Jeśli łżę, jestem arcypies, nie szlachcic.

Henryk Sienkiewicz "Ogniem i mieczem"

Jan Onufry Zagłoba, najbarwniejsza postać sienkiewiczowskiej Trylogii różnie opowiadał o swojej przeszłości. Jego opowieści, najczęściej sprzeczne ze sobą, były zapewne wynikiem mitomanii i zamiłowania do trunków.
Dziwnym zbiegiem okoliczności jeden z filmowych odtwórców postaci słynnego warchoła i opoja (choć i patrioty zarazem) miał równie bogaty życiorys, który - w przeciwieństwie do losów imć Zagłoby - jest dobrze udokumentowany.
Mieczysław Pawlikowski urodził się w 1920 roku w Żytomierzu. Kiedy na mocy traktatu ryskiego miasto znalazło się w granicach ZSRR jego rodzice przeprowadzili się do Łucka. Tam skończył szkołę podstawową i gimnazjum. W 1937 roku ukończył kurs szybowcowy.
W czasie kampanii wrześniowej nie walczył. W listopadzie 1939 roku z dwoma kolegami przedarł się przez Słowację i Węgry do Francji, gdzie zgłosił się jako ochotnik do polskiego lotnictwa. Wkrótce potem, rozczarowany postawą Francuzów zaczął się starać o wyjazd do Anglii. W marcu 1940 roku przybył na Wyspy. Tam początkowo zamiast lotnikiem został aktorem. Kolega wciągnął go do Lotniczej Czołówki Teatralnej i przez kilka miesięcy występowali dla polskich żołnierzy w Anglii i Szkocji. 
Owym kolegą był kapitan Leopold Skwierczyński - późniejszy cichociemny o pseudonimie "Aktor" przerzucony do Polski w kwietniu 1944 roku. Walczył w Powstaniu Warszawskim. Zmarł w 1959 roku.
Potem Pawlikowski zgłosił się na kurs teoretyczny dla lotników. Z powodów zdrowotnych nie mógł zostać pilotem, więc w czerwcu 1942 roku rozpoczął szkolenie dla bombardierów w Dumfries w Szkocji. Po jego ukończeniu trafił do Operational Training Unit w Bramcote, gdzie szkolił się na średnich bombowcach Wellington. Po zaliczeniu stażu w dywizjonie treningowym w lutym 1943 roku został przydzielony do 300. Dywizjonu Bombowego "Ziemi Mazowieckiej". 

Pierwszy lot o mały włos nie skończył się tragedią - podczas bombardowania Essen Wellington mocno oberwał od artylerii przeciwlotniczej i ledwo doleciał do bazy. Potem Pawlikowski jeszcze kilkakrotnie latał z bombami nad Niemcy. Latem 1943 roku wraz z całą załogą został przeniesiony do 301. Dywizjonu Bombowego "Ziemi Pomorskiej", a raczej - do Polskiej Eskadry do Zadań Specjalnych utworzonej na bazie tego dywizjonu. Przeszkolił się na ciężkim czterosilnikowym Halifaxie i od tej pory wraz z kolegami wykonywał misje specjalne. Zamiast z bombami latali teraz do okupowanych krajów z zaopatrzeniem dla ruchu oporu. Kilkakrotnie byli nad Polską zrzucając cichociemnych.
Załoga miała juz w tym czasie "swojego" Halifaxa o oznaczeniach NF-J, nazwanego przez nich "Janka".
W nocy z 16 na 17 sierpnia 1943 roku Halifax "Janka" odbywał swój 25. lot z misją specjalną. Zrzucali zaopatrzenie dla ruchu oporu w południowej Francji. Lecąc na miejsce zrzutu nieopatrznie zapędzili się nad morze, gdzie dostali się pod ostrzał artylerii przeciwlotniczej z okrętów wojennych. Pociski zniszczyły układy hydrauliczne samolotu. Po doleceniu nad placówkę odbiorczą załoga nieświadoma zniszczeń otworzyła klapy luku bombowego, których poźniej nie dało się zamknąć. Otwarte klapy naruszyły aerodynamikę samolotu, który zaczął tracić prędkość i wysokość. Na domiar złego zaczęły szwankować silniki, które również zostały trafione podczas ostrzału. Zniszczona hydraulika nie pozwoliła pilotowi na wysunięcie podwozia tak, że musiał posadzić Halifaxa "na brzuchu" w kompletnych ciemnościach, w nieznanym terenie. Cudem wszyscy członkowie załogi przeżyli. Lądowanie odbyło się niedaleko miejsca zrzutu, także po krótkim czasie przy płonącym samolocie pojawili się francuscy partyzanci, którzy zaopiekowali się siedmioosobową załogą. 
Tuż po wylądowaniu Polacy zniszczyli instrumenty pokładowe Halifaxa i podpalili samolot.
Partyzanci ukryli ich w pobliskiej wiosce, a po kilku dniach zorganizowali transport w stronę Pirenejów. Część drogi Polacy przejechali... niemiecką ciężarówką wiozącą żywność dla Wehrmachtu. W końcu dotarli do Andory. Po kilkudniowym odpoczynku ruszyli dalej - do brytyjskiego konsulatu w Barcelonie. Stamtąd Brytyjczycy przewieźli ich do Gibraltaru skąd odlecieli do Wielkiej Brytanii.
Sierżant Mieczysław Pawlikowski nie wrócił do swojego dawnego dywizjonu. Został instruktorem w dywizjonie treningowym i szkolił przyszłych bombardierów. W maju 1945 roku został zdemobilizowany. W ciągu swojej służby dwukrotnie otrzymał Krzyż Walecznych.
Przez krótki czas pracował przy Rządzie Polskim w Londynie, po czym wrócił do kraju. Został spikerem w radiu, a w 1948 roku zdał eksternistyczny egzamin aktorski. Grał na deskach kilku warszawskich teatrów. Największą sławę przyniosła mu jednak filmowa rola Zagłoby w "Panu Wołodyjowskim" i "Przygodach Pana Michała". Swoje wojenne przeżycia opisał w książce "Siedmiu z Halifaxa J", a krótko przed śmiercią wydał także tomik poezji.
Zmarł w Warszawie 23 grudnia 1978 roku.

 http://blogbiszopa.blog.onet.pl/ od tego bloga nie można się oderwać. Mnóstwo życiorysów wspaniałych Polek i Polaków. Ten autor jest niesamowity i chociaż żyje w Szkocji od razu widać, że jest Polakiem.


 

Autor: Mateusz Biskup