Do zadumanych nad wartościami.
Nie masz ci już przyjaciół śród pracy, śród domu,
żeby i na czas burzy byli tobie dachem,
ani nie masz rycerza, co z racji zakonu
miast końskich chwostów smoki dosiądzie okrakiem
Kto sam kroniki przejrzał i jeszcze nie zgłupiał
wie, że króle na stos słali koty i kobiety
po to żeby modlitwy dworskiego biskupa
pozyskały dla tronu gorętszej podniety
Po kocie z czarownicą spalono też sioła
gdzie starcy swemu Bogu wymawiali grzechy
bo ponoć po imieniu umieli Go wołać
a nie umieli władzy wyjednać pociechy
Gdzieś w kącie blady skryba, kiedy pióro zatnie
to i westchnie nad księgą, że wieki dziś średnie
i że kiedyś zapisze te wielkie – dostatnie
w prawa rozumu pełne i rządy szlachetne
A wtedy pod pręgierzem w przytomności ludzi
wychłoszczą przeniewierców i piewców głupoty
i z wielkim głosem dzwonu sumienie się zbudzi
i… jeno nie wiadomo co się stanie po tym.
* * *
(Zawszeć ten, co kościelne w porę bujał dzwony
choćby sam był garbaty, próżny czy szalony
bliższy on blaskom chwały niż krzyżak sterany
gdy łaski prosi za wzięte i zadane rany)