JustPaste.it

Trucizna autorytetów

"Autorytety należy szanować, ale nie należy im ulegać"/J. Krishnamurti/

"Autorytety należy szanować, ale nie należy im ulegać"/J. Krishnamurti/

 

Jak zgubny wpływ na rozwój nauki mają autorytety niby doskonale wiemy, chociażby na przykładzie kościoła, tym niemniej ciągle im ulegamy i nie mamy odwagi się im przeciwstawić. Zgubny wpływ wielkich ludzi uznanych za niepodważalne autorytety trwa niekiedy nawet tysiące lat.

Ciągle tworzymy nowe autorytety i ciągle im ulegamy, powtarzając w kółko tę samą historię. Oczywiście prawdziwe autorytety warto szanować, podziwiać za ich osiągnięcia, wkład wniesiony w rozwój ludzkości i za wiele innych rzeczy. Warto je szanować i wzorować się na nich. Szacunek nie oznacza jednak ślepej, bezrozumnej wiary, absolutnie pozbawionej krytycyzmu. Autorytety wskazują kierunek, w jakim powinniśmy podążać - nie wymagają ślepej wiary – wręcz przeciwnie, prawdziwe autorytety zachęcają nas do poszukiwań, przecierają szlaki pragnąc aby podążyli nimi ich następcy - niestety najczęściej ich marzenia pozostają niespełnione.

Łatwo jest poddawać autorytety jałowej krytyce z której nic nie wynika, będącej tylko wyrazem braku szacunku – tyle, że jest to przejawem jeszcze większej miernoty intelektualnej niż ślepe uleganie im – dlatego szanując je powinniśmy pozostawać otwarci.

 

Można opowiedzieć wiele pouczających historii o tym, w jaki sposób ślepe uleganie autorytetom hamowało postęp na długie wieki, mogą to być zarówno zabawne jak i tragiczne historie, trudniej nam jednak dostrzec coś co jeszcze nie do końca stało się dawną historią. Przykładem tego może być Herodot.

 

„Herodot z Halikarnasu (ur. ok. 484 p.n.e. w Halikarnasie, obecnie Bodrum w Turcji, zm. ok. 426 p.n.e. w Turioj lub Atenach) – historyk grecki, zwany Ojcem historii, czasem także Ojcem geografii.” /wikipedia/

Trudno przecenić wpływ Herodota na historię, nazywanie go Ojcem historii, jest w pełni uzasadnione. Zdajemy sobie sprawę, że zdarzało mu się mylić jak i popuszczać wodze fantazji, tym niemniej nadal – i słusznie – pozostaje on autorytetem, który wywierał i ciągle wywiera bardzo duży wpływ na historię jako naukę. Zazwyczaj jest to wpływ bardzo pozytywny, tym niemniej czasami jego poglądy kierowały historię w błędną uliczkę, przez co wielu nowożytnych historyków „stawało na głowie” aby nagiąć fakty do jego koncepcji.

Siła jego autorytetu stała się tak wielka, że nawet dziś nie mamy odwagi zaakceptować tego, że jednak wielki Herodot mógł się mylić – robimy to bardzo wstydliwie i niechętnie. Przykładem tego może być między innymi historia Scytów.

 

Pisząc o Scytach Herodot przytacza trzy legendy; Scytyjską i Grecką mówiącą o Scytach jako ludzie autochtonicznym oraz trzecią, do której sam się przychyla mówiącej o Scytach jako ludzie napływowym.

Ta trzecia stała się obowiązującą, przez co uczeni musieli przez wieki wkładać sporo wysiłku i niezwykłej pomysłowości (często karkołomnej:-) aby kolejne odkrycia jakimś cudem wpasowywać w tę koncepcję – oczywiście nie obeszło się bez przeróbek samej Herodotowej koncepcji aby jakoś dopasować ją do znalezisk archeologicznych :-)

 

Siła autorytetu Herodota okazała się tak wielka, że mimo iż wszystkie inne relacje pochodzące ze starożytności mówią o Scytach jako ludzie odwiecznym, to jednak tylko jego koncepcja brana była pod uwagę. W związku z przyjętą przez niego legendą zaakceptowano jego koncepcję mówiącą, że napływający Scytowie wyparli lud Kimmerów, czego jednak w żaden sposób nie udało się potwierdzić na drodze wykopalisk, ani w żaden inny sposób (zresztą ogólnie ta koncepcja kupy się nie trzymała :-).

Pozostała przez to nierozwiązana zagadką, którą można streścić tak: „Najpierw ufo porwało Kimmerów, a zaraz potem najwyraźniej to samo ufo podrzuciło w to samo miejsce Scytów” :-) Co prawda Scytowie bardzo przypominali Kimmerów zaś starożytne zapiski mówią, że Scytowie wyodrębnili się z Kimmerów, ale skoro Herodot przychylił się do innej opowieści to tak było i basta :-) Nawet fakt, że wykopaliska archeologiczne wyraźnie wskazują, że nie sposób rozróżnić Kimmerów od Scytów, że nie było żadnych najazdów Scytów na Kimmerów zaś podana przez Herodota trasa rzekomego marszu Scytów jest nie do utrzymania  - z szacunku dla Hrodota większość uczonych trzymała się koncepcji, że mimo wszystko było tak jak przypuszczał Herodot a mianowicie dlatego, że tak przypuszczał :-)

 

Scytowie są tylko fragmentem większego problemu obejmującego ludy mieszkające na północ od antycznego świata. Starożytni kronikarze na przestrzeni wieków zostawili nam wiele nazw tych ludów i bardzo mało informacji – jak sami przyznawali, używali różnych nazw dla tych samych ludów w różnych okresach. Patrzyli na te ludy przez pryzmat swojej kultury, historii, swoich realiów, stąd wykuli obowiązująca przez wieki koncepcję jakoby historia tych ludów była pasmem najazdów, w wyniku których nowe ludy wypierały i podbijały starsze zajmując ich miejsce. Ta wizja reprezentowana przez Herodota zdeterminowała sposób patrzenia na historię nie tylko antycznych historyków, ale również ich nowożytnych następców. Przyjąwszy to za pewnik większość historyków nawet nie dopuszczała myśli, że mogło być inaczej i do dziś pogląd ten jest najbardziej popularny.

