JustPaste.it

Suplement do tekstu „Partyzanci i kolaboranci – ad vocem”

Opisane w tekście „Partyzanci i kolaboranci – ad vocem” tragiczne wydarzenia miały i mają nadal swój dalszy ciąg. Nie zajmowałbym się tematem, ani nie zajmowaliby się nim pewnie i inni ludzie, gdyby sprawa była ostatecznie zakończona. Tymczasem nie była i w dalszym ciągu nie jest. Nie jest zakończona dlatego, że nawet po latach obowiązują znów JEDYNIE SŁUSZNE OCENY JEDYNIE SŁUSZNYCH POSTAW PATRIOTYCZNYCH czy jakichkolwiek innych – tyle tylko że tym razem à rebours. Jest to oczywista manipulacja i zakłamywanie historii. Uczestniczą w tym oficjalnie władze państwowe. Tak więc kłamstwa i szalbierstwa jednego ustroju zostały zastąpione przez kłamstwa i szalbierstwa drugiego ustroju.

 Rzecz jasna – poprzednio w Ojczyźnie popełniano zbrodnie w majestacie prawa, które było zwyczajnym bezprawiem. Działała narzucona władza – w takim razie zła, antynarodowa, kłamliwa itd. Jednak TERAZ miało być inaczej. Miało być uczciwie, klarownie, kiedy czerń jest czernią, a biel jest bielą. Mam często wrażenie, że dalej pośród nas działają  ideowi „spadkobiercy” poprzedników – tyle, że zechcieli nazwać się inaczej. Dla mnie jest to  po prostu mentalny fanatyczny bolszewizm pełen fałszu i lęku przed prawdą. A jak to powiedział Friedrich Nietzsche   „Fanatyzm jest jedyną siłą woli, którą mogą osiągnąć także słabi i niepewni.” 

Ktoś jeszcze kiedyś powiedział: „Nie lękajcie się! Prawda was wyzwoli. I jakoś nadal nie możemy tego pojąć

*************************************************************************************************************

Andrzej Snarski

Wzięte z portalu

http://www.pewuer.com/sayansi//modules.php?name=News&file=article&sid=22

 

STRZAŁ W POTYLICĘ

W czerwcu 1995 roku do białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej wpłynął wniosek Komitetu Rodzin Pomordowanych Furmanów w sprawie przeniesienia kości na cmentarz w Bielsku Podlaskim.

 Włodzimierz Martyniuk, mieszkaniec Bielska Podlaskiego, brał udział w powtórnej ekshumacji ofiar. Ekipa przyjechała z samego rana na cmentarz w Klichach. Skruszono płytę nagrobną. Potem robotnicy łopatami odgarniali ziemię. Specjaliści z białostockiego zakładu medycyny sądowej układali i liczyli wykopane kości. Wszystko musiało się zgadzać. On sam oglądał czaszkę jednego z furmanów. – Miała otwór w potylicy – stwierdza. – Ludzie „Burego” strzelali im w tył głowy.

 Ekshumacja trwała cały dzień. Wykopano mnóstwo sprzączek, guzików, klamer od pasków. Ubrania nie zachowały się prawie wcale – pozostały tylko strzępy materiału. Wszystko było układane na brzegu mogiły. Przedmioty te mogły pomóc w identyfikacji szczątków.

 – Były z nami rodziny pomordowanych – mówi Włodzimierz Martyniuk. – Ludzie dokładnie oglądali to, co udało nam się wydobyć z ziemi. Kilka osób odnalazło w ten sposób swoich bliskich. Jedna kobieta powiedziała, że jej brat miał skomplikowane złamanie kości udowej. Wykopaliśmy krzywo zrośniętą kość. Druga znalazła buty ojca. Zresztą łatwo było je poznać. Miały przybitą podeszwę z grubej gumy. Wyglądało to jak ucięty kawałek opony. Ktoś inny zidentyfikował czaszkę po sztucznej szczęce. Wtedy już mieliśmy pewność, że to właśnie ci furmani – dodaje.

 Tego dnia w Klichach wydobyto 27 szkieletów. Konieczna okazała się też ekshumacja w lesie koło Puchał Starych. We wskazanym przez okoliczną ludność miejscu robotnicy znaleźli szczątki ostatnich trzech furmanów. Posegregowane szkielety zostały złożone w trzech trumnach i odwiezione do cerkwi w Bielsku Podlaskim. Tam stały całą noc. Następnego dnia na bielskim cmentarzu wojennym odbył się pogrzeb, celebrowany przez arcybiskupa Sawę, ordynariusza diecezji białostocko-gdańskiej. – To była wielka uroczystość – wspomina Włodzimierz Martyniuk. – Przyjechało na nią wielu ludzi z całej okolicy. Pomordowani pochodzili przecież z 13 różnych miejscowości. Pamięć o zbrodniach oddziału „Burego” jest u nas wciąż bardzo żywa.

 PROBLEM Z POMNIKIEM

 Nad mogiłą usypano półtorametrowy kurhan ziemny, na którym wzniesiono dwumetrowy prawosławny krzyż. Do mniejszego krzyża na przedzie grobu przybita została tablica z napisem: „30 mieszkańców (furmanów) b. pow. Bielsk Podlaski, pomordowanych 31 I 1946 r. przez oddział zbrojnego podziemia PAS-NZW kpt. Romualda Rajs ps. »Bury« k/wsi Puchały Stare gm. Brańsk”. Wymienione są nazwiska wszystkich ofiar, data urodzenia i wieś, z której pochodzili. Komitet Rodzin Pomordowanych Furmanów planował wzniesienie pomnika upamiętniającego nie tylko te, lecz także inne ofiary zbrojnego podziemia. Miał on być zbudowany za pieniądze społeczne. Komitet otworzył nawet specjalne konto bankowe na wpłaty darczyńców. I wtedy pojawiły się kłopoty.

 Na budowę nie zezwoliła ówczesna wojewoda podlaska Krystyna Łukaszuk. Wniosła poważne zastrzeżenia do projektu. W odmowie argumentowała: „Pomnik nie odzwierciedla faktów dotyczących konkretnego zdarzenia”.

 Co nie odpowiadało pani wojewodzie? Pomnik miał składać się z trzech pionowych płyt nagrobnych. Środkowa miała zawierać imiona i nazwiska trzydziestu ofiar. Właściwie nie różniłby się od obecnego – na małej, blaszanej tablicy. Dwie boczne płyty miały zawierać informację o wsiach spacyfikowanych przez oddział „Burego” i napis: „W hołdzie pomordowanym przez zbrojne podziemie”. Ten tekst wzbudził największe zastrzeżenia Krystyny Łukaszuk. Poparł ją także Andrzej Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Wojewoda argumentowała, że napis na bocznych tablicach oskarżałby całe polskie podziemie. Poza tym określanie działalności „Burego” jako zbrodniczej jest, według niej, nadużyciem. Przypomniała, że Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego uznał w 1995 roku wyrok śmierci Romualda Rajsa za nieważny. Niestety, nie przekonała tym członków komitetu. Tłumaczyli, że projekt napisu nie jest ani ogólny, ani krzywdzący dla podziemia. Dotyczy bowiem konkretnych przypadków. A unieważnienie wyroku nie upoważnia nikogo do zaprzeczania prawdzie. „Buremu” udowodniono szereg zbrodni, z mordowaniem ludności cywilnej włącznie.

 BAŁAGAN ADMINISTRACYJNY

 Komitet Rodzin Pomordowanych Furmanów próbował interweniować nawet w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Niestety, ówczesny minister, Janusz Tomaszewski, uznał stanowisko wojewody Łukaszuk za słuszne. Członkowie komitetu zaskarżyli tę decyzję do Naczelnego Sądu Administracyjnego, a ten skierował dokumenty z powrotem do MSWiA. Przez następnych 8 miesięcy urząd nie reagował. Komitet ponownie wniósł skargę do NSA. Wtedy sprawa trafiła do ówczesnego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które odesłało ją ponownie do MSWiA.

 Premier Jerzy Buzek uznał za stosowne wyjaśnić ten bałagan administracyjny, oświadczył więc, że zgodę na wzniesienie pomnika powinien wydać minister kultury. Kazimierz Michał Ujazdowski, ówczesny szef resortu kultury, opowiedział się po stronie wojewody podlaskiej. W uzasadnieniu napisał, że komitet domaga się „umieszczenia na mogile nazwisk osób zamordowanych w innym czasie, miejscu i okolicznościach”. Udowodnił tym samym, że nawet nie zapoznał się z otrzymanymi dokumentami. Ostatecznie pomnik odsłonięto dopiero jesienią 2002 roku.

 

Romuald Rajs ps. "Bury” ciągle budzi kontrowersje

Dodano: 7 marca 2011, 11:05 Autor:  (azda)

Rodzina Romualda Rajsa, pseudonim "Bury”, po jego rehabilitacji w 1995 roku otrzymała odszkodowanie – mówi Tomasz Sulima z Bielska Podlaskiego. – Tymczasem rodziny prawie 80 ofiar jego zbrodni nie dostały nawet złotówki.

altRomuald Rajs

Działał pod pseudonimem "Bury”. Walczył w obronie Polski od 1939 r. Po wojnie był dowódcą białostockiego PAS NZW. W styczniu i lutym 1946 r. spacyfikował sześć wsi zamieszkiwanych przez ludność prawosławną. Aresztowano go w 1948 r. 31 grudnia 1949 r. został rozstrzelany. Zrehabilitowano go w 1995 roku. Obecnie wymieniany jest wśród tzw. "Żołnierzy Wyklętych”.

Tomasz jest współautorem apelu "Wesprzyj ofiary podziemia”, który w lutym pojawił się na popularnym portalu społecznościowym Facebook.

– Celem naszej akcji było rozpowszechnienie wiedzy o zbrodniach ludobójstwa, jakich dopuścił się Rajs w lutym 1946 roku oraz sprowokowanie dyskusji na temat "Żołnierzy Wyklętych”, których święto obchodziliśmy 1 marca – tłumaczy Sulima. – W apelu swym podajemy także przykłady pozytywnych działań zbrojnego podziemia.

 

Akcją zainteresowało się 2 tys. internautów, 300 z nich wyraziło dla niej poparcie. Dzięki niej wiele osób po raz pierwszy usłyszało o wydarzeniach z 1946 r.

http://search.babylon.com/(...)HP_ss