JustPaste.it

Ideał do westchnień

Z kommentarzy: „Kto nie publikuje na eiobie to cham...

Z kommentarzy: „Kto nie publikuje na eiobie to cham...

 

048e33478cf3536a4d4b78f760feb22b.jpg

Z kommentarzy: „Kto nie publikuje na eiobie to cham, erotoman, nałogowiec i do tego fizycznie nieatrakcyjny”. Sarkazm komentatora poruszył w Iwonce strunę, która stanowi o istocie kobiecości. Jaki jest ideał mężczyzny, dla którego gotowa poświęcić wszystko, albo chociaż trochę?

Masową wyobraźnią od 100 lat włada magia kina, idole się zmieniają, ale wzór kreuje i powiela X muza. Oczywiście w życiu bierze się to, co los rzucił w objęcia, ale serce trwa zazwyczaj przy owym wzorze spoglądającym na nie z ekranu. Na początku kino zaoferowało wyleniałego mydłka o magnetyzującym spojrzeniu. W tamtych czasach mody na messmeryzm i okultyzm miało ono swoją wagę i uzasadnienie. Dziś głębia oczu Valentino i jego zwyczaj łamania kobietom kręgosłupów osiągany poprzez owalaniu sie na nich przy byle pocałunku - budzi tylko zduszony chichocik.

Nieco później zniewalający kobiece serca ideał otrzymał również głos. Tak się złożyło, że był to głos Clarka Gable. Ten również czarował cielęcym spojrzeniem i połyskiwał ulizaną i pełną brylantyny głową. Dla odmiany był jednak nieco cyniczny. To podobno cecha, którą kobiety odziedziczyły w spadku po przodkach. Cecha, która każe im gustować w cynicznych facetach. Takich, co to lekką rączką za włosy wciągną do jaskini. Szczęśliwie jednak ten typ urody i wzorcowego charakteru przeminął z wiatrem.

A kobiety oszalały na punkcie przysadzistego brzydala w nieokreślonym wieku. W Humphreyu Bogarcie nie było nic ani z supermana, ani z czułego kochanka. Na dobrą sprawę nie był nawet człowiekiem sukcesu i na dodatek jakiś taki wiecznie skiśnięty. Ale... och, cóż to był za mężczyzna. Opoka, z szeroka piersią, na której można złożyć kształtną główkę.

Podobny typ urody, czy może jej braku przyniósł nieco później Belmondo. Nie zostało mu wprawdzie nic z solidnego charakteru Bogarta, ale był uroczym draniem, z którym przynajmniej nie było nudno. Słaba płeć nie potrzebowała już jednak, ani solidnych ramion, ani kryształowego charakteru. Wyglądało na to, że zamiast słabowicie omdlewać w cudzych ramionach, na swoje wątłe barki wolała brać losy innych, byleby tylko byli wystarczająco interesujący.

Chociaż prawdę mówiąc naprawdę interesujący był jednak kto inny. Cyniczny aż do arogancji, w każdym razie o wiele bardziej niż Gable. Mało elegancki choć jeszcze nie niechlujny, o wrażliwej, kobiecej nieomal duszy - James Dean, buntownik bez powodu. O takiej uroczej chłopięcej urodzie. Badziej chłopięcy mógł być już tylko Robert Redford. Błękitnooki blondasek.

Natomiast bardziej niechlujny od Deana był podobno tylko Mickey Rourke. I podobno to było bardzo seksy. Nieogolony, ze skołtunionymi włosami, jakby nieco przepocony, a mimo wszystko zaetykietowano go jednak jako seksownego. Jest w nim to COŚ co podobno tak podoba się kobietom. Co podoba się Iwonce - trudno powiedzieć. Nawet w kinie rolę wielkiego bohatera, biznesmena, wojownika, szpiega, ba! płatnego mordercy z powodzeniem może przyjąć kobieta. Ale w kim tu się kochać?!

No jednak nie w eiobie, gdyż okazuje się, że adoracja jest naganna...