 

Piszę większość, bo jednak była i to całkiem nie mała grupa nowożytnych uczonych, którzy nie zamykali oczu na fakty i coś tam przebąkiwali nieśmiało, że wszystko wskazuje na to, że historia starożytna wyglądała nieco inaczej. Przede wszystkim archeologia wskazuje, że nie było żadnych totalnych najazdów ani wypierania jednych ludów przez inne, wręcz przeciwnie, wskazuje na ciągłość i ewolucję kultur archeologicznych przechodzących na drodze rozwoju i ewolucji jednych w drugie, nie sposób precyzyjnie ustalić gdzie i kiedy kończy się jedna kultura, a zaczyna druga zaś podziały są bardzo umowne. Wszystko więc wskazuje, że rozległe przestrzenie na północ od antycznego świata zamieszkiwał od tysiącleci ten sam w miarę jednolity lud, nie zaś mnogość zupełnie odmiennych ludów, z których jedne wypierały drugie. Lud ów prowadził pół koczowniczy tryb życia przemierzając rozległe obszary Europy i północnej Azji. Pogląd ten zawarto min w teorii kurhanowej opartej o fakty, nie zaś koncepcje wywodzące się od starożytnych kronikarzy.

 

Starożytne cywilizacje na południu funkcjonowały w zupełnie innych warunkach niż te na północy. Rozwój społeczeństw i historię determinowały tam dostęp do wody i ziemi uprawnej, której zasoby były tam ograniczone wokół których powstawały duże skupiska ludzkie i o które toczono nieustające walki.

Na północy z kolei rozciągały się bezkresne obszary i nie było tego typu problemów, nie było więc potrzeby nieustannych walk w celu obrony lub podporządkowywania sobie małych, atrakcyjnych terenów. Wędrująca ludność zapewniała komunikację i jednolitość rozwijającej się tam kultury na przestrzeni tysiącleci. Były to ludy mające jednolitą kulturę obyczaje, strukturę społeczną i język a przy tym w miarę jednolite etnicznie. Tak więc nazwy którymi określały te ludy cywilizacje południowe na przestrzeni dziejów musimy - nie wnikając w szczegóły - uznać za różne określenia odnoszące się w istocie do tego samego autochtonicznego ludu.  Ludy obce pojawiły się znacznie później ich historia i pochodzenie oraz powód dla którego musiały migrować na zachód jak np. ludy pochodzenia tureckiego jest dobrze znana i udokumentowana przekazami historycznymi. Wróćmy jednak do Scytów.

 

Scytowie mówili o sobie, że są najmłodszym ludem, który ma zaledwie tysiąc lat i pochodzą od najmłodszego brata, który przyjął dary boga utożsamianego przez Greków z Zeusem, których nie odważyli się wziąć starsi bracia. Były to: lemiesz, jarzmo, topór i czara. Ogólnie według nich samych oznaczało to, że władają oni, oraczami, hodowcami, wojownikami i kapłanami, ponieważ ich przodek wziął na siebie tę odpowiedzialność nie bojąc się przyjąć daru boga.

W legendzie scytyjskiej widzimy podział społeczeństwa na cztery klasy według funkcji; rolników, hodowców, wojowników i kapłanów, który to podział reprezentował boski porządek, przy czym klasy te były sobie równe i spojone w jedną całość przez władców. Tych ostatnich starożytni nazywali Scytami Królewskimi w odróżnieniu np. od Scytów Oraczy.

 

Widzimy tu uderzające podobieństwo do podziału społeczeństwa u Ariów. Wiemy, że już przed przybyciem do Indii społeczeństwo indoeuropejskich Ariów było podzielone na trzy stany społeczne: kapłanów, wojowników i rolników usankcjonowanych religijnie. Ten sposób patrzenia był więc wspólny dla ludów zamieszkujących te rozległe obszary.

 

Warto sobie uświadomić, że historia dawnych ludów jest bardzo mało znana, a przy tym istnieje tu mnogość różnorakich koncepcji i bardzo mało pewników. Np. nie wiemy czy tworzyły one jakieś struktury państwowe, nie ma wątpliwości, że istniały tam jakieś ponad plemienne organizacje o szerszym zasięgu jednak co od ich charakteru niewiele można powiedzieć odnośnie okresu przed Scytyjskiego. Powinniśmy być otwarci i ostrożni w ferowaniu wyroków. Nauka cały czas się rozwija dlatego ktoś kto uważa, że wiedza jaką posiadł jest czymś absolutnym i ostatecznym bardzo się myli a trwając przy tym może łatwo narazić się na śmieszność. Mylić się jest rzeczą ludzką, nawet najbardziej poprawny dowód może doprowadzić do fałszywego wniosku jeśli przesłanki na jakich jest on oparty nie będą właściwe. Nie umniejsza to jednak cennego wkładu i wielkości tych, którzy szczerze szukając prawdy popełniali błędy. Nie umniejsza to ich autorytetu i szacunku na jaki zasługują, nie powinniśmy jednak im bezkrytycznie ulegać pamiętając, że prawda ostateczna jest nieosiągalna, a cenne jest samo dążenie do niej